10 km do skutku

Jak poprawić się na dychę? Wyraźnie i zauważalnie. A na koniec prośba o zrzutę i wrzutę dla naszej reprezentacyjnej sztafety #biegamdobrze na Ekiden. Pomożecie? To proszę TUTAJ 🙂

Zeszłotygodniową dziesiątkę w Starych Babicach, gdzie sukcesy i porażki mierzone były sekundami strząsnąłem już z pleców. Nie może tak być, że pół roku treningów ma się wyrażać w sekundach. Pół roku treningu ukierunkowanego na 10 km musi zagrzmieć. Musi być wielki progres albo wielkie bum. Wielka radość na mecie albo potężne, bezsilne łupnięcie pięścią w stół z bezsilności, że mi ten pociąg z szybkością już całkiem odjechał. Że moje węglarki wiozą węgiel w formie tłuszczu, a na ten zaklęty w glikogen nie mam już zaklęcia.

  • Sezamie otwórz się!
  • Dobra, ale dostaniesz tylko paliwo na wysiłki tlenowe. Pracy w strefie beztlenowej już nie przewidujemy.

Mam nadzieję, że ta klątwa chociaż nade mną wisi, to jeszcze w tym sezonie nie spadnie. Jeszcze pobiję się o dziesiątkę. Już fedruję, więcej jest interwałów, wrzuciłem nawet w tygodniu jeden bieg zmienny, chociaż nie lubię. Wszystko w makrocyklu robiłem dobrze, była siła i wytrzymałość, tylko zabrakło czasu i pogody. Zabrakło warunków na szybsze treningi, nawet jak miało być szybciej, to wychodziło siłowe bieganie po nagle pojawiającym się śniegu. W marcu jak w lodówce.

Więc teraz cel to dycha na Orlenie. Boję się tego lata za oknem i słupka rtęci. Ale i tak widzę na celowniku jedną liczbę: 38. Złamać 38 – będę w raju. Zbliżyć się – będę zadowolony, że opuściłem groźną strefę 39+.  Mieć 38 z przodu – zaliczone.

A jak nie na Orlenie, to potem. Jest trochę tych dziesiątek w okolicy i nie na każdej będzie chyba upał: Legionowo, Sulejówek, Konstancin, Podkowa Leśna, Milanówek. Poradzicie, którą wybrać? Bo tegoroczna wiosna będzie pod znakiem dziesiątek niezależnie od wyniku na Orlenie. Acha, Łomianki odpadają, bo wtedy biegniemy Ekiden (patrz niżej).

Nie samym bieganiem człowiek żyje. Rodzinna wyprawa rowerowa (córka gimnazjalistka kuje do testów). Poprosiłem Mikołaja o kask, żeby świecić przekładem, bo Mały Yoda ma wyraźnie zajawkę na rower. Wstawiam też to zdjęcie, żeby zawsze pamiętać, że miał 4 lata i jeden tydzień, kiedy nauczył się jeździć na rowerze!

Tegoroczną reprezentację KS Staszewscy na sztafetę Ekiden widzicie na otwarciowym zdjęciu, fota w 5/6 pochodzi ze Starych Babic. Od lewej: Kuba F., Marek-Rakieta, Kinga, Wojtek, Mariusz, Szczepan. Wysyłanie powołań, to zawsze wielka radość i wielki kłopot. Bo – jak to mówią kandydatki na miss podczas wywiadów na scenie – „kochamy wszystkich ludzi”, wszystkich Podopiecznych jeszcze bardziej i wybranie czwórki, do reprezentacji jest trudne. Najchętniej wystawilibyśmy kilkanaście reprezentacyjnych sztafet, ale nie dalibyśmy rady.

Idąc za ciosem biegania charytatywnego – podobnie jak przy Półmaratonie Warszawskim – postanowiliśmy wystartować w ramach akcji #biegamdobrze. Czyli my biegniemy i prosimy, a Wy wpłacacie i trzymacie kciuki. Zbieramy – tak jak przy PMW – na Fundację Dajemy Dzieciom Siłę. Bo trafia do nas konkretny pakiet działań dla dzieciaków, które mają pod górkę. FDDŚ właśnie otworzyła w Warszawie ośrodek pomocy – gdzie dzieciom wyrwanym z biedy i przemocy, ktoś poda przyjazną rękę w przyjaznym wnętrzu. Zresztą spójrzcie TUTAJ.

Podjęliśmy zobowiązanie nagłośnienia FDDŚ i zebrania paru groszy, ale muszę Wam powiedzieć, że zbiórka idzie nam słabo. Do najbliższego piątku MUSIMY mieć uzbierany 1000 złotych – a w tej chwili na liczniku jest 650 🙁 Pomożecie? Dzieciakom, a przy okazji nam – albo odwrotnie. To dziękujemy pięknie i zapraszamy TUTAJ.

Do zobaczenia 🙂

Komentarze

1 thought on “10 km do skutku”

  1. Co się odwlecze… 😉
    Cztery tygodnie temu, dobrze przygotowany, przegrałem walkę z chorym zębem i opuchlizną na pół gęby, odpuściłem start.

    Ale dzisiaj pobiegłem połówkę na Orlenie.
    Pierwszy raz biegłem półmaraton na maratonie i miało to swoje plusy:
    – przede wszystkim mogłem biec w gronie zawodników na 3:30 – 3:45, dla mnie normalnie nieosiągalnym 😉
    – bieg z punktu A do punktu B wydaje się ciekawszy niż pętla z punktu A do punktu A
    – bardzo fajnie było kończyć na swojej dzielnicy, blisko domu.

    Najważniejsze, że zauważalnie (o 6 minut) poprawiłem życiówkę sprzed pięciu lat!
    Bardzo ładny negative split – druga dziesiątka o 3 minuty szybciej niż pierwsza, udało mi się spokojnie zmieścić w pierwszej połowie biegaczy i w open i w kategorii.
    Połówka była wyżej niż start i meta, więc sobie zaliczam jako wynik.
    Biegło się znakomicie, podobało mi się wszystko – trasa, pogoda, wiatr, towarzystwo…

    Ogłaszam koniec tej cholernej zimy spod znaku chorób, ciemności i mrozu!

    Mam nadzieję, że i dla Was to był udany dzień.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *