Roztrenowanie, rehabilitacja i rower – trzy razy R. Spotykamy się w niedzielę rano w Powsinie na skraju Lasu Kabackiego. Logistyka jest skomplikowana, na szczęście pogoda pomaga, świeci słońce i można zabrać dzieciaka w siedzonko, przejechać się kwadrans, bo więcej nie wytrzymuje.
Hasło rzucił w zeszłym tygodniu nasz trener Jarek. Wspólnymi siłami uzbieraliśmy chyba z 20 osób. Była to więc chyba największa impreza masowa w Lesie Kabackim w ten weekend.

Spotkaliśmy się na parkingu w Powsinie, Moja Sportowa Żona Kinga podjechała tam samochodem z Małym Yodą. A ja na rowerze.
Rower największym przyjacielem kontuzjowanego biegacza. Noga pracuje w odciążeniu (a nie w obciążeniu). Staw jest w ruchu. Łąkotka się regeneruje. Albo i nie – nastroje dopadają mnie naprzemiennie. Idzie ku dobremu, dzisiaj (po powrocie na rowerze z Newsweeka) pierwszy raz od złotej jesieni rozciągałem czworogłowy w chorej nodze bez bólu. Ale nie wiem, czy dojdzie do dobrego. Do pełnej sprawności, do tego, żeby biegać tak, jak mięśnie pozwalają bez zaworu bezpieczeństwa w stawie kolanowym.
Łąkotka – tykająca bomba zegarowa. Boję się, że tak będzie, że będę wsłuchiwał się na bieganiu w to tykanie. A jak się człowiek wsłuchuje, to usłyszy.
Na rowerze – idzie jak po maśle. Gadaliśmy z Małym Yodą (w siedzonku) o lesie, o zwierzątkach i o biegaczach. Godzinę z haczykiem, Mały Yoda pierwszy raz wytrzymał tyle na rowerze. Dziś pokasłuje, ale wierzę w sport. Jak pokażesz takiemu dziecku, że to naturalne środowisko i naturalny sposób spędzania czasu, to to musi zostać w młodym Padawanie. Tak a propos, dziś podobno ruszyła przedsprzedaż na Gwiezdne Wojny: Łotr. Premiera – koniecznie i koniecznie z Dzikim.
Kinga ciągnęła równo po 5:40. Zegarynka cholerna. Nawet jak ma roztrenowanie, to nie potrafi człapać, biega swoje easy. Leciała z przodu grupki, bo pewnie chciała mieć to jak najszybciej za sobą. Teraz już negocjuje ze mną, żeby nie robić roztrenowania dłuższego niż tydzień. A ja jej dałem i tak tylko dwa tygodnie, chociaż zgodnie z książką powinno być sześć, a większości biegaczy zaleciłbym trzy-cztery. Takiego kompletnego lenistwa w ruchu. Roztrenowanie to nie jest leżenie na tapczanie, jak leń (kto ma dzisiaj zresztą tapczany?), tylko odpuszczenie reżimu treningu, dyktatu zegarka i zadaniowości. Ale ruszanie się przy tym.

Ja się ruszam na razie na rowerze. Do biegania wracam w grudniu po południu, a nawet pewnie rano i to od razu pierwszego dnia grudnia. Nie mogę się doczekać – jak mówi Mały Yoda, kiedy czeka na uruchomienie piosenek dziecięcych z YouTube’a albo na talerz kanapek. Kocha muzykę i kocha jeść.
No i jest w perspektywie test, czy wracam do świata biegaczy, czy do świata pacjentów – bo w tej chwili jestem w zawieszeniu pomiędzy. Test nazywa się Nocnym Mikołajkowym Biegiem Chomika. Organizatorzy – Szybki Sebastian i Spółka – napisali do nas, żebyśmy zostali partnerami, a nam się chomik spodobał. Bo Sebastian (Wojciechowski) jest pozytywnym gościem, znam go z parkrunu, właściwie z samego biegu, to znam wyłącznie plecy, jak 99 proc. ursynowskich biegaczy. Sympatyczny gryzoń. Tak Sebastian napisał o chomiku w mailu do nas. Tym razem bieg ma związek z psami i kotami – nie ma wpisowego, ale dobrze widziane jest przyniesienie karmy, żwirku, zabawek itp.
Jeśli jesteś miłośnikiem, jak to piszą kobiece magazyny „czworonogów”, to dokładniejszy opis: można przynieść karmę suchą i mokrą, smycze, obroże i szelki w różnych rozmiarach, żwirek dla kotów, zabawki gumowe i sznurkowe, piłki tenisowe, środki na odrobaczanie i odpchlenie, płyny do mycia naczyń i podłóg, środki odkażające z chlorem, koce, kołdry i poduszki z wypełnieniem syntetycznym, słomę w kostkach, ryż, kaszę, makaron i warzywa świeże lub suszone”. A wszystko trafi do Fundacji Azylu Pod Psim Aniołem w Falenicy.
Bieg Chomika (nocny-mikołajkowy) ma 10 km i jest rozgrywany po parkrunowej pętli wokół parku Przy Bażantarni. Rzut młotem (no, 3-4 rzuty młotem) od stacji metra Natolin. Data: wtorek 6 grudnia, godz. 20. Komplet informacji jest tutaj: www.biegchomika.pl. A zapisy są TUTAJ. Uwaga, jest tylko 200 miejsc, i tak dublowania będzie co nie miara, bo jest sześć kółek.
Dla naszych Podopiecznych, to będzie początek początku. W tygodniu, w którym listopad przełamuje się z grudniem zazwyczaj wracają do treningu. A nasz wtorkowy trening wspólny przenosimy na Chomika – zadaniem będzie tempo progowe.
Wiecie co to jest BC2? Bieg Chomika w drugim zakresie intensywności. Zamierzam tam właśnie wstać z roweru.
