Idę na spacer po Starych Bielanach i kupuję sobie rurkę z bitą śmietaną. Może to nieadekwatne, ale czy naprawdę muszę siedzieć cały czas na miejscu i czekać cztery godziny na lekarza, który wypisze kartę zgonu.
Ta rurka z bitą śmietaną działa nagle jak magdalenka z ” W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta. Nie wiem dokładnie, o co chodzi z tą magdalenką, bo Prousta akurat nie czytałem, ale wiem, że jej zapach przywodzi wspomnienia. Rurka z bitą śmietaną pachnie jak ta w okienku przy kawiarni Zorza i znów jest siedemdziesiąty któryś i tę rurkę kupują Wojtusiowi tata z mamą.
Nie tata, tylko ojciec. Tak mówiłem w przedszkolu, pani przedszkolanka, że tata mnie odprowadził, a ja że ojciec. Ścigaliśmy się od latarni do latarni, widzę go jak podbiega niesportowym krokiem pana w garniturze, na piętach niemal bez uginania kolan. Tę metodę ścigania się z dzieckiem, kiedy chcemy dojść do przedszkola, autobusu, gdziekolwiek – będę potem stosował. Dużo jest rzeczy, o których nawet nie wiem, że nauczyłem się ich od taty.
Albo jak byliśmy na wakacjach w Międzywodziu, miałem wtedy cztery lata. Na obiedzie – stołowaliśmy się w domu wczasowym FWP – tata poszedł do toalety, a ja rozśmieszyłem pół stołówki wydzierając się „Gdzie mój ojciec, gdzie mój ojciec?”.
Mój ojciec jest w górach. Zawsze dla mnie będzie, bo każdy ważniejszy szlak powyżej tysiąca metrów od Gór Izerskich po Bieszczady pierwszy raz przeszedłem z nim. Lata jeżdżenia do Piwnicznej w Beskidzie Sądeckim, Kicarz – pierwszy zdobyty szczyt, granie w szachy na Eliaszówce, 42-kilometrowa wycieczka z dziewięciolatkiem z Suchej Doliny przez Wysoką, Krościenko, Prehybę do Rytra. A potem, już po śmierci mamy, namiot Pilica (120 cm z tyłu, z przodu wyższy) i coroczny Tour de Gór.
We wtorek wieczorem siedzimy tuż obok fotela, na którym tata spędził ostatnie miesiące, a nawet lata – z moją dorosłą córką i moim przyjacielem Dzikim (co bym nie wymyślił). Rozmawiamy o „Gwiezdnych Wojnach”, idziemy w grudniu z Dzikim na premierę nowej części. Dorosła córka ma traumę, bo zabrałem ją i Janka do kina na „Gwiezdne Wojny”, kiedy była jeszcze zbyt małym przedszkolakiem, wynudziła się setnie. Janek oglądał z zapałem młodego padawana. Tak jak i ja, kiedy tata zabrał mnie na „Gwiezdne Wojny” do kina Wisła w 1979 roku.
Nie każdego tata zabierał do kina. W góry. Nie każdemu opowiadał o układzie słonecznym albo językach z grupy ugrofińskiej i sanskrycie. Podsuwał książki i pokazywał, że czytanie to szczęście. Nie każdemu kupił pod choinkę wymarzoną miniaturę „Bitwy pod Grunwaldem”. Albo skompletował całą serię królów polskich, chociaż pojedyncza figurka była kilka razy droższa od zwyczajnych żołnierzyków. Albo – bo taka jest tu suma po historiach – dał tyle miłości, że trzeba mieć samemu dzieci i to kilkoro, żeby zrozumieć ile.
Tego tatę – mądrego, oczytanego, sprawnego, samodzielnego – straciłem 15 lat temu po jego udarze. Odzyskał sporo sprawności, sporo wspomnień mogliśmy odtworzyć w rozmowach, kiedy siedział na swoim fotelu. Ale sporo już wtedy umarło.
Zabraliśmy go raz już chorego, ale jeszcze zdrowego do kawiarni na ciastko. Ubrał się w garnitur, białą koszulę, krawat, tak jak zawsze chodził do pracy przez cały siermiężny PRL. I w tej kawiarni znów był tym eleganckim panem, który z żoną idzie w niedzielę do Hawany albo Bombonierki na herbatę i ciastko; zabierają ze sobą dziecko i kupują mu krem sułtański. Prousta też chyba nie czytał – zawsze interesowały go konkrety, literatura brzydka, a nie piękna, książki popularnonaukowe, częściej nawet humanistyczne niż techniczne. Serię ceramowską miał w biblioteczce i w małym palcu, póki udar mu nie zamazał dostępu do tej wiedzy.

Potem mu przynosiliśmy ciastka na ten fotel, Kinga tego zawsze pilnowała. Uwielbiał słodycze, cieszył się, jak Wojtuś w kawiarni Zorza, kiedy szliśmy w latach siedzemdziesiątych do AWF-u na spacer. To było chyba jego miejsce, tam już na emeryturze, ale jeszcze przed udarem chodził codziennie z książką pod pachą, czytał i wracał szybkim krokiem do domu
Napisałem mu teraz na nekrologu: inżynier humanista.
29 thoughts on “Ojciec.prl. I kropka”
Wojtku, wyrazy wspolczucia
Pięknie napisane. Potrafiłeś ułożyć stosunki z Tatą i przed udarem i po, duża rzecz. Zastanawiam się czy ja bym potrafił?
Współczuję serdecznie. Trzymaj się Wojtek!
Wojtek, najszersze kondolencje.
moje kondolencje wojtku
m.
Zorza, wcześniej Kaszubska… Albo odwrotnie. Raczej odwrotnie.
Nieważne. Dla mnie Tatuś. Tak John mówił z Dzikim o Ojcu.prl i nigdy inaczej. „Musimy schować butelki żeby Tatuś nie poznał, że piliśmy piwo” . Tatuś i tak poznał 🙂 Tatuś powołał Dzikiego do życia. Naprawdę. Kiedyś wychodził akurat z małego fiata .prl, a Dziki akurat szedł do Johna lub wychodził od Johna z domu, gdzie mieszkali na Bielanach we dwóch: Tatuś i John. Dziki, jak to Dziki włożyłem rękę do kabiny i włączyłem klakson. ” Dziki!!! Ty naprawdę jesteś Dziki!!!” zawołał Tatuś i w ten sposób powołał mnie do życia. Mój przyjaciel John (co bym nie wymyślił) miał wspaniałego Ojca. Mój przyjaciel John jest wspaniałym synem. Zazdroszczę Ci John gór, kina, przekazywania wartości, każdy by zazdrościł. A kto wkłada ten wyjmuje. Tatuś dostał od Ciebie wszystko co trzeba. Plus książkę o sobie, „ojciec.prl”. Zasłużył na takiego Syna nasz Tatuś.
Dzi
Pogrzeb Taty Wojtka Staszewskiego (Johna), Ojca.prl. Pana Wiesława Staszewskiego, odbędzie się jutro, w piątek, 25 listopada o godzinie 15:15 w kaplica A (przed głównym wejściem na cmentarz, na lewo) na Cmentarzu Północnym w Warszawie.
Coś mnie tknęło i teraz wiem co… Dobrze jest mieć takiego Ojca, zastanawiam się czy sam dałem coś co ktoś kiedyś odda Bogu lub zatrzyma dla siebie… Dziękuję za Twoje wspomnienia Wojtku i serdecznie Ci współczuję
Wojtek, szczere wyrazy współczucia.
Trzymaj się Wojtku.
Wojtku, bardzo mi przykro. Jesteśmy z Tobą.
Wyrazy współczucia, Wojtku.
Wojtek, przyjmij wyrazy współczucia, trzymaj się. Piękny wpis który skłania do refleksji nad własną rolą Ojca.
Szczere wyrazy współczucia.
Z wilgotnymi oczami, trzymaj się.
Współczuję.
Trzymaj się jakoś!
Pięknie napisane trenerze, chcialbym byc takim ojcem i dla swojego taty taki, jak Ty. Szacun!!!
Wojtek
Piękne wspomnienia.
Wyrazy współczucia dla Ciebie i Kingi.
Współczuję.
Chciałbym aby syn napisał o mnie z taką miłościa. Wyrazy współczucia dla Ciebie John.
Kochani (bo „drodzy” to tutaj za mało)
Dziękuje Wam bardzo, ze przeczytaliście i to ze zrozumieniem, i to ze zrozumieniem emocji w dodatku. Kazdy komentarz dużo dla mnie znaczy. Nie cały Tata umarł.
Gdyby ktoś pytał to trzymam się niezle. Kiedy to napisałem dużo emocji ze mnie zeszło. Wypłynęło. Został tylko napięciowy ból głowy, ale i z tym sobie poradzimy, jak wrócę do biegania 🙂
Dzięki raz jeszcze
Wojtku, wiele bym dał aby moje dzieci wspomniały mnie kiedyś tak jak Ty wspomniałeś swojego Ojca…. Nie wiem co jeszcze dodać ale tak sobie myślę, że na tym polega nasze życie, powinniśmy przeżyć je tak aby inni nas pamiętali. Trzymaj się, jestem z Tobą.
Dopiero dziś zajrzałem w poszukiwaniu nowego odcinka – cholera jasna, bardzo mi przykro. Trzymaj się!
ps. Najgorsze jest, że takie teksty są dobre; że piszemy dobre teksty o słabych rzeczach lub w słabych okolicznościach (jak np. ostatni felieton T.Beksińskiego).
Dziękuję
Bardzo potrzebowałem Was, żeby nie stać samemu i nie machać na pożegnanie w samotności. To egoistyczne, dziękuję, że mi to daliście. Wszyscy.
Nowy odcinek piszę, będzie przed 22.
Pingback: Szczęśliwi biegają | KS Staszewscy
Wyrazy współczucia.
Piękne. Wyrazy współczucia.
Wyrazy współczucia. Ojciec PRL jest w mojej głowie od pierwszego przeczytania. Mój Ojciec odszedł z PRLem niestety. Wzruszona jestem wpisem, który przybliżył mi na nowo nasze relacje.
Pingback: cialis from canada