Łąkotka. Rehabilitacja. Film 

Domknięcie trylogii o operacji łąkotki w Carolina Medical Center. Dwa miesiące rehabilitacji postawiły mnie na nogi. Obie nogi.

Rehabilitację skończyłem wczoraj, 10 tygodni po operacji. Przybiłem piątkę z Kingą (też sportową, ale nie moją żoną). Kinga ma rewelacyjny kontakt ludźmi, ma ręce które leczą i głowę pełną wiedzy o mięśniach, pasmach i powięziach. A rzepkę to ma w małym palcu. Zżyliśmy się przez te rehabilitacje, będzie mi brakowało tych niepozornie wyglądających ćwiczeń od których zaczynają piec mięśnie po kilku powtórzeniach.

Kiedy Kinga – sportowa jak już pisałem – pojechała na narty, zgłosiłem się do świetnej Karoliny, wyraźnie zakręconej na punkcie stabilizacji. A pod koniec chodziłem już do obu – Kinga głównie wzmacniała, Karolina bardziej stabilizowała, a kolano wracało do formy.

Oszukałbym, gdybym teraz powiedział, że nic nie czuję. Czuję pobolewanie, ale raczej przy siedzeniu niż podczas wysiłku. Kinga pokazała mi co z tym zrobić – wyciągnąć sobie fałd maziowy ze szczeliny stawowej. Działa jak ręką odjął.

Trochę jeszcze noga puchnie. Ale się nie przejmuję, bo ma prawo jeszcze puchnąć do pół roku po operacji. I mrożę. I będę ćwiczył, już czuję, że zatęsknię do tych ćwiczeń. Wypadł mi z życia rytuał: wtorek i czwartek to odwiezienie Małego Yody do przedszkola i kurs do Carolina Medical Center.

Film z tych dwóch miesięcy poniżej. W pierwszej scenie biegacz spaceruje po korytarzu szpitala o dwóch kulach i z wenflonem połączonym z kroplówką. Jaka to potęga tak biegacza zoperować i rehabilitować, że dwa tygodnie później będzie mógł kierować samochodem, a dwa miesiące później biegać.

Zamknąłem się w trzech minutach, chociaż szkoda mi było każdego ćwiczenia, każdego zdania wypowiedzianego przez dr. Łukasza Luboińskiego, który mnie uzdrowił. Chociaż raczej nie – dr Łukasz mnie naprawił, bo się uszkodziłem. A uzdrowieniem zajmowały się Kinga z Karoliną. Popatrzcie:

A poprzednie filmy Studia Ajfon na ten temat (też trzy minuty, krótki metraż, dacie radę) można zobaczyć w styczniowych wpisach na blogu:

Przedoperacyjny biforek jest TUTAJ

Operacja Łąkotka jest TUTAJ (uwaga jedna drastyczna scena w środku; w środku kolana 🙂

A dodatkowo TUTAJ opis dnia operacji, gdyby ktoś wolał czytać niż patrzeć. Ja wolę teraz biegać. Bo mogę.

Komentarze

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *