Bieg Krutyni dzień przed

Kto jest osłem? Dziś rano ja byłem osłem na bank. Miałem zrobić półgodzinne rozbieganie przed startem w Biegu Krutyni.  I do piątego kilometra szło dobrze. 

Nie znalazłem wprawdzie ślicznego jeziorka. Ale mam fotę sprzed roku. 


A potem dotarłem do leśnego skrzyżowania. Na linku z Garmina widać, jak próbuje jednej drogi, drugiej i… dokładam sobie niechcący siedmiokilometrową pętlę. 

Potem dużo picia, makaron, trochę łażenia po Parku Dzikich Zwierząt. Jestem gotowy do biegu. Chciałbym złamać 41 minut na trasie 10 km. A ile dokładnie będzie miała trasa i jaki czas wyjdzie – zobaczymy w sobotę. Bedą tutaj.

Stukam z telefonu, wiec jeszcze kilka zdjęć i do biegu, gotowi, na jutro. Chciałbym być wysoko, a i tak wyżej w klasyfikacji płci będzie Moja Sportowa Żona. Trzymam za nią mocno. 





Na ostatnim zdjęciu MSŻ z Sabiną, która jednak startuje w małym dołku sportowym.

Z dołka jest jedna droga: na górkę. 

Komentarze

6 thoughts on “Bieg Krutyni dzień przed”

  1. Jedni biegają na Mazurach, a inni – na blokowisku… 😉

    Uwielbiam te czerwcowe soboty z Biegiem Ursynowa.
    W moim wypadku wygląda to tak:
    Rano jak co tydzień trzeba zawieźć dzieci na dżudo. Wracam do domu, po drodze jeszcze zakupy w piekarni i w warzywniaku.
    Ciuchy biegowe na siebie i wskakuję na rower (jest 9:35).
    Przypinam go przy starcie na ok. 9:50.Całe dziesięć minut na rozgrzewkę 😉
    Jak co roku idę też sobie popatrzeć na elitę.
    Dobra, strzał, trzeba się włączyć w odpowiednim miejscu.
    Jest balonik na 23 minuty, może w tym roku się uda?
    Lecimy.
    Pogoda znakomita, ok. 15 stopni, słońce, pięknie.
    Ku mojemu zdziwieniu udaje mi się trzymać balonika.
    Dobra, trzeba się spieszyć bo za godzinę dzieci mają basen 😉
    Wyprzedzam balonik po trzecim kilometrze.
    Na czwartym jest już ciężko, ale zdążyłem się przez te parę lat przyzwyczaić.
    Liczę sekundy i wychodzi mi, że zdążę (na metę i na basen… 😉
    Jest!!! Życiówka 22:40!
    No to śmigam uśmiechnięty rowerem do domu.
    Piękna sobota. A tu jeszcze finał Ligii Mistrzów wieczorem…

    Mam nadzieję, że nad Krutynią równie udany dzień!

  2. Wojtek, powodzenia.
    A w temacie GSB i Wołosatego- udało się bez teleportacji i zawieruszenia dotrzeć do końca czerwonego szlaku ?500 km i 16 dni wędrówki. Żeby było biegowo, mam pytanie do Ciebie. Jakie to teraz może mieć przełożenie na bieganie? Na pewno zrobiłem dużo siły. Na pewno jestem zmęczony. Na co to zdyskontować?

  3. GSB – marzenie:-) Gerard gratulacje! 16 dni w Beskidach i Bieszczadach. WOW!!!
    Co do pytania – moja odpowiedź – na szlak Orłowicza

  4. Ok – zyciowka! Brawo
    Gerard – treningowo zrobiles sporą sile (marszowa). Zdyskontuj to na piątkę i dziesiątkę dokładając trening szybkościowy (dwa różnorodne akcenty w tygodniu) i jednak tez wytrzymałość. A poza treningiem – cudowna rzecz zrobiles, spełniłeś marzenie wielu z nas

  5. Na bieganie w nieznanym terenie polecam załadować sobie Courses do Garmina :-). Wyklikać sobie chociaż mniej więcej założenia pętli, tak że nawet jak się zgubi, to będzie widać w którym kierunku się przebijać. Ja zawsze w ten sposób eksploruje.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *