Dziesiątka do Dziesiątej (NOWY BIEG!)

Widzimy się w niedzielę za tydzień – 23 września – w Lesie Kabackim na treningowych zawodach, jakich nie było w Warszawie od lat? Dziesiątka do dziesiątej czyli bieg z handicapem. Przed 9.00 wieszamy zegar w Lesie Kabackim (ul. Moczydłowska róg Leśnej, tam gdzie w Prehistorii Polskiego Biegania startowało kabackie Grand Prix) – i startujemy o takiej godzinie, żeby dobiec na metę dziesiątki mniej więcej o 10.00. Kto chce może pobiec szybką dziesiątkę w 55 minut (jeśli to dla niego szybko) startując o 9.05. Kto chce może zrobić wolne wybieganie w 52 minuty (jeśli to dla niego wolno) startując o 9.08. Trasa jest nie do zgubienia, to oznaczona w budżecie partycypacyjnym dziesiątka w Lesie Kabackim. Efekt zachwycający: kula śnieżna. Zaczynasz raczej samotnie, stopniowo pojawiają się biegacze przed tobą, ktoś cię z tyłu dogania i widzimy się wszyscy na dziesiątym kilometrze. I się ścigamy do wspólnej mety.

Żeby nie było, że sobie coś przywłaszczamy (bo wiem, jak irytuje jak naszą stronę internetową, konkretne frazy inni kopiują) – to piszę wyraźnie, że Ameryki nie odkryliśmy. Biegałem w takich zawodach na początku XXI wieku – nazywało się to SMŚ, czyli Spontaniczne Młocińskie Ściganie, robiła to ekipa SBBP czyli Sobotnie Bielańskie Bieganie Poranne z Fredziem czyli Adamem Kleinem szefem portalu Bieganie.pl. Na zdjęciu wyżej. Wtedy mogłem zadeklarować chyba w ciemno bieg w 38 minut i jeszcze się musiałem hamować.

Kilka lat później tradycję przeszczepiła do Lasu Kabackiego Mel czyli Basia Muzyka, która dziś moderuje kabacki parkrun. Na zdjęciu w zielonej koszulce. Nazywało się to wtedy Guzik z Pętelką i na mecie zamiast medali dostawało się guziki. To był już trochę inny czas w polskim bieganiu, starożytność i powszechna medaloza oraz pakietoza. Biegacze oczekiwali medalu za każde przebiegnięte sto metrów, a organizatorzy prześcigali się w atrakcyjności pakietów startowych. To Mel jak to Mel poszła pod prąd.

Ja wyglądałem wtedy tak jak na tym zdjęciu. I pewnie też nie zastanawiałem się, czy złamię 40 minut w takich quasi-zawodach, tylko śmiało startowałem na trójkę z przodu.

A teraz wyglądam tak. Za to Kinga wygląda lepiej 🙂 jak widać.

Nie wiem na jaki czas pobiegnie Kinga. Ja pewnie zrobię próbę tempa maratońskiego, bo to będzie tydzień przed Maratonem Warszawskim.

Zegar z logo KS Staszewscy zrobił nam tata Kingi, zegarmistrz z Rabki Zdrój. Dziękujemy pięknie 🙂

A my właśnie wróciliśmy znów z Rabki – z firmowego obozu biegowego dla instytucji o tajemniczej nazwie NCBiR. Ktoś poznaje to miejsce?

Pół obozu trekingowało po Gorcach, Babiej i Beskidzie Wyspowym. Ale drugie pół biegało i to ostro. Sztafety były…

… Turbacz był (i zupa czosnkowa w schronisku)…

… i perfekcyjny jak w zegarku trening na stadionie z mistrzostwami w desce i rozciąganiem na koniec.

A na koniec najdłuższe zdjęcie, jakie w życiu zrobiłem. Żebyście nie zapomnieli: chętnie się z Wami zobaczymy w niedzielę 23 września około 9. rano. Jeśli ktoś będzie chciał biec np. na 37 minut, to Kinga i ja już będziemy na trasie, ale zegar będzie wisiał przy starcie. Można się zresztą już deklarować – TUTAJ, na Facebooku KS Staszewscy.

Komentarze

7 thoughts on “Dziesiątka do Dziesiątej (NOWY BIEG!)”

  1. Świetny pomysł! Całe Czechy (bo najbliżej) żyją małymi, kameralnymi biegami. Poziom sportowy – może zaskoczyć. A we Wro skandal: nie było losowania samochodu po maratonie 😉 Medaloza nasza powszechna.

  2. Miało nie być. Ale ludzkość (część ludzkości) rozpieszczona losowaniami podczas poprzednich edycji maratonu została zaskoczona (bo nie czyta regulaminu)

  3. Moja koleżanka wylosowała 3 lata temu samochód a dwa lata temu pralkę. Samochodzikiem (KIA Picanto) jeździ sobie do dzisiaj.
    R.

  4. Dobrze, że tu zajrzałam, bo zostałam wywołana. Prostuję: Bieg z handicapem w LK odbywa się regularnie nadal i jest to Noworoczny Guzik z Pętelką, czyli zawsze 1 stycznia z metą o godz. 12.00. Zegar od lat ten sam. Nawet coś tam piszą ludzie o tym na fb, fotki wrzucają – można poszukać, jak kto dociekliwy.

    Żałuję, że mnie nie będzie 23-go, bo o tej godzinie pewnie będę wysiadać z pociągu typu Pendolino i pędzić jakąś komunikacją warszawską na AWF.

    Życzę wszystkim udanej zabawy i potwierdzam, że jest przednia!

    Aha, złamałam w końcu to nieszczęsne 30′ na parkrunie. Już 2 razy. Ale dopiero we wrześniu, a nie w czerwcu, jak to zapowiadał Szkielet. Ale gdzie mi się tam spieszy…

    Aha2, wpadł mi w ręce magazyn „Bieganie”, w którym Szkielet robił wywiad ze mną. O rety! Dziwnie się to czyta po tylu latach. Dzięki, Wojtek!

  5. Po której trasie planujecie pobiegac? Po niepełnej dyszce (partycypacyjnej) czy po „atestowanej” równej 10km tzw.zòłtej?

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *