Wróciłem do domu wieczorem, po kursie tańca. I co dalej? Moja Sportowa Żona pojechała prowadzić fitness, a córka przedszkolak prowadziła właśnie rozmowę z rewelacyjną opiekunką na temat kolejnej książeczki do przeczytania. – Już nie będziecie chodzili na tańczenie – zagadnęła mnie po chwili. Córka nie opiekunka. – To co teraz będziecie ćwiczyć? Więc jeden sukces wychowawczy na koncie mamy: dziecko wie, że normalne jest, że coś się ćwiczy. Tylko gorzej będzie z czasem na te wspólne ćwiczenia. Bo MSŻ ma już popołudnia pełne fitnessu. Zostaje nam tylko czwartkowy nocny badminton. Ja odliczam nerwowo dni do wznowienia biegania, zostało jeszcze dziesięć. Na razie brakuje czasu nawet na rekreacyjny jogging. A czuję dziś, że by się przydał, bo miałem znów mocno zabiegany dzień w pracy. Jutro będzie podobnie, jadę do Łodzi śladami Leona Niemczyka. Ciekawe, czy znajdę wątek sportowy. Prawdę mówiąc wątpię, chociaż w biografii Niemczyka jest napisane, że był wielkim kibicem ŁKS. Ale wiem sam, jak to jest z takim kibicowaniem po moich znajomych. Niby tyle ludzi na świecie interesuje się sportem, ale jak grają siatkarze albo piłkarze, to nie ma z kim się umówić na wspólne oglądanie.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.