7 grudnia 2006

Nie wiem, czy też tak macie, ale ja rano się budzę, zatwierdzam ostatecznie przed sobą plan dnia i myślę: to jaki sport dzisiaj mamy. Dziś rano było trochę pracy w domu, potem kurs do redakcji. Wymyśliłem sobie, że pojadę na rolkach. Po mokrym (w międzyczasie spadł deszcz) asfalcie jedzie się nieco wolniej, ale i tak byłem na miejscu w pół godziny, a jazda samochodem zajęłaby mi pewnie 15-20 minut. Potem powrót z Moją Sportową Żoną, która przyjechała do Gazety swoim niesportowym cinquecento prosto od fryzjera. Później przedszkole i biblioteka. Ja czytałem wycinki z peerelowskiej prasy o Leonie Niemczyku, gdyż o nim piszę. Córka przedszkolak kolorowała Kubusia Puchatka, gdyż miała kredki. MSŻ była wtedy na fitnessie, gdyż go prowadziła. Dzisiaj dwa sporty w jednym dniu, bo wieczorem jeszcze skoczyłem na badmintona na pobliską halę. Tym razem sam, bo nie miał kto zostać z córką przedszkolakiem, więc została MSŻ. A kiedy wróciłem do domu, zastałem MSŻ w rozpaczy, gdyż bardzo nie podoba jej się nowa fryzura. Kiedy wywietrzały nałożone w salonie lakiery i usztywnienia, okazało się, że układ włosów jest dla niej kompletnie nie do przyjęcia. Biegaczki! Co robić?

Updated: 11 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.