Odkrycie tygodnia: cross. Choćby pasywny. Trzeci dzień z rzędu długie bieganie. Bo zaczynałem treningi we wtorek, a w sobotę jest start na 10 km w Lesie Kabackim, więc w piątek nie chcę biegać, żeby trochę odpocząć przed startem, a w niedzielę również, żeby mieć czas dla rodziny. Z tego wynika, że musiałem trzy długie treningi – raz dwie godziny i dwa razy po półtorej – zaaplikować sobie we wtorek, środę i czwartek. Kiedy ruszałem czułem się zatupany na śmierć. Krok za krokiem, ile to już tysięcy w tym tygodniu. Od początku tego roku przebiegłem zapewne więcej kilometrów niż przeciętny Polak przebiegnie do grudnia. Z jeszcze większą mocą powrócił mi problem zaciągniętego hamulca. Człapałem dosłownie, kilometr nie chciał mieć mniej niż sześć minut, no ewentualnie 5:54. Przebiegłem przez blokowisko, potem kawał drogi przez las i dotarłem do wąwozów w Powsinie. Mało uczęszczane, wąskie, zarośnięte ścieżki w dół i w górę. Nie lubię tam biegać w lecie, bo zawsze złapie się na twarz jakąś pajęczynę i to z zawartością. Ale w zimie pajęczyn nie ma nawet, jeśli nie ma zimy. Ciekawe gdzie się teraz podziewają pająki? Na tych podbiegach i zbiegach zrobiłem sobie cross. Trener Skarżyński zaleca taki środek treningowy na początku cyklu przygotowań. To właściwie jedyne dopuszczalne urozmaicenie wielokilometrowych powolnych wybiegań. Biegamy raz w górę, raz w dół, szokujemy serce. Z góry tętno jest żadne, a prędkość rośnie i z tym impetem przechodzimy do podbiegu. Prędkość z rozpędu jest niezła, a tętno gwałtownie strzela do góry. Za chwilę uspokojenie po płaskim, a serce wali jakbyśmy gnali. Cross może być pasywny – biegamy z górki i pod górkę starając się utrzymywać to samo tempo. Albo aktywny – pod górę przyspieszamy. Dla zatupanych mięśni to jest jak zimny prysznic na przemian z gorącym, bicze wodne, przebudzenie. Kiedy wracałem do domu wreszcie zacząłem biec. Kilometr po 5:30, a nawet zdarzył się jeden w 5:22. Bez zaciągniętego hamulca. W każdym tygodniu pobiegnę sobie na te wąwozowe ścieżki, żeby się odblokować. Męczy mnie tylko jedno. Gdzie są teraz te pająki?
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.