Miał być dzień przerwy, ale nagle gruchnęła wieść: w Kluszkowcach otworzyli wyciąg! A sport to naczynia połączone. Skoro wyciąg, to drugiego dnia świąt jedziemy rano na narty. Skoro jedziemy, to nie będę w tym dniu biegał. Skoro nie będę, to pobiegam w pierwszy dzień świąt, zaraz po uroczystym śniadaniu. Mikołaj przyniósł mi rękawiczki renomowanej firmy sportowej na A. Firmę uwielbiam, więc się bardzo ucieszyłem. Ale po treningu radość była stukrotna. Ręce miałem cały czas ciepłe przez dwie godziny biegania. I suche, zero potu. Jednak te laboratoria od technicznych tkanin mają sens, a płaci się nie tylko za znaczek firmowy. Biegania były dwie godziny. To znaczy miałem biegać półtorej, ale tak mi się cudnie sunęło przez śnieżną ścieżkę, że ani się spostrzegłem, jak dotarłem do Starych Wierchów i na stoperze była już godzina i pięć minut. Powrót na dół, jeszcze pięciominutowe kółeczko i zaliczony dwugodzinny trening. Nieoceniony na bieganiu jest odtwarzacz mp3 z radiem. Kiedyś biegałem w ciszy, wyciszeniu i skupieniu. Od blisko roku używam radia (z komórki albo z mp3). To jednak pomaga na wybieganiach długich jak suity Led Zeppelin i spokojnych jak piosenki Enya’i. Nie myślcie tylko, że słucham takich rzeczy na bieganiu. Raczej Alians, Armia, Kazik i hit roku – ‚Bombonierka’. No i słowackie radio. Wracając ze Starych Wierchów spotkałem kilkanaście osób z plecakami, w grupkach po troje, czworo. Fajnie, że nie tylko mi przyszedł do głowy pomysł na sportowe uczczenie Bożego Narodzenia. A wam?
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.