Normalnie w sobotę biegam. Ale dziś nic nie było normalnie, marszałek Sejmu wystąpił z PiS-u, a my z Moją Sportową Żoną jeździliśmy na rowerach.Obudziłem się z lekko ciężką głową, bo przecież było wczoraj trochę pite. Ale nie dlatego zrezygnowałem dziś z biegania, bieganie – spokojne w pierwszym zakresie – to zresztą jeden z lepszych sposobów na przywrócenie równowagi organizmu także po nadużyciu. Nie biegałem, żeby zregenerować się po ciężkim piątkowym treningu i przed ciężkim niedzielnym. Bo kiedy jest obóz, to trzeba zasuwać, a kiedy jest normalny cykl treningowy, to trzeba sobie pozwalać na oddech i wypoczynek.Po śniadaniu wzięliśmy rowery, do plecaka piłkę, latający spodek i zaległe gazety, córkę przedszkolaka wsadziliśmy do fotelika i w drogę do Lasu Kabackiego. Zakosami dojechaliśmy na polanę w Powsinie, posiedzieliśmy na placu zabaw w parku kultury, spożyliśmy kiełbaskę, która była na pół surowa, bo personel smażący był zaskoczony, że ludzie po południu chcą kupować kiełbaski, a na koniec wróciliśmy na polanę i pograliśmy we troje w piłkę, a potem porzucaliśmy talerzem.Uważam takie niewinne zabawy za inwestowanie w kapitał ludzki, a ściśle w córkę przedszkolaka. Wierzę, że dziecko od poczęcia przyzwyczajane do tego, że sport jest czymś fajnym, przyjemnym także dla rodziców – wyrośnie na człowieka żywego i sprawnego. Niezależnie od tego, co napiszemy na ten temat w konstytucji.Po południu zrobiliśmy to, czego staramy się nie robić w wolne soboty oraz niedziele – wyprawę do centrum handlowego. O tyle dobrze, że nie lataliśmy z koszykiem po supermarkecie, tylko wybraliśmy w Ikei dwa fotele i sofę czyli skompletowaliśmy tzw. wypoczynek.A teraz dochodzi północ, meble są skręcone z tą skandynawską prostotą, MSŻ wypoczywa sobie vis a vis, a ja się właśnie zagapiłem i puenta gdzieś mi pobiegła.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.