urodziny – 8 marca 2007

Trochę zakwasów po Siennickiej? A może po całej zimie? W środę wieczorem – wczoraj już o tym nie zdążyłem wspomnieć – byłem jeszcze na hali na Siennickiej z córką gimnazjalistką oraz całym SBBP.pl w szerokim tego słowa znaczeniu. Ćwiczenia podobne co zwykle, tylko tym razem kolejność trochę inna – najpierw płotki, potem rzucanie do siebie piłek lekarskich w różnych konfiguracjach, a na koniec najróżniejsze skipy i wieloskoki. To chyba lepiej niż kończenie piłkami lekarskimi, bo te piłki są tak chamsko siłowe, naładowane sterydami. Lepiej skończyć ćwiczeniem wprawdzie siłowym, ale dynamicznym, aerobowym – czyli skipami i wieloskokami. Ludzie skarżą się zwykle po Siennickiej na zakwasy, rezygnują nawet z treningów. Wiem bo na forum biegajznami.pl czytam takie posty. Ale bez mitów. Ja nie czuję specjalnie większego zmęczenia w nogach niż na co dzień. Córka gimnazjalistka, do której właśnie zadzwoniłem, również ma się dobrze. A w środę ćwiczyła solidnie już bez tego całego podśmiechiwania, co poprzednim razem. Lubicie podśmiechiwanie? Albo narzekanie? Można by zrobić ankietę co jest gorsze. Nie wiem, ale wiem, co jest lepsze. Zaangażowanie. Ja się od grudnia zaangażowałem jak umiem w trenowanie szybkości biegowej. Wygląda na to, że z kiepskim rezultatem. Rezultat będzie w sobotę, na biegu na 10 km w Kabatach – spodziewam się walki o złamanie zaledwie 37 minut. A chciałem walczyć o złamanie 35. Może zaangażowałem się za bardzo? Może treningi wg planu dla dwudziestolatków rówieśnika inżyniera Karwowskiego obciążają jak sto pięćdziesiąt? I może te obolałe nogi – nie akurat po Siennickiej, ale ciągle ciężkie – to efekt tego ciężkiego treningu. Co jeszcze mogę zrobić przed Kabatami? Jedno: odpocząć. Chciałem na dziś przesunąć piątkowy trening – tak zwykle robię przed sobotnimi zawodami, żeby w piątek był dzień przerwy. Ale stwierdziłem, że odpuszczam bieganie dziś i jutro. W podręcznikach nazywa się to: odpoczynek jako środek treningowy. Obchodziliśmy dziś piąte urodziny córki przedszkolaka. W ramach prezentu urządziliśmy jej imprezę w Fikolandzie (nazwa mówi sama za siebie). Córka przedszkolak wraz z ósemką znajomych przedszkolaków goniła jak oszalała po plastikowych labiryntach. Dzieciaki były potem wymęczone, spocone i szczęśliwe. Oby to zaangażowanie pozostało w nich jak najdłużej i nie tylko w kwestii gonienia.

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.