Najgorsze miejsce w życiu

Jakie jest najgorsze miejsce na świecie? Wcale nie czwarte. Najgorsze miejsce na świecie jest to, które jest sto lat świetlnych od swoich oczekiwań.

W tygodniu pobiegałem, co piszę, żeby potem Oco nie komentował, że mam wyniki za darmo. Ale już nie pamiętam co, kiedy, jak. Za to weekend zapamiętam mocno i długo, co najmniej do następnego weekendu.

Moja Sportowa Żona pojechała w sobotę rano wykładać o wzmacnianiu i stretchingu, co jest dla mnie powodem wielkiej dumy, więc piszę. To swoją drogą ciekawe, dlaczego od przedszkola gani się (młodych) ludzi: „Nie chwal się!”. Przecież suma po historiach jest dla świata dużo lepsza, jeśli historie są pozytywne. Więc się ostentacyjnie chwalę MSŻ.

Bo sobą nie mogę.

Pojechałem na pierwszy ursynowski Park Run z wielkim entuzjazmem. Nie mamy z nimi żadnej umowy barterowej, więc przekornie podlinkuję Park Run jeszcze raz, tym razem fanpejdż na Fejsie. Czekałem na te zawody, bo Ursynów, to mój hajmat, bo ten cykl jest kapitalny i chciałem go mieć pod nosem, a nie po drugiej stronie Wisły lub po drugiej stronie miasta. A także ze wstydliwych trochę pobudek (wstyd to przeciwieństwo chwalenia, uważam, że bardzo oczyszczające jest mówić na głos o tym, co wstydliwe) – chciałem być na podium.

Fot.: ParkRun

W naszym amatorskim bieganiu to zawsze jest kwestia przypadku. To nie jest, jak na olimpiadzie, gdzie wiesz, które masz miejsce w rankingu i jaki czas jest ci potrzebny do pokonania rywali. W Polsce jest pewnie kilka tysięcy osób (a jeśli doliczyć szkoły mistrzostwa sportowego, to może nawet więcej), które biegają piątkę szybciej ode mnie. Jaki musi być przypadek, żeby na ten bieg przyszły nie więcej niż dwie.

Przyszły cztery. Dobiegłem piąty, co nie jest złym miejscem, ale o dwa oczka poniżej oczekiwań. Najgorsze, że pretensje mogę mieć tym razem nie do tych tysięcy szybszych biegaczy, ale przede wszystkim do siebie. Pobiegłem w straszliwym czasie, 19:14, chociaż pogoda była idealna. 15 sekund gorzej niż w styczniu na Chomiczówce. Nie po to człowiek trenuje miesiącami, żeby się cofać. Gdybym pobiegł 18:30 – a w tyle powinienem przebiegać piątkę w sezonie startowym, przecież rok temu zrobiłem wiceżyciówkę, bodaj 18:07 – byłoby trzecie miejsce.

Od południa analizuję, co schrzaniłem. Na pewno start ten spełnił swoją rolę przetarcia startowego. Tych zawodów, na których człowiek sobie uzmysławia, jak bardzo trzeba docisnąć na trasie, żeby być zadowolonym za metą. Nad resztą myślę i myślę.

Kupiliśmy Małemu Yodzie siedzonko rowerowe i w sobotę, w ostatnim ciepłym dniu tej wiosny (do tej chwili) wybraliśmy się razem z MSŻ na wyprawę rowerową. Rower jest przyjemny w odróżnieniu od przegranych zawodów na 5 km.

Fot. MSŻ

W sobotę wieczorem Mały Yoda dostał trzydniówki, nocne jeżdżenie po nurofen do apteki, stres, bo już wiem, że straszne choroby nie przydarzają się tylko „innym”, ale każdemu się mogą przydarzyć, Tobie, mnie, każdemu, a te lęki doganiają człowieka bardziej w nocy, kiedy świat jest nieprzyjazny i kiedy przypominają ci się te wszystkie nocne dyżury, na które jeździłeś w życiu z dziećmi, szpitale i ogólny bezsens życia, który trzeba sobie ratować np. rywalizacją na 5 km.

Jeszcze tam stanę na podium. Jeszcze powalczę. Będzie trudniej, bo w tę sobotę było też Grand Prix w Kabatach, trochę mocnych rywali wybrało tamten bieg. Ale kto powiedział, że zawsze musi być łatwo. Zawsze musi być cel.

Najbliższy cel: pobiec w Półmaratonie Warszawskim szybciej niż w zeszłym roku – było 1:23:32. W Wiązownie coś źle spojrzałem na zeszłoroczny wynik i okazuje się, że się nie udało, do wyniku sprzed roku zabrakło parunastu sekund. A teraz?

Updated: 23 marca 2015 — 18:55

  1. piotrek.krawczyk

    2015/03/23 19:18:22

    Ładnie to powiedziałeś, mój Młody Padawanie 🙂


    ok123

    2015/03/23 20:19:21

    Niezła rzecz z tym Park Runnem na mojej osobistej trasie do interwałów 😉
    Już dawno wyczaiłem, że mam pod nosem kółko ok. 1,8km twardej nawierzchni, bez żadnych świateł i skrzyżowań, które jak jest wielka zima to nawet odśnieżają. Polecam sąsiadom!

    Wojtek, spoko, podium będzie Twoje. A jak się już nim nacieszysz, pogadasz ze znajomymi, uzupełnisz płyny i przebierzesz, to dobiegnę ja!
    😉


    gz81

    2015/03/24 07:39:01

    W koncu jest o sciganiu sie! 🙂

    Powodzenia na Polmaratonie (szczerze), ale 19:14 na 5k nijak sie nie przeklada na ponizej 1:24 na 21.195m….
    W zeszlym tygodniu pobieglem 5k w 17:49, a polmaraton (niesprawdzony) planowałbym wlasnie na czas okolo 1:23 z groszami…
    Tym bardziej ciekawy jestem Twojego wyniku.


    pict

    2015/03/24 09:18:49

    @gz81 – jakoś nie wierzę w to „przekładanie się”. Moim mistrzostwem świata na piątkę jest 18:58…. w niedzielę pobiegłem 19:30 (i podobnie jak Wojtek nie wiem co się stało). Gdyby to się miało przełożyć na połówkę i maraton, to przestałbym trenować.


    gz81

    2015/03/24 10:39:10

    @pict – stalo sie to, ze sie za malo trenowalo..:)
    z przekladaniem sie nie upieram. u mnie ta teoria dziala na wyscigach od 3k do 21k, gdzie moge sobie zaplanowac tempo zaleznie od dystansu. I jak nie ma szybkosci na 3k czy 5k i czasy nie spelniaja oczekiwan, to niestety i na 21k sie cudow nie zrobi. Dlatego tym bardziej kibicuje Wojtkowi, bo lubie niespodzianki w tym sporcie
    p.s. zauwazylem tez, ze wymyslilem nowy dystans dla polmaratonu. koryguje: 21.0975m


    pict

    2015/03/24 11:06:42

    Czy ja wiem, czy mało – jeśli już to za dużo i nie pod piątkę. Powiem tak: 2:57 zrobiłem z 39:xx na 10km, w zeszłym sezonie nie zszedłem poniżej 38:xx, a trójka też pękła. Więc bym trochę ostrożny był.
    Akurat u mnie coś się stało, bo na treningach robiłem piątki poniżej 20min, ale po godzinie biegania easy na poziomie 5:05 min/km. Ale okaże się – nie upieram się, że jakoś super pobiegnę połówkę, sam jestem ciekaw.


    gz81

    2015/03/24 11:37:13

    @pict – zycze powodzenia i Tobie tez kibicuje.
    Ja pobiegne swoj pierwszy maraton dopiero w 2016 roku, przeksztalcam sie dopiero z ‚dychowicza’, wiec nie bede sie wymadrzal. moj trener/przyjaciel natomiast biega okolo 2:55 i czasy na 10k ma takie jak Ty 38-39 minut. Sadze, ze oboje moglibyscie pobiec szybciej, ale skupiacie sie na innym celu. Ale co do Park Runu 5k to zakladajac tempo maratonskie na poziomie 3:55-4:00 i traktujac ten bieg jako jeden porzadny interwal to powinno byc blizej 18:45… p.s. ciekawe, ze biegasz ‚easy’ w tempie 5:05 – plan kolegi przewiduje wybiegania i recovery w tempie okolo 4:30-4:35 (nawet te potezne 38-40k), a biegacie maratony podobnie…


    gz81

    2015/03/24 11:45:07

    *Ale co do Park Runu 5k to zakladajac tempo POL-MARATONSKIE na poziomie 3:55-4:00 i traktujac ten bieg jako jeden porzadny interwal to powinno byc blizej 18:45…


    pict

    2015/03/24 13:40:17

    Tak serio to ja po prostu nie potrafię biegać szybko i tyle. I wiek już nie na 5-tki chyba 😉 chociaż kiedyś podejmę wyzwanie.


    malbiega

    2015/03/24 13:43:56

    „Nie po to człowiek trenuje miesiącami, żeby się cofać”
    I znowu wraca pytanie, po co człowiek trenuje. I czy tak ciągle można iść do przodu. Sukcesy, bicie życiówek cieszą niezmiernie, wiadomo, nawet na moim żenująco wolnym poziomie 😉 Ale przecież nie da się tak cały czas, rok po roku, liczenie, mierzenie, sprawdzanie. W trakcie ostatniego biegu na 10km, kiedy już wiedziałam, że będzie życiówka pod 51, pomyślałam – o rany i co dalej? kolejną dychę trzeba będzie zrobić poniżej 50 min.? I doszłam do wniosku, że to jakiś koszmar, przecież to męczące jest. Niby nikt nas do niczego nie zmusza… Chyba tylko Dziki jest tutaj wyluzowany na cyfrę… Choć ostatnio trwają jakieś zakusy na przeciągnięcie go na ciemną stronę mocy.


    piotrek.krawczyk

    2015/03/24 18:48:48

    Tu Dziki
    Mal – cyfra to moja religia 🙂 Na przykład w zeszłym roku Dziki na Półmaratonie Warszawskim prowadził jako pacemaker na czas 2:10, a w tym roku już na 1:55 🙂 Chociaż parę lat temu prowadziłem na 1:45… Ach, jak ja lubię się NIE ŚCIGAĆ! Zapraszam do grupy 1:55 w niedzielę. A tu artykuł dawnej Szewczuka, a od kilku miesięcy Marty Tittenbrun. Znalazłem go dziś w internecie, bo Dziki zapomniał, na jaki właściwie czas wynająłem się na połówce, a zawsze daję się do dyspozycji od 1:40 do oporu.. I znalazłem fajny artykuł o ciężkim losie zajęcy, pamiętam, że posłałem jesienią Marcie jakiś materiał, to jest fajne:
    PACEMAKERZY typologia Piotrka Dzikiego Krawczyka:
    anarchiści robią swoje własne zawody
    fighterzy łamią czas o kilka minut
    zatopki na przemian przyspieszają i zwalniają
    newtonowie zaczynają wolno, stopniowo przyspieszają
    podpalacze zaczynają szybko, kończą wolno
    taktomierze równo od startu do mety
    kompulsi przybywają na metę co do sekundy
    orałowie lub narcyzy chcą się podobać i przypodobać
    sierżanci chcą podporządkować sobie grupę, rozkazują
    gurowie kreacja na mistrza od wszystkiego
    kolejarze spóźniają się na metę
    biedne misie schodzą z powodu kontuzji, tymczasem nie byli gotowi

    Pełny tekst tutaj: http://www.magazynbieganie.pl/zajac-balonik-pejs-kim-pacemaker-amatora/

    A Dziki dziś przegrał tragicznie z Johnem w ping ponga 1:4. Na szczęście dwie godziny biegania po Bielanach i nie tylko, lekko zmniejszyły fatalne doznania po tej klęsce 🙂 To Dziki dziś 22,5 km spod domu pod Kępę Potocką, potem w stronę Cytadeli, nielegalne przekroczenie Wisłostrady i powrót przez Żoliborz. Tempo lekko szybsze niż zająca na czas 1:55 w półmaratonie. Dziki


    pc

    2015/03/25 15:46:34

    Cześć Dziki. co prawda niezbyt się znamy (tylko raz razem biegliśmy w jednym BPPW) ale zastanowiło mnie w sumie to, co napisałeś i skoro już poruszyłeś temat pokrewny, to może zapytam? to ze strony PM:)

    Piotr Krawczyk – będę prowadził równo, nominalne tempo na czas 1:55 to 5’27 min/km, jednak z powodu nieoptymalnego toru biegu i kilkudziesięciu metrów, które musi dołożyć atestator, realne tempo będzie wynosić 5’25 min/km. Wtedy na mecie będziemy dokładnie po godzinie i pięćdziesięciu pięciu minutach.

    o co biega z tymi kilkudziesięcioma metrami do dołożenia przez atestatora? 😉


    kubol7b

    2015/03/25 16:26:24

    pytanie do znawcow Puszczy Piskiej, a wiem ze takich tu nie brakuje: chcialbym zrobic jakas petle ok 25-30km, najchetniej bez asfaltu, najchetniej jak najblizej drogi krajowej nr 63.
    jakies sugestie?


    johnson.wp

    2015/03/25 16:27:23

    Największe zaskoczenie blogowe od 7 lat! Z tego co zacytował pc i podał Marcie Dziki wynika, że Dziki nie jest anarchem tylko kompulsem! Dziki, pójdź do Johnsona, uwolnię Cię od cyfry 🙂


    johnson.wp

    2015/03/25 16:30:30

    Rob, Zuzanna jest fantastyczna! Pozdrów od wujka J. z Poznania 🙂


    johnson.wp

    2015/03/25 16:33:56

    Sobótkowicze, gratulacje! Marsz, nie narzekaj, bo będę niegrzeczny…
    Malbiega – każdy ma swoją biegową Żenadę, Ty jeszcze do niej nie dotarłaś, zapewniam Cię 🙂
    Pjachu – ale Cię/Was uskrzydliło tej zimy!


    piotrek.krawczyk

    2015/03/25 21:03:55

    Tu Dziki
    Mistrzu Johnsonie – zającowanie leczy Dzikiego z chaosu, za to wpadam w natręctwa. Coś za coś. Na szczęście to tylko kilka godzin w roku. A poza tym Słodka Anarchia, bez cyfr, bez belfrów i bez nakazów. Lubię być pacemakerem, bo mogę i nawet muszę robić to, co mi każą. To jest takie łatwe i proste… Znasz to, mój Mistrzu? PC – tajemnice atestatorów są pilnie strzeżone 🙂 Aby trasa uliczna była uznana za atestowaną, koleś z kalibrowanym kołem musi wypełnić kilka warunków (jednym z nich jest posiadanie kalibrowanego koła). Na przykład wiraże po optymalnym torze, jednak w określonej odległości od brzegu trasy. I na koniec należy dodać jakiś procent (lub część procenta) z całego dystansu. Nie wiem jaki. Może Beztlen wie? A przebieg i rodzaj trasy też musi spełnić różne warunki – nawierzchnia, odległość startu od mety, różnica wysokości startu i mety, pewnie jeszcze trochę.
    Pozdrawia Dziki


    johnson.wp

    2015/03/25 22:02:52

    Oj znam znam, od 20lat bez wskazówek na posterunku, ciężko być latarnikiem, nie wiadomo co czytać żeby nie zwolnili, ale nie jest to najgorsze miejsce w życiu…


    pc

    2015/03/26 09:27:10

    Dziki – dzięki za odp:) Nie powiem, dodawanie z góry jakiegoś procenta (nawet ułamku) do wynikającego ze wcześniejszych wyliczeń wyniku jest dość intrygujące… ale to pewnie dlatego żeby ludzie po tym jak ścięli przypadkiem jeden czy dwa zakręty nie marudzili, że im GPS pokazał za mało km na mecie;)


    serwis.laptopow2

    2015/03/26 12:57:13

    Boże a moje stawy kolanowe tak cierpią za każdym razem jak biegam, chętnie bym coś z tym zrobił, bo nie wyobrażam sobie że miałbym teraz usiąść na tyłku…


    sfx

    2015/03/26 20:02:39

    pc.
    to dodawanie dystansu nazywa się dokładnie „współczynnikiem zabezpieczającym przed zbyt krótką trasą” i wynika z prostego założenia – sprzęt pomiarowy może się mylić. niech myli się o +/- 1%, jeśli na 10k pomyli się akurat o -1% to wyjdzie 9,9km, więc dodając te 100 m + 1%, czyli 101 metrów mamy pewność, że trasa krótsza nie będzie.

    oczywiście pozostaje zabezpieczenie trasy przez organizatora przed „ścinaniem zakrętów” i wiara w to, że tłum nie będzie „oszukiwał” na dystansie w miejscach, gdzie w pełni zabezpieczyć się tego nie dało… a w takim przypadku lepiej nie biec przede mną 🙂 (johnson to wie, wielu to wie…) …

    … z ciekawostek powiem, że na jednym zakręcie 90st. można zyskać od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów – jeśli chcecie mieć prawdziwe życiówki – nie róbcie tego, biegnijcie zgodnie z wytyczeniem, po asfalcie, nawet wtedy gdy masy biegną inaczej! warto być fair play choćby wobec siebie.


    piotrek.krawczyk

    2015/03/27 18:57:49

    A Dziki dziś w dzień do Puszczy. Pierwszy raz w tym roku w krótkich gaciach. Klasyczne 15 km z Truskawia przez Zaborów Leśny, Krzyż Powstańców 1863, przed Krzyżem dwie góry, potem kilkanaście gór i Wiersze, dalej piach i ze trzy góry przed Karczmiskiem, po Karczmisku jedna tylko góra i po mostach nad bagnami do Truskawia. Cyfra mierzona, wszystko w tempie 4’55. Dawno tak szybko nie pobiegłem tą trasą. Dziś Dzikiemu jakoś się chciało złamać cyfrę 5 na naprawdę przyzwoitym krosie. Trochę emocji, bo akurat trafiłem na pierwszą wiosenną burzę. Inna emocja: pierwszy wiosenny zaskroniec, całkiem żywy i żwawy. Emocje w tle – ptaki już są, kłócą się i flirtują. Listki, niedolistki, prawielistki – jeszcze jedna emocja. A Dziki jutro na odprawę zajaczków na Półmaratonie Warszawskim. Jakże wielkanocnych zajaczków. Dobrego startu. Dziki


    kwasnaali

    2015/03/27 19:51:09

    Dziki, jednak będę w grupie na 1:50 ale jak zobaczysz przed sobą koszulkę kancelarii z ALICJA na grzbiecie to pogon ją!:)


    pict

    2015/03/28 21:26:06

    Pobodzenia dla wszystkich jutro!


    gz81

    2015/03/29 12:52:54

    ….czyli jednak mozna pobiec 19:14 na 5k i choc to sie nie przeklada za nic na ponizej 1:24, to mozna pobiec polmaraton w 1:23:34….
    Nie rozumiem i gratuluje!!!!!!! 🙂


    pict

    2015/03/29 13:08:43

    Ja 1:24:03 z 19:30


    johnson.wp

    2015/03/29 13:16:14

    Wojtek biega na adrenalinie, to taki doping, dobrze że naturalny 🙂


    gz81

    2015/03/29 13:19:00

    @ pict – super extra czas! jeszcze mniej sie „przeklada”, wiec sie juz zamkne na wieki z tym „przekladaniem”. Twoje tempo biegu chyba ponizej 4:00! Szacun.


    piotrek.krawczyk

    2015/03/29 19:14:30

    A Dziki dziś zhańbił etos pacemakera. Przybiegłem całe sześć sekund za wcześnie, 1:54:54, według nieoficjalnego komunikatu. Ale będę reklamował u Organizatora, bo inaczej wywali mnie z tej roboty na pysk. A John poprawił swój wynik z zeszłego roku o dwie sekundy. John funkcjonuje jak profesjonalny sportowiec.
    A Rob zrobił życiówkę na dwie i pół minuty, 1:37:cóś tam. A Tomik został Kenijczykiem, 1:33:cóś tam. I tak dalej. Sami sobie piszcie. A Dziki uwielbia być zającem. Powody streszczają się tutaj:

    „…Kim jesteś, Rudowłosa Zawodniczko, która rzuciłaś się dziś na szyję uskrzydlonemu pacemakerowi na czas 1:55 na mecie Półmaratonu Warszawskiego??? Albo Ty, z zieloną chustką na głowie, tylko trochę bardziej powściągliwa Zawodniczko? Zając – ten to ma dobrze! 🙂 Dziękuję każdemu za wspólny bieg. Za proste przybicie piątki za linią mety. Gratuluję każdemu! Przepraszam za zbyt wczesne doprowadzenie na metę, według nieoficjalnego komunikatu czas mety netto 1:54:54. Będę reklamował u Organizatora Kocham Was jak bieganie! A najbardziej moją Jakże Piękną Żonę…”

    Pa. Kocham Was. Dziki


    pc

    2015/03/29 20:36:50

    Gdyby 5km miało proste przełożenie na inne czasy, byłoby pewnie umieszczone na stronie http://www.liczydlobiegowe.pl 😉

    SFX, Tobie również dziękuję za wyjaśnienia i zaspokojenie ciekawości. THX:)


    tomikgrewinski

    2015/03/29 22:38:21

    Świetnie mi się biegło dzisiaj Półmaraton Warszawski!
    Lekko, swobodnie, z zapasem.
    Wynik 1.33.12 to nowa życióweczka.
    Jestem bardzo zadowolony, bo to pierwszy liczący się start w sezonie..
    Za 2 tygodnie Paryż i próba zejścia poniżej 3.30 🙂


    tomikgrewinski

    2015/03/29 22:38:54

    Pict – super wynik!
    Rob – gratulacje!


    1.marsz

    2015/03/29 23:32:14

    wydawało mi się, że potrafię pobiec fest połówkę w tempie 4’20, zwłaszcza w płaskim berlinie, ale wyszło jak zwykle;johnson pisze,żebym nie narzekał więc posłużę się nohavicą, który gdyby biegał, pewnie tak by to skomentował:w głębi naszych ciał duch niezłomny był, biegliśmy na schwał lecz nie stało sił…

    gratulacje dla wszystkich, te wyniki poniżej 1h30 to jak lizaki za szybą…

    tomiku- chyba poniżej 3.15:)
    marsz


    ocobiegatu

    2015/03/30 00:24:40

    Wojtek – wynik z niczego to pochwała. Ten wynik też był z niczego..).
    Jedni ciężko pracują , lubię swoją pracę ale mają małą kasę a inni się nie narobią a zarobią , oczywiście też lubiąc swoja pracę. Ci drudzy mają więcej czasu na coś innego.
    A Oco musi przeglądnąć poprzednie wpisy . Pozdrawiam wszystkich.
    Byłem znów w szpitalu – chód sportowy z kroplówką , jak pisał kiedyś Kubol.
    Nie długo wracam do treningów JSP.


    ocobiegatu

    2015/03/30 00:25:54

    NIedługo a nie – nie długo


    kawonan

    2015/03/30 10:47:29

    A kawonan też życiówkę zrobił- 1,39,11!!! o ponad 4 min !
    Rozgrzewka przed startem z Wojtkiem ( trenuję w/g wojtkowego planu ) ,start z Robem ,założenie- 1,40. Udało się na 110% !
    Rob, Tomik gratulacje !!!
    Wojtek dzięki i gratki!!


    johnson.wp

    2015/03/30 14:12:07

    Kawonan – brawo!
    Marsz – Nohavica może być 🙂


    sfx

    2015/03/30 17:45:34

    w sobotę rano zdecydowałem się na 120 km podróży by o 10.oo ruszyć na maraton jastrowski… po raz piąty z rzędu, po raz pierwszy bez jacka króla… i po raz pierwszy taki dystans „po”… życiówki wprawdzie oficjalnej nie ma, bo i atestu nie ma, ale trasa krosowa i wyszło 3h38’41”. o 17 minut gorzej od mojego najlepszego wyniku na tej trasie sprzed roku, gdy już oczekiwałem wciąż „przed” na nadejście „po” :).

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.