Ściany pomalowane na energetyczny pomarańcz, zwisają z nich białe jak z reklamy proszku liny. Stajemy w pozycji, której nazwy nie pamiętam, ale zapewne ma nas przybliżać do transcendentnej energii. Boso i w luźnych ubraniach. Zamiast stawać w rozkroku robimy skok i lądujemy z nogami szeroko. A potem coś, co Europejczyk nazwałby rozciąganiem dwugłowego, ścięgien podkolanowych i łydki na raz. Jak nazwałby to Hindus nie wiem, bo nauczyciel jogi, miły i duży miś, mówił tak spokojnym głosem, że trudno było zrozumieć.
Na jogę poszedłem zawodowo, na środę mam napisać tekst o jodze dla generacji Ocobiegatu. Szedłem na zajęcia mocno podekscytowany, jak to będzie. Było ekscytująco.
Przemiany duchowej ani olśnienia nie doznałem, ale też nie oczekiwałem. Było rozciąganie tak mocne, spokojne, długotrwałe (zajęcia trwały prawie dwie godziny), że te 10 minut pod szlabanem to pan pikuś. Wprawdzie zeskoki i przeskoki rozbawiały mnie wizualnie, a od samej nazwy pranajama czuję się, jakbym grał w filmie kostiumowym, ale niech tam.
Udało mi się też dostrzec w tych ćwiczeniach sens nieco głębszy niż prosty stretching. Wierzę, że prawie godzina rozciągania tyłów nóg ma wpływ na nasze życie, bo tam podobno kumuluje się długotrwały niski stres (związany z odpowiedzialną pracą). Że należy rozciągać pas barkpwu z dogłębnym wyczuciem każdej komórki, bo tam odkładają się lata, tam wyłazi z nas to zapadanie się w siebie z wiekiem. Że otwieranie brzucha ma sens, bo tam włazi mocny stres i zaciska nas do środka. Robiliśmy na to rozciąganie na tych linach – trzymaliśmy się ich za plecami z ciałem wyrzuconym do przodu, otwarci jak na terapii.
To za mało, żeby zostać wyznawcą, fanatykiem, wejść na ścieżkę i założyć blok o jodze. Ale na tyle dużo, żeby poświęcić na to trzy czwarte odcinka bloga biegowego.
Po zajęciach rozmawiałem z mistrzem, tłumaczył mi, jak na zajęciach gromadzimy w komkórkach energię i jak potem stajemy się chodzącą siłą spokoju (młodsi: Mazowiecki). W po skończonej rozmowie, kiedy już minęła dziesiąta i zamykali kawiarnię przy trakcie królewskim wsiadłem na rower i w miły jesienny wieczór przejechałem przez ten świetlisty szpaler. Byłem w takim nastroju, że Warszawa mnie zachwyciła, jak Paryż i Katmandu w jednym.
Bieganie też było, we wtorek z Kamilem pobiegaliśmy 50 minut w Lesie Kabackim. Powoli, o życiu. Na koniec trzy szybsze przebieżki dla czystej przyjemności.
A dziś rano zrobiłem jeszcze brzuszki wg przepisu Mojej Sportowej Żony. Nie wiem, na ile starczy mi zapału, kiedy wrzucę sobie mocny program treningowy. Ale chciałbym oprócz biegania używać dużo ruchu, na różne mięśnie i różne emocje. Stretching na spokój, bieganie na trans albo uchetanie się, rower na podróż, rolki na swobodę, a badminton/ping-pong/tenis na rywalizację.
ocobiegatu
2009/12/10 22:51:30
Generacja ocobiegatu ? chyba New Generation?…))), czyli M50 Polaków co biegają 5km poniżej 20 minut?…:). Wojtku – dziękuje za motywację- czyli bunt..:) , liczy się wiek biologiczny…
A więc zmotywowany zapowiadam , że ( jak dobrze pojdzie) pobiegne w czerwcu 2010 w pewnych zawodach co sobie upatrzyłem 5km poniżej 20 minut. Deklaracje są okropne bo później jest ciężka praca ale trudno..:). Ponadto w Polska Biega trzeba biegać przyzwoicie …
Co zaś do motywu przewodniego czyli jogi . Mój ojciec (M80 od niedawna) to robi , choc w ograniczonym zakresie , medytuje tez , choc mama , ktora jest totalna realistka mowi , ze nie ma z niego w domu pozytku..
Ale…jednak on sie swietnie czuje. Cos jest w tej jodze ale to trzeba poczuc w sobie…
–
ocobiegatu
2009/12/11 08:51:04
Jakoś brak tu komentarzy
cos każdemu tam sie marzy…:)
ośmiozgłoskowiec..:)
Ogłaszam akcję ocobiegatu – rekordy w 2010 ..
Podawajcie nie w xxx bo to żadna motywacja – podawajcie proszę w cyferkach…
do tego trzeba odwagi….
a na koniec 2010 będziemy sie rozliczać…:)
jest to motywujące, naprawdę – to ma pomóc….
ja podaję – 5km poniżej 20 minut …
Kto odważny następny ?
–
bolek.03
2009/12/11 08:52:09
Szkielet, a co to jest „uchetanie się”, czy dobrze intuicja mi podpowiada: „maksymalne zmęczenie”? A co do jogi, sam kiedyś myślałem, że to może być fajne uzupełnienie biegania. Przeczytałem jednak wywiad z żoną pewnego aktora reklamującego bank na I, a zarazem konesera win. Owa żona od wielu lat praktykuje i prowadzi szkołę jogi. W wywiadzie powiedziała, że joga to wcale nie łatwa – sensie duchowym – ścieżka i że czasami jej praktykowanie boli – w sensie duchowym. Stwierdziłem więc, że chyba jednak nie mam ochoty.
–
wojciech.staszewski
2009/12/11 10:01:56
Bolek, to praktykuj stretching 🙂
Uchetanie to widocznie mazowiecki regionalizm. Człowiek używa słów, a nie wie, że kilkaset kilometrów dalej one są nieznane. Myślałem, że odlecę z zachwytu i ze śmiechu, jak MSŻ kiedyś zmaściła. Graliśmy w badmintona i przy jednej wymianie ona spontanicznie rzuciła: Ale zmaściłam! 😉
Ocobiegatu, ja to mógłbym chyba przekleić z zeszłego roku. 1:18:50, a przede wszystkim 2:49:30.
–
bolek.03
2009/12/11 10:39:20
„Uchetanie” faktycznie usłyszałem pierwszy raz. W moich rodzinnych stronach (jakieś 150-200 km na wschód od rodzinnych stron Twojej Małżonki) „maszczenie” jest dość dobrze znane, ale bardziej jako „przymaścić” 😉
–
jatzi
2009/12/11 12:20:02
3:30:00 – jeśli się uda, umrę ze szczęścia lub zmęczenia. wszystko jedno. no i jeszcze data: 15. sierpnia, Gdańsk
–
sfx
2009/12/11 14:42:11
W tym sezonie pominę starania o życiówki…
a aktualnie w kolejności 5-10-21-41 to 20:03, 42:17, 1:31:42, 3:27:40.
Najwięcej zdziałać można w 10 i 42, a jeszcze 19 grudnia spróbuję zmierzyć się z piątką poniżej 20 min.
Tak więc jeśli już mam konkretnie to:
5k w 19:59
10k w 41:59
42k w 3:24:59
–
ocobiegatu
2009/12/11 15:25:57
Wojtku – jak zobaczyłem 1.18.50 to chwyciłem za kalkulator aby pomnozyć przez 2.11…Ale pisałeś o tym , że w maratonie powinieneś byc szybszy..W końcu wiem na jakie wyniki kibicować..
Jatzi – miło witac cichociemnego ( chyba , ze nie pamiętam) – kibicuje w sierpniu – w lipcu przypomnimy deklarację na blogu…))
Sfx – nowe życiówki na 2010 zapisałem – określisz dokładniej jakie były..:).
Dane spisane , czekam na następnych odważnych…
Choc jestem budowlańcem to i księgowym( nauczyli mnie rodzice – ksiegowi) , prowadziłem spółki z o.o. Na razie pozostali są „na trójce” czyli na magazynie …:).
Czekam na następne dane – obiecuje , że skrupulatnie rozliczę na koniec 2010. Ale spoko – w razie wpadki wrzucę w „straty nadzwyczajne” albo – „nierozliczony wynik z lat ubiegłych”..:)
–
wojciech.staszewski
2009/12/11 15:59:18
Wiem, że teoretyczne przeliczniki są takie: wynik maratonu to 4,66 razy wynik 10 km albo 2,11 razy wynik z maratonu. Ale wydaje mi się, że w amatorskim bieganiu to się nie sprawdza, wynik z maratonu jest gorszy niż wynikałoby z przelicznikiów.
Moja teoria, poparta pewną empirią (pamiętacie, jak we wrześniu/październiku prosiłem Was wszystkich o bieżące życiówki jest taka:
maraton to 5 razy 10 km minus 10 minut
albo
maraton to 2,5 raza półmaraton minus 30 minut.
Tutaj jest szansa pobiec w maratonie trochę ponad oczekiwania
–
quentino-tarantino
2009/12/11 18:55:40
ocobiegatu – po pierwsze „ukradłeś” mój pomysł sprzed miesiąca – miałem zamiar zaproponować plany na 2010 ale pod koniec grudnia 😉
po drugie – notuj – moje małe założenia:
10 k – 44:59
1/2 maraton – 1:39:59
maraton – 3:29:59
–
piotrek.krawczyk
2009/12/11 20:15:31
Tu Dziki. Maraton: jest 3:12:20, ma być 3:09:20
Półmaraton: jest 1:31:41, ma być 1:28:59
Na 10 km będę startował po szybkość na maratonie, ale nie celuję w ten dystans. Brak celu. Regularnie poniżej 40 minut. Andante – Dębno z rodzinkami (żeby był równy doping). Mamy tak samo daleko. A może Praha? Taka ustawka na neutralnym terenie. I Ty miałbyś bliżej. Jeszcze Andante – ciągle pod wrażeniem tego wspólnego udanego ataku na życiówki w Poznaniu, myśle sobie, czy nie pobiegłbyś w Rzeźniku w Bieszczadach w teamie ze mną? Tam mogą startować tylko zespoły dwuosobowe. 78 km po góreczkach. Plus fajne wakacje rodzinne. Nie odpowiadaj od razu. Dopiero jak się zdecydujesz, że tak 🙂
pozdrawiam. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2009/12/11 20:18:59
Tu Dziki. Maraton: jest 3:12:20, ma być 3:09:20
Półmaraton: jest 1:31:41, ma być 1:28:59
Na 10 km będę startował po szybkość na maratonie, ale nie celuję w ten dystans. Brak celu. Regularnie poniżej 40 minut. Andante – Dębno z rodzinkami (żeby był równy doping). Mamy tak samo daleko. A może Praha? Taka ustawka na neutralnym terenie. I Ty miałbyś bliżej. Jeszcze Andante – ciągle pod wrażeniem tego wspólnego udanego ataku na życiówki w Poznaniu, myśle sobie, czy nie pobiegłbyś w Rzeźniku w Bieszczadach w teamie ze mną? Tam mogą startować tylko zespoły dwuosobowe. 78 km po góreczkach. Plus fajne wakacje rodzinne. Nie odpowiadaj od razu. Dopiero jak się zdecydujesz, że tak 🙂
pozdrawiam. Dziki
–
quentino-tarantino
2009/12/11 20:21:17
Widzę, że mało fachowo podałem swoje cele więc uzupełniam:
10 k – jest…tzn. nie ma bo…nigdy nie biegłem na zawodach 😉 cel – 44:59 1/2 maraton – jest…jak wyżej…cel – 1:39:59 maraton – jest – 3:57:51 cel – 3:29:59
–
piotrek.krawczyk
2009/12/11 20:28:02
Sorry. To urządzenie telefonujące na „i” (iPhone, który zmienił moje życie) czasem długo się zastanawia, ja mu pomagam i dublujemy się w tych staraniach. Stąd 2 identyczne komentarze.
–
ocobiegatu
2009/12/11 20:38:23
whou….quentino , dziki ale polecieliście…
plany mają być ambitne – byle nie 5-letnie..:)- ale to chyba te moje …:)
zapisane w notesie , zaksięgowane..
a Dolny Śląsk ?
biegofanko , fajki , wyspio ? co księgujemy ?…)
–
ocobiegatu
2009/12/11 20:49:47
teraz Wielkopolska – johnson mi został w magazynie…)
to jak – połówka w 1.37? maraton – 3.35 – zaksięgować ?
–
quentino-tarantino
2009/12/11 20:50:56
ocobiegatu – dla przypomnienia lub informacji – ja z samego serca Wielkiej Polski 😉
–
ocobiegatu
2009/12/11 21:17:34
quentino – wiem – ale Twoje wyniki są juz zaksięgowane w rubryce – „zobowiązania”..:)
–
bolek.03
2009/12/11 22:13:47
Plan jakościowy realistyczny: złamać 4:20 w maratonie; plan ilościowy Dębno, Warszawa
–
andante78
2009/12/12 09:46:07
Najpierw plany ad 2010.
Maraton – złamanie 3:10, półmaraton – złamanie: 1:30, 10 km – złamanie 40 min (czyli poprawienie sie o 17 długich sekund).
Dziki, kompanie nie tylko biegowy! Team z Tobą w Biegu Rzeźnika byłby z pewnością czymś niezapomnianym. Tak, daj mi czas (do końca stycznia?), na zastanowienie i rozpoznanie terenu, początek czerwca to jak wiesz planowany czas przyjścia potomka na świat, wiec mogę miec problem że tak powiem organizacyjny (to eufemizm ;)), a chcę zachowac minimum odpowiedzialnosci w naszej ustawce ;). Poza tym, 78 km pokonałem do tej pory raz. Rowerem.
Dębno daleko, ale termin realny, a cel ambitny i teren do tej pory nieznany, przez co kuszący ;). Aby jedak go przypieczętowac, proponuję wcześniej na rozgrzewkę wycieczkę w Beskidy, z przystankiem noclegowym w Gliwicach. Transport też zapewniam na trasie Śląsk – Żywiec, Żywiec – Śląsk. Termin półmaratonu: 28.03.2010 (nd), dookoła jeziora żywieckiego. Satysfakcja gwarantowana :-). Hmm? 🙂
–
makos_wolomin
2009/12/12 10:15:04
jak sie bawic to sie bawic 🙂
10k – 43m
1/2 M – 1:37:00
maraton 3:29:59
–
quentino-tarantino
2009/12/12 16:14:44
makos – widzę, że mamy bardzo zbliżone plany na 2010. Ciekawi mnie od kiedy biegasz i jakie masz na dziś wyniki.
–
makos_wolomin
2009/12/12 20:05:55
biegam od marca. chociaz mialem sporo przerw tygodniowych czasem dwutygodnowych. moje obecne zyciowki to: 10km w 45:10, a maraton w 3:52
–
fajka
2009/12/12 20:06:02
Ocobiegatu – zaksięguj, że moim celem jest złamanie 4 godzin w maratonie. Powiedzmy 3.56. Półmaratonu i dyszki nie planuję, bo jeszcze nie biegłem tych dystansów. Nie mam punktu odniesienia. Z dyszką mam problem, bo w moich okolicach odczuwalny jest deficyt biegów na tym dystansie. Musiałbym udać się gdzieś dalej. Półmaraton zamierzam pobiec w marcu, w Sobótce. Wiem, że jest trudny (góry, podbiegi), dlatego czas to wielka niewiadoma. Ale, Ocobiegatu pobiegnę w Dekorii na 15km. Swidnicy. Zapisz: 1.15.30.Ok ? Pozdrowionka, księgowy i pozostali. Ps. Może nie będziesz skrupulatny do bólu ??
–
mcvalec.biegacz
2009/12/12 20:17:57
Witam Państwa,
Od początku tego roku należę do tzw. cichociemnych fanów tego bloga, ale nadszedł czas na mój coming out.:)
Moimi celami na następujący sezon są następujące wyniki:
10 km 48 min.
21 km 1:40
42 km 3:40
Przy okazji chciałbym podzielić się z Państwem nurtującym mnie od dłuższego czasu problemem. Otóż mój puls max to 195 uderzeń. Podczas żółwiego dla mnie tempa ok. 7 min./km puls rzadko kiedy wynosi mniej niż 150 uderzeń/min., na ogół waha się między II a III zakresem. Według kalkulatora intensywności treningowych przy takiej prędkości spokojnie powinien się mieścić w pierwszym zakresie mając puls około 127. Jak mam normalnie trenować WB1, kiedy już wolniej biec nie potrafię?:)
Mam 27 lat, biegam od marca tego roku i właściwie około 90% mojego dotychczasowego treningu odbywało się w III zakresie… Czy mam nie wierzyć wskazaniom pulsometru i biegać na nosa? Przy tempie 5:30/km czuję się dobrze, potrafię tak przebiec do 20 km, mogę rozmawiać podczas takiego tempa, choć mam wtedy puls powyżej 170…Czy ma Pan na to jakąś radę? Może jakiś trening na podniesienie VO2max?
Zwracam się do Państwa, jako doświadczonych biegaczy i autorytetów w tej dziedzinie.:)
Pozdrawiam bardzo serdecznie,
mcvalec
–
piotrek.krawczyk
2009/12/12 20:44:06
Hej tu Dziki
Jak wspaniale biega się po roztrenowaniu! Nic nie ciągnie, nie uwiera, otwarte tygodnie i miesiące, do listopada w jakimś sensie ustawione życie… Mnie to potrzebne, bo mam pracę i życie pełne niespodzianek. Różnie zabarwionych, od pastelowych po sraczkowate 🙂 Andante – jesteśmy na siebie skazani 🙂 Identyczne są plany nasze. Dzięki za zaproszenie do Żywca – Beskidy są w sercu moim, Żywiecki, Niski i Gorce najbliższe aorty. A tu kolizja z Półmatonem Warszawskim, gdzie planowałem być pacemakerem na 1:40. Zastanowię się, jak Ty nad Rzeźnikiem. Rzeczywiście jesteś „nieobliczalny” w czerwcu. I tak czekam na wiadomość w ustalonym terminie. Pozdrawiam wszystkich. Dziki
–
ocobiegatu
2009/12/12 20:47:06
Witamy serdecznie Cichociemnego. Wszystkich zapisalem w kalendarzu , nawet wg alfabetu..
Fajka – to zabawa ale taka motywująca..:).
To jeszcze ja. Problem ,ze musze podac dane na dwa sposoby. Nieoficjalne (park) i oficjalne. W parku wiecej zawodow , więcej szans wiec wyniki lepsze. Czyli zapisuje ( oficjalne w nawiasie).
5k- 19.59 (20.40) , 10k-44(45), 15k- 1.07(1.10), 21.1- 1.39 (1.43), maraton…4.06.
No i oczywiscie moj tradycyjny bieg na 4,3km w parku – 30-letni rekord z broda – 17.35. Dojechalem do 18.01 czyli jeszcze przepaść…ale próbujemy..:).
A to fakt – mało zawodów na 5,10km. Za wyjątkiem Wawy – tam jest z 10 zawodów na 10km. Warszawiacy powinni miec w Polsce punkty karne za luksusowe warunki treningu..:)
–
quentino-tarantino
2009/12/12 21:16:45
mcvalec – nie poruszałem tematu tempa ale mam podobnie – przy wolnym tempie moje tętno od razu wskakuje na ok.150. Jestem ciekawa co na to Kieronik Blogu i ocobiegatu 😉
Sprawa druga – błagam, tylko nie Państwo – zdecydowanie proponuję „per Ty” (brzmi prawie jak – Pyry…moje ci one poznańskie ziemniaki szalone 😉
–
quentino-tarantino
2009/12/12 21:18:10
Jak widać dzisiejsza porażka MU ciągle na mnie działa bo w ostatnim wpisie nawet płeć chciałem zmienić 😉
–
mksmdk
2009/12/12 21:38:22
plany ach te plany dotychczas było 10k – 41:52 21,1k- 1:30,09 42,2k- 3:24
plany 10k – 39,xx
21,1k – 1:29,xx
42,2 – 3:10,xx nazwal bym to Bostonskim czasem ponadto jakby zycie pozwoliło to do planow wpisuje tez kolejny udzial w wielce energetycznej imprezie pn. sztafeta Polska Biega PS: sprawilem sobie nowe butki biegowe nie ma to jak nagrodzić sie po udanym sezonie
to sa kolejne juz 3cie buty firmy o nazwie bogini, model latający koń26- rewelacja to one zaniosa mnie w realizację tych planow
–
piotrek.krawczyk
2009/12/12 23:01:28
Mcvalec – pierwsza myśl – pulsometr. Czy dajesz żel na elemety przylegajace do ciała? Ja nie i przez pierwsze kilometry pulsometr wariuje (przy wolnym biegu wskazania bliskie maksymalnego). Potem naturalny elektrolit zwany potem łączy styki i jest ok Po drugie – jeśli biegasz nieregularnie lub zaczynasz systematyczny trening, to tak może być. Układ krązenia jeszcze „nie wie” czy to na chwilę ten wysiłek czy na dłużej. Ja mam tętno patologicznie niskie pod koniec sezonu (140 przy tempie 4’50), a teraz przy wejściu w trening po przerwie już 159 przy tym tempie.
Zawsze uważałem, że od tętna ważniejszy jest oddech i komfort w biegu. Jeszcze oznaczenie tętna maksymalnego może być niedokładne. W zeszłym roku zrobiłem uczciwie (też 195), a w tym roku oszukiwałem, nie chciało mi się, wyższe miałem na podbiegach na treningach niż na teście 🙂 Pozdrawiam Cichociemnego 🙂 Odzywaj się, już nie jesteś Cichociemny. Dziki
–
izabiegajaca
2009/12/12 23:24:04
Ja się odezwę…ale bez podawania planów. Zauważam tylko, że kobiety bądź co bądź występujące od czasu do czasu pod tym blogiem, nie piszą o swoich planach. Ja osobiście nie planuję życiówek, ja planuję imprezy…startuję dla fanu i niech tak zostanie. Mam za sobą sezon rodziewiczenia półmaratonu i maratonu. Napawa mnie to dumą i satysfakcją, do tego stopnie, że nawet nie wiem, jak będę się czuła w przyszłym roku…a o wynikach w ogóle nie myślę, ale to podobno bardzo kobiece 😉
–
ocobiegatu
2009/12/13 09:53:51
Moze to byc tez mniejsze jeszcze wytrenowanie , czyli to o czym pisze Dziki.
Pulsometr ? niektore pokazuja wg ekg a te tansze zliczaja jaka tam srednia.
Ponadto jest wiele innych czynnikow. Termoregulacja (ubranie , slonce , przegrzanie),
odwodnienie potrafi o kilka procent podniesc tetno ( zwlaszcza biegi dlugie -pod koniec). Czytalem kiedys artykul Greifa. Mial pretensje do niemieckich biegaczy , ze tak skrupulatnie sie trzymaja stref- np. widzi , ze ma 160 i przechodzi w druga strefe to od razu zwalnia. A strefy sa plynne. Np. oddechy , nie mam pulsometru w biegach ale mam na ergometrze rowerowym. Wiem , ze jak splyce oddech to tetno skacze o kilka uderzen do gory i odwrotnie. Wole od tetna ( choc je mierze na koniec biegu ale nie w biegach na maksa bo nie nalezy sie nagle zatrzymywac) biegac na poczucie zmeczenia.
Czyli RPE ( rate of perceived exertion) , subiektywne poczucie zmeczenia.
Skala Borga jest od 1-10 albo 1-20. Nie wyobrazam sobie tego – juz wolalbym skale szkolna. No i tak jest , ze nieraz rozmija sie zmeczenie z pulsem. Raz mialem taki bieg nad Odra , ze juz byl 15km i mi nagla sie zaczelp strasznie dluzyc , do nastepnego mostu i do nastepnego – dlugie odcinki. Bylem juz fatalnie zmeczony i rozkapryszony a tu staje , mierze puls i normalny na tym tempie…Czyli glowka – kolejny przyklad o jak wielu sprawach decyduje glowka. Oczywiscie mam tez przyklady w druga strone.
–
ocobiegatu
2009/12/13 09:57:47
a zamiast tetna w biegu nieraz mierze oddechy na minute-dobrze oddaja tetno – tylko trzeba sie od czasu do czasu skalibrowac..:)
–
pict
2009/12/13 10:52:16
Hej,
u mnie plan jest jeden – no w zasadzie 2 – maraton poniżej 3 godzin i półmaraton poniżej 1:25. A na jesieni Kalisz poniżej 10 godzin 😉
Nie wiem czy się uda. Zmodyfikowałem ostatnio swoje podejście do treningu – nie robię nic za wszelką cenę, nie wpadam w depresję jak wypadnie mi jakiś trening. 5 razy w tygodniu (a zazwyczaj jednak wychodzi 4 jak dotąd). Ale biega się o wiele przyjemniej… poza tym widzę, że w tych przygotowaniach startuję jednak z całkiem innego pułapu – teraz jest dużo szybciej i dużo łatwiej, więc mam nadzieję, że te 5 razy w tygdniu starczy.
–
andante78
2009/12/13 11:19:51
Ocobiegatu – byc w Twoim kajecie zapisanym to jest już środek nad wyraz dopingujący :-), zaraz idę biegać po lesie – ostatnio bieganie po lesie jest trendy ;).
MKS – to masz podobne plany jak Dziki i ja, myślę, że mocny team można na niektórych biegach stworzyć.
Dziki, bedziemy w kontakcie, mam nadzieje, że nasza pacyfistyczna ustawka dojdzie do skutku ;). Wiem, że Żywiec Ci nomen omen trochę pod górkę, ale tak samo mi Dębno (bo znacznie bliżej mam Kraków), stąd wyzwanie/propozycja pt „W nieznane biegowe strony” – trasakcji wiązanej ;).
Mcvalec – fajnie, że się ujawniłeś :-), ciekawe ilu jeszcze jest cichociemnych? 🙂
–
biegofanka
2009/12/13 14:14:07
Ocobiegatu – trochę wcześniej „otworzyłeś” worek z życzeniami noworocznymi dotyczącymi konkretnych celów w przyszłorocznych biegach;))
Moje, jak wszystkich, są też ambitne…
10 km – po prostu przebiec, bo jeszcze nie startowałam i podczas pierwszej dychy poniżej 50 min.,
15 km (Dekoria) – na pewno poprawić mój ostatni wynik najlepiej o ponad 10 min. na ok. 01:15,
półmaraton – przebiec półmaraton ślężański wiosną i być dumną z wyniku na mecie (po pierwszym półmaratonie mogę postawić cel liczbowy),
maraton – jak w półmaratonie, po pierwszym konkretny cel, bo najpierw najważniejsze dla mnie ukończyć…
–
biegofanka
2009/12/13 14:19:43
Fajka – są dychy w naszych okolicach też (np. Wałbrzych…). W Trzebnicy w Sylwestra organizowany jest atestowany bieg na 10 km, ponoć bardzo fajna impreza, choć sam bieg nie należy do najłatwiejszych… wiem, że część ekipy biegowej ze świdnickiego Hermesa wybiera się na tę imprezę, jeżeli Twoje plany sylwestrowe rozpoczynają się dopiero wieczorkiem, to możesz tam spróbować swoich sił:))
–
biegofanka
2009/12/13 14:27:11
Wczoraj brałam udział w ostatnim biegu z cyklu świdnickiego Grand Prix, znowu dla kobiet 3 pętle po ok. 900-1000 m jedna, dla mężczyzn jedna pętelka więcej. Hermesi jak zwykle świetnie zorganizowali imprezę, a ja mam oprawione w ramkę (prezent na koniec dla każdego systematycznego uczestnika czterech biegów) 4 bardzo ładne medale i dołączony mój medal z Dekorii. Polecam ten cykl biegów w przyszłym roku naszym okolicznym biegaczom; Fajka – mam nadzieję, że weźmiesz udział…:))
–
biegofanka
2009/12/13 14:36:24
Zdradzę Wam jeszcze „po cichu”, że moje przyszłoroczne cele to „dosięgnięcie” trzech biegaczek, które w tym roku były dla mnie za szybkie, ale chcę to zmienić…;))
–
biegofanka
2009/12/13 14:46:00
Ocobiegatu – powyższy opisowy cel zapisz w w strategii działania na przyszły rok:))
–
mcvalec.biegacz
2009/12/13 17:12:17
Cieszę się, że się w końcu ujawniłem i dziękuję za porady.:)
Chyba będę się trzymał na treningach ustalonego wcześniej tempa, a nie wskazania pulsometru, np. I zakres to 6:45, a III to poniżej 5min./km.
Jestem pewien, że cichociemnych jest więcej niż komentujących i to w proporcji astronomicznej. Sam mam kilka stron ze zdjęciami i wiem, że na jednego komentującego przypada około 50 obejrzeń.:) Ciekawe czy prowadzący bloga posiada takie informacje, np. z google analizer?:)
–
ocobiegatu
2009/12/13 17:47:12
Andante – dobrze dobrałes nick bo jesteś pierwszy,na samej górze strony – ale to zobowiązuje dodatkowo..:).
Iza ładnie napisała , głównie dla fanu i imprez – mamy wiec rownowage , jedni bardziej wyniki , inni mniej. Taka sama równowaga jak w organizmie homeostaza. Wiec jak biegamy w pn. to juz we wtorek nie …:)
–
wojciech.staszewski
2009/12/13 21:01:28
mcvalec – to ciekawe. Może masz jednak wyższe tętno maksymalne? Może podczas testu nie dałeś z siebie wszystkiego. Z drugiej strony nie namawiam Cię do takiej ekstremalnej próby, bo skoro masz takie dziwne wskazania, to może masz też jakąś specyfikę układu krążenia, której nie nazwałbym chorobą, ale… może lepiej przebadać się u lekarza, żeby nie zrobić sobie krzywdy na bieganiu.
Co do zakresów, to w twoim przypadku kierowałbym się raczej zdrowym rozsądkiem niż samymi liczbami. Jeśli dychę biegasz w około 5:00 na kilometr, to długie wybiegania rób po 6:15-6:45. Tempo 5:30, to tylko trochę wolniej od twojego tempa półmaratońskiego, to raczej musi być drugi zakres.
quentino – a ty nie szukaj tu pretekstu, żeby przekonać siebie do szybszych treningów 🙂 biegaj powoli i nie rozwijaj się za szybko. tylko systematycznie
–
quentino-tarantino
2009/12/13 21:26:25
Nie wiem kto to jest „ten cały” wojciech.staszewski żeby mnie tak pouczać 🙂
Mam zamiar rozwijać się w miarę szybko i bardzo systematycznie 😉
Za 2 tygodnie spróbuję czegoś czego nie znam…zawodów na dystansie krótszym niż maraton :-0 Bieg Sylwestrowy – 2 x dookoła Malty ( Maltę w Poznaniu to już wszyscy doskonale znacie ). Żałuję tylko, że nie będzie to równe 10 km a 10,8 km ale i tak nastawiam się na fun oby tylko pogoda dopisała!
–
piotrek.krawczyk
2009/12/13 21:30:12
Hej. 13 grudnia 1981 roku biegałem z moim wyżłem Hipkiem jak co wieczór. Patrzyli i nie haltowali. Potem „na Hipka” robiliśmy razem, Hipek i ja, ciekawe rzeczy podcza nocy stanu wojennego. ZOMO akceptowało biegającego z wyżłem! Świeczka w oknie jak zawsze na Świetej Łucji od 27 lat.
A jak nas z Johnem (czyli Szkieletem, Wojtkiem…) zdemaskował dozorca kiedy wieszaliśmy transparent, wtedy udawaliśmy, że tylko sobie biegamy – o czwartej rano…
Dziki
–
ocobiegatu
2009/12/13 22:52:44
quentino – może jednak wolno…?
bo za dwa lata masz już vo2max na maksa, wyniki rewelka ale…odbijesz sie od ściany bo juz nie bedziesz wiedzial co dalej- czy moze zbic bmi na kenijskie (etiopskie) 18,5 czy tez zwiekszyc kilometraz do 100 tygodniowo…:)
Ze źródełka czerpać powoli – zbyt cenne jest ..:)
–
quentino-tarantino
2009/12/13 23:06:35
ocobiegatu – ja się z Wojtkiem trochę przekomarzam więc będzie raczej szybko/wolno niż szybko 😉
A poza tym to co myślisz o tym – w przyszłym roku stuknie mi ( albo ja ją stuknę 😉 40-stka, zacząłem biegać latem, praktycznie i tak najbliższe 2-3 lata przy regularnym i sensownym treningu pokażą realne i „ostateczne” możliwości mego organizmu…okaże się czy mój pułap na 42km to np. 3:30 czy też będę wstanie zbliżyć się do 3:00…
–
ocobiegatu
2009/12/13 23:36:29
quentino – no juz normalnie mi sie kartki na wypowiedzi tu dawno wyczerpaly ale biore nozyczki i przycinam z kartki pozyczonej , nie wiem od kogo..:)..
Moja opcja jest taka , ze nie do konca wynik jest wazny w danym momencie..
Mamy kategorie wiekowe M..iles tam..Mamy procent rekordu swiatowego – rzeczy łatwo dostepne w necie. Pomyśl o M50 ile bedziesz biegal..I jak racjonować – kartki…)).
To jest jak płynąć pod prąd – jak ktos chce za szybko to super popłynie ale go zniesie , a jak powoli to bedzie sie trzymać, sukces to jest miec ten sam wynik z biegiem lat…
Byle to nie było „the river of no return” z Marylin Monroe i ta tratwą…:)
–
quentino-tarantino
2009/12/13 23:47:35
ocobiegatu – generalnie się z Tobą zgadzam 😉 Powiem więcej „obawiam sie”, że masz rację 🙂 Ja jako typowy zielonodziób biegowy, mam tendencje do „przyspieszania naturalnych procesów” i wiem, że to źle…zauważam coś jeszcze bardziej niebezpiecznego – bieganie z syndromem „w poszukiwaniu straconego czasu”…z jednej strony super radość daje mi bieganie a z drugiej pojawiają się bolesne ukłucia w postaci „szkoda, że nie zacząłem 10 lub 20 lat temu”…
–
rebkow
2009/12/14 09:55:46
moje plany:
10 – zamć 45′;
pólmaraton – 1h45′
maraton – 3h50′
wiem jak bardzo jestem z tyłu za Wami „wspaniałymi biegaczami” ale dla mnie ww. podane czasy nie są tak łatwe;
wspaniałą rzeczą jednak jest to, że jak jesteście już na mecie to potraficie zdobyć się na gest kibicowania, uśmiechu, zwykłego pogadania – trzymajcie tak dalej
pozdrawiam (M50)
–
sfx
2009/12/14 10:32:42
Aleście się rozpisali… wystarczyły 2 dni i jestem poza burtą.
Ocobiegatu… mnie zapisz np. jako AAAAAA…SFX to będę pierwszy z góry.
Pozwoliłem sobie zmienić mój system biegowy na taki bezplanowy. Chce mi się szybko, to jest szybko, chce mi się wolno, to jest wolno, chcę mieć wolne – nie ma problemu. Zrobi się zamiast 5 treningów / tydzień może 4, a czasami 3. Czasem będzie 5k zamiast 15. Ale wiem, że nie przesadzę. Idę za głosem rozsądku Johna. Idę za głosem rozsądku moich kontuzjowanych kolegów. Na razie mi nic nie dolega… ale wystarczy moment i…
Plany pozostawiam oczywiści na realnie dostępnym poziomie. W końcu i tak powinno być coraz lepiej – bez względu na tak drastyczne obcięcie treningów. Zaczynam czuć bieganie inaczej – luźno, bezstresowo…
Tym samym pozdrawiam wszystkie biegofanki razem wzięte.
–
quentino-tarantino
2009/12/14 11:01:04
sfx – ciekaw jestem jak Ci się biega w czarnej bluzie rodem z Poznania 😉
Zastanawiam się nad zakupem dla siebie.
–
sfx
2009/12/14 13:04:49
Polecam zarówno leginsy jak i bluzę tej serii… a 2 sztuki zamiennie sprawdzają się rewelacyjnie (pod spodem albo t-shirt biegowy, albo z długim rękawem, w zależności od temperatury).
–
ocobiegatu
2009/12/14 14:05:31
pozdrawiam rówieśnika. Rebkow – wiadomo młodsi prześcigną .Najfajniesze jest to , że ludzie o tak róznym wieku mogą wziąć udział w zawodach i nikogo to nie dziwi.
Co innego np. pójśc na dyskotekę..:)
–
makos_wolomin
2009/12/14 16:29:16
czy przescigna to nie wiadomo… Wlansie najbardziej zdziwli mnie, na moim pierwszym maratonie, symaptyczni panowie z M50 (tak mniej wiecej). Dogonilem ich na jakims 40km… biegli sobie spokojnie swoim rytmem… Oczywscie wiadomo, kto byl pierwszy na mecie… Doswiadczenie wzielo gore :))
–
piotrek.krawczyk
2009/12/14 20:32:46
Cześć Rebkow!
Ja Cię proszę, nie ustawiaj się od razu za tymi szczawiami np. z M30 🙂 Plany na 10 km dedykują maraton na 3:40.
Pozdrawiam. Dziki (M40 jeszcze 7 lat, a potem nareszcie piękna ultrakategoria 🙂
–
andante78
2009/12/14 20:41:59
Nie liczy się wiek tylko przebieg 😉 – M30 jeszcze przez 8 lat :-).
–
piotrek.krawczyk
2009/12/14 21:00:41
Tak, Andante.
–
quentino-tarantino
2009/12/14 21:03:30
wszystko się liczy i jest zaraz na drugim miejscu w kolejce po…przyjemności z samego biegania…
Pamiętam jak kilka miesięcy temu, gdy jeszcze byłem po ciemnej stronie niemocy (biegowej) czytałem jakiś mini wywiad z z jakimś tam człowiekiem „sukcesu w sensie biznesu” – byłem pełen podziwu, gdy facet mówił, że kilka razy w tygodniu biega po 10 km…to był dla mnie autentyczny kosmos, coś kompletnie niezrozumiałego – jak nie będąc zawodowym biegaczem można „ot tak sobie” przebiec dychę…tiaaa….