sportowa wigilia

W wigilijne popołudnie wybiegły mi na drogę sarny, a pół godziny później z lasu wyskoczył lis. Nie musiały mówić ludzkim głosem, żebym poczuł się szczególnie.

Specyficzne są Święta w domu rodzinnym Mojej Sportowej Żony. Bardzo sportowe. Dziś rano rzuciliśmy się do komputera sprawdzić, czy to prawda, że wyciąg w Spytkowicach chodzi. Prawda. Śnieg wczoraj w całej Polsce spłynął, ale jakimś cudem w Spytkowicach zdołali przygotować trasę.

Zjedliśmy śledzia (słony, odwadniający, ale trudno) i razem ze szwagierką, dwójką dzieci i mamą MSŻ pojechaliśmy na narty. To zupełnie inny sposób przeżywania rodzinnego spotkania, nie tylko przy stole, ale także na stoku. Od kiedy tu przyjeżdżam zawsze mnie to fascynuje.

Po nartach MSŻ usiadła za kierownicą, a ja ruszylem przez góry do Rabki. Znalazłem niebieski ślad, biegło się pięknie. Nie mogłem się tych gór doczekać i mnie nie zawiodły. Droga w lesie pomiędzy płachtami topniejącego śniegu pachniała przedwiośniem. Koło wiosek – spalonymi szmatami, to zapach brzydszy, ale też otwiera szafy wspomnień z wędrówek z ojcem, samotnych wycieczek, chodzenia ze starszymi dziećmi. A do tego widok na pół Podhala, naprawdę, na południu Tatry, na północy Luboń Wlk. z malutkim schroniskiem.

Zwierzęta nie musiały przemawiać ludzkim głosem, a zachwycały. Najpierw dorosła sarna, minutę dalej trzy młode. Pół godziny później lis, z kitą jak w wierszyku Brzechwy, wybiegł z lasu, zobaczył mnie i spłoszony uciekł, zanim zdążyłem się przestraszyć.

Zacząłem się niepokoić po półtorej godzinie, kiedy z kolejnych szczytów nie było widać zakopianki, za to Luboń (góra koło Rabki) się oddalał, a Tatry przybliżały. Porzuciłem niebieski szlak, skręciłem w lewo i dotarłem do Sieniawy. Muszę sobie zobaczyć na mapie co zrobiłem, ale coś dziwnego. Myślę, że w pewnym momencie zacząłem się zbliżać do Nowego Targu. W dolinie, w Sieniawie, okazało się, że do Rabki mam jeszcze z 10 km, a za sobą już półmaraton – 2 godziny 17 minut biegu. Udało mi się wtedy złapać autostop, pięć samochodów przemknęło, zlitował się busiarz, zapytałem, czy mnie zabierze za Bóg zapłać i kiwnął głową. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

Bo było już ciężko. Dwie godziny treningu siłowego (podbiegi pod górę) przeplatanego ostrożnym zbieganiem, za mało picia, wspomnienie o porannym śledziu, za mało jedzenia – to nie jest ani rozsądny, ani za bardzo efektywny trening. Pewnie lepszy efekt by był, gdyby człowiek pobiegał sobie półtorej godziny po płaskim jak Mazowsze Kampinosie.

Ale po pierwsze nie tylko efekt się liczy. A po drugie ważna jest też psychika. Wierzcie mi, że zmusić się do 20 minut biegu z przystanku busów do domu nie było może jeszcze tak ciężko, ale trzy przyspieszenia po 30 sekund pod koniec były naprawdę trudne. Łatwo było sobie powiedzieć, że mogę sobie darować. Albo, że ostatnie pięć minut przed domem rodzinnym MSŻ, mogę podejść. Mógłbym, treningowo to już niewiele dawało, normę wyrobiłem. Ale zadowolenie, że jednak dałem radę się doczłapać – bezcenne.

Mikołaj przyniósł mi pod choinkę wymarzoną płytę AC/DC. Przy stole oczywiście przewinął się wątek diety, spalania, aktywności fizycznej. Szwagierka, z którą śmigaliśmy dziś na nartach, a która w ostatnim roku złapała parę kilo, podobno zastanawia się nad bieganiem. Czytała na blogu rady dla rozpoczynających bieganie.

A tak naprawdę rada dla wszystkich jest jedna: jak chcesz, to zacznij. Wolno, spokojnie, delikatnie, ale zacznij. Jutro dzień Bożego Narodzenia. Nie jestem mocny w teologiach, ale może dla kogoś właśnie pierwsze rekreacyjne bieganie po świątecznym śniadaniu stanie się odrodzeniem? Czego wszystkim, i tym biegającym, i tym w blokach startowych życzę. Ściskam Was sportowo z Rabki.

Updated: 24 grudnia 2009 — 18:55

  1. grekosz

    2009/12/25 00:07:01

    Lulajże.. 🙂


    starywilma45

    2009/12/25 23:17:23

    Ja też wszystkim składam najserdeczniejsze życzenia wszystkim biegaczkom i biegaczom z okazji narodzenia Bożego. Życzę Wam przede wszystkim zdrowia , szczęścia i miłości, a w w Waszych biegackich planach realizacji wyśnionych życiówek na awszystkich dystansach. Ja mimo, że nie ma mnie we wpisach natym forum to Was wszystkich zapewniam, że jestem cały czas z Wami czytam wszystkie wasze wypowiedzi i one mnie inspirują do pracy nad sobą. Cały czas biegam, ale jak na razie nie mam się czym pochwalić (postępy raczej mizerne). czytając o waszych osiągach nie mogę wyjść z podziwu. Wszystkim serdecznie grztuluje postępów.


    mksmdk

    2009/12/26 12:06:30

    Wszystkiego Najlepszego z spokojnych/sportowych/zdrowych i radosnych Swiat Wszystkim i Każdemu z osobna biegowo-sportowo i życiowo Życzy Michał vel MKSMDK
    PS Dziękuję za serdeczne życzenia


    johnson.wp

    2009/12/26 19:41:47

    Wojtku, wczułem się w te widoki, które przed nami roztoczyłeś. Już niedługo styczniowe ferie szkolne i mam nadzieję, że pod pretekstem narciarskim uda sie poswawolić luzem w kierunku jakiejś grani. W świątecznym międzyczasie pohasałem po męczonej zeszłej zimy krosowej „koniczynce” i stwierdziłem, że muszę znaleźć coś z większymi garbami. Łyda rośnie – no cóż…


    johnson.wp

    2009/12/26 19:49:12

    Stary Wilmo -serdeczne uściski! Niech Cię ścieżki biegowe do samych miłych wrażeń prowadzą!


    biegofanka

    2009/12/26 20:41:20

    Stary Wilmo – cały czas pamiętam Twoje słowa przed i po biegu… Kto ma osiągi, ten ma… moje postępy nie są wcale imponujące, choć postawiłam sobie wysoko jak dla mnie, poprzeczkę na przyszły rok… ale wiesz co? Damy radę, wierzę w nasze możliwości… a wiara czyni cuda! Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszych planach:))


    biegofanka

    2009/12/26 20:49:52

    Ja jak co roku, mam powtórkę… od kolacji wigilijnej chodzę z bolącym żołądkiem (nie przyzwyczajony jest do takiego objadania się i opijania), więc dzisiejszy poranny trening… był dla mnie błogosławieństwem…;))


    biegofanka

    2009/12/26 20:55:24

    Fajki – świdnickie Grand Prix zostaje rozszerzone o Bieg Noworoczny organizowany 10 stycznia, zapraszam Was na ten bieg i na pozostałe w ramach przyszłorocznych zawodów… ja chociaż bez specjalnych wyników, mam na tych biegach ogromną frajdę… a i nowych biegaczy poznaję;))


    edkann

    2009/12/26 21:45:14

    Hmm Widzę że przygód nie mało:)


    quentino-tarantino

    2009/12/27 09:23:34

    Witam Wszystkich po Świętach!
    Za chwilę szykuję sobie śniadanko i czuję lekkie poddenerwowanie przedbiegowe – o 12 startuję w Biegu Sylwestrowym (poznaniacy zaradni i chcą mieć 2 Sylwestry). Niby to 1/4 maratonu ale mały stresik jest. Wieczorem zapodam jak mi poszło. Założenia mam rekreacyjne ale zobaczę po 2-3 km jak noga podaje 😉


    quentino-tarantino

    2009/12/27 20:37:41

    Dobiegłem 😉
    XXVI Bieg Sylwestrowy w Poznaniu – pogoda dopisała, była wręcz rewelacyjna – 2C i słońce, prawie bezwietrznie. Rzecz niezwykła bo słońce w Poznaniu pojawilło się ostatni raz chyba na przełomie lipca i sierpnia…Podłoże asfaltowe, dwa miejsca lekko oblodzone. Generalnie trasa miodzio nie licząc podwójnego zarąbistego podbiegu – kto był na MP ten w tym miejscu zbiegał na maxa tuż przed metą.
    Biegłem pierwszy raz nie-maraton 🙂 Się nie wiedziałem jak zachować 🙂
    Noga podawała bardzo pięknie, lekki finisz zacząłem 2 km przed metą, już tylko wyprzedzałem, nie licząc jednej „ofermy”, która postanowiła wyprzedzić mnie 30 m przed metą…uwierzcie, nie dał bym się wałachowi ale postanowiłem wbiec na metę wyprostowany 😉 A niech nu tam…Farciarz 🙂
    Czas jak dla naszych blogowych Rączych Jeleni cieniutki – 10,8 km – 52:19. Czyste „ostatnie” 10 km – 48:03, a mój plan zdeponowany u ocobiegatu na przyszły rok – 44:59. Moje drogie Rącze Jelonki, dlaczego jestem taki happy do bólu so much? Bo na razie jestem tylko Raczkującym Jelonkiem 😉
    Cały dzień jestem naładowany bardzo pozytywnie tym biegiem – było super! Wynik mnie bardzo cieszy, bo jestem świeżo po kontuzjach i roztrenowaniu, no i pobiegłem na 90% moich aktualnych możliwości. Jestem totalnie zaskoczony własną radością z tego biegu – nie sądziłem, że moze byc porównywalna z radością pomaratońską!
    W biegu wzięło udział niespełna 600 osób, byłem 202. Nie było Kenijczyków więc wygrał…Ukrainiec 😉


    ocobiegatu

    2009/12/27 21:16:42

    quentino, gratuluje świetnego wyniku…Wyniki maja byc powoli , to dobrze wpływa na psychike gdy zawsze się poprawiamy – choc o kilka sekind , zawsze do przodu..
    A ja tymczasem mam jakś kontuzje kolarską chyba albo przetrenowanie.
    Owszem stopniowałem te wysiłki na rowerku ale za mało. W Wigilie rano zero śniadania (przygotowanie na obżarstwo) i prawie maks w chodzie na 5k czyli 28 minut. Lekko tylko pobolewało z tyłu za kolanami. W pierwszy dzień – takiej sposobności aby nie pobiec nie było , 10 stopni , juz bez sniegu. Zwykłe 15km na 1.29 …
    No niby co to jest 15k? przeciez po maratonie nie miałem doleglowosci. A potem ? bóle kolan z tyłu , zwłaszcza prawego. Jak jade na rowerku to nie boli , szybszy chod – juz tak..Musze sie teraz dobrze prowadzic aby z tego wyjsc…Czyli jestem skazany na rowerek..((. No i poznanie anatomii..:).
    Dwugłowy chyba nie , jest tez z tyłu mięsień półścięgnisty ale on tak nie napędza …
    Winny może mięsień półbłoniasty co to z tym półścięgnistym się zwija jak zakochane żmije…)). On jest odpowiedzialny za obroty miednicy (chód) i zginanie w kolanie m. iinymi …Byłoby pięknie , ładnie ..tylko , ze jest tez kilka innych ładnych mięsni np. podkolanowy…Lepiej gdyby mi przeszło bo inaczej pójde na medycyne na starość..:)


    quentino-tarantino

    2009/12/27 21:24:48

    ocobiegatu – współczuję z tym urazem, sam wiem najlepiej jakie to bolesne…
    Dziś po biegu miałem taki przebłysk – jak to świetnie biec w zawodach gdy nic nie boli, nie uwiera i nie męczy…
    Mam nadzieję, że się szybko z tym paskudztwem uporasz – powodzenia!


    ocobiegatu

    2009/12/27 21:53:20

    To tak było ku przestrodze. Po tych moich szaleństwach rowerowych prawie przeszły mi te pobolewania. jednak nie mogłem oprzec się pokusie…
    A przede wszystki panikia przed utyciem na Święta..
    Podobno zaś jest reguła zwierciadła – jak boli tydzień i przestaje bolec – to nie znaczy , że mamy prawo biegać ..trzeba odczekac na odbicie w zwierciadle – czyli tydzien odpoczynku – i dopiero wtedy próbujemy….


    ocobiegatu

    2009/12/28 13:15:13

    quentino – dzięki. Dzis chód 5k na 32.30 czyli szybko ale bez bólu !. Czyli IDZIE na lepsze…:). Lecz nauczka jest – nawet jak jesteśmy triatlonistami i super sie udzielamy w roku , nagle wpadniemy na pomysł aby np. pojeździc na nartach bo to robiliśmy 10 lat temu… Nie ! wszystko powoli – to , że trenujemy jakąs dyscypline absolutnie nie upoważnia abyśmy w innej byli beztroscy – w tej INNEJ jesteśmy jak cienki Bolek ..:).
    Bolek – sorry ale to nie było o Tobie, tak ogólnie sie mówi..:)


    piotrek.krawczyk

    2009/12/28 16:06:44

    Hej
    Tu Wielki Poświąteczny Konkurs Dzikiego
    Co Dziki dostał od Mikołaja?
    Podpowiedź 1: muszę zaraz kupić dom za miastem, raczej na łąkach, nie w lesie
    Podpowiedź 2: muszę kupić auto kombi lub większe
    Podpowiedź 3: mam alibi na przychodzenie do domu późno w nocy lub nieprzychodzenie wcale na noc
    Podpowiedź 4: nie każdej nocy da się uzyć tego alibi
    Nagroda jak zwykle: sylwetka biegacza/biegaczki do przyklejenia na auto.
    Pozdrawiam, Dziki


    ocobiegatu

    2009/12/28 17:28:31

    Zdecydowanie wygląda mi to na roczną prenumeratę Wyborczej..:),
    czyli prezent o którym wszyscy tu na blogu marzymy pod choinke..:)
    Jest w niej dodatek o domach i autkach, czyta sie tą Gazetę nocą ale nie zawsze ,
    Jest alibi bo można pójść nocą do redakcji gdzie siedzi Wojtek i pisze artykuły…:)


    sfx

    2009/12/28 18:04:57

    oczywiście, że teleskop


    sfx

    2009/12/28 18:06:16

    1. na łące da się obserwować… w mieście i lesie raczej nie
    2. wymaga przewożenia, a i akcesoria są często obszerne
    3. obserwuje się zwykle w nocy
    4. ale czasem jest pochmurno


    sfx

    2009/12/28 18:06:53

    i też o takim teleskopie sobie marzę


    sfx

    2009/12/28 18:08:16

    zapisuję się w kolejce do popatrzenia


    biegofanka

    2009/12/28 18:51:11

    Quentino – gratuluję wyniku:))


    biegofanka

    2009/12/28 18:57:05

    Ocobiegatu – tak… śniegu nie ma, więc możesz wrócić do normalnych treningów, w końcu niedługo staniemy na starcie półmaratonu…:))
    A ja pomimo przeziębienia (że też musiało mnie dopaść) i tak zrobiłam dzisiaj trening:)


    piotrek.krawczyk

    2009/12/28 19:27:41

    Kurcze, sfx. Jaki masz IQ? Moi Koledzy Bardzo Mądrzy Psychologowie i Terapeuci, co potrafią umotywować żarówkę, żeby sama się wkręciła potrzebowali jeszcze parę podpowiedzi żeby zgadnąć. Stary, nie ścigam się z Tobą na mózgi 🙂
    Kolejny ludzik dla Ciebie. Masz jeszcze miejsce na samochodzie? I podaj adres, bo nie gromadzę zgodnie z Ustawą o ochronie danych… Mail: piotrek.krawczyk@gazeta.pl
    I zapraszam na sesje obserwacyjne jak będziecie w stolicy, na suwalszczyźnie i wszędzie tam, gdzie pojadę z moim ogromnym telepem. Marzylem od małego Piotrusia, nawet nie byłem jeszcze Dziki, jak już chciałem zobaczyć „uszy Saturna”, pochodzić po Księżycu, gromady, mgławice, Wenus jak ją Pan Bóg stworzył, komety, itp. Zaaachwyt.


    sfx

    2009/12/28 19:54:13

    Zastanowiło mnie jedynie to, po co od razu kupować dom za miastem, skoro będzie kombi, które na łąkę Ciebie wywiezie.
    Ale zaryzykowałem i widać się opłaciło 🙂

    Jeszcze nigdy nic nie obserwowałem, ale jakoś mnie do tego podświadomie ciągnie. Chyba to to, że 25 lat temu znalazłem się przypadkiem podczas kolonii letnich w Toruńskim obserwatorium. Tam po pierwsze zaraziłem się muzyką Jarre’a (wtedy podczas pokazu brzęczał Equinoxe), a po drugie zaraziło mnie do gwiazdek – jak dotąd bez dodatkowych doznań wizualnych :(.
    I przed świętami wymarzałem się przy żonie o teleskopie.


    sfx

    2009/12/28 19:55:04

    a w tym Toruniu to to było planetarium…

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.