To lubię

Nie biegałem w tym tempie od listopada, jeśli nie liczyć kilometrowych przebieżek. W środę miałem cudowny dzień sportu. Bieganie, fitness na stepie u Mojej Sportowej Żony, a potem maraton roboty. To lubię, jak u Mickiewicza.

Na początku BPS-u przed Krakowem postanowiłem robić jeden szybszy trening w tygodniu. Zacząłem od moich ulubionych pięciominutowych cyklów interwałowych. Robię sześć powtórzeń teraz po 3 minuty szybko (tempo wychodziło mi między 3:54 a 4:10 na kilometr czyli na razie bardziej maratońskie niż półmaratońskie), a w przerwach 2 minuty baaardzo wolnego truchtu. Te proporcje musicie sobie dopasować do punktu, w którym jesteście. Radzę biegać 2 minuty szybko i 3 wolno, tak żeby tętno spadło do bazowego (ok. 130-140). U mnie spada w minutę z haczykiem, więc niedługo przejdę na bieganie 3,5 minuty szybko i 1,5 wolno.

Tylko pamiętajcie, trening to nie licytacja. To dobranie takich klocków, żeby z nich zbudować porządny dom bez dziur, chwiejnych ścian i braków w wytrzymałości.

Dobiegłem spod domu pod stajnię na granicy Ursynowa wybierając odśnieżone chodniki. A o umówionej godzinie spod stajni zabrała mnie MSŻ, bo w jej Gold’s Gymie były dni otwarte. Więc wprosiłem się do niej na zajęcia. Było wzmacnianie na stepie. Sam siebie zadziwiłem, że nogi przy choreografii rozgrzewkowej mi się nie plątały. Przy secie z ciężarkami ręce mi się trochę zmęczyły. A na koniec brzuchy. Myślałem, że tym razem już wytrzymam całość, ale przedostatnią serię musiałem odpuścić. To najgorsze chyba brzuchy „biegowe” – leżymy na plecach i udajemy że biegniemy w powietrzu. Nogi robią rowerek, a łokcie starają się dotknąć na przemian kolan. Masakra. Jeśli ktoś z Was potrafi wytrzymać cztery takie serie po kilkanaście sekund, to jest kosmitą albo fitnesską.

Skorzystałem jeszcze z ciekawości z siłowni. Podoba mi się ergometr wioślarski, całe ciało pracuje. Nie podoba mi się sala tortur, wszystkie urządzenia do katowania wyizolowanych grup mięśni. Rzeczywiście czułem po każdym ćwiczeniu zupełnie inne partie ciała. Ale chciałbym coś takie umieć robić w domowych warunkach bez tego oprzyrządowania.

Po zajęciach pojechaliśmy do gazety na obiad, a potem MSŻ podrzuciła mnie do domu i usiadłem do pracy. Pisałem ten tekst o pracy na zlecenie, o którym Wam opowiadam chyba od miesiąca.

Skończyłem o pierwszej w nocy. Dziś rano był ping pong z Dzikim. Znów przegrałem, ale zaczynam się pocieszać, że mam kiepską paletkę, a generalnie obaj gramy coraz lepiej, co jak każda droga do mistrzostwa daje dużo zadowolenia. Najwięcej na samym końcu i na samym początku.

A potem pojechałem do gazety oddać tekst. I zdarzyło się coś takiego, jakbym dostał puchar. Niebiegający szef przeczytał, wyszedł z kanciapy, przybił piątkę i wygłosił przemówienie pochwalne.

Natychmiast pochwaliłem się MSŻ, która wymyśliła, żebym w nagrodę kupił sobie lepszą paletkę. W naszej rodzinie od myślenia o sporcie nie uciekniesz. Pewnie, że kupię.

We wtorek było wolne półtorej godziny. Polatałem po mostach nad Wisłą w czasie Fasolek. Ładnie wygląda oświetlone centrum, kiedy się wraca z Pragi. I centrum nauki Kopernik wrzynające się w Wisłę. Najprzyjaźniej biegnie się mostem świętokrzyskim, płaskim, przestronnym, zawieszonym na bajkowym pylonie.

Lubię to miasto i lubię Marka T., który w tym mieście organizuje półmaraton. Wiem, że opłata jest wysoka, ale godzę się z argumentacją, że gonimy Europę. Wiem, że może niektórych razić mówienie o prestiżowości biegu, ale wiele wody w Wiśle przegadaliśmy prywatnie z Markiem o dwóch nogach maratonu – masowym wydarzeniu dla amatorów takich jak my i wyścigu czołówki, którym zainteresują się media i dotrą z tą informacją do kolejnych amatorów i niebiegaczy. O tym, jak te dwie nogi wzajemnie się napędzają, jak u nie przymierzając biegacza.

Nie ma obowiązku lubić Półmaratonu Warszawskiego, ani Warszawy, każdy ma własną ścieżkę. Ja lubię zorganizowane treningi i zorganizowane biegi. I na takich biegach mam nadzieję się z Wami spotykać.

Updated: 25 lutego 2010 — 18:55

  1. marsikor

    2010/02/25 22:41:56

    Dziś była już prawie wiosna!

    Przetrwałem zimę biegowo i nawet zasmakowałem w bieganiu po śniegu. Od tego czasu, kiedy u mnie spadło więcej śniegu, co mnie odstraszyło ale potem dzięki wam wszystkim, którzyście mnie tu wspomogli i ośmielili do zimowego biegania upłynęło już dla mnie 340 kilometrów biegów w 2 miesiące. Średnio po ok 10 km co dwa dni. I powiem wam, że ja wole pobiegać na mrozie niż w upale. I buty jakie czyściutkie gdy spadnie świeży śnieg, jak nowe prawie. Udało się też uniknąć kontuzji. Ale dziś było bardzo przyjemnie. Słońce, ciepło, lekko, bez czapki i rękawiczek. Najpierw pół godziny ocochodzitu w niezawrotnym tempie ok 7,50 na kilometr z najmłodszym w wózku. I niedługo potem następne 20 kilka minut radosnego hasania średnio po 5,24/km. Krótka przerwa na oddech i sprawdzenie jak tam prędkość na 1 km. Wyszło wyrównanie rekordu z zeszłego roku 4,10.
    W rewanżu za porady dla mnie z przed 2 miesięcy podzielę się swoim odkryciem. Biegałem zimą w obuwiu raczej na letni sezon i szczególnie jak było poniżej -10 C to pierwsze 2 km było mi zimno w stopy. I tu sposób przed wybiegnięciem z bloku wbiegałem 2 razy na 5 piętro i z powrotem i rozgrzanym stopom nawet w lekkich butach było ok.

    Pozdr


    johnson.wp

    2010/02/25 22:59:44

    a ja lubię Ciebie Wojtku i z Tobą pobiegłbym wszędzie, amen.

    padło tu ważne dla kultury narodowej słowo „kanciapa” – to esencja bezpieczeństwa socjalnego, przytulisko, obcowanie pokoleń, mieszalnia sfer społecznych, gniazdo rodzinne, poezja. Ogarnia mnie fala wzruszeń gdy wspomnę studenckie kampanie zarobkowe. Myslę że również dziś nie trzeba tego szukać w guglu, wiedzą starzy i młodzi. To się tak szybko nie zmieni, nie odejdzie…


    ocobiegatu

    2010/02/25 23:47:45

    wspomniany w tekście ergometr wioślarski skutecznie męczy mnie już od roku…:),
    ale nadal nie kupiłem…Czytałem jednak o zawodnikach USA co maja nawet wynik 2,30 w maratonie a chętnie trenują siłę na ergometrze jako cross training.
    Bo u Wielkiego Brata jest specjalne określenie na dodatkową dyscyplinę sportu jako uzupełnienie. Sam fakt , że w językach europejskich (poza angielskim) tego określenia nie ma ( chyba ?)wskazuje, że podejśćie do sprawy Europy jest nieco inne. Oczywiste jest dla mnie , że i tak jest to atrapa tego co potrzeba dla biegacza albowiem to niedoceniany a wręcz nieznany chód sportowy zapewnia wszystko dla biegacza jako siostrzana i specyficzna dla treningu dziedzina..:)).
    Niemniej jednak ergometr wioślarski z atrap wydaje sie dość wartościowy , jako najbardziej siłowy sport z dziedziny cross training , i jest wart zastanowienia.


    sfx

    2010/02/26 07:14:29

    Mógłbym zacząć tak samo… „nie biegałem w tym tempie od listopada”…
    … wczoraj po raz pierwszy od biegu niepodległości zrobiłem na odśnieżonej, wilgotnej, stabilnej bieżni stadionowej WB2… tętno wprawdzie pod koniec wyszło z zaplanowanego zakresu i było na poziomie 165 zamiast 162-163… ale tempo biegu ciągłego 4:35 przez 11k mnie zadowoliło…


    bolek.03

    2010/02/26 10:16:22

    Wojtku, gdzie grywasz w pingponga? Pytam, bo synowi się spodobało,a kompletnie nie mam pojęcia, gdzie można poodbijać w Wawie.


    quentino-tarantino

    2010/02/26 10:52:03

    sfx – nie wiem czy Twoje tempo z wczorajszego biegu bardziej mnie dobiło czy zmobilizowało 😉 Robi wrażenie – tak trzymaj!


    biegofanka

    2010/02/26 14:07:36

    Wiersz dedykuję ekipie wybierającej się do Sobótki:

    Ekipa Polska Biega
    za trzy tygodnie na Ślężę wbiega.
    W Sobótce biegniemy w półmaratonie,
    będzie się działo w góry koronie.
    Potem w nagrodę wbiegniemy na szczyt,
    podziwiać widoki i sprawdzić jej mit.
    Kto jeszcze się waha wziąć z nami udział,
    niech się wpisuje… rym chyba się udał.
    I szkoda Wojtku, trenerze nasz,
    że tu nie biegniesz… a może znajdziesz czas?
    Będzie wesoło, gwarantuje Ocobiegatu,
    więc nie zawiedźmy go i przybądźmy tu.


    biegofanka

    2010/02/26 14:11:43

    A ja lubię układać rymowanki na różne okazje… a biega mi się też już lepiej bez śniegu:))


    sfx

    2010/02/26 19:36:31

    quentino: to ja chyba powinienem wyrazić swoje myśli Twoimi słowami, bo z tego co już od pewnego czasu obserwuję – to Twoje tempo wchodzi bez problemu na 4:30…


    quentino-tarantino

    2010/02/26 20:26:08

    sfx – różnica jest znacząca – ja tylko raz śmignąłem 5km w tym tempie a Ty tu smagasz powietrze przez całe 11 kilosów i jak już Cię zdążyłem poznać nie docisnąłeś pedału gazu do końca 😉
    Twój przykład jest dla mnie bardzo dobry, bo widzę, że nie biegasz od 20 lat a robisz imponujące postępy. Wchodzisz na coraz wyższe pułapy. Ja jestem o ponad rok za Tobą i to jest fajne, że można u Wojtka na blogu śledzić LIVE bieżące postępy poszczególnych ludzi. Dlatego od pewnego czasu systematycznie podaję tu ile i jak biegam. Przyda się i Rzeźnikom i Cichociemnym. Można korzystać z doświadczeń innych a mogą być to też przestrogi…jak nie biegać 😉


    andante78

    2010/02/26 20:38:42

    Biegofanka – fajowy tekst :-). Ja oprócz żony (kibicki) przywiozę koleżankę (z kibicującym mężem), która na panieńskie nazwisko ma Polska – to będzie jej debiut w półmaratonie – i sensie ścisłym: Polska biega! 🙂


    ocobiegatu

    2010/02/26 20:49:08

    Biegofanko – sam jeszcze nie wiem czy wezmę udział w Sobótce.
    Byłoby nierozsądnie biec skoro nie biegałem w tym roku- pozostaje chód.
    W Sobótce jest wysoki poziom – 98% zawodników biega poniżej 2.30.
    Tam juz sie pojawiają ci naprawde dobrze wytrenowani. Z drugiej strony wesoło byłoby zobaczyć chodziarza na koncu stawki..:). Tymczasem w chodzie , owszem tłukę te 15km co weekend ale to przecież półmaraton i to z 9km na 3,5% w górę w trybie niemal ciągłym.W życiu jeszcze nie chodziłem 20km. Może pójdę już w niedzielę. Powinienem pójść kilka razy 20km aby wiedzieć z kolei co jest grane na tym dystansie – czyli zrobic podobnie jak to robie teraz na 15km. Mało czasu. A w dodatku akurat w pt, sb, nd w czasie Sobótki mam stac maraton na targach budowlanych we Wrocławiu. Nie jest miło zawieśc wspólników i się rekreować na górce. Na puslometr muszę zarobić bo zbieram juz na niego dwa lata ..:). Mam dylemat.


    ocobiegatu

    2010/02/26 21:22:35

    właśnie johnson strzelił bramkę Finlandii…:)


    biegofanka

    2010/02/26 21:27:20

    Ocobiegatu – to masz faktycznie dylemat… ale stoisz w pt i nd, a sb truchtasz (chodzisz) półmaraton, a Twoi wspólnicy chyba bez Ciebie dadzą radę… no chyba że jesteś niezastąpiony w tym temacie. Wiem, targi ważna rzecz… Co do biegu, nie przejmuj się zawodowcami, ja też traktuję to jako rekreacyjny przebieg a mąż to ostatnio raz w tygodniu tylko trenuje, jeśli te jego 7 km przebiegu można nazwać treningiem, ale powiedział, że pobiegnie w Sobótce (nie ma wyjścia, już za niego zapłaciłam);)
    Ale poważnie… co postanowisz, zrozumiemy… a przynajmniej ja. Wybierz to, co dla Ciebie w tym momencie ważniejsze:))


    biegofanka

    2010/02/26 21:30:59

    Sfx i Quentino – długo sobie jeszcze będziecie tak słodzić?;))


    biegofanka

    2010/02/26 21:34:56

    Andante – no i o to chodzi, żeby się dobrze bawić… a jeśli o mnie chodzi, będę biec i pewnie zaczepiać, kogo „pod ręką” będę mieć…;))


    biegofanka

    2010/02/26 21:35:42

    Andante – no i o to chodzi, żeby się dobrze bawić… a jeśli o mnie chodzi, będę biec i pewnie zaczepiać, kogo „pod ręką” będę mieć…;))


    biegofanka

    2010/02/26 21:37:44

    Sorry… komp zawiesił się i wysłałam podwójnie:))


    ocobiegatu

    2010/02/26 22:09:44

    biegofanko – w sumie byłoby jednak wesoło gdybym ukończył jako ostatni – czyli koło 2.44 ( tak jak ostatni uczestnik w zeszłym roku).Nr 1 był na 1.13.28 – to obrazuje trudność trasy.Ponoć najtrudniejszy półmaraton w Polsce.
    Wszyscy czekaja na ostatniego biegacza a tu jest chodziarz…:) Plus jest taki , że niedługo bym czekał na losowanie telewizorów – a jest ich 10…:).
    Przeraża mnie duża ilość zbiegów. Wolałbym ciągły podchód w górą – no może nie na 3-4% a np. na 2% , gdzie można zyskac na technice chodziarskiej vs. bieg.
    No ale zobaczymy. Zostały 3 długie chodzy w weekend. Choś prawdę mówiąc nie chce mi się za bardzo aż tak długo chodzić – czyli 20k. Wolałbym już powoli biegać no ale sam sie tak wkopałem trenując chód..:)


    drproctor

    2010/02/26 22:20:13

    W ramach przygotowań do Krakowa i ja mam dziś za sobą pierwszy trening z WB2. Tyle, że to moje pierwsze poważne przygotowania do maratonu, tak więc wciąż jeszcze eksperymentuję z wciąż jeszcze nowymi dla mnie elementami treningu, Dziś przesadziłem z tempem przez co musiałem skończyć wcześniej niż zamierzałem. No cóż, wszystkiego się trzeba w życiu nauczyć;)
    Do zobaczenia w Krakowie!


    quentino-tarantino

    2010/02/27 12:25:45

    Słońce, prawie suche chodniki, +7C czyż to nie piękne?!!!
    W tak pięknych…i niepowtarzalnej pobiegłem 12 km. Muszę się nieco opamiętać bo od paru tygodni za każdym razem biegam…BNP, normalnie skandal. Więc jutro zrobię 15-17km lekko a może i łatwo i przyjemnie. sfx- nie dajmy się biegofance sprowokować, niby miła dziewczyna a zobacz jaka złośliwa „Cholera”…;-)


    sfx

    2010/02/27 12:51:05

    quentino… biegofance się nie damy 🙂

    a ja szczęśliwie Ciebie uprzedzając… o 9:30 wystartowałem z wolnym bieganiem…
    wyszło 16k w tempie 5:15 w czasie 1h24m… tętno średnie 140bpm (czyli I zakres utrzymany)… w tym na koniec dwie 30-sekundówki po 4:10 i po 3:40

    w końcu był to piękny wiosenny bieg… pełnia słońca ok. 10-12st.C. a teraz już jest 8st. bez słońca – miałem czuja kiedy biec.


    biegofanka

    2010/02/27 13:36:37

    Quentino – nie przesadzaj, nie jestem ostra i nie zarażam…;))
    Dziś taki piękny dzień i to nie tylko z powodu czystego nieba z pięknym słoneczkiem… bo to mój dzień…:))


    piotrek.krawczyk

    2010/02/27 14:46:23

    Biegofanko, to najlepsze życzenia i samych sukcesów z okazji Twojego Dnia…
    Dziki


    piotrek.krawczyk

    2010/02/27 14:47:56

    A ja jutro startuję w połówce w Wiązownie. nie na życiówkę, tylko pod Rzeźnika.


    ocobiegatu

    2010/02/27 15:35:36

    dziś przy pięknej pogodzie debiut w biegach w tym roku-10km w 1.04. Tętno aż o 12 uderzeń większe na min. w stosunku do tego co miałem na tym dystansie w ramach przygotowań do maratonu w wolnych biegach. No co prawda fatalne warunki , miekkie ścieżki. Ale myślę jednak kłania się specyficznośc treningu. W chodach teraz świetnie się czuję , biję życiówki – bo to trenowałem całą zimę. A w biegach dopiero adaptacje się zaczynają. To tak jak z tymi eksperymentami naukowymi , o których tu kiedys pisałem – trening na rowerku stacjonarnym na jedną nogę 6 tygodni. Niby dla układu krążenia obojętne co napędza. A jednak po zmianie nogi wyniki gorsze. Peryferia na coś innego sie nastawiły…). Jeśli ktoś pstryka żonie od 20 lat z rana z prawej ręki bo chce śniadanie do łóżka to jeśli nagle pstryknie z lewej to niech nie liczy na śniadanie – w tej drugiej ręce juz dawno jest osteoarthritis i śniadanie trzeba będzie zrobić samemu..:)


    wojciech.staszewski

    2010/02/27 15:53:20

    dr proctor – bardzo słusznie. jak się nie da rady dokończyć treningu w założonym tempie, to powinno się go przerwać, a nie ciągnąć na ostatnich nogach i coraz wolniej. ja niestety rzadko kiedy daję się w takiej sytuacji przekonać do mądrego zachowania i walczę, jakby to były zawody, a nie trening przygotowujący do zawodów.
    dziki – nie wierzę ci. będziesz chciał bić życiówkę. trzymam kciuki.
    bolek – miejsc jest mnóstwo, w wielu dzielnicowych ośrodkach kultury (na ursynowie w ucsirze – na hawajskiej i w arenie na pilceckiego). a warszawskie centrum ping pongowe jest na solcu nieopodal ludnej. tam nie tylko się gra, ale są turnieje dla zaawansowanych, gdzie można wypożyczyć robota, który zagrywa ci piłki w odpowiednie miejsce, gdzie jest środowisko – taki pingpongowy las kabacki.


    piotrek.krawczyk

    2010/02/27 19:52:45

    Tu Dziki
    John, nie podpuszczaj mnie 🙂
    Pierwsza dyszka po 4’30/km. Potem jak się uda. Za małe przebiegi na zyciowkę. Za mało szybkości w treningach. Wszystko robię pod Rzeźnika i wielkie czwórgłowe po sile, krosach, podbiegach, no i po bieganiu w śniegu. Ale biegnie mój rywal czasowy, oj nie dam się ograć Jakubowi. Nie cierpię się ścigać. Dziki


    piotrek.krawczyk

    2010/02/27 19:55:06

    A te przerośnięte czwórki hamują w płaskim biegu.
    Dziki


    wojciech.staszewski

    2010/02/27 20:37:25

    za 10 minut start.
    trzymałbym kciuki zaciśnięte na kijkach. ale że nie mam, chyba będę ściskał MSŻ za rękę.
    do boju!


    quentino-tarantino

    2010/02/27 20:50:42

    a propos pani biegającej z sensem i paplającej bez sensu – mam nadzieję, że zrehabilituje się dobrą postawą za te idiotyczne i ośmieszające wywiady z tygodnia. Pierwszy raz mam tak ambiwalentne odczucia kibicując rodaczce na wielkiej imprezie…
    Wiem, że tu wielu wyznawców jej talentu ale przegieła parę dni temu.


    ocobiegatu

    2010/02/27 21:27:46

    quentino – racja trzeba umieć przegrywać…astma astmą a płuca maja wg naukowców małe znaczenie w długich wysiłkach aerobowych. Na razie narty dobrze posmarowane..:)


    quentino-tarantino

    2010/02/27 22:16:55

    I o tym Qrva pisałem!!!!!
    To miała zrobić aby zmazać plamę!


    ocobiegatu

    2010/02/27 22:28:21

    już wiem jak wyglądają zęby góralki przy maksymalnym wysiłku ..:) , hurra !!!


    wojciech.staszewski

    2010/02/27 22:49:45

    zmazała 🙂
    KRÓLOWA JEST TYLKO JEDNA :-))))


    quentino-tarantino

    2010/02/27 23:06:31

    Fajnie mieć 3 medale na jednych igrzyskach i do tego każdy w innym kolorze!!!
    To jest odpowiedź sportowca najwyższej klasy a potem dopiero można udzielać wywiadów 😉


    pict

    2010/02/28 00:16:31

    @szkielet – już 4ry królowe mamy 😉


    biegofanka

    2010/02/28 01:44:39

    Dziki – dzięki, dzięki… właśnie wróciliśmy z imprezy… ale mam chrypę, darłam się jak oszalała, ale opłaciło się… Justyna Królową… Wiem, niektórzy myślą, co ona napaplała przez te ostanie dni, ale ja myślę, że właśnie to jest jej atut… ta ostrość, bezpośredniość, zaciętość, ten charakter pomógł jej zdobyć to ZŁOTO… Wiedziałam, że w moją rocznicę urodzin będę świętować nie tylko urodziny…;))


    biegofanka

    2010/02/28 01:46:51

    I jeszcze to zaskoczenie brązem… to był wspaniały wieczór…
    Dziki – powodzenia!:))


    biegofanka

    2010/02/28 01:56:22

    Jeszce raz muszę dodać… tak się wzruszyłam…: JUSTYNA JEST WIELKA!!! A sport jest wspaniały:))


    quentino-tarantino

    2010/02/28 15:09:42

    Dziś zrobiłem ok.16km. Ostatnie miesiące biegałem regularnie ok. 10km ale szybko.
    Człowiek uczy się całe życie – uwzględniając brak dłuższy wybiegań + wczorajsze 12km dość szybkie – zrobiła mi się przeciążeniowa kumulacja. Po paru godzinach od biegu zaczęły pobolewać mnie piszczele. Ku przestrodze 😉


    ocobiegatu

    2010/02/28 17:22:00

    A ja tradycyjnie 15k chód. Wróciłem potwornie zmęczony ale i szczęśliwy z nowego rekordu olimpijskiego..:). Wyszedł CHNP – ale tłumaczę bo może komuś się inaczej skojarzy..:). Był to chód z narastająca prędkością. Pewnie byłem jednak ledwie 50% tak zmęczony i szczęśliwy jak Justyna.
    Najbardziej z całej olimpiady podobały mi sie jednak łzy panczenistek , objęły się dziewczyny i we trójkę płakały. Ta najmłodsza ciągle kiwała głową z niedowierzaniem , nawet na podium. Tyle miesięcy harówy a później łzy szczęścia. Nietrudno się domyśleć dlaczego mnie uszczęśliwiły jako kibica. To chód na lodzie , gdzie ważne sa wszystkie techniki..:).


    marsikor

    2010/02/28 18:37:44

    Cóż dziś za dzień na męczące treningi? Ja ok 15 km. w jak na mnie średnim tempie, a byłem tak zmęczony pod koniec, że pierwszy raz zwątpiłem w swoje możliwości odnośnie przebiegnięcia maratonu w satysfakcjonującym mnie czasie. Na razie mój najdłuższy trening biegowy to było 25 km i wtedy pomimo, że część sobie przeszedłem miałem takie średnie tempo jak dziś to nie byłem zbyt wykończony. I jeszcze nigdy nie przebiegłem maratonu i dziś poczułem, że ten pierwszy raz to nie będą tylko „święta i czeresnie”


    piotrek.krawczyk

    2010/02/28 19:58:42

    Też wszystko wybaczyłem Królowej, nawet popatrzyłem z innej perspektywy na kwestię astmy. A Kuba K, mój kolega i rywal po biegu normalnie się dusi, wygląda jakby miał umrzeć… Dziś w Wiązownie też. Ma facet astmę. A przybiegł przede mną brutto, netto miałem lepsze. Mój start treningowy udany: całość po 4’26, druga połowa szybciej i dużo siły przez cały bieg. Finisz 400 m – na próbę na supermaksa – 2’57/km. Dziękuje Biegofanko. A tam był MKS. Z połamanymi żebrami zrobił rekord świata w kategorii: półmaraton z połamanymi żebrami. MKS jest specjalistą od rekordów świata. Kiedyś zapomniał butów na zawody i wykręcił w sandałach 42 minuty na 10 km w Pucharze Maratonu Warszawskiego 🙂
    pozdrawiam.
    Dziki


    johnson.wp

    2010/02/28 20:38:28

    marsikor – nie przejmuj się, temperatura wzrosła i tyle, chyba że się przeciążałes w ostatnim czasie tak jak quentino. Ja wczoraj poczułem to co Ty, tyle że wróciłem do biegania po 10 dniach przewy i w nowych wkładkach. Po zaledwie 6km poczułem czworogłowe, a przecież katowałem je całą zimę – śmieszne co?

    Przestawiam się łagodnie z zimy na wiosnę, więc biegam późnym wieczorem kiedy temperatura jest koło zera :))) za chwilę wychodzę…


    ocobiegatu

    2010/02/28 21:11:13

    johnson – dostałes wkladke i caly uklad konstrukcyjny Ci sie nagle zmienil..
    Konstrukcja nie jest jeszcze przyzwyczajona – musi dostosowac sie do nowego rozkladu sil. Jako projektant konstrukcji budowlanych troche na ten temat wiem..:).
    Fundament najwazniejszy (stopa) , np.to , ze sa jakies rysy w scianie nad oknami to wcale nie znaczy , ze problem jest w nadprozach nad oknami ( czworoglowych) . Fundament budynku moze osiadać ( siadaja miesnie w stopie itp.) i problem jest przeniesiony wyzej.
    Pisze o tym nieoceniona dr Witek w znanej nam klinice O. choc nieco w innym stylu..:). Powolujac sie tam na łokiec tenisisty.


    mksmdk

    2010/02/28 21:14:04

    Oj Piotrek z tymi sandałami to juz zapomniałem a to było tydz po maratonie.Dzisiaj nie ścigałem się z Dzikim ( jak On tego nielubi) w każdym razie b ładne BNP wyszło z ostatnim 1,2km w tempie 4:30 i w sumie 1:44,10. Latem(ostatnim) byłem szybszy o 14 min ach ta praca – treningowa-to podstawa.Za tydzień 12 h biegania we 4 po kopalni.


    piotrek.krawczyk

    2010/02/28 22:07:06

    Tu Dziki
    Jeszcze o półmaratonie Wiązownie: MKS – trzymam kciuki na Bochnię i zazdroszczę Ci tego startu i fajnie było potruchtać do samochodów i pogadać. A Jakub, ten co się zwija w konwulsjach kaszlu po biegu, nie bierze leków, diagnoza astmy jest moja, robocza, prowokacyjna…
    No i B&B dziś. Widziałem ją i jej męża po nawrocie. Szła jak dynamit. Czekam na wiadomość o rekordzie życia od B&B. Dziki


    beautyandb

    2010/02/28 22:13:04

    Sprowokowana 🙂 odpowiadam. Po nawrocie było troszkę gorzej, na 19. było najgorzej, ale jest 🙂
    1:41:08 (netto). Zeszłoroczna życiówka (też z Wiązowny) poprawiona o …1:59 😉
    Troszkę żałuje tego 1:40, które mi uciekło, ale może je kiedyś dogonię. Szczegóły na moim blogu 😉


    johnson.wp

    2010/02/28 22:50:51

    no tak – czołówka śmiga na swoich sprawdzonych konstrukcyjnie podwoziach, a u mnie na razie 1 zakres w tempie 5:55, bo moja maszyneria na dotarciu jak pociesza ocobiegatu. Własnie wróciłem z 12km testu i mialem problem bo podwinąłem wszystko co miałem i dalej było mi za gorąco… Następny raz biegam w krótkich gaciach.
    b&b – mamy tą samą życiówkę!:)


    marsikor

    2010/02/28 23:04:20

    johnson.wp – nie przejmuję się, bo nic złego się nie działo. Nogi, oddech ok. Nawet wyszło BNP od ok 6/km do 5/km i troche szybciej pod koniec. Tylko uczucie zmęczenia pomimo bardzo spokojnego tempa przez pierwsze pół godziny. I dziś czułem, że jakbym miał przebiec jeszcze 27 kilometrów to „za Chiny Ludowe” bym nie dał rady.


    johnson.wp

    2010/03/01 12:35:25

    marsikor – stawiam na braki w suplementach wspomagających energetyke mięśni. 1 – kompleks witamin B (najwaznejsza B12 w dawce 20-50g/dzień), 2 – żelazo może pomóc (ja używam chela-ferr z f-my Olimp), 3 – magnez 150mg/dzień (chela-mag, też Olimp, gdy ostatnio uzywałem innego preparatu, to po 2tyg zaczęły mnie rwać kurcze łydek nad ranem, czyli to inne to była lipa po prostu)

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.