W dniu, w którym z Krakowskiego Przedmieścia zniknął krzyż i pojawił się tłum śpiewający „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie” (kto walczył z komuną, pamięta wagę tego wersetu) – w takim dniu nie ma lepszego tytułu na odcinek bloga. Przypomina mi się dzieciństwo, kiedy w żaden sposób nie potrafiłem jeszcze duchowo przeżywać mszy – jak czekałem na te słowa: ogłoszenia parafialne.
Ogłoszenie pierwsze: kto chciałby mieć fajny numer w Poznaniu? Chodzi o tych, którzy biegną w poznańskim maratonie, zapisali się sami, dostali numer tysiąc pięćset dwa dziewięćset, a woleliby mieć numer pozwalający na identyfikację z grupą Polska Biega. Jeżeli czujecie się przynależni do polskobiegowej społeczności, możecie napisać mail do naszej Małgosi Smolińskiej (która tak długo organizowała akcję biegową, że sama zaczęła biegać i to na serio – na tyle, że wystartuje też w Poznaniu!). Adres: malgorzata.smolinska@agora.pl. W mailu podajcie swoje imię, nazwisko, numer, który przydzielił Wam maraton. A ponieważ z Poznaniem mamy silne konszachty, Małgosia załatwi wszystkim podobne charakterystyczne numery i będzie nam się łatwo rozpoznać na trasie. A ja zamierzam przybiec w czubie polskobiegowej społeczności, a potem wyjść na trasę i dopingować kolejnych.
Ogłoszenie drugie: jak może zauważyliście na blogu jest reklama butów Reeboka ZigTech. Dostałem takie obuwie do tzw. testowania i umowa była taka, że mam coś o nich napisać (ale to co ja uważam, a nie to co chciałby reklamodawca). Więc piszę.
Widzieliście ten sprzęt? Podeszwa z grubych zygzaków z tworzywa. Wygląda to tyleż obciachowo, co spektakularnie. I powoduje, że czujesz się w tych butach dziwnie. Trochę jak w butach na obcasie, a trochę jak myszka Miki z wielkimi buciorami na patykowatych nóżkach. Ale może komuś się podobać – człowiek robi się nagle wysoki i, powiem raz jeszcze, spektakularny.
Ok, jedźmy dalej. Pobiegałem w nich kilka razy. Do tego stąpania na wysokościach można się przyzwyczaić w kilka minut. Potem zaczynają działać czary Reeboka. Bo idea tego buta jest taka, że siła, która powstaje przy uderzeniu o ziemię, zostaje przez zygzakowatą konstrukcję rozproszona na boki. To całkowicie sprzeczne z moją ideologią – służą mi buty free, zmniejszające amortyzacyjną ochronę, uaktywniające stopę. Ale nie każdy musi wierzyć w bieganie naturalne.
Pomysł Reeboka chyba działa, czuć to po tym, że buty nie mają kopa. Swobodnie biegnie się w nich na długim wybieganiu, a na przebieżkach nie ma takiego depnięcia, któe pozwoliłoby przyspieszyć. Na pewno nie nadają się więc na krótkie i szybkie treningi. Na długich i wolnych pewnie spełnią swoje zadanie, jak ktoś wierzy w amortyzację.
Ogłoszenie trzecie: Lech Poznań właśnie pokazał, jak się walczy do końca z Juventusem Turyn. Strzelili bramkę w doliczonym czasie gry i zremisowali 3:3. Oglądałem tylko ostatnie pięć minut meczu, ale jak widzę naszych, jak walczą, to chce mi się znów oglądać piłkę.
A u mnie teraz nic ciekawego, obóz pracy treningowej. Wtorek – rano szybki fartlek. Fartlek to różne formy zabaw z prędkością, ale ponieważ sam Jack Daniels określa tak przede wszystkim pewną narastająco-malejącą strukturę, więc i ja sobie pozwolę. Pobiegłem na 333-metrowy stadion i zrobiłem 1 kółko szybko, potem 2, potem 3, potem 4, 3, 2 i znów 1, wszystko na półtoraminutowych przerwach. Wtorek po południu – godzina powoli po Łazienkach. A wieczorem cztery godziny bardzo poruszającej dla mnie rozmowy z narkomanem. Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, jacy jesteśmy szczęśliwi z naszym zdrowiem, sprawnością, pozytywnym stylem życia.
W środę – sprawdzian na 10 km na Kępie Potockiej. Słabo. Miało być 37:30, bo trasa wymagająca, było 37:55. Z mojej matematyki daje to maraton w 3:00. Nie o taką Polskę walczyliśmy.
Biegli jeszcze Kamil (mocne średnio) i Chłopaś (świetnie, życiówka). Kamil złamie 3:20, chociaż złamania 3:15 nie jestem w tej chwili pewien. Chłopaś pobiegnie między 3:50 a 3:55.
Dziś rano pobiegałem godzinę po Lesie Kabackim. Cały dzień piszę o narkotykach, a zaraz wyruszam po działkę mojego uzależnienia – wieczorny trening. Będzie 20 razy 200 m na maksa na półminutowych przerwach.
Amen.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.