Obozowe ognisko

Ósma rano śniadanie, dziesiąta pierwszy trening. Dziś była wytrzymałość, długie wybieganie na Krzywoń. Ania, nasza przewodniczka z Rabki z grupką z przodu, ja z grupką z tyłu, wbiegamy, na grzbiecie, długim, niemal płaskim, niemal stworzonym do efektywnego średniowysokogórskiego treningu robimy pętelkę. Nadbiegają najszybsi, wśród nich Kamil spod bloga, Leszek spod bloga, za chwilę Alicja spod bloga, wszyscy znów w gromadzie dobiegamy do szczytu. A na szczycie zakopianka. Taka lokalna specyfika, droga od morza do Tatr, kręgosłup Polski, ojczyzny naszej prowadzi przez szczyt Piątkowej zwany przez miejscowych szczytem Krzywonia.

Wracamy inną drogą, a właściwie innymi drogami. Najpierw rusza Ania z wolniejszą grupką, ja tym razem z szybszą robię kółeczko blisko grzbietu, potem biegnę za Anią, a potem zwyczajowo jak na Krzywoniu mylę ścieżki i dobiegamy na dół drogą od Chabówki. Dobre 15 minut dodatkowego biegu i to w beskidzkim słońcu. Widoki byłyby piękne, gdyby nie zalewał ich pot z czoła. Pokazuję Śnieżnicę, górę pod którą urodziła się Justyna Kowalczyk. I Luboń Wielki, na który pobiegniemy jutro.

W domu oglądam olimpiadę, ktoś chyba biegnie, jakieś kajakarki przechodzą do kolejnej rundy. A potem Moja Sportowa Żona, która też od rana załatwiała (taksówki pod Luboń na jutro, bus do term na środę, rzeczy na ognisko na wieczór), budzi mnie tradycyjnym góralskim zapytaniem, czy zagrzać mi zupę. Mnie też wymęczyło.

Może kiedyś zapuszczę wąsa i będę na dwudziestym drugim obozie biegowym w Rabce stał przy drodze i dawał ludziom na karteczkach rozpisany trening. Ale mam nadzieję, że nigdy. Mam nadzieję, że zawsze będzie mnie rajcowało to ganianie z grupą po górach. To wspólne wkładanie serca w każdy podbieg albo odcinek marszu dynamicznego lub wykrocznego. Przed chwilą zrobiliśmy popołudniowy trening siłowy, razem z dobiegami, rozgrzewką i rozciąganiem nie było więcej niż półtorej godziny, a zmęczyliśmy się bardziej niż na dwugodzinnym bieganiu rano. A jak się bardziej zmęczyliśmy, to jesteśmy bardziej szczęśliwi.

Wczoraj rano też było długie wybieganie, bo wytrzymałość to podstawa. A po południu trening na stadionie. MSŻ poprowadziła trening z taśmami, ja zrobiłem rytmy, piłki lekarskie czyli siłę dynamiczną, a potem MSŻ skończyła stretchingiem. Chyba się podobało, bo jak grupa inicjatywna wybrała się wieczorem posiedzieć „Pod Kasztanami”, to wysłali nam esemesa, czy zajrzymy.

f

Lecę. Zaraz ognisko. Oj, będzie się dymiło.

Updated: 6 sierpnia 2012 — 18:55

  1. kamilmnch1

    2012/08/06 22:08:49

    Oj Wojtek ciosa z nas biegaczy oj oj oj oj 😉 w chwilach zwątpienia dopinguje i później brakuje potu do wypocenia, czasem oddaje nas w ręce uroczej…diablicy i jej najbardziej się boimy, Kinga zna ćwiczenia o których biegacze zazwyczaj nie chcą pamiętać lub nie znają. Moja rodzina już po ognisku reszta zbiera siły na jutro 😉 jest trochę jak w komunie biegowej kto jest ten wie! Dobranoc 🙂


    kamilmnch1

    2012/08/06 22:29:07

    P.S. To co się dzieje w wiosce obozowej to w niej zostaje 😛


    ok123

    2012/08/06 22:42:21

    A ja się natychmiast zapisuję na ten obóz, na którym Wojtek z wąsem rozdaje karteczki!
    😉
    A ja będę oddawał na karteczce raport jak mi poszło.
    Za 22 lata dużo do pisania nie będzie…


    ok123

    2012/08/08 09:50:44

    Chyba napisałem coś bardzo głupiego, bo zapadła wielka cisza… 🙂
    Sorry!


    popellus

    2012/08/08 11:07:53

    to czekamy na jakies ladne podsumowania Karkonoszy:) Corvus moze cos napisze:)

    A bark sie regeneruje,teraz wyscig z czasem Co prawda zycie sie komplikuje,ale zobaczymy jak bedzie.

    Najlepszego
    Pope


    ocobiegatu

    2012/08/08 18:40:58

    Juz po urlopie. Nadrobilem czytanie na blogu.
    Marsz – pytales sie o pierogi- byly swietne. Bylem 2 razy z trzema kobietami w przeciagu 3 dni. Opolanki zachwycone tez wroclawskim rynkiem. Powiedzialy,ze tak im sie tam podoba,ze mozna je na caly dzien przywiazac do pregierza. Tu oczywiscie promocja Wroclawia i MWr.:). W pierogarni marsza jest piekny wystroj, oryginalny. Jakies bocianie gniazda, inne gniazda gdzie mozna siedzac „po japonsku” i ma sie rabat 5%. Tylko….kelnerki aby sie tam dostac realizuja caly dzien sile biegowa z ponoszeniem ciezarow.Nowa konkurencja olimpijska.:). Schodkow jest osiem na rozne gniazda. Wchodzac i schodzac nosi sie ciezki kuferek z talerzami. A jednak kelnerki bardzo mile.Mimo tego sportu dziwnego. Choc jednej ze zmeczenie pod koniec dnia wypadl widelec i spadl na brzuch dziewczynki to jednak od razu przestraszona bardzo przepraszala.
    Probowalismy podniesc te talerze juz po zjedzeniu. Alez ciezkie ! Acha – ceny jak na Rynek bardzo przystepne. Pierogi z pieca – nikt nie zje 3 sztuk…one sa ogromne. Za drugim razem bralismy juz 3 porcja na 4 osoby. Uwaga. Sa pierogi wegetarianskie. Sa wegetarianie na blogu ?.:).
    W sumie marsz – gratuluje. Wada – w lokalu nie ma piwa. Widze wspolnota sie nie zgodzila. Suszy…..:-) . Wiedzielismy o tym i najpierw pilismy w Spizu. Na zewnatrz w ogrodku piwo jest ( pewnie dlatego ,ze to juz nie nalezy do wspolnoty.).
    Ten tekst zawieral lokowanie produktu – PIEROGI.:)….
    Pope – szybkiego powrotu do zdrowia…..
    Startujacy – gratulacje ! Olimpiada :
    Niestety zly okres na urlop. Szczescie mi jednak czasem sprzyjalo. Miedzy innymi raz patrze w tv a tu mowia ,ze zaraz relacja na chod sportowy na 20km ! Pelnia szczescia. Uczta.:). Co chodziarz to inaczej chodzi.Jeden bardziej rozbuja sie na boli drugi inaczej. Zdziwilo mnie ,ze niezgodnie z teoria , jaka poznalem , chodziarz tez ma prawo rozejrzec sie na boki itp. Nie jest jak robot-zabawka poruszajaca sie poiomo. Zwyciezca to pokazal. Inna sprawa technika – raz kamera pokazala od przodu zawodnika w zwolnionym tempie zawodnika, ktory wyraznie realizowal „minimalna faze lotu”.:)…
    Zgrzyt – komentatorka pyta sie komentatora czy dalej chod sportowy ? – a on – „nie , dziekuje” – i dali jakies wypowiedzi polskich sportowcow. Bez sensu…… Acha. Faworyt Korczow zachwial sie i padl na bande prawie nieprzytomny. To jest chod….
    Pozdrawiam wszystkich. Oco.


    johnson.wp

    2012/08/08 21:52:32

    Nic się nie dzieje, wakacje… więc odwiedziliśmy termy maltańskie, nie na Morzu Śródziemnym ale w Poznaniu 🙂 Szybko mi się znudziły zatłoczone „atrakcje” więc na trzy kwadranse skryłem się w zacisznym basenie, olimpijskim bo ma 50 długości, i to było TO. Po roku przerwy znowu 1200m, bolące ramię stopniowo się przyzwyczaiło i było jak dawniej 🙂 Basiasty, do końca sierpnia po 5zł/h!
    A wieczorem 21km BNA, czyli biegu z narastającą ambicją:) Zacząłem spokojnie, 7km po 5:20 i ograniczniku na pulsie do 155, żeby sprawdzić jak tam po maratonie. Dobrze było więc potem 7km po 5:05 bo ogranicznik ustawiony był na 163bpm. Zatem wyszło 15sek szybciej, to następne 5km też o 15sek szybciej po 4:51 a puls sam się ustawił o kolejne 8bpm wyżej 🙂 No a potem ambicja kazała znowu przyspieszyć o 15 sek, to 2km po 4:35, tym razem to już było 181bpm…


    basdlamas

    2012/08/08 22:00:48

    Johnson – ja dzisiaj rowerem na termy wieczorem 😉 i skorzystałem z naszych 50m :))). zrobilem 1000 m w 27 minut i do domu… nie boj sie:))) z deseczką – bo na basenie trenuje góre…nogi moze kiedys. Fajne to 50 :)))… a wczoraj bylo 20 km ale po 5:50 ( pierwsze 7 km z moja żoną). Jutro kolejna 20 chyba , moze mniej a szybciej… zoabcze. Ale Krynica sie zbliża :))


    wojciech.staszewski

    2012/08/08 22:39:14

    Ale jesteśmy zabiegani 🙂 Od dwóch dni pierwszy raz usiadłem do komputera. Wy też chyba jesteście zabiegani


    ocobiegatu

    2012/08/08 23:30:08

    „na analizy prfzyjdzie czas” . To ulubione powiedzenie polskich komentatorow po porazce……………Powinni do dac – a na wyniki nie..:)


    kamilmnch1

    2012/08/09 07:19:08

    Obozowicze starają się nie pisać żeby trenerzy nie pomyśleli że jeszcze mamy siłę, wczoraj podczas wg W. crossu wróciło jedno śniadanie, swoje doniosłem ale nie czuję żeby rozpierała mnie duma. Termy zaliczone, dziś najdłuższe wybieganie i…KINGAAAA 😉 nie ma lekko mimo że to lekkoatletyka…


    johnson.wp

    2012/08/09 10:26:24

    Kamil – nie dajcie się zczołgać – jakiś bunt może? :))

    Basiasty – można gdzieś tam na termach zaparkować bezpiecznie rower? Ode mnie najbliżej rowerem 🙂


    basdlamas

    2012/08/09 10:58:41

    johnson – ja podpisnam przed wejsciem. zwyklym zapieciem.. .jak maja ukrasc to ukradną:))) wiec….


    biegofanka

    2012/08/09 12:55:36

    … tak, też jestem „zabiegana” w pracy przed urlopem;), ale też z treningami pod maraton zaczęłam i do siłowni ostatni tydzień chodzę… od przyszłego tygodnia po Wolińskim Parku Narodowym znowu, jak co roku podczas urlopu, biegać będę:)


    kamilmnch1

    2012/08/09 14:45:58

    Johnson, niestety Staszewscy tak nami manipulują że bunt nie jest możliwy. Dziś był Turbacz a popoludniu ONA 😉 a my z nią i Kiedy powiem sobie dość a ja wiem że to już niedługo…


    beztlen

    2012/08/09 15:18:42

    Oco – oczywiście też oglądałem:) wyglądało to rzeczywiście bardzo dziwnie kiedy Chen mając przewagę zaledwie kilku metrów, kilometr przed metą, pozdrawiał publiczność, był bardzo pewny siebie i zdecydowanie nadmiernie pobudzony, Korczow – wręcz przeciwnie:); Dawno temu na PŚ w podobny sposób na 35 km upadł obok mnie Chińczyk i wyglądało to jeszcze bardziej dramatycznie (nie było bandy); Oco – „minimalna faza lotu” poniżej 4’/km (końcówkę szli po 3:45/km) to norma:); kobiecy maraton był emocjonujący – Archipowa pobiegła genialnie, Jarzyńska – przyzwoicie; męski również zapowiada się bardzo interesująco – stawiam na Dino Sefira…zmartwiła mnie tylko informacja, że Henio ma zakontraktowany maraton w Japonii…za niecałe trzy tygodnie…no zobaczymy. Ja również jestem na obozie (a co), który trwa niestety tylko/aż godzinę dziennie, ale jest bardzo intensywny:)


    ocobiegatu

    2012/08/09 18:55:46

    Dla tych co nie ogladali tego chodu sportowego na 20km – Chen szedl na zloto i dosc dlugo przybijal piastki kibicom pod koniec dystansu. Jedbak nie bylo to zbyt blisko mety..Albo mu odbilo z pewnosci siebie , albo potrzebowal takiej piastki aby sobie dodac otuchy. Stad rezygnowal na chwilke z technik aby pod wzgledem mentalnym sie podbudowac. Moze akurat bylo mu to potrzebne , ta piastka z kibicem aby dodac sobie pewnosci.
    Dziwilem sie bardzo co on robi i jak to ogladalem , to nazwalem to sobie w myslach interwalem mentalnym. Malo ma to wspolnego ze specyficznoscia treningu , bo w treningu kibicow nie ma..Dziwne to wszystko. Tylko Chen moze odpowiedziec na pytanie dlaczego to robil..


    podopieczny_bartek

    2012/08/09 21:10:52

    1:40:91-nowy rekord swiata Rudishy- nieprawdopodobny bieg! Pozdrawiam, tez z prywatnego obozu:)


    beztlen

    2012/08/09 21:22:39

    Tak Bartek – nie mam innego określenia – nieprawdopodobny bieg – samotnie 1:40 na 800m – to jest kosmos – najbardziej wartościowy wynik IO Londyn 2012′.

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.