Nie o to chodzi, żeby wybierać między górami, a szosą. Albo między lądowaniem na śródstopiu i na pięcie.
Tydzień w Rabce przemknął mi jak Usain Bolt. Odnowiłem wszystkie uczucia do gór i podtrzymuję deklarację sprzed tygodnia, że startuję w tym roku w Biegu Siedmiu Dolin na Festiwalu Biegowym w Krynicy. To wszystko dlatego, że na jesieni… nie będę miał odpowiedniej wytrzymałości. Paradoksalne? Już tłumaczę.
Angażuje mnie teraz – i emocjonalnie, i czasowo – Mały Yoda. Przed wrześniem nie będę z nim biegał w wózku, treningi będą krótsze, więc nie zrobię odpowiedniej wytrzymałości, żeby zawalczyć na Maratonie Warszawskim. I tak go pobiegnę, ale bez wielkich ambicji. Czyli nie będzie mi szkoda „zepsuć” przygotowań startem na 100 km.
Przestrzegał mnie pewien podopieczny po odcinku „Bieganie naturalne”, żebym nie czmychał do lasu. Ale ja się wcale tam nie przenoszę. Zrobię sobie taką przyjemność na jesieni, a w przyszłym roku zawalczę o rekordy w M-45.
Nie ma dla mnie konfliktu góry-ulica. Są różne przyjemności w bieganiu, z których staram się czerpać. I wierzę w różnorodność bodźców dla utrzymania maksymalnej dyspozycji.
Po świętach zastosowałem bodziec „wycieczka biegowa”. Wyszło z tego 2 razy 45 min. biegu z godzinnym odcinkiem specjalnym. Podjechaliśmy na parking w Palenicy, Moja Sportowa Żona z Biegaczką Sabiną i Małym Yodą w wózku ruszyły 9 km w górę po asfalcie, a ja w sąsiednią Dolinę Roztoki do Doliny Pięciu Stawów. Tam zaczęło się śnieżnie, ale na drodze do Morskiego Oka przez Świstówkę zrobiło się już himalajsko i naprawdę niebezpiecznie. Bez czekana i bez raków trzeba było wrócić do szosy i gonić wycieczkę. A w Morskim Oku zrobiliśmy sobie zdjęcia z Misiem Świata. Jak się kliknie w zdjęcie, to się uruchomi filmik.
Oglądałem w Rabce trochę filmików biegowych. Trafiłem na jeden o wyższości biegania naturalnego (ze śródstopia) nad naturalnym dla mnie i guru Skarżyńskiego (z pięty). Patrząc na mechanikę ruchu doznałem nagle olśnienia.
Nie ma takiego sporu. Nie należy w ogóle zwracać uwagi, na jakiej części stopy się ląduje. Człowiek nie samolot, nie może tym sterować. Należy popatrzeć na cały ruch. Kto sunie tuż nad ziemią, jak narciarz biegowy i pracuje niemal wyłącznie w stawie kolanowym – będzie lądował na pięcie. Kto pracuje nogą w stawie biodrowym – wyląduje na śródstopiu. Próby biegania na śródstopiu przy zabetonowanym stawie biodrowym to podskakiwanie.
Starałem się o tym pamiętać w niedzielę na dyszce w Kabatach. I o mocnej pracy ramion (ruch łokciem do tyłu). Do tego doszła poprawiona chyba wreszcie w górach i przez żelazną dietę hemoglobina i efekt treningu niskogórskiego. I wyszedł nie tylko najlepszy tegoroczny czas w Kabatach, ale i niezłe miejsce – 21, o 30 wyższe niż ostatnio. Znów widziałem plecy Krzyśka R. na finiszu (a latami ich nie oglądałem), kilka kilometrów pociągnąłem ze świetnym Jurkiem M. i do końca nie straciłem go z oczu, wyprzedziłem samego Szymona D., a Andrzeja O. wyprzedziłem dwa kilometry przed metą. Mamy teraz remis – w bezpośrednich starciach w tym roku jest 3:3. To też nie spór, ale rywalizacja.
Gość: cze.cza, *.centertel.pl
2014/04/28 23:00:27
Najfajniejsz Miś wcale nie z Krupówek, a z Rabki. Poryczałam się.. Tak wygląda zakochany w Synu Ojciec.
–
beat.usia
2014/04/29 09:40:40
Też mi się łezka zaplątała… ech jak pięknie…
–
Gość: podopieczny_bartek, 195.149.64.*
2014/04/29 09:57:00
Miś Świata! dobre:)
Sporu nie ma, jest konstruktywna dyskusja;)
–
wojciech.staszewski
2014/04/29 10:09:45
Dzięki, Podopieczny. Dałem taki drętwy tytuł, a najładniejszego nie zauważyłem 🙂 Już zmienione 🙂
–
ocobiegatu
2014/04/29 10:49:56
Jak ktoś pracuje w stawie biodrowym , tak jak w chodzie sportowym , to ląduje na pięcie.
Jeśli w bieganiu są techniki , a raczej ich nie ma , bo nikt nie potrafi ich wytłumaczyć, to przynajmniej należy wyrobić sobie nawyk aby biegać na śródstopiu. Bieganie to nie chód sportowy. Bieganie z pięty powoduje gigantyczne obciążenia na aparat ruchu. Można sobie na to pozwolić w chodzie ale w bieganiu – ile to potrwa ?
–
Gość: kubol7b, 213.25.94.*
2014/04/29 12:05:38
sten, napisz cos wiecej. a w zasadzie to czekam na obszerna relacje 🙂
–
baraszko
2014/04/29 16:30:54
Mam wrażenie, że od kiedy przyszedł na świat Mały Yoda, Twoje wpisy nabrały nieco innego charakteru. Są jakby subtelniejsze i bardziej stonowane. No czułe po prostu!
Lubię to!
–
wojciech.staszewski
2014/04/29 17:04:13
Baraszko – po to doświadczamy różnych rzeczy, żeby nas zmieniały. Inaczej po co doświadczać? 🙂 Dzięki
–
wojciech.staszewski
2014/04/29 17:06:01
Chociaż „Kultura fizyczna głupcze” była już po narodzinach Małego Yody. A o ile zrozumiałem wywody dyskutantów, wpis nie został odebrany jako subtelniejszy i stonowany 😉
–
Gość: bejo.t73, 87.192.81.*
2014/04/29 17:42:02
Witam i gratuluje na wstepie Misia, co i brazowy ma ogonek 🙂
Na czyta sie czlowiek o takich wywodach odnoszacych sie do techniki biegania i zachodzi w glowe na ile to wazne, na ile potrzebne, i na ile przedatne. Rozumiem ludzi „po szkolach” ze naczytali sie tych madrosci nierzadko musieli przyswoic wiedze takowa, potem zdawac przed madrymi profesorami, ale powiedzcie czy zwyklemu smiertelnikowi, biegaczowi jak ja co maraton wykreca w porywach na 3:59 jest to potrzebne? Zaczalem sie zastanawiac jak ja biegam, z piety czy ze srodstopia, no poprostu lece jak wicher z zawrotna predkoscia treningowa 5:10, czy jak poprawie technike (zakladajac ze biegam z piety) to polece szybciej, przy treningu 4 razy w tyg. i dystansie tygodniowym na poziomie 50-60 km?
Pozdrawiam JB
–
sten2013
2014/04/29 20:02:52
Kubol, miło że pytasz o Szczawnicę, ale o ile jestem średnim biegaczem, to literatem zdecydowanie jestem beznadziejnym. Relacja będzie więc bardzo mało spektakularna.
Niepokorny Mnich – z założenia trasa 90+ z przewyższeniem +/-4100. Wyszło 97 km.
Cały piątek padało. Przestało kilka godzin przed startem (4:00). To lubię. Dla mnie może lać cały czas, byleby nie na starcie. Start przy świetle z latarń z kilkuminutowym opóźnieniem. Wiedziałem, że o czymś zapomniałem, o latarce. Musiałem sępić światło od innych.
Krótko po starcie pojawiła się pierwsza forma opadów – mżawka. Dobrze, że było ciepło. Potem jak to w górach w deszczu. Stromo, ślisko, mokro. Dla mnie mordęgą były podejścia. W tym roku alergia na pyłki postanowiła zrobić życiówkę i trzyma mnie już trzeci miesiąc. W efekcie mam ograniczoną pojemność płuc, co było odczuwalne własnie na podejściach. Niskie tętno ale bardzo duża kadencja oddechu. Nic miłego. Na zbiegach radziłem sobie w miarę dobrze, o ile nie było zbyt ślisko.
Na 2 pierwszych punktach kontrolnych mieściłem się tuż przed limitem. Na trzecim, na 78 kilometrze wpadłem z 15 minutowym opóźnieniem ale okazało się, że organizatorzy ze względu na mega trudne warunki wydłużyli limity. Na punkt wpadałem w całkiem ulewnym deszczu i w tym momencie okazało się, że dotychczasowe trudne warunki nie były takie złe. Zbieg do Czerwonego Klasztoru trzeba było zastąpić powolnym zsuwaniem. Jedyne w miarę stabilne podłoże było na dnie powstającego potoku. Na dole zostało tylko 10km asfaltu wzdłuż Dunajca. Do końca udało mi się zachować zdolność biegową. Wynik 16:50, czyli 50 minut ponad pierwotny limit, ale w ramach wydłużonego. Miejsce 120 na 180 (podobno) startujących.
Organizacja zawodów super. Najlepiej oznaczona trasa jaką biegłem w górach. Obsługa i wyposażenie na punktach chyba dobre. Niewiele wiem bo poza kilkoma łykami wody, nie korzystałem. Duży plus za reakcję na trudne warunki i dostosowanie limitów. Dla mnie najtrudniejsze zawody w jakich brałem udział. Całe przebiegłem w tempie filozoficznym. Szukałem pretekstu do oczyszczania umysłu i odrywania go od ciała. Uwielbiam ten stan w którym wpadam w trans i wydaje mi się, że mogę biec bez końca. Niestety koniec był już po 97 kilometrach. Trzeba szukać czegoś dłuższego 🙂
–
sfx
2014/04/29 20:16:45
wciąż czekam na swoje wyniki i się doczekać nie mogę.
w międzyczasie więc popełniam głupotki video :), czyli leśna piątka w telegraficznym skrócie http://www.youtube.com/watch?v=p0b3YOirF1E
biegania mi zakazano przez miesiąc od operacji więc chodzę. jeśli mogę chodzić to mogę chodzić szybko, jeśli szybko to 10k w 1h25′ po lokalnych pagórkach :).
zresztą zastanawiałem się, że jeśli mogę chodzić, to mogę chodzić szybko, a chodzenie szybko jest podobne tempem do biegania powoli… więc czemu nie biegać… ale i tak nie biegam 🙂
–
johnson.wp
2014/04/29 21:16:16
Brawo Sten! Tempo filozoficzne – stan dla mnie niedostępny , jesteś tu ostatnio naturalistą drugim po Kubolu 🙂 Też zebrałem się na opowieść o naturalnym bieganiu. Bez filozofii, samo słońce i przyroda:)
Pięć lat temu to była pierwsza biegowa wyprawa w nieznane, w planie ponad 30km bez możliwości powrotu. Na tych rozległych polach mogłem liczyć tylko na siebie. Idea była prosta i przez to pociągająca. Przed siebie na zachód przez nieznany rolniczo-łąkowy teren. Na rachitycznej mapce z google kanciaste, uproszczone zarysy lasów i rzeczułek. Bagien i ścieżek google nie miał w zestawie… Same białe plamy, super, zapowiadała się przygoda 🙂 Tak było w 2009 roku, bagna wtedy wciągnęły mnie na dobre, bo byłem uparty, nie chciałem się cofnąć 🙂 Razem 36km ekscytujacej eksploracji i chyba ze sześć godzin…
Teraz wybrałem się na trasę Dobrzyca – Kołobrzeg po raz trzeci, z tym samym zapałem, ale ze zludnym przekonaniem, że poznałem jej zawiłości na tyle dobrze, że tym razem pobiegnę szybko i prosto do celu. Na tyle oczywiście prosto na zachód jak pozwalaja pagórki, lasy i strugi. Oraz rzepak…
Rzepaku było do woli, od startu jakieś 6km jednym ciągiem, najpierw polną drogą, a potem, gdy wycelowalem w najwyższe wzgórze, zasłaniające dalszy horyzont, już na długo traktorowym śladem. Dwa lata temu, gdy bieglismy z SFXem, była tu pszenica. Teraz byłem żółty i zielony, a nade mną wirowaly cienie smigieł ogromnych wiatraków. W dolince lasek, który zatrzymał nas z SXFem na długo. Wiedziałem, że w nim są same pokrzywy i bagno więc ominąłem go bokiem… przez rzepak 🙂 Dalej zobaczylem łąki, a w oddali sylwetkę na motorze wspinajaca się na sąsiednie wzgórze, a więc obietnicę polnej drogi. Tym razem mam dobrą mapę (wyd. ExpressMap polecam) więc zaraz powinno być 1.5km niebieskiego szlaku, który miał mi pomóc znaleźć trawers przez kolejny zabagniony las. Prawie się udało, choć ścieżka w lesie zaniknęła i znów, jak kiedyś, zatrzymał mnie strumień na jego skraju. Tym razem nie musiałem szukać materiału na mostek, bo wody było mniej i udało się go przeskoczyć. Kolejne malownicze stawki wśród wzgórz i nowa ścieżka do równie nowej daczy. Gdy wyglądnąłem zza wzgórza okazało się że podażyłem za kierunkiem północnym. Radykalny kross przez młody, na szczęście, jęczmień wyprowadził mnie na szosę. Musiałem cofnąć się kilometr na południe. Miejsce gdzie zaczynała się, prosta już, droga przez Las Kołobrzeski, było mi dobrze znane. Wiedziałem, że barierka że sznura, powieszona w poprzek bocznej drogi przez właściciela końskiego rancza, zagradza niebieski szlak, którego znaki są dopiero w lesie. A może sam coś pomyliłem… W lesie 4km przyspieszenia, bo miało być szybko, ale jakoś zapomniałem, że jest tam cały czas morenowo pod górkę. Na skraju lasu widok na XIXw. folwark i… rzepak. Wiedziałem jednak, że 500m w lewo jest droga otwierająca szlak na zachód, gdzie w oddali widać już było Kołobrzeg. 25-ty km, szczyt kolejnego wzgórza zdobyłem już nieco ociężale, resztę werwy wyssał kross przez jęczmień. Tu zaczynały się kołobrzeskie uroczyska, które znałem z udanych eksploracji. Minąłem więc dwa stawki w lesie, zapomniany przez PKP dom dróżnika, a potem podążyłem niewyraźną psią chyba, ścieżką, na ukos przez rozległą łąkę wzdłuż strumyka. Jeszcze dwa km przez park i równo po 30km stanąłem przed domem. 3.5h brutto, rekord trasy 🙂
–
Gość: , *.dynamic.chello.pl
2014/04/29 21:44:55
Sten, żałuję, że nie wypytałem o Szczawnicę, myślałem że to był trening a nie przygoda. W dodatku nie przypuszczałem jak długa. Gratuluję! Kamilmnch1
–
Gość: kubol7b, 46.77.124.*
2014/04/29 23:10:15
Gratulacje sten, gratulacje johnson. Fajne takie swobodne bieganie, po górach zwłaszcza. Ja zgodnie z planem i odwrotnie niż wojtek się w tym roku skrócilem.moje treningi rzadko przekraczają 45 min, a startuje tylko w 5km. Tym bardziej zazdroszczę biegn biegania filozoficznego po górach. Byle do jesieni
–
baraszko
2014/04/30 16:53:10
@Wojtek
To że Johnson trochę pogwiazdorzył w komentarzu (bez urazy, Johnson), to jeszcze nie znaczy, że wpis nie był subtelny. Inna sprawa, że ma sporo racji w tym, co pisze… Ale i tak uważam, że jak na wybitnie prowokacyjne zachowanie DZ i WO, Twoja odpowiedź była jak smyrnięcie po policzku jedwabną chustką, a nie jak fanga w nos 🙂
–
baraszko
2014/04/30 16:58:00
Skoro mowa o Szczawnicy to ja też podzielę się swoimi wrażeniami z Mnicha. Co prawda na trasie najczęstszymi słowami, jakie sobie w duchu powtarzałem był paskudnie niecenzuralny zlepek „kurwa, ja pierdolę” i tak w kółko, jednak na szczęście po minięciu mety była już tylko jedna wielka radość i już żadne świństwa nie przechodziły mi przez usta!
biegajsercem.blogspot.com/2014/04/relacja-z-niepokornego-mnicha-czyli-jak.html
–
beat.usia
2014/05/01 09:08:37
Przed chwilą dobiegłam raz jeszcze na metę London Marathon 2014 z wynikiem, który mnie satysfakcjonuje bardzo!!!! 🙂
igg.me/p/london-marathon-2014-for-piotr-sznura/x/6758765
–
kamilmnch1
2014/05/01 09:49:58
Beat.usia GRATULUJĘ
–
kamilmnch1
2014/05/01 09:55:39
Wczoraj lekko się napiłem podczas meczu. Nie kolidowało to w żaden sposób z dzisiejszym bieganiem. Po ostatnim obozie mam koszulkę ani piżamową ani zbyt uwydatniającą moje mięśnie, taką w sam raz. Pobiegałem w niej po moich pagórkach, wspomniałem obóz, ludzi oraz zamarzyłem po powrocie o kąpieli rabczańskim strumyku.
–
piotrek.krawczyk
2014/05/01 20:08:44
A Dziki owdowiał na majówkę, Jakże Piękna Żona pojechała w góry z młodszą z Małych Córek, Dziki został ze starszą z Małych Córek. Jutro robimy sobie majówkę w Puszczy ze starszą z Dużych Córek, młodsza z Dużych Córek uczy się do matury. To Dziki dziś cały dzień z Hanią, przed wieczorem udało mi się pobiegać 90 minut spod domu 3,5 km na Łosiowe Błota, okrążenie wokół lotniska Bemowo i z powrotem. I jutro zobaczymy z Hanią Małego Yodę czyli Misia Świata. Jest już Niemowlakiem, nie jakimś noworodkiem, normalny facet, można nawiedzać. Dziki
–
sfx
2014/05/01 21:27:50
sfx dwadzieścia dni „po”. rosnowo na 5 km.
biegnijmy.pl/index.php?plik=rel20140501-4-1
–
piotrek.krawczyk
2014/05/02 20:35:56
A Dziki dziś nic. No jak to nic?!!! Byliśmy z Hanią, starszą z Małych Córek, podejrzeć życie rodzinne i sportowe Misia Świata, przyszłego Misia w maratonach. Życie rodzinne kwitnie, John karmi piersią, Kinga potem nosi Misia Świata żeby się Misiowi Świata odbiło, potem na odwrót… Życie sportowe też bardzo spoko, Miś Świata podnosi główkę jak chce i kiedy chce, ma w planie kilkanaście treningów dziennie. Widziałem dziś szczęście. Dziękuję Kinga, John i Ola! Dziękuję Misiu Świata. Wujek Dziki
–
johnson.wp
2014/05/02 20:57:01
Michał, tak czułem w środę, że ściemniasz 🙂 http://www.facebook.com/photo.php?fbid=703797306348358&set=pcb.703797469681675&type=1&theater
–
tomikgrewinski
2014/05/02 22:03:00
Biegnie ktos jutro w biegu konstytucji?
–
Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2014/05/03 12:08:03
Tomik 21’07” w Biegu Konstytucji!! Chyba życiówka???? Gratulacje!, ktoś jeszcze biegł????
–
kamilmnch1
2014/05/03 12:45:34
Tomik, Johnson, Rob i ja mamy te same życiówki na piątkę: 21:07 Czterej jeźdźcy Apokalipsy!
–
Gość: marsz, 5.172.252.*
2014/05/03 13:49:21
brawo tomiku, niezły czas…
to może powinniście pobiec sztafetę maratońską, każdy po dwie piątki po 21’07:)
marsz
–
kamilmnch1
2014/05/03 13:57:00
Ok Marsz, a Ty na finiszu 🙂
–
sten2013
2014/05/03 19:03:59
Chyba coś jest nie tak i nie ma w tym ani odrobiny żartu. Ciągnie mnie niesamowicie do kolejnego biegania w górach. Czuję się jak ktoś kto wsuwa jakiś smakołyk wielką łyżką i mimo, że je coraz szybciej, nie może się nasycić. Myślałem, że po Szczawnicy będę zmęczony fizycznie i psychicznie, że na jakiś czas będę miał dosyć. W planach miałem kolejny start dopiero na początku lipca (Transjura). Ale już szukam czegoś nowego w międzyczasie.
Szukam jakiejś nowej granicy. Dziki, ty się na tym znasz, co jest grane?
–
tomikgrewinski
2014/05/03 19:53:31
Tak, tak jest nowa życióweczka na 5k!
I to z agrykolą po drodze..:)
Ostatni km w 3.37 co jest dla mnie zaskakujące, bo nie lubię szybko biegać…
Kamil, Rob, Johnson…to co, kto pierwszy złamie 21 minut? 🙂
–
kamilmnch1
2014/05/03 20:03:36
Sten, to jest ciekawość i pragnienie tego co jest za kolejną górką 🙂
Dziś miałem zamiar odwiedzić kolegę ale uznałem, że zanim mnie odwiezie do domu to minie za dużo czasu. Pobiegłem pętlę po Puszczy i wracając postanowiłem wybrać inną drogę co spowodowało, że zakończyłem po 38 km choć miało być miej. W tym roku na piątce, połówce i w maratonie osiągnąłem nowe życiówki. Za tydzień startuje gościnnie w ekidenie na dychę, jak się wkurzę to może i pobiegnę i tu na życiówkę, choć teraz dla mnie priorytetem jest dalej a nie szybciej! Za trzy tygodnie pobiegnę na zawody, wystartuję w nich i mam nadzieję, że kolega mnie odwiezie 🙂 To już będzie ultra dystans 🙂 Wczoraj prawie całe argentyńskie wypiłem, dziś kończę to co zostało czyli lampkę, a po nim białe. Jak mi podpowiedział Popellus- Biegam, bo lubię pić :)))
–
kamilmnch1
2014/05/03 20:04:52
Na łamanie 21 minut powinniśmy stawić się razem w jednym miejscu i czasie.
W linku są przebrania:
http://www.galopuje.pl/konie-zdjecia,hodowla-koni,60559?f=y
–
piotrek.krawczyk
2014/05/03 20:30:23
Tu Dziki
Dziki dziś pojechał z Hanią na wieś. Do Strubin. Ta wieś wiele pamięta. Tu Dziki robił parę lat temu najlepsze treningi w życiu po szybkich asfaltach, do wsi Smoły, do Starej Wrony, do Swobodni, nad Wkrę, 20 km wolniej niż 4’30 to była wtedy porażka i trening do powtórzenia. Tu była baza Biegu Czterdzieści i Cztery AD 2011. Tu była meta Biegu Fifty – Fifty na 50. urodziny Piotrka, mojego przyjciela, współpracownika i maratończyka, dystans 50 km, start na Długiej w Warszawie spod rodzinnego domu Piotrka, meta w Strubinach, w domu, gdzie Piotrek jest gospodarzem. Dziś bez biegania, zimno jak pies, za to fajnie jest pojechać sobie na wieś.
Tomik – gratulacje! Ale wam się ułożyło! Rzeczywiście jest pytanie, kto pierwszy 21 złamie.
Sten – fajny stan nienasycenia bieganiem. Jeśli tam jest trzecie dno, to Ty znasz je najlepiej.Dziki też chciałby obecnie biegać codziennie przez cały dzień, niestety obecnie to niemożliwe. I to nie kontuzja jest przyczyną ale samo życie.
Dziki
–
Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2014/05/03 21:30:26
Tomik, bravo – ostatni km robi wrażenie!:)Właśnie próbuję jakoś zmotywować się na jutrzejsze szybkopowoli, ale coś kiepsko mi idzie – może Twój ostatni km będzie dla mnie jutro inspiracją:)
–
ocobiegatu
2014/05/03 22:30:34
Bieganie mi na razie ni chuachua nie leży..).Był spektakularny powrót tydzień temu i wywrotka na korzeniu. Kolano zakrwawione. Spuchło dopiero po dwóch dniach. Dobiegłem do końca. Pochwalę się wynikiem – 4,3km w 37 minut.
No dobra . Liczy sie udział…).Jest determinacja na to bieganie. Choć jak zwykle mniejsza jak w chodzie.A tyle chciałem o oddechach podyskutować tu a tu przerwa..(.
–
Gość: rob, *.greendata.pl
2014/05/03 23:32:32
Tomik brawo !!!!! 21:07 w taką pogodę i z agrykolą po drodze budzi respekt i szacunek 🙂
Moje 21:07 choć sprzed niemal roku to jednak z parkrun w parku skaryszewskim więc na niedomierzonej trasie. Zresztą do Twojego poziomu sporo mi jeszcze brakuje więc grzecznie i z pokorą ustawiam się za Tobą – choć rzuconą przez Ciebie rękawicę podejmuję i myślę, że w czerwcu spróbuję zmierzyć się z 21 minutami.
rob
–
mksmdk
2014/05/04 00:16:09
Ja sobie dziś na konstytucyjnym biegu walnolem życie na 5 k w zawodach gdzie 9 lat temu po raz pierwszy startowalem w biegowych prawdziwych zawodach. wyszlo 20:38 i jest to moja pierwszą od wielu lat zycioweczka od 2009 nawet na 2 k pomyslalem ze dam rade jeszcze więcej ale Agricola Wojtek -masz racje należy przyspieszyc.czuje ze ta zima przepracowana na basenie ,nawet te biegów ki i ostatnio uskuteczniane rano bieganie wieczorem mocny rower ze to do mnie wroci w postaci emocji na mecie 30.września tylko muszę juz wejść w strefę dysconfortu treningowego
–
tomikgrewinski
2014/05/04 14:21:25
Ha Ha Rob skromność to Twoje drugie imie!! 🙂
A może się skusisz na nocną piątkę na lotnisku w Łodzi?
17 maja,jedziemy z Zziggy, bieg nazywa sie LCJRun
Co ty na to?
A ja dzis 25k w średnim tempie 5.38
Na ostatnim km nagroda- wybiegając z lasu spotkałem cze czę 🙂
–
Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2014/05/04 14:32:33
Tomik, pisz dalej!!!! co było dalej?????!!!!:))))
–
mksmdk
2014/05/04 16:14:33
Na TVN 24 chyba bylem jestem świadkiem rewolucji taka relacja z biegania Wings for life Lubie to! i to bardzo
Stawiam naVerone
–
Gość: cze.cza, *.free.aero2.net.pl
2014/05/04 18:05:49
Bartek, widać, że jesteś w formie…:))
Tomik, fajnie było na Was wpaść! 🙂
–
Gość: k2bell, *.dynamic.chello.pl
2014/05/04 18:07:39
Pobiegałem dzisiaj na woli:) dla chętnych, opis tutaj: ocochodziwbiegu.blox.pl/2014/05/Tydzien-chlania-i-slimak.html
–
Gość: marsz, 46.77.124.*
2014/05/04 19:03:16
piszę z wanny pełnej soli, takie wylegiwanie to nagroda za bardzo solidną wycieczkę biegową w doborowym towarzystwie popa, fajki i jego rzeźnickigo partnera mirka po sowich szlakach, to zupełnie inne bieganie, jak powiedział fajka, każdy powinien sprbować
marsz
–
kamilmnch1
2014/05/04 19:09:58
Tomik, no???
–
kamilmnch1
2014/05/04 19:11:11
Bartek, wkurzasz z tymi wiosennymi życiówkami, przez Ciebie będę celował w swoja nową na dyszkę w najbliższą sobotę. A miało być już lżej 😉
–
johnson.wp
2014/05/04 20:04:51
Tomik, odpisz chłopakom, przegoniła Was Czecza czy nie? Oni się boją tej konfrontacji 🙂 Co do 21:07 to równie nieskromnie jak Rob podejmuję drugą Twoją rękawicę 🙂 Jakiś parkrun wybiorę, chociaż w Poznaniu to soboty, a ja wchodzę w nowy nałóg i co sobota zamierzam obalać jedną ćwiartkę z rana. Trunek z nalepką IM 🙂 Wczoraj była pierwsza connect.garmin.com/activity/492563428
–
piotrek.krawczyk
2014/05/04 20:41:56
Tu Dziki
Dziki dziś 10 km na rowerze ze starszą z Małych Córek czyli z Hanią, lat 7. Pierwszy raz pojechaliśmy na dwa rowery, Hania już może trenować biegnącego Dzikiego na rowerze, jechaliśmy 12-15 km/h czyli w tempie 5’00-4’30. A w połowie drogi park linowy, Hania jest jeszcze za mała, nawet na najniższą trasę, uparliśmy się, Hania dała radę. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2014/05/04 20:45:41
Napisałem o rowerach zaispirowany treningiem Mistrza Johnsona. Ale jazda! Każdy kilometr pod 30/h, do tego w kółko nad Maltą, więc raz wiało tak, raz tak. Ukłon. Dz
–
minis0
2014/05/04 22:35:04
Gratuluje formy!
–
Gość: rob, *.greendata.pl
2014/05/05 14:34:36
Tomik z ogromną przyjemnością ale, lista zapisów zamknięta od dawna. Jak by była jakaś możliwość dopisania się to chętnie z Wami pojadę 🙂
Próbowałem się dzisiaj do Ciebie dodzwonić w tej sprawie
rob
–
Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
2014/05/05 15:06:55
tomiku – ja też póbowałem ale w innej:)
fajko – wyslałem mejla w sprawie żelaza na fajka@gazeta.pl
marsz
–
piotrek.krawczyk
2014/05/05 18:10:17
A Dziki dziś 16 km po Bliskiej Puszczy. Z Dąbrowy Leśnej do Nadłuża, dalej na zachód, uroczysko Na Miny, dalej na zachód, mostek przed Posadą Sieraków, rympał do Łosiówki, kawałek w stronę Pociechy, zwrot na wschód, rympałami obiegam wieś Sieraków od południa, łapię Drogę Łączniczek AK, teraz w stronę Góry Ojca, jest piaszczysta góra z masztem obserwacyjnym, zbieg rympałem w stronę żółtego szlaku, łapię żółty po dwóch kilometrach, teraz zaprzyjaźniony rympał pod Łużową Górą, wbiegam na grzbiet Łużowej, ciągnie się ponad kilometr, zbieg przy centrum dowodzenia z czasów zimnej wojny, teraz budowla naziemna to ruina i zagrożenie katastrofą, naziemny obiekt ma kształt, okna i wszystko jak tysiąc szkół na tysiąclecie, powstawał wtedy co tysiąclatki, tylko bunkry są bezpieczne, po to powstały bunkry, teraz jeszcze pół kilometra do Dąbrowy po płytach dla czołgów. I koniec.Tempo 5’19. A Podopieczny Bartek wygrał II Bieg po Woli produkcji Janka Golenia. W kategorii, a czwarte miejsce open tylko podkreśla ten wynik. Dziki
–
pmraty
2014/05/05 18:38:49
Trochę śniegu wczoraj można było wczoraj spotkać w Gorcach, gdzie miałem szczęście trochę pobiegać. Jak to jest, że w tamtej okolicy plany mi nie wychodzą? Z założenia krótki bieg nie dalej niż z z N. Targu na Bukowinę Obidowską i z powrotem niepostrzeżenie zamienia się w turystyczny półmaraton z odwiedzinami w schronisku pod Turbaczem. Pod górę wiatr i przenikliwe zimno, podczas zbiegu przez Pol. Waksmundzką wyszło słońce Fajna trasa. Bez zdjęć, postojów i gadania z turystami pewnie na jakies 2h a tak nieśpiesznie to 3h tpks.ws/bAvM
–
pulvis
2014/05/08 12:53:48
Fajny filmik i zdjęcia, a zwłaszcza główny bohater – mały miś 😉
–
ocobiegatu
2014/05/19 12:47:09
Póki John nie napisze to ja o sprawie z ostatniego odcinka.Tak to mamy na tej naszej Ziemi,że najmodniejsze jest umieranie. Uklady damsko męskie ( niekoniecznie z seksem) – srebrny medal. Czy już bieganie jest na podium ? Na brąz ? Budzi , jak widzę, jakieś kontrowersje. Jak jest moda to jest. kobieta pójdzie do sklepów i szuka ciuchów modnych. Jak ma kasę czyli jest dziana , a zwykle to jest ,żę sponsoring od faceta a znam te przypadki z własnej autopsji..oj ile razy..) no to ma tą przyjemność. Tak samo z bieganiem . Ktoś ma przyjemność z biegania. No tak . Jakieś rzeczy dręczą – za słąby wynik, czy co tam. Ale zasada jest taka . Przynajmniej moja odwieczna..).
Wychodzi się na trening – radość , w trakcie wiadomo, po treningu radość.
Ponadto. Bardzo stare – primum non kosmetyki na cerę..).
Tu nie je jest problemem bieganie. Jakiś lans albo szpan. Problemem jest to ,że nikt nie chce chodzić.).