Zdjęli mi metę

Metafora pojawiła mi się gdzieś między poduszką, a snem, kiedy myślałem, jak to wytłumaczyć biegaczom, którzy nie są dziennikarzami. (Bo wprawdzie dziennikarkami na blogach są już wszystkie biegające panny, ale zdarzają się jeszcze biegacze, którzy się nie uważają za).

Metafora taka: stajesz na starcie maratonu, zaczynasz z lekką obawą (w dziennikarstwie: szukasz tematu), ale na piątym kilometrze znajdujesz rytm (i temat), na dziesiątym lekko przyspieszasz (umawiasz się z obiecującym bohaterem na wywiad), na dwudziestym przyspieszasz jeszcze mocniej (bo wywiad okazuje się rozmową z ciekawym człowiekiem), a na trzydziestym zaczynasz długi finisz (bo rozmowa wyszła, bohater się otworzył i umiał o tym mówić). „W zimę stulecia szedłem pięć kilometrów przez kopny śnieg, żeby się napić”. Itp. Rozmowa pod mocnym aniołem.

I kiedy jesteś na czterdziestym kilometrze (oddajesz tekst, redakcja uśmiechnięta, przesyłasz go do autoryzacji), to ci nagle zdejmują oznaczenia kilometrowe i zwijają metę. Nie ma tego biegu. „Nie ma tego wywiadu, nie zgadzam się na publikację”.

Trudno jest siebie ot tak przeskoczyć, gdy poprzeczkę w podskoku ściągają. Młodsi: google. A w Newsweeku nie ma tekstu Reportera Spraw Codziennych.

Na blogu panien wkurzonych byłoby teraz napisane, jak poszły tę frustrację wybiegać. Ja poszedłem w sobotę na ostatnią dychę w Grand Prix w Lesie Kabackim – żeby utupać punktów potrzebnych do podium w klasyfikacji wiekowej w punktacji końcowej. Utupałem, ale w jakim stylu. Szkoda, że nie zdjęli mety, nie byłoby wstydu. Drugi czas sezonu od końca, brak i szybkości, i wytrzymałości, i woli walki.

Powtarzam Podopiecznym: Każda porażka jest o tyle dobra, o ile wyciągnie się z niej wnioski. Wniosek jest tutaj prosty: samo się nie wytrenuje. Skoro miałem lekką kontuzję (fizjoterapeuta szybko ją zdusił, nie warto odwlekać takich interwencji) i małą przerwę, to nie mogę pobiec dziesiątki na poziomie podobnym do Półmaratonu Kampinoskiego. Bo gdyby tak było, to nie trzeba by był w ogóle trenować. Albo robić sobie ciągle starty na świeżości. Nie ma cudów: wybiegasz tylko tyle, ile wcześniej wytrenowałeś.

Konkretnie? Na wiosnę chcę podciągnąć szybkość. W zimie i tak trzeba robić siłę i wytrzymałość, ale objętości będą trochę mniejsze, za to tempo bardziej zbliżone do Tabel Danielsa. Raczej 5:00-5:15, a nie 6:00-6:30. No chyba że z wózkiem.

Wózek biegowy stał się na jesieni moim przekleństwem treningowym. Generalnie jestem na tak: mało jest tak fajnych rzeczy w rodzinie z małymi, jak wózek biegowy. Można połączyć spacer z dzieckiem, przebywanie z nim, łono natury i bieganie. Bomba emocjonalna. Ale nie można sobie zaliczać niewygodnego truchtu bez użycia rąk jako treningu. Można robić taki godzinny podkład pod trening, ale potem trzeba oddać żonie/mężowi wózek, wrzucić drugi bieg i przyspieszyć, a nie jechać na jedynce przez kolejne 45 albo 60 minut.

Trening to jest jednak trening. A spacer biegowy z wózkiem treningiem nie jest. Tak jak musiałem kiedyś przestać zaliczać sobie podbieganie z bankowcami jako trening interwałowy, tak w przyszłym sezonie nie będę sobie zaliczał truchtów wózkowych jako długich wybiegań.

Idzie zima, zbliża się Ukraina. Tak biegaliśmy w środku lata w Borach Tucholskich – z Moją Sportową Żoną i Małym Yodą w wózku biegowym.

1243

To se vrati.

A meta jest ciągle przed nami. Póki trening trwa.

Updated: 10 listopada 2014 — 18:55

  1. Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/11/10 23:49:14

    Już myślałem, że ci się długi weekend połączył w jedną wielką niedzielę… A na Kleiffa „… Poprzeczkę po skoku….” podpowiem Kelusem: „…Po co masz dodawać drożdży gdy naprawdę rośnie ciasto…” Dziki jako pierwszy


    Gość: rob, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
    2014/11/11 18:09:50

    A Tomik dzisiaj 41:57 w Biegu Niepodległości. Brawo!!!!


    pjachu1

    2014/11/11 18:13:49

    Kleifem Go! i Kelusem! 😉
    Po co biegasz z wózkiem po 6.00 – 6.30 jak można po 5.00 – 5.30? A mocne treningi rób solo w swoich tempach. Wózek to tylko 10 – 20 sek w plecy. Przynajmniej do 20 km. Potem już tak prosto się to nie przekłada. Usprawiedliwiasz się trójkołowcem 🙂
    Drugi.
    Zdrówko! I napieramy… albo biegamy z godnością prawie pięćdziesięciolatka 😉


    Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
    2014/11/11 18:25:14

    Rob, gratuluję życiówki:) a Tomik, nabiegałby jeszcze trochę lepszy wyniki, gdyby nie rozglądał się za dziewczynami:)))


    Gość: rob, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
    2014/11/11 18:35:44

    Bartek dzięki. Może jak bym Was znalazł to też urwałbym jeszcze z 20-30 sekund bo na mecie czułem sie zaskakująco świeżo. Ale szukałem Was w złej strefie 🙂


    Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
    2014/11/11 18:45:07

    Na pewno byś urwał! Piotrek Ż., z którym biegłem, ustrzelił dublet – w jednym biegu zrobił 2 życiówki na 5 i na 10km:))) Piotrek, wiem, że tu czasem zaglądasz więc jeszcze raz – gratuluję i szacun, bo walczyłeś dzielnie do samego końca:)


    piotrek.krawczyk

    2014/11/11 19:39:35

    A Dziki dziś kibicował na warszawskim Biegu Niepodległości. Widziałem Tomika z Tomkiem – Terenerem – Beztlenem, widziałem Johna, Alicję, Michała MKSa, mnóstwo innych kolegów i koleżanek, nie zliczę, Roba nie widziałem, szkoda. Gratulacje Rob! Tomik – gratulacje! Teraz tylko 40 minut do rozprawienia się. Zrobisz to szybko. Ale miałeś dziś zająca!!! 🙂
    A Dziki dziś półtora Biegu Niepodległości po Kępie Potockiej i Bielanach, tempo średnie 5’00. Dziki


    mksmdk

    2014/11/11 20:49:23

    Dziki dzięki za słowo energii finał.
    Dziki dzis kibicował na rogu Marchlewskiego i Świerczewskiego.


    Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/11/11 21:06:30

    Dokładnie tam. Na pierwszym i jednocześnie na dziewiątym kilometrze. Ciebie, Michał, widziałem tylko na dziewiątym. Dz.


    bolek.03

    2014/11/12 09:16:33

    Wojtek, nie przejmuj się pannami. Tak to już jest, że gorszy pieniądz wypiera lepszy. Niestety 🙁


    ocobiegatu

    2014/11/12 09:40:02

    Wojtek musi wyłowić trzy ostrzeżenia, jaki pewnie były. Porównuję to do zdjęcia Roberta Korzeniowskiego w Barcelonie.


    Gość: Krzysiek – Biegowa Przygoda, 193.109.225.*

    2014/11/12 10:33:15

    co do biegających „blogerów” i „panien”, to … sam kiedyś założyłem bloga biegowego, bo miałem doświadczenie w blogowaniu „prywatnym”. ale nie dałem rady robić tego długo, jak zobaczyłem, jak domorośli „blogerzy” wyrastają jak grzyby po deszczu i jak wielu z nich tworzy „content” idąc w ilość, wręcz trochę na siłę. a już całkiem wymiękłem, kiedy zauważyłem, że wielu z nich stało się „celebrytami”. nadal czytam niektóre blogi biegowe, w szczególności tych, którzy opisują po prostu swoją historię i nie kreują się na jakichś „kolorowych guru”. pozostałych nie trawię. mój „blog” przestał istnieć w sieci, choć miał swoją własną domenę, grafikę i teksty starałem się przygotowywać rzetelnie. został fanpage na FB, gdzie wypisuję różne „głupoty”, choć i tutaj myślę nad pożegnaniem się z publicznością 😉
    nigdy w życiu bym nie pomyślał, że mógłbym się nazwać dziennikarzem. a gdyby zrobił to ktokolwiek inny, to stanowczo bym zaprotestował i poprosił o zmianę określenia.

    pozdrawiam JEDYNEGO dziennikarza-biegowego blogera, jakiego znam!


    johnson.wp

    2014/11/12 11:33:17

    Tomik, Rob – gratulacje! 🙂

    Wojtek, Ty jesteś odważnym dziennikarzem i ta jedna odmowa Cię nie załamie. Zastanawiam się czy dasz się podpuścić do innego ryzykownego tematu, takiego co Redakcja się przestraszy i może Ci nie puścić… Chodzi o to, że wielu trenującym triatlon w Polsce właśnie zdejmują metę. W roku 2015 do naszych miast, w niewątpliwej umowie ze sprytnymi prezydentami, wchodzą zachodnie korporacje triatlonowe, by robić swój biznes. Jak się robi taki biznes możesz poczytać tutaj http://www.triathlonbusiness.com/2014/industry-news/ironman-pays-out-us220-million-dividend-after-round-of-financing/
    Ceny startowego rosną dwukrotnie (połówka IM w Gdyni i w Poznaniu ok 600zł), chociaż w 2014 roku i tak już były drakońsko wysokie. To nie jest oczywiście oferta pomyślana dla przeciętnie zarabiającego Polaka, ale dla westmanów, którzy dostają tańszą ofertę (u nich startowe to minimum 220 Euro) i okazję do zwiedzenia egzotycznego kraju. Oczywiście, wielu krajanów także zapłaci tą cenę, bo wielu chce raz czy drugi zmierzyć się z tym wyzwaniem, ale co nas czeka na dłuższą metę? Ja też tak zrobiłem w tym roku ale teraz dociera do mnie, że w moim mieście nie ma dla mnie miejsca. Co sądzą zawodnicy o wejściu marki IM do Gdyni zobacz tutaj forum.triaktywni.pl/5079.htm. To nie jest fanaberia startu za granicą, nas wyrzucają z naszego podwórka. Wojtek, mi też zdjęli metę, dosłownie…


    wojciech.staszewski

    2014/11/12 16:39:26

    Przepraszam, ciagle zapominam sprawdzić. Czy ktoś mi wytłumaczy: Gora sw. Anny, Ślęża, Sobótka. Mylę je wszystkie


    pjachu1

    2014/11/12 19:10:02

    Trzy różne miejsca.
    Góra ŚA to opolszczyzna – powstania, kros GŚA…
    Sobótka – miasto u podnóża Ślęży (czyli góry Ślęży) – dużo do napisania… ale mieszka tu wielu zacnych biegaczy i biegaczek. Początek i koniec Półmaratonu Ślężańskiego.
    Ślęża – góra nad Sobótką. Idealne miejsce do pohasania z mapą i bez. Nawet po południu. Z wierzchołka widać Chatę Fajki (patrząc na południe). W każdą środę odbywa się wbieg na Ślężę – taka lokalna atrakcja. +550 m. Teraz koniecznie z czołówką. Rekord wbiegu to 27 czy 28 minut od stadionu LA. Mój 35 min. Idealne miejsce na „góry w pigułce”

    Sobótka i Ślęża bywają często mylone. Cóż, jest jeszcze rzeka Ślęza i wioska o tej nazwie (pod samym Wrockiem)


    piotrek.krawczyk

    2014/11/12 19:23:35

    A Dziki zaprasza
    http://www.facebook.com/events/1521427988111223/?ref=22
    Dziki


    wojciech.staszewski

    2014/11/12 23:25:55

    Pjachu, dzięki. Rozumiem, że ta samotna góra, którą widać z okolicy Wrocławia, to właśnie Ślęża.
    Johnson – dzięki za inspirację. Natchnę tematem nasz dział biznesowy (dawniej mówiło się gospodarczy).
    Krzysiek Przygoda – dzięki 🙂 Skoro nie piszesz na swoim blogu, to może zaczniesz udzielać się tutaj.


    Gość: Andrzej, *.mf.gov.pl
    2014/11/13 13:59:45

    Wojtek o G. Św Anny na opolszczyźnie opowiem Ci podczas wybiegań na kolejnym obozie w Rabce, zwłaszcza, że właśnie biegłem tam 16 km kross.


    johnson.wp

    2014/11/13 19:03:04

    Pjachu, fantastyczny czas! szacunek, to ponad 5km, próbowałem w 2010, wprawdzie zaraz po półmaratonie ale zabrało mi to prawie godzinę, muszę znowu spróbować 🙂


    piotrek.krawczyk

    2014/11/13 20:38:05

    A Dziki dziś nic. Weszła we mnie jakaś zaraza. Musi do wtorku wyjść. A jeszcze lepiej do niedzieli. Dziki


    pjachu1

    2014/11/13 22:07:25

    Dziś Izery. Kawa w Chatce Górzystów. Do Chatki ze Świeradowa nieoznakowaną leśną drogą, a potem ścieżką, co to, „…w mech odziany kamień…” czyli ok 500 m podbiegu. Wybiegłem na grań w rejonie Rozdroża pod Kopą. Stąd żółtym szlakiem zbieg do Chatki. Widoki na kawałek Kanady w Polsce niestety odtwarzałem z pamięci. Mgła – widać na 20 – 30 m. W Chatce właśnie zapalają świece. Wypijam kawę chyba tylko po to aby przedłużyć chwilę. Robi się ciemno. Mocno daję na Polanę Izerską i stąd już 6 km zbiegu do Świeradowa. Końcówka w zupełnych ciemnosciach. Dwie godziny może ostatniego bez śniegu biegania po Izerach.
    A Izery, to coś czego przecież nie ma. Jak góra Sobótka. Są Góry Izerskie. Płynie Izera. Ale jakoś się tak przyjęło…
    Zdrówko


    ok123

    2014/11/13 22:20:31

    Pjachu, ale Ci zazdroszczę!
    Moje pierwsze i jedyne jak dotąd spotkanie z Górami Izerskimi miało miejsce cztery miesiące temu. Wysoki Kamień, Wysoka Kopa, Orle, Chatka Górzystów, góra Izera, rzeka Izera, Izerka, Stóg Izerski, Smrk i jeszcze ta nieziemska kopalnia kwarcu…
    Co ja do cholery robię z tym mieście zamiast wąchać zapachy jesieni w górach…


    mksmdk

    2014/11/13 22:27:31

    Triatloniwe spostrzeżenia Johnsona są zbierzne z moimi. Podzielam je i moglbym tu dorzucić swoje 3 albo 13 groszy

    Generalnie to nie lubię przegięcia towarzyszacego tej dyscyplinie (dorabia się filozofie ze to sport dla wyższych klas dyscyplina zaczyna uchodzić za elitarną- to jest smieszcze ale sznorowki do butow uzywanych do tri nalezy miec inne niż do biegania(ceny różne przeważnie 50-90 PLN).O startowych oplatach i innych sprawach nie bede sie rozwijał.Ta dyscyplina nie powinna się zaliczać do dyscyplin sportowych ale do eventow marketingowych.

    Nie lubię tez przegięcia towarzyszącego ostatnio bieganiu i zaczynam się wogule zastanawiać czy mnie interesuje jeszcze meta,trasa…. to trochę jak z czytelnictwem w kraju nad Wisła tutaj juz nikt nie czyta wszyscy piszą.


    Gość: , *.play-internet.pl
    2014/11/13 22:54:32

    i nie dla mnie meta w tym sezonie, sam się zdjąłem, rok bez maratonu, nie ma nawet co podsumować więc od przyszłego tyg. robię przerwę i od biegania i od myślenia o nim, a dziś przyjemne 8km/4’41/131 bpm

    tomik, rob- gratuluję tak wyraźnego postępu, tomik to pewnie 3h15 na wiosnę?

    ponoć mś w iron m. będą w poznaniu w 2016
    marsz


    ocobiegatu

    2014/11/14 10:53:38

    Marsz wszystko tak ostatnio biega. Ja już nazywam tętno 130-132 – tętnem marszowym..:).
    Zgadzam się z mksmdk. Przegięcie w mediach co do biegania już przekracza wszelki granice. Banki się angażują itp.


    Gość: kubol7b, 213.25.94.*
    2014/11/14 14:04:21

    marsz, ale bieganie to nie tylko maratony – ja juz 6 lat od ostatniego maratonu, a caly czas czerpie mnostwo radosci z biegania!!! I choc czasem mnie ten i ow nazwie cieniasem, to jednak usmiech nie schodzi mi z twarzy.

    mks – ta diagnoza jest tip-top: tutaj juz nikt nie czyta wszyscy piszą. swietne spostrzezenie!!!


    Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
    2014/11/14 15:21:36

    oco:)
    kubol – ja jestem raczej maratończykiem niż biegaczem (ale to się może zmienić)
    marsz


    piotrek.krawczyk

    2014/11/14 19:52:31

    A Dziki dziś wygrał z Johnem w ping ponga 4:1. Powinno być 4:3, wynik nie oddaje tego, co się działo na stole. A potem Dziki dziś 15 km po Bielanach i Kępie Potockiej. W półtorej godziny. Nie ma szans na szybsze bieganie podczas Sztafety Biegiem na Majdan, wszystko jest wyliczone na tempo 6’00, pałeczka z ręki do ręki, może będzie można pobiec szybciej, żeby nadrobić opóźnienia kolegów, ale mocna grupa, nie będzie opóźnień, będzie tempo 6’00. Dziki


    tanczacy_jastrzab

    2014/11/15 17:48:45

    A Greg dzisiaj
    ….wygrał połówkę w Kuwejcie. Czas 1:24:03.
    (Greg jest wiernym czytelnikiem bloga)
    Gratulacje!!! Wasz Tanczacy Jastrzab


    johnson.wp

    2014/11/15 20:56:07

    Marsz – to zostań biegaczem 🙂 Ciekaw jestem jakie miałbyś tętno na takim biegu z pracy do tramwaju jaki miałem wczoraj, grunt to pomysł: przystanek w odległości 12km, a pomiędzy – las, dzika łąka, zarośnięte ścieżki nad Wartą, skarpa z widokiem na katedrę, do tego lekki półmrok dla większej radości ze sprawności, no i 0 cm asfalu 🙂

    MKS – w tym problem, że triatlonowy biznes każe zwykłemu zawodnikowi spierniczać z miasta, w Poznaniu nie ma co się pokazywać przez dwa lata, potem zobaczymy, może oferta dla westmanów nie wypali i nie trzeba będzie płacić za blachę „IM”. Na szczęście widzę, że w Bydgoszczy zachowali stare ceny – o połowę niższe niż w Poznaniu…
    A co do sznurowadeł, to przy moich butach z Lidla pewnie były warte 50groszy, a jakoś się nie zerwały do 226km 🙂

    Wojtek – to nie jest temat do działu gospodarczego, to jest temat na anarchistyczne ulotki…


    Gość: marsz, *.play-internet.pl
    2014/11/15 22:21:37

    pewnie niedużo wyższe johnsonie, bo z wyższym mi nie idzie, zaraz sie coś zacina, wiem bo dziś znowu próbowałem i już mam powoli dosyć, jutro raczej liście pograbię, odstawiam całkiem bieganie na dwa, a jak nie będzie syndromu, to więcej tygodni i spróbuję jeszcze zintensyfikować leczenie…

    johnsonie ty jesteś biegaczem a nawet wiecej i mój znajomy też jest biegaczem uniwersalnym prawie: dyszka około 38 min, maraton 3h13, dobre miejsca na kasprowym, chojniku, karkonoskim i mt. blanc, i wszystko to w tym roku, i to nie wszystko co w tym roku, nieźle prawda:)


    ocobiegatu

    2014/11/15 22:48:16

    Na tętno nie ma co zwracać uwagi póki nie odczujemy ,że może coś się nam chce zerować .:).
    Dziś poszedłem 15km w 1.52 z tętnem,prawie cały czas koło 150, pod koniec 158.
    10km mogę chodzić z tętnem 160. Przy tym mogę rozmawiać , robię sobie takie próby np. „o kurczę , no przy takim tętnie to całkiem nieźle zasuwam” i tu głębszy oddech..:).
    Zawsze uznawałem strefy tętna za bezsensowne. Jak i analizę tętna z pulsometrem. Teraz chodzę na pętlach 2,5km z pulsometrem i robię różne analizy.
    Sprawdzam oddechy i tu różne ciekawostki o których opowiem po klasyku za tydzień , czyli 20km ( 8×2,5km). A do klasyka się szykuje z powodu tego ,że będę za kilka dni ultra..:). To znaczy ultra inaczej – 100 dni bez kropli alkoholu.Czyli chce to uczcić inaczej jak zwykle. Bo zwykle to oblewałem to ,że jakiś czas nie piłem a yo już źle.:). No cóż . Różne są problemy w życiu. W tym i brak alkoholu..:).
    Tętnem się nie robi wyniku , ani mitochondriami , ani głową , tylko treningiem.
    Niby takie proste..:).


    kamilmnch1

    2014/11/16 14:36:59

    polakpotrafi.pl/projekt/gonimy-swiat?utm_source=projects#budzet


    piotrek.krawczyk

    2014/11/16 18:32:46

    A Dziki dziś najpierw Trening dla Ukrainy na Agrykoli. A potem XXVIII Bieg po Prawdziwej Warszawie. A trening na Agrykoli był prawdziwym wyciskiem. Po części oficjalnej, po przemówieniach i po pokojowych okrzykach, wtedy przyszedł czas na trening. Najpierw niewinny trucht, kilka okrążeń wokół stadionu. Potem rozgrzewka, taka prawdziwa, każdy się rozgrzał, a było parę stopni. Potem trening, trening prowadził znany redaktor i maratończyk, Wojciech Staszewski. Znacie? 🙂 Najpierw starszliwe ćwiczenia na placyku, na wszystkie partie ciała, żeby przetrwać trzeba było oszukiwać 🙂 Potem siła, skipy, marsze dynamiczne, wykroki w marszu, skoki, dwa okrążenia stadionu, basta. Teraz szybkość, z pałeczkami sztafetowymi okrążenie na maxa w parach, potem zmiana, uczestników było koło czterdziestu, wybrałem malutką dziewczynę do pary, a okazało się, że niedobrze wybrałem, koleżanka gnała po bieżni w tempie 3’15, ledwo Dziki wydolił. Potem nie wiem co było, bo musiałem zacząć przygotowania do BPPW, klarować sprzęt, itp. A jak zakończył się Trening dla Ukrainy wystartował XXVIII Bieg po Prawdziwej Warszawie, komfortowa liczba uczestników, lekko ponad dwadzieścia osób, trasa bardzo krótka i przy tym bardzo merytoryczna, były Łazienki Królewskie, Bagatela, Plac Zbawiciela, MDM z Placem Konstytucji, Aleja Róż, Latawiec, Jazdów i domki fińskie, cudna uliczka Profesorska, Myśliwiecka i finito, razem koło 8 km, czyli najkrótszy BPPW w historii, za to materiałem przewodnickim można było obdzielić ze trzy długie biegi. Na egzaminie końcowym uczestnicy walczyli o jeden medal identyczny jak te, które otrzymają na mecie zawodnicy Sztafety Biegiem na Majdan. Oczywiście wykonane przez Podopiecznych Stowarzyszenia Terapeutów,osoby dorosłe z autyzmem. Trzy takie medale Dziki wręczył dwie godziny wcześniej na gali Treningu dla Ukrainy trzem osobom, które już na nie zasłużyły, Piotrkowi Pacewiczowi, Beacie Szulęckiej i Kamilowi Dąbrowie. A po BPPW medal wygrała Irina Hulanicka, zwyciężczyni pierwszego Maratonu Pokoju w Warszawie,,którego kontynuacją jest Maraton Warszawski. Symbolika jest niezwykła, bo Irina urodziła się w Związku Radzieckim, w którego granicach była dzisiejsza Ukraina, a teraz Rosja znów wyciąga ku Ukrainie ręce. To wszystko, co Dziki dziś. No, jeszcze wybory, byłem z zespołem wątpliwości. Dziki


    pactum1

    2014/11/17 11:00:56

    Ciekawa metafora. Prawdziwa 😉


    Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
    2014/11/17 14:46:18

    wojtek, dziki – szczęśliwego biegu na majdan
    marsz


    dorota4440

    2014/11/17 15:33:18

    Panie Wojtku! 🙂 Od jakiegoś czasu śledzę Pana bloga i muszę przyznać, że to dzięki Panu mam motywację do biegania. Od czasu kiedy kupiłam gotową spółkę ( wklejam link dla zainteresowanych: mbiuro.com/wirtualne-biuro-za-darmo/ ) i założyłam własny biznes, wbrew tym wszystkim opiniom na temat prowadzenia własnego biznesu, że nie będę miała na nic innego czasu tylko będę maksymalnie skupiała się na własnej firmie, mogę teraz śmiało powiedzieć, że to bzdury. Do wszystkiego trzeba podchodzić ze zdrowym rozsądkiem a na wszystko znajdzie się czas w moim przypadku na bieganie 🙂 W tym roku udało mi się wziąć udział w dwóch półmaratonach a w przyszłym roku planuje przebiec już maraton 🙂 Trzymajcie za mnie kciuki !


    piotrek.krawczyk

    2014/11/17 18:42:09

    Dzięki Marsz! A Dziki dziś 14 km w tempie o 45 sekund na kilometr szybciej niż na Majdan. Po Puszczy w nieprzyjemnej mżawce, start z Wólki, Góra Ojca, Sieraków Duchną Drogą, dalej do Nadłuża, Łuże, Michałówka, Opaleń i meta. Razem 14,2 km w tempie 5’15. Po tym biegu wszystko mokre, już się pierze, Dziki jutro będzie się pakował w drogę, jak zawsze przed zawodami nie wiem w co się ubrać. Jutro zaczynamy Sztafetę Biegiem na Majdan, z Johnem zobaczę się dopiero pod Kijowem, jesteśmy w różnych zastępach, zastępy są cztery, biegniemy dzień i noc, trzy i pół doby abstrakcji, koncentacji , atrakcji, emocji, współpracy, uważności, przyjaźni, hipisowania, powagi, może lęku i trwogi, ciekawości, romantyczności, wspólnoty, zaufania, biegania, jechania, biegania, jechania, biegania, jechania, biegania, może czasem spania. Dziki


    wojciech.staszewski

    2014/11/17 21:23:09

    Dorota – ale fajnie piszesz. Tylko nie pan ;-), bądźmy po biegowemu na ty 🙂


    kubol7b

    2014/11/17 22:18:46

    no proszę, nasz stary znajomy też poszedł w dziennikarzy:
    bieganie.pl/?show=1&cat=10&id=7225

    wojtek, dziki – ! biegnijcie i wracajcie bezpiecznie.


    kubol7b

    2014/11/17 22:20:03

    mialo byc ! czyli napisane cyrylicą Slava Ukraini, ale blox prowadzi cenzurę!!!


    malineka

    2014/11/24 12:01:13

    Bardzo ciekawy blog i fajnie napisane wpisy. Będę zaglądać tu częściej.


    danieldepta

    2014/12/06 23:57:37

    jak zaczynałem biegać i miałęm swoje maluchy to takich wózków w Polsce nie mogłem znaleźć 🙁

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.