Rywalizacja

Dziś jest w modzie odżegnywać się od neoliberalizmu, bić się w piersi opięte techniczną koszulką, że moja wina, zapomnieliśmy o słabszych, powinniśmy trzecią drogą… Zostawiam to mędrcom, ale w sporcie zasada rywalizacji ma się świetnie. Nic nie jest w stanie wydobyć z człowieka tyle jakości, co dobra rywalizacja.

To będzie opowieść w trzech aktach. Akt pierwszy w ostatni wtorek. Trening Kancelarii Sportowej Staszewscy razem z Moją Sportową Żoną, bo tak się jej przestawił życiowy grafik, że teraz z zasady będzie na wszystkich treningach. Po sile dynamicznej z piłkami lekarskimi zrobiliśmy tempo progowe, 2 razy 2 km. Nie zanudzając zasadami powiem, że kiedy skończyłem drugi odcinek, obejrzałem się i zobaczyłem tuż za mną walczące ze sobą na finiszu jak cztery lwice  Agnieszkę, Karolinę, Alicję i MSŻ, to zdębiałem. Startowaliśmy z handicapami czasowymi niwelującymi różnice sportowe, ale ten finisz pokazał, ile daje rywalizacja. Daje kopa.

Akt drugi na ping pongu. Jeśli nie wiecie, o czym mówię, możecie polubić jeden z najbardziej elitarnych fanpejdży w internecie (49 polubień). Gramy z Dzikim co tydzień, z zasady ja dostaję baty. W piątek miałem dobry dzień w życiu, przegrałem dwa sety, a potem zacząłem patrzeć Dzikiemu w oczy. Rywalizować w końcu z nim, a nie z moimi błędami technicznymi. I ku zaskoczeniu wszystkich obecnych, wygrałem mecz.

Wiecie, co robi Dziki po każdej piłce? Wrzeszczy jak opętany. Jeśli jest punkt dla mnie ryczy jak ranny łoś. Jeśli dla niego – ryczy jak tygrys. Emocje, sport to emocje. Źle kiedy one paraliżują na starcie, dobrze, kiedy można je przekształcić w energię kinetyczną.

Akt trzeci w niedzielę na Chomiczówce. Interwały, które zrobiłem w środę nie dawały podstaw do myślenia o złamaniu 20 minut. Walka o tempo 4:00 na trzyminutowych odcinkach przeważnie zakończona porażką. Dopiero na dwóch ostatnich zdołałem urwać 1-2 sekundy. Fakt, że nie było regeneracji po wtorkowym treningu, ale…

Ale w to, że w niedzielę pobiegnę piątkę ze średnim tempem 3:49, trudno było uwierzyć. Przerabiam to właściwie przed każdym startem, ale ciągle mnie ta rywalizacyjna bonifikata zadziwia.

Zaczynam z piątego szeregu, bliżej się nie zdołałem przepchać. Startujemy, przede mną galopuje tabun małych dzieci, przez niektóre można by przeskoczyć. Slalomuję, stąd tempo momentowe 2:47. Kilometr zamykam w 3:35, potem jest gorzej, ale i tak na każdym kilometrze lepiej niż na interwałach. Mogłem pewnie urwać jeszcze ze dwie sekundy, ale na przedostatniej prostej uznałem, że i tak nie złamię 19 minut, więc obojętne czy będzie 19:09 czy 19:11. A tu niespodzianka.

Przyzwoity wynik na początek sezonu. Maraton pobiegłbym dziś w 3:10, a uwzględniając brak długich wybiegań – w 3:20-3:30. A wiosną powalczymy o złamanie trzech godzin. Może trafię w 2:58:59? Zrobimy pewnie konkurs przed Orlenem.

ch

A to rytualny moment po zawodach, kiedy emocje podchodzą mi do gardła. Fot. Maratonczyk.pl

PS. Zapomniałbym o rywalizacji typerów pod blogiem. Dziękuję bardzo za wasz masowy udział. Zwycięzcą, który trafił dokładnie w 18:59 został Jaskrawy Pomarańczowy. Ale to nie koniec historii, śledźcie komentarze 😉

 

 

Updated: 19 stycznia 2015 — 18:55

  1. kawonan

    2015/01/19 23:42:42

    jebnułsa o 1 sek!!! 🙂 (ten typ już był zajęty wcześniej)
    Mam kartkę sprzed kilku lat od Wojtka za trafne typowanie jego czasów! A może by tak w lotto zagrać ?!


    tomikgrewinski

    2015/01/20 04:51:40

    Wojtek gratulacje!
    Swietny prognostyk na poczatek sezonu!
    Wiem tez ze swietnie pobiegl Zziggy na 15k i zrobil super zyciówke, chyba 1.05! mistrz!
    A ja wczoraj w ramach Marathon Bahamas pobieglem półmaraton!
    Co za urocza impreza! Kameralna, w swietnej scenerii, bardzo barwna!
    Niestety poziom sportowy dosyc slaby..
    O czym świadczy fakt że biegnąc wg planu w 1,44 wygralem kategorię wiekową!
    Pierwszy raz w karierze he he.
    Następny start to chyba Wiązowna!


    kwasnaali

    2015/01/20 07:44:55

    Brawo Trenerze! To bardzo optymistyczny początek sezonu:)


    kwasnaali

    2015/01/20 07:45:48

    Tego dnia Wszystkim wiatr pod skrzydła:)


    jaskrawy.pomaranczowy

    2015/01/20 09:40:50

    Wojtku,
    jeszcze raz gratulacje! (teraz publiczne) Zrobienie minimum olimpijskiego w pierwszym starcie w sezonie to bardzo dobry prognostyk.
    Drodzy Podblogowicze,
    ponieważ – z różnych powodów – nie mogę skorzystać z wygranej, a Wojtek zaproponował, żeby nie rozdzielać nagrody na dwie zawodniczki/dwóch zawodników, dlatego chciałbym przekazać nagrodę dla Kawonana (osoba z najbliższym wynikiem). Tym bardziej, że chciał wytypować 18:59 🙂 Mam nadzieję (ba! jestem przekonany!), że plan zostanie dobrze wykorzystany – będę kibicował z podwójnym zaangażowaniem.
    pozdrawiam i dobrego dnia!
    Pomarańczowy


    wojciech.staszewski

    2015/01/20 10:25:06

    Kawonan. Pisz


    majka.bally

    2015/01/20 12:02:38

    …tak bym chciała usłyszeć ryk Dzikiego 🙂


    kawonan

    2015/01/20 18:28:10

    Jaskrawy … noooo dziękiiii…


    piotrek.krawczyk

    2015/01/20 18:59:42

    Tu Dziki
    Majka – nie chciej słyszeć mojego ryku, on jest zazwyczaj niemoralnie artykułowany… A jeśli chcesz mimo to, to zawsze brakuje nam kibiców na ping pongu, taka samotność tenisisty stołowego we dwóch, czasem z sąsiednich stołów ktoś coś zobaczy, po rykach Dzikiego Dziki zazwyczaj przeprasza obecnych na hali. Tomik – wielkie gratulacje! Jesteś drugim po SFX-ie użytkownikiem bloga, który stanął na podium w zagranicznym występie. I pierwszym za oceanem! Jaskrawy – gratulacje! Użyłeś Siły Wyższej? 🙂 Kawonan – współczuję 🙂 Będziesz orał bezlitosny plan Staszewskiego. Na zdrowie! 🙂
    A Dziki dziś coś tam, 95 minut. Jutro biegnę na pierwszy w tym roku trening górski na Łużową Górę w Puszczy Kampinoskiej. Dziki


    jaskrawy.pomaranczowy

    2015/01/21 08:35:52

    @Dziki – to by był doping, prawda? 😉


    piotrek.krawczyk

    2015/01/21 18:38:03

    Jaskrawy – Siła Wyższa to raczej dozwolony doping. Bo dostępny dla każdego, bezpłatny i nieszkodliwy dla zdrowia 🙂 A Dziki dziś do Puszczy na Łużową Górę. Dobieg z Dąbrowy 2 km, 10 razy podbieg 300 metrów, zbieg 100 metrów, nawrót 250 metrów. Potem zmiana kierunku i 10 razy podbieg 100 metrów, zbieg 300 metrów i nawrót 250 metrów. Nawrót dołem po cięciwie łukupa prabolicznej wydmy. Powrót 1,5 km grzbietem całej Łużowej Góry. Wszystko pasywnie. I tak się zmęczyłem. Dziki


    wojciech.staszewski

    2015/01/21 20:19:28

    Jaskrawy, taki doping działałby na nas obu, więc byłby jak najbardziej sportowy i dozwolony.
    Dziki, jak wspomniałeś o tej Łużowej Górze, to mi się przyśniła. Była najwyższą górą na Mazowszu, droga pięła się pod górę trzema zygzakami, jakbyś się wspinał na Turbacz.


    piotrek.krawczyk

    2015/01/21 20:54:17

    Najwyższą górą na Mazowszu jest wysypisko śmieci w Mościskach/Klaudynie, nieopodal Puszczy. Czekamy na rekultywację i udostępnienie. Na razie śmierdzi ta góra. Łużowa jest rzeczywiście bez konkurencji 🙂 Dzi


    piotrek.krawczyk

    2015/01/23 21:33:42

    A Dziki dziś wygrał w ping ponga z Johnem 4:2 i tym samym Grand Prix 11:3 w meczach. W przyszłym tygodniu inauguracja następnego Grand Prix, stan na dziś 0:0. Po takim sukcesie Dziki dziś nic. Nie biegał. John za to biegał. Dziki


    piotrek.krawczyk

    2015/01/24 18:19:40

    Tu Dziki. Dziki dziś 30 km po Warszawie. Samotny bieg po prawdziwej i nieprawdziwej Warszawie. l Bielan do Kępy Potockiej i wzdłuż Wisłostrady, zustrowałem postępy przy budowie bulwarów nad Wisłą, zajrzałem do drugiej linii Metra koło Centrum Kopernika, dalej Powiśle, Czerniaków, mały nawrót i Mostem Poniatowskiego na Saską Kępę, teraz duży nawrót i przez Park Skaryszewski na Starą Pragę, znów przez Wisłę Mostem Gdańskim, obieg Cytadeli, Żoliborz Oficerski, Żoliborz Dziennikarski, Żoliborz Urzędniczy, przeprawa nad Trasą Toruńską i już Bielany, cztery kilometry krążenia po uliczkach, żeby dokręcić do 30 km i do domu, razem 30 km w tempie 5’49. Dziki


    cze.cza

    2015/01/25 15:55:05

    Dziki, a jakbyś za 2 tygodnie pobiegł na Wawer i dokręcił Falenicą?:)


    piotrek.krawczyk

    2015/01/25 18:21:17

    Tu Dziki
    Czepiaku – okej, ale jeszcze powrót, Dziki używa komunkacji tylko w cywilu… wyszłoby 55 – 60 km. Potrzebujesz zająca? A Dziki dziś godzinę po śliskich i mokrych Bielanach, po śliskim i mokrym Lesie Bielańskim, wszędzie ślisko i mokro. Tempo nie mierzone. Dziki


    cze.cza

    2015/01/25 20:30:45

    Nie Dziki, nie potrzebuję Zająca, po prostu pomyślałam, że to dobieg po betonowym mieście i przyjemne 3 kółka na wydmie to ciekawa opcja dla Dzikiego:)

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.