Przybiegła chyba rzutem na taśmę. Jeśli chciała złamać czwórkę, to dobiegła w 3:59, jeśli trójkę, to 2:59, a jeśliby chciała złamać dwójkę – bo w końcu mogła chcieć złamać dwójkę – to byśmy musieli na nią czekać chyba do maja, bo by jej się nie udało.
Ale dała radę. Że dobiegła na czas zauważyłem dziś w drodze do pracy przed estakadami w Dolince Służewieckiej.
Wiosna. Inaczej się oddycha. Można zdjąć rękawiczki. Jest przyjemnie, można już – no prawie – opalać się w słońcu w trakcie treningu.
Dobiegłem na kolegium zaliczając po drodze sześć podbiegów. To na początek ostatniego intensywnego tygodnia przed pierwszym naprawdę ważnym biegiem sezonu. Półmaraton w Warszawie. Zrobię wiosenne szaleństwo (wiem, Bezlten, co napiszesz i nawet będziesz miał rację, ale i tak zrobię). Dość już tych biegów rozpoczynanych z rozsądkiem i kończonych z mocną trójką albo słabą trójką w sensie stopnia szkolnego. Jeśli bieganie jest pogonią za odchodzącą młodością – a czym jestem starszy, tym mocniej czuję ten komponent – to chcę pobiec jak wariat.
Maciek, trener z Kancelarii, prowadzi grupę na 1:20. Ruszę z nimi i jak skończę w 1:22, to będę zadowolony, jak w 1:23 to będzie ok, jak gorzej, to napiszę sto razy „Beztlen, miałeś rację”. A i tak kiedyś jeszcze bryknę.
W sobotę przy zimowej temperaturze były kolejne Kabaty. Wyszło pół minuty szybciej niż dwa tygodnie temu. Pierwszy raz wygrana z Szymonem D. Zadowolenie, chociaż do realizacji celu zabrakło 12 sekund – wyszło 38:42.
Pamiętam trzy lata temu, ostatnie sprawdziany wróżyły klęskę. Liczydło teraz też pozwala myśleć o połówce ledwo w 1:25. I pojechaliśmy przed połówką na Wielkanoc do Rabki, tak jak teraz jedziemy. I robiłem dzień w dzień wycieczkę biegową po górach. I teraz też tak zrobię.
Fotki wrzucę na fejsa: zapraszam 🙂
A ponieważ tydzień wielki i świąteczny – to na koniec życzenia. Podopiecznym – samych życiówek, niech się sypią, jak w ostatni weekend od Gdyni po Kraków. Wszystkim biegaczom – żeby na drodze widzieli cel, do którego warto biec. Wszystkim – tego samego z drogą i celem, ale w sensie życiowym. Może nie jest to sens życia wg Monty Pythona albo według świętego Łukasza, ale według Staszewskiego.
beztlen
2016/03/21 19:27:45
Wojtek – nawet o Tobie po biegu na Kabatach z Bartkiem rozmawialiśmy i powiedziałem, że stać Cię na 1:22. Fajnie będzie pobiec początek razem.
–
gwynbleiddd
2016/03/21 21:09:18
Na 1:20 to będziesz Wojtek cierpiał… No, ale w tym też tkwi część piękna tej zabawy 😉
–
pict
2016/03/21 21:41:55
Będzie pace na 1:20 to i ja zacznę z nim może, albo lekko za nim.
W naszym lubelskim półświatku biegaczy tragedia. Człowiek tydzień temu 17:41 w Chęć na Pięć – byłem 67 sekund za jego plecami.
lublin.wyborcza.pl/lublin/1,48724,19799012,lublin-policjanci-znaja-tozsamosc-topielca-wylowionego-z-zalewu.html#BoxLokLubLink
–
kwasnaali
2016/03/22 08:35:54
Wyraźnie w Warszawie zachodniej wiosna jest bardziej powściągliwa i choć ją zachęcam zapominając o czapce i zakładając trampki to tylko ja na PKP Włochy trzęsę się właśnie z zimna! Wojtek skoro ja mogłam na city trailu 5km w 23:14 to ty możesz 1:20!!!! Nie bedzie mnie wsród kibiców ale bede kibicowala!! Nie będziesz mnie widział ale będziesz wiedział ze wrzeszczę: trzymaj do końca!!odpoczynek bedzie w domu!!!
–
podopieczny_bartek
2016/03/22 09:50:48
Wojtek, powodzenia! Będę Cię bacznie obserwował z daleka, z tyłu:)
–
1.marsz
2016/03/24 19:38:57
dziś szukałem zimy – wystarczyło skręcić z głównej drogi, żeby droga zrobiła się śliska, a pobocze i las zaśnieżone… zieleniec biały, śnieg twardy, zmrożony, ludzi niedużo albo niewidoczni w gęstej mgle, udało się kilka razy zjechać na nartach i zresetować dzięki tej nierealnej scenerii, latem to mogą być fajne tereny do biegania, może nawet na obóz…, a po nartach, po wrocławskim parku i po błocie, 12km po 5’30/128 bpm
marsz
–
piotrek.krawczyk
2016/03/24 21:12:18
Marsz – nareszcie! 🙂 5:30 to ulubione tempo Johna na treningach. Pięć razy Johna pytałem. Dziki
–
1.marsz
2016/03/24 22:49:23
zdaje się, że nie tylko jego:)
marsz
ps. to ciekawe tempo, choć przyznam, że mnie nie jest łatwo się z nim oswoić – a ty dziki masz już plan na oswajanie 4’15 pod przyszłoroczny maraton?
m
–
piotrek.krawczyk
2016/03/25 19:22:48
2 Dziki
Marsz – w 2017 Dziki po prostu złamie 3 godziny w maratonie. Mam to w głowie 🙂 A jak nie to trudno. Obudzony w nocy po ciężkim dniu mogę pobiec kilometr w 4’15. Czterdzieści dwa razy taki kilometr Dziki pobiegnie jesienią 2017. Pięknych Świąt. Bieganie, wiosna, miłość i hosanna.
Dzimi
–
kiki-goblin
2016/03/26 11:32:34
Nowy 5k pb dzis. Chwale sie. 16:45. 3:21 srednia. Podgladalem wyniki czolowki city trail czy park run w poznaniu i najlepsi amatorzy (nie-kosmici) biegaja ciut ponizej 16min. Jeszcze troche. Pozdrawiam. Gz81
–
podopieczny_bartek
2016/03/26 12:14:50
Rewelacja, gratuluję!!! chciałbym kiedyś tak pobiec piątkę:)
Szczęśliwego Alleluja dla wszystkich!
–
1.marsz
2016/03/26 13:03:17
gratulacje gz! zgódźmy się, że to kosmici amatorzy, życzę zatem aby tobie i bartkowi udało się połamać 16 min, dzimiemu 3 h, a nam wszystkim, żebyśmy mieli siły połamać się przynajmniej opłatkiem:)
marsz
–
gz81
2016/03/27 06:16:03
Dziękuję i Wesołych Świąt!
–
wojciech.staszewski
2016/03/28 22:59:36
Ratunku! Kosmita pod blogiem!
16:45?! Kilometr w 3:21. Jeden bym tak pewnie przebiegł, dwa nie sądzę. O rany
🙂