Rowerowa rodzina w Słowenii
Dzisiaj tylko dwie foty. Naprawdę jest tak jak na tych zdjęciach. Katalogi nie kłamały. Bovec. Za tydzień więcej. Bovec in my heart.
Dzisiaj tylko dwie foty. Naprawdę jest tak jak na tych zdjęciach. Katalogi nie kłamały. Bovec. Za tydzień więcej. Bovec in my heart.
Nie ma lepszej przyszłości dla mojej ukochanej. Nie ma lepszej przyszłości dla mojej ukochanej Rabki – niż zostać rowerową stolicą Podhala. Właśnie to odkryłem gdzieś na szosie między Rabą Wyżną i Sieniawą. Rabka, rodzinne miasteczko Kingi, więc w pewnym sensie też moje, bo w jesteśmy rodziną z Kingą, więc i z Rabką. Przedwojenne i powojenne
Jak się robi podbiegi bez zbiegów? Lubię ten trening biegowy, wpisuję go często Podopiecznym, którzy jadą w góry. A że w niedzielę miałem mało czasu na poranne bieganie, to sam go zrobiłem. Na zdjęciu moja góralska rodzina w powiększonym składzie o elementy francusko-peruwiańskie. Pamiętajcie: Rabka to nie żaden zaścianek, Rabka obejmuje swoimi rękami cały świat.
Psa byś nie wygonił w taką pogodę. A człowiek wyjdzie, stanie na starcie i biegnie, żeby w ciemności odebrać swój medal. W sobotę wieczorem wystartowaliśmy z Kingą i sporą grupą Podopiecznych w Biegu Powstania. Najpierw rozgrzewka z grupą Podopiecznych i Sympatyków startującą na 5 km. Dzień niby nie jest bardzo zimny, ale mokro, tak mokro,
Mam dość tego plastiku, tych uśmiechów celebrytów, przygnębia mnie ten fałsz – powiedziała mi w poniedziałek rano Kinga. Budzi się przede mną i kiedy dzwoni budzik, ona ma już za sobą poranną sesję Facebooka. No to dobra, dzisiaj bez plastiku. Kiedy byłem małym chłopcem nigdy nie jeździłem z rodzicami na wakacje. To znaczy: rodzice starali
To nie będzie rozliczenie z wiekiem, chociaż napisałem kiedyś piosenkę z refrenem „Trzydziestka przeminęła niestety/ Stare przyjaźnie, nowe kobiety….”. To będzie o tym, po co biegać 30 kilometrów tak jak ja dzisiaj. Na zdjęciu Mały Yoda, są z Kingą nad morzem. Małemu Yodzie zazdroszczę techniki, ale zadzwoniłem zapytać, czy to tak tylko do zdjęcia, czy
Biegnę w ulewie w lesie nad Wigrami, planuję, co napiszę na blogu w poniedziałek. Ale dopiero nazajutrz zorientuję się, że to było już wtorek. Wypadłem całkiem z czasu. Czy może być coś lepszego na wakacjach? Po kolei. Przyjeżdżamy do Rosochatego Rogu w środę. Po drodze pierogi w Tykocinie i wyjeżdżamy ze strefy łatwego dostępu do
Dziś przemówią fakty, bez komentarzy. Piątek 16.00, wychodzę z Ratusza prosto na wakacje. Miałem w planach biec do domu, ale rano zmieniłem zamiar – i dobrze, bo piekarnik rekordowy. Jak jest taki upał, można biegać. Ale raczej w lesie, raczej wcześnie rano albo późno wieczorem. A nie wczesnym popołudniem przez Marszałkowską. Na pierwsze bieganie wakacji
Najlepszy weekend pod słońcem. I to nie tylko dlatego, że z Małym Yodą obejrzeliśmy właśnie po raz pierwszy „Nową nadzieję” – 4. epizod Gwiezdnych Wojen – i Mały Yoda był zachwycony. Ale powiem Wam, że dwa dni z absorbującym z całą mocą ośmiolatkiem, to jazda na karuzeli bez trzymanki i bez siedzonka. Po kolei. Piątek.
To nie jest dobre zdjęcie, ale jedyne, które pokazuje, gdzie spędziliśmy długi weekend. Reszta to pocztówki. I dobrze. Kiedy przeżywamy coś fantastycznego, ciekawego, inspirującego chcemy nastrzelać fotek i powrzucać je na swoje sociale. Ważne by znać miarę między dzieleniem się z innymi swoimi przeżyciami, a tworzeniem sztucznej, instagramowej wersji swojego życia. Ale tak się świat