Ruszamy, na łuku ustawiam się na drugiej pozycji zaraz za Joanną Jóźwik. No bo przecież nie przed. Nie mam śmiałości wyprzedzić dziewczyny, która zachwyca szybkością na 800 metrów miliony telewidzów, nawet kiedy zamierza sobie truchtać po kontuzji. Bo jej trucht musi być chyba odrzutowy, bliski prędkości światła, anielski.
Ale kiedy wychodzimy z łuku, czuję, że chciałbym szybciej. Wyprzedzam Asię Jóźwik (jakoś się tak przed biegiem spontanicznie przeszło na „ty”, więc będę pisał na „Asia”) i mówię, że chciałbym okrążenie robić w 1:22. Bo tak sobie wyliczyłem na złamanie 5:30 na milę. A, to wszystko dzieje się na stadionie AWF w Amatorskich Mistrzostwach Polski na 1 Milę, świetnie, profesjonalnie zorganizowanej przez Smokowskich i Spółkę imprezie. Startowaliśmy w ubiegłorocznej (chłodnej, październikowej) edycji i wtedy nabiegałem 5:46. Teraz mierzę w 5:30.
No i kiedy ja mówię Asi o tym kółku w 1:22, to ona, że spróbuje się utrzymać. – Nie żartuj – wyrywa mi się, jakbyśmy się znali od dziecka. Ale to jest tak niemożliwe, że w to nie wierzę. Wygrać z Asią Jóźwik, to jak dziecięce marzenie marzenie , żeby np. strzelić w 1974 r. karnego Tomaszewskiemu i nieważne, że stałby odwrócony tyłem. Wtedy jako siedmiolatek bym pewnie nie dokopał do bramki.
A teraz tnę, pierwsze kółko 1:24, rozważnie. Żeby nie powtórzyć błędu z zeszłego roku, kiedy wystartowałem jak rakieta, a kończyłem jak lapeta. Teraz za rakietę robi biegacz w niebieskiej koszulce, ma na imię Grzesiek i oddala się ode mnie na pierwszym i drugim kółku na dobre 20-30 m. Robi mi się nawet trochę smutno, że biegnę w samotnej serii. Asia Jóźwik truchta w środku stawki, nikt mnie nie naciska, w pierwszy odjechał. Aż pod koniec drugiego kółka Bronek (trener koło siedemdziesiątki, autor zdjęć z naszego biegu, człowiek osobna historia) krzyczy, żebym go gonił. To gonię. Na biegach długich jestem posłuszny jak dziecko.
I rzeczywiście pod koniec trzeciego kółka dystans się zmniejsza poniżej 10 m, na przeciwległej prostej go wyprzedzam. Wtedy jest ważny psychologicznie moment: wyprzedzić człowieka tak, żeby nie dać mu nadziei na to, że może walczyć. Chociaż przecież może, bo biegnę już na 110 proc., dług tlenowy mi rośnie jak hipoteczny na bezrobociu. Ale trzeba w nim zdusić tę nadzieję. Więc przecinam go na pół i zanim się poskleja jestem już 10 metrów przed nim i powiększam przewagę.
Pogubiły mi się niestety sekundy gdzieś na trasie, przecinając wstęgę, którą przede mną rozciągają, wbiegam na metę w 5:37. Dziewięć sekund lepiej niż rok temu, ale osiem sekund od celu – więc w połowie drogi. Może gdyby nie ten upał albo gdyby za upał odejmowali sekundy, jak w skokach narciarskich… Padam na tartan, jak widziałem kiedyś w telewizji. Kiedy wstaję, Asia jest już za linią mety, nie wiem na ile zmęczona, bo ja jestem na tyle wypluty, że nic nie widzę.
Poza finiszującą Kingą. Widzę, ściga się z dwoma facetami. Wpada na metę, a zegar pokazuje jej smutek. 6:40, osiem sekund gorzej niż rok temu. Smutek zamienia się w rozgoryczenie, oszukał ją Garmin i trener. Garmin pokazywał tempo średnie 4:06, chociaż pobiegła w 4:10. A trener – czyli ja – źle policzył tempo i powiedział, że nawet 4:12 min./km wystarczy do celu. Nauka: na bieżni nie biegamy na tempo z kosmosu, tylko wyliczamy sobie czas na pół kółka, na całe kółko. Do 3000 m powinno się to udawać bez kalkulatora.
Nie zmieściliśmy się na podium, ani Kinga (5 miejsce w kategorii K-40), ani ja (5 w M-50). Ani w drużynówce (chociaż Marek-Rakieta doleciał w 4:52, miejsce 2 w M-40). Jedynym dekorowanym Staszewskim był w tej sytuacji Mały Yoda.
Zawody rozpoczęły się od startów dziecięcych. Mały Yoda biegł na setkę w kategorii M-3. Serio, tak to poważnie nazwali (kolejna to M-5). Nabiegał 27:35, o dwie sekundy szybciej niż na jesieni w Biegu Bąbla. U niego upływający czas działa bardziej na plus niż pogoda na minus. I zdobył srebrny medal. Dostał nagrodę: fajowe kredki w drewnianym piórniku i tajemniczy przedmiot bez nazwy i oczywistego zastosowania (ktoś wie, co to jest?). Od Asi.
17 thoughts on “Być jak Asia Jóźwik”
O, Wojtek, skoro mówimy o tempie i planowanych wynikach…
Krótkie pytanie:
Jak cztery dni przed startem na 5 km (Bieg Ursynowa) robi się interwały 8 x (3’+2′) w tempie średnim 4:21/km, to na ile trzeba biec w sobotę?
@OK123
O tym jak oszacować tempo startowe pisał ciekawie Marcin Nagórek w majowym Bieganiu.
Z Twojego testu 8x700m po 3′ na 2 minutowych przerwach można założyć, że nawet przy trudnych warunkach pogodowych w sobotę możesz atakować 22′ (tempo 4:24 min/km)
Piotr – celuj w 22 minuty! No, może bezpieczniej zacząć na 23, a po 2 km przyspieszyć. Chociaż powiem Ci, że nie lubię prognozować wyniku biegu po interwałach. No, ale niech tam: 22:30.
Napisz po starcie proszę 🙂
Gratulacje! Ja biegłem półmaraton poznański za Dominiką Stelmach (a na końcu nawet przed) – taki bieg z celebrytką / celebrytą zawsze cieszy!
Rob, Wojtek, dzięki za podpowiedzi.
Życiówka z zeszłego roku to 22:40.
Czyli jest stabilizacja 😉
Tajemniczy przedmiot wygląda na świecącą opaskę zakładaną na tył buta, przydaje się do biegania zimą po ciemku 😉
@ok123 – ale nam wyszła z Robem prognoza – naprawdę żeśmy się nie zmawiali, a posty napisaliśmy jednocześnie. Wal w 22:xx 🙂
gz – gratulacje, bo Dominika chyba nie była kontuzjowana
Dorota – chyba tak, Rob mi nawet przesłał zdjęcie buta
A ja jestem bardzo ciekawy jak przeklada sie tempo z biezni mechanicznej na bieg uliczny. W zeszlym tygodniu zrobilem testowo 5 km na biezni w 19:15 a taki wynik na Biegu Ursynowa bylby zyciowka poprawiona o 25 sekund i marzeniem biorac pod uwage pogode. Jakie sa Wasze doswiadczenia – czas z biezni a zawody na dworze?
Zupełnie przypadkowo byłam świadkiem tego biegu, bo akurat wypadła mi przerwa w zajęciach na AWF, a przyciągnęły odgłosy i widok kręcących się wokół Wydziału Rehabilitacji biegaczy.
Kinga, Wojtek – podziwiam! Bieg w takim upale nie może należeć do przyjemności, a jednak daliście radę i to całkiem fajnie. Asia tak ślicznie biegła i odpaliła rakietę na pół okrążenia do końca.
Nie udaje mi się jeszcze łamać 30′ na parkrunie, ale też nie miałam zbyt wielu okazji. Może w lipcu mi się uda?
21:42 🙂
Nigdy nie zrozumiem jak to możliwe, że człowiek biegnie 5 km w tempie odrobinę szybszym niż trzyminutowe interwały kilka dni wcześniej…
Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko, że bardzo spieszyłem się na dworzec… 😉
Michal – ludzie zwykle na bieżni mechanicznej biegają trochę szybciej niż w realu, bo podskakują 🙂 Jak Tobie wyszło?
Piotr Ok – gratulacje, ale podaj wynik
Wyszlo znacznie wolniej – 20:18. Zalozenie bylo takie, zeby od 4 kilometra przyspieszac i ostatni pobiec w 3:30. Na biezni sie dalo, a dzisiaj na zawodach niestety nie. Ciekaw jestem jak bym pobiegl gdyby bylo chlodniej, ale to juz teraz gdybanie tylko 🙂
Wojtek, czy myslisz ze 21:42 to byla godzina, o ktorej zaczął sie bieg, czy co?
🙂
Piotr – Ups. Chyba czytałem to szybciej niż Ty biegłeś. Brrrawo.
Michal – nie da się przy wyniku 20:18 pobiec ostatniego km w 3:30. Najszybciej 3:44. A przy lepszej pogodzie ładnie złamałbys 20 minut
Biegać jak Asia Jóżwik tzn świetnie stylowo i skutecznie. Noga ląduje na śródstopiu z lekkim pochyleniem ciała do przodu. Na pierwszym zdjęciu widać jak autor ląduje wysoko na pięcie i blokuje płynne przenoszenie ciała do przodu. Jak uczyć się stylu to od Asi i całej czołówki najlepszych na świecie biegaczy, którzy na wszystkich dystansach ladują na śródstopiu.
Na bieżni mechanicznej zrobiłem pierwsze 3 km po 4:00, czwarty w 3:45 i ostatni w 3:30. Ale jak widać w warunkach startowych nie dałem rady tego powtórzyć. Tyle też, że pierwsze dwa kilometry w Biegu Ursynowa zrobiłem po 3:50 trzymając się balonika prowadzącego na 20 minut. Będę „polował” na jakieś 5 km ale w chłodniejszych warunkach.
Anonim – pisałem już o tym parę razy. Nie wierzę w bieganie ze śródstopia wśród biegaczy ulicznych i terenowych. Zwłaszcza wśród amatorów, którzy nie wypracowali tego wzorca ruchu podczas treningów na bieżni w dzieciństwie. O bieganiu z pięty i przetaczaniu ciężaru ciała do przodostopia pisze też guru Skarżyński, a Grzegorza Gajdusa (poprzedni rekordzista Polski w maratonie), widziałem na zdjęciu, jak wali z pięty. Można to znaleźć na FB KS Staszewscy, ale nie podlinkuję, bo system nie przepuszcza linków.