„Król” Szczepana Twardocha zaczyna się w 1937 roku na ringu bokserskim podczas meczu Legii Warszawa z Maccabi Warszawa. Jest o bokserze wielkiej klasy, o facecie Jakim-Każdy-Z-Nas-Chciałby-Być, o dumnym Żydzie Jakubie Szapiro. Jest coś takiego w tej książce, że nawet kiedy widzisz, że Szapiro, to paskudny gangster, skrzyżowanie Masy i Kiełbasy, tyle że w przedwojennym anturażu, to nadal mu kibicujesz. Milszy mi lewicujący gangster niż faszyzujący falangiści.
Mały przerywnik w narracji – na końcu zapowiedź konkursu, w którym można wygrać świetnego audiobooka.
W „Królu” na pewno nie chodzi o politykę. Nie chodzi też, przyznajmy, o sport, to tylko pretekst do napisania o tej książce na blogu biegowym. Chodzi – takiej intencji autora się domyślam – o pokazanie świata pełnego napięć rasowych, który nieoczekiwanie podniósł łeb i odrodził się na naszych oczach. Chodzi zapewne o to, że skoro rok 1937 doprowadził do 1939, to wyciągnijmy z tego wnioski – żeby 2017 nie doprowadził do 2019.
Natomiast mnie najbardziej urzeka w niej nie to, o co chodzi, ale to, co Twardoch maluje językiem. Mam wrażenie, że my wszyscy piszący dziś w internecie posługujemy się mniej lub bardziej zgrabną kreską, a Twardoch operuje pędzlem. Jakub Szapiro jadący ulicą Tłomackie buickiem wartym tyle, co pięcioletnia pensja prezydenta Mościckiego, wprost do paszteciarni, gdzie można zaordynować sobie na śniadanie parówki, trefne, wcale nie koszer. Jestem w stanie ułożyć jedno takie zdanie. Twardoch utkał z takich zdań obraz Warszawy, której już nie ma. I ona w tym obrazie odżywa.
Kiedy po jakichś pięciu godzinach słuchania akcja przyspieszyła, poczułem się nawet trochę zawiedziony. Ta książka jest tak napisana, że akcja nie jest w niej wcale potrzebna. Maciej Stuhr (obawiałem się jego kabaretowości, na szczęście nie słusznie), który „Króla” czyta, daje radę. Spektrum głosu od żydłaczenia do hardej pewności gangsterów tamtej Warszawy.
Świetna książka na bieganie. Albo jeżdżenie po mieście.
A teraz uwaga! Zapowiedziana zapowiedź konkursu! Do wygrania będzie inny świetny audiobook: „Sztuka zwycięstwa” Phila Knighta od Wydawnictwa Rebis. Życiowo-biznesowo-sportowa autobiografia twórcy Nike, o której pisałem przed miesiącem.
Pytanie konkursowe znajdzie się w treści poniedziałkowego wpisu. A poniedziałkowy wpis umieszczę po 20. (postaram się nie trzymać Was zbyt długo w gotowości, ale zawsze jest znak zapytania, jak będzie z zasypianiem Małego Yody). Wygrywa pierwsza prawidłowa odpowiedź.
2 thoughts on “Król boksuje w Piąteczek”
Świetna książka – bardzo cenię Twardocha, ale jak Bolesław Piasecki tłumaczy w cukierni, że po udanym przewrocie to on będzie decydował kto jest a kto nie jest Żydem, to jednak trochę jest to o współczesnej Polsce i polityce 😉 W przeciwieństwie do „Morfiny” i genialnego „Drach” bardzo dobre zakończenie jest w „Królu”.
Pict – została mi jeszcze 1:40 do końca. Przyspiesza