Wigilia wigilii wigilii, pora składać życzenia na blogu. Wiecie, czego Wam życzę? Tak dobrego roku, jak mój ostatni tydzień. Taki, w którym to co dobre trwało, a to co złe odwróciło się na dobre.

Rano wyruszyliśmy z Warszawy do Rabki. Jakby ktoś nie wiedział, to to nie tylko miejsce naszego letniego obozu biegowego, ale rodzinna miejscowość Mojej Sportowej Żony. Ma tu korzenie, jak choinka przed Wigilią. Droga w korkach (nie jeździjcie raczej gierkówką, tyle robót drogowych, że chyba lepiej cisnąć na Radom i Kielce) – bo wyjechaliśmy ciut za późno. Wyjechaliśmy za późno, bo rano miałem Bardzo Dobre Spotkanie. Właściwie to miała je moja łąkotka, a ja jej tylko towarzyszyłem.
Kontuzja łąkotki wpełzła w mojej życie cichaczem. Podchodziłem do niej z tej, z tamtej strony, z coraz większym sensem. Po diagnozie w Carolinie wiedziałem już co zrobić, tylko nie wiedziałem jak. W poniedziałek wieczorem kąpałem Małego Yodę, kiedy nagle zadzwonił telefon, który wszystko odwrócił. Po dzisiejszym spotkaniu mogę już powiedzieć głośno: robię operację łąkotki w Carolinie. Nie komercyjnie, tylko blogowo. Będę Wam to opowiadał, pokazywał, prócz zwykłych materiałów mamy już dwa-trzy ekstra pomysły. Opiszę jak jest i jak będzie, a żebyście nie mieli wątpliwości, zaznaczę przy tym zawsze: uwaga lokowanie.
Więc uwaga lokowanie. Ulokują mnie w Carolinie już w styczniu i może „wiosna nasza” byłoby przesadnym optymizmem, ale o jesień będę walczył.

Mówiłem Dzikiemu (bywasz tu w ogóle?!?) co tydzień na ping pongu, że dużo rzeczy mi się zmienia na gorsze, żeby nie powiedzieć, że wali. Rozwalone kolano to była jedna. A drugie to faktyczne zwolnienie z Newsweeka – z perspektywą pisania z zewnątrz, jako firma, bez (co mnie najbardziej bolało) prawa do urlopu. I jakoś tak czułem, że trzeba coś robić, konsekwentnie i spokojnie – i się odmieni. Zrobiłem mnóstwo rzeczy bez sensu zarówno z kolanem, jak i z poszukiwaniem swoich miejsc na rynku pracy.
Jak to naucza Dziki: jeśli nie wiesz co zrobić, zrób cokolwiek. A ja bym dodał: wykonaj tyle ruchów, aż wykonasz właściwy.
I teraz mogę Wam życzyć, żeby Wam się też tak odmieniało na lepsze, na perspektywiczne, na rozwojowe, na dające nadzieję i budzące entuzjazm, jak mnie. Żebyście nie czekali aż ktoś Wam przyniesie prezent pod choinkę, tylko żebyście wybiegli światu na spotkanie – a prezenty, żeby same do Was biegły, tak jak przybiegają właśnie do mnie.
Z całego serca (z wysiłkowym przerostem lewej komory) życzę Wam tego
Wojciech Staszewski, „Twój Styl”
14 thoughts on “Prezenty same do mnie biegną”
Bardzo charakterystyczne: na jednym zdjęciu „Opieka trenerska – bieganie” i „endermologie, kosmetologia, refleksolog”.
Przypadek? Nie sądzę…
😉
A skoro zaczyna się powoli temat podsumowań roku, to mój rok był pełen wrażeń.
Gdybym miał go podsumować jednym zdaniem, to bym powiedział, że to był rok, w którym dowiedziałem się, że nie jestem nieśmiertelny.
Niezły początek historii, prawda?
Wojtku ja już od ponad 1,5 roku pracuję jako firma po zwolnieniu się z etatu i teraz mam prawo do dowolnego urlopu kiedy chcę i na jak długo chcę 🙂 Popatrz na to z tej strony 🙂 Wesołych Świat !
Dziękuję za życzenia Wojtku.
U mnie właśnie dziś zaczęły się spełniać. Przyszedł czas na zmiany. Nie czekam, wybiegam im na spotkanie.
Dużo zdrowia w kolejnym roku. Niech się spełniają życzenia, marzenia. Wesołych Świąt!
Trenejro i wszyscy Szanowni współczytelnicy! Najlepsze życzenia spokojnych i zdrowych świąt!
Nikt nie czytał do końca 🙂
To raczej takie AS Monaco, nie Real?;) Czytamy, czytamy, gratulacje!
dj rav – nazwałęm to sobie Paris Saint Germain. Dzięki 🙂
Gratuluje wspoltworzenia Twojego Stylu:). To jest wiadomość aż tak dobra pewnie jak łąkotka!:)
Emmma – biegająca Czytelniczka? Witaj 🙂
Jasne 🙂 Od dawna w podziemiu.
Gratulacje – niech to jest Twój Styl 🙂 Rady (Twoje i Dzikiego) biorę do serca, bo zapowiada się rok zmian 🙂
Wesołych Świąt życzę Wszystkim 🙂
Czytaliśmy Wojtku do końca. 🙂 Idę z Tobą od GW. 🙂 I będę nadal
Też_sympatyk również od samego niemal początku. Lubi chyba bezapelacyjnie ten Twój styl. 😉
Chyba do Niego (TS) wrócę w takim razie.