Smog goni biegacza, a biegacz co? Ma siedzieć w domu? Spytałem profesora pulmonologa.
Ale najpierw podziwiałem w Moją Sportową Żonę. W niedzielę leżeliśmy jeszcze z Małym Yodą w łóżku i czytaliśmy książeczki o Zuzi (seria Mądra Mysz, rewelacja, produkt zakupiony), a MSŻ coś przekąsiła, założyła biegowe ciuchy i stanęła ponegocjować, żeby odwlec moment wyjścia. Że może by nie robiła godziny z dodanymi dwoma kilometrami tempa progowego, co wpisałem jej w plan ze względu na półmaraton. Bo taki mróz, rano było chyba z minus dwadzieścia. Stanęło na tym, że idzie na godzinę bez przyspieszania, ale jeśli się rozgrzeje – a było jasne jak słońce, że się rozgrzeje – to pobiegnie półtorej godziny.
A kiedy MSŻ wyszła spojrzałem na apkę na Ajfonie informującą o smogu. I w niedzielę to już nie był smog wawelski (chociaż Kotlina Małopolska smogiem stoi), tylko co najmniej smog z Loch Ness. Niedziela popielcowa. I jak tu biegać?
MSŻ zrobiła najlepiej jak można – powoli i po lesie. Pierwsze półtoragodzinne bieganie w Lesie Kabackim, który to sukces zawdzięczamy w dużej mierze audiobookowi „Dziewczyna z pociągu” (produkt otrzymany w promocji przy jakimś zakupie), który zrzuciłem Kindze na empetrójkę przed treningiem. Wróciła piękna i epicka.
W niedzielę cały Fejsbuk wypełnił się smogiem. Wiecie, że są ludzie, którzy uważają, że to kampania finansowana przez niemiecki przemysł wydobywczy mająca na celu zniszczenie polskiego górnictwa? Albo nie mają rozumu, albo serca, albo dzieci. Od kiedy zaczęliśmy przejmować się smogiem i przestaliśmy wieczorem wietrzyć Małemu Yodzie pokój („żeby chłopczyk miał świeże powietrze”), problem z nocnymi atakami kaszlu praktycznie zniknął.
Żeby nie poprzestawać na emocjach postanowiłem dziś zapytać odpowiednie służby, co przy dużym smogu mają robić biegacze. – Nie biegać, nie biegać – krzyczała z daleka w słuchawkę dr Barbara Toczko, naczelnik Departamentu Monitoringu Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Ale kiedy podeszła do telefonu była bardziej rzeczowa: – Jeśli stężenie pyłów przekracza 100 mg/m3, to przynajmniej starać się nie wdychać za duż0. Czyli biec mniej intensywnie. I raczej biegać rano, wtedy stężenie pyłów jest zwykle niższe niż wieczorem. Chyba że ma być, wiatr, to lepiej przeczekać, aż wiatr rozwieje zanieczyszczenia.
W sprawie biegania w maseczce lub z buffką (to neologizm Dzikiego, u nas się przyjął) na twarzy dr Toczko odesłała mnie do pulmunologa, np. prof. Bolesława Samolińskiego.
Profesor powiedział kilka prawd:
- Nie ma bariery do której smog jest nieszkodliwy, tak jak przy niektórych alergenach. Dolegliwości narastają proporcjonalnie do wielkości zanieczyszczenia. Czyli bariera 100 mg/m3 jest czysto umowna.
- Dobrze biegać w lesie, zwłaszcza iglastym. Nie tylko oczyszcza powietrze, ale też zatrzymuje pyły. Unikać terenów wielkomiejskich (spaliny), a jeszcze bardziej małomiasteczkowych (piece, piece).
- Kto nie ma lasu, niech szuka tzw. ciągów wentylacyjnych. W Warszawie największym ciągiem jest Wisła. Paradoksalnie też Trasa Łazienkowska (chociaż oczywiście tu produkcja spalin odbywa się na bieżąco i niweluje plusy tego korytarza).
- Nie biegać w szczycie smogowym – największa emisja zanieczyszczeń jest, kiedy ludzie wracają do domów i rozpalają w piecach i kominkach.
- Chustka/buffka na twarz – zatrzymuje duże cząsteczki (to co w raportach określa się jako 10 PM). Ale drobne (2,5 PM) przenikają przez nią jak woda przez sitko. Raczej zawracanie głowy.
- Maseczka – dobra (taka, która ma certyfikat na pyły 2,5 PM) będzie chronić. Ale do czasu, bo jak się filtr całkiem zanieczyści, to przestanie.
Gdybym biegał, to pobiegłbym do Lasu Kabackiego na półtorej godziny powoli. Wolne tempo byłoby też wskazane ze względu na mróz zresztą. Ale kiedy czuję tę kotłownię w płucach po wyjściu do sklepu, to myślę, że mróz naprawdę jest relatywnie mniejszym problemem. – Ja nawet wolę biegać przy minus piętnastu niż przy plus trzydziestu pięciu – powiedziała rozgrzana endorfinami po treningu MSŻ. I nawiązała w ten sposób niechcący do obozu w Rabce.
Mieliśmy bodaj półtora roku temu rekordowe upały. Byłem pełen obaw przed najdłuższą wycieczką biegową z Rabki na Turbacz. Okazało się jednak, że przed upałem też najlepiej chroni las i to taki powyżej tysiąca metrów.
Od dziś ogłosiliśmy nabór na siódmą edycję Obozu Biegowego w Rabce. Wszystkie szczegóły macie TUTAJ. A jak przeglądałem zdjęcia i filmy z poprzednich obozów, to najbardziej zauroczył mnie ten:
Do zobaczenia 🙂
Acha, obiecałem PROGRAM TYGODNIA #blogcodzienny:
PN – oldschool story (najwięcej słów)
WT – trening tygodnia (tak opisany, żeby można się było nauczyć jak go realizować)
ŚR – ćwiczenie tygodnia (rewelacyjne video studia Ajfon – dziś nagraliśmy dwa pierwsze)
CZ – czwartek Czytelników (odpowiedzi na Wasze pytania, jak będę umiał najlepiej)
PT – piąteczek, weekendzik, kultura, nadchodzące zawody i wszystko, co się nie zmieściło w ramy tygodnia
SB i ND – biegamy (kto może) i komentujemy (kto ma klawiaturę)
3 thoughts on “Smog a bieganie”
Ależ sobie kaganiec nakładasz tymi deklaracjami o tym, że codziennie i jeszcze z rozkładem tygodnia 😉 ale trzymam kciuki! ps. A Pict dziś schody przy drodze ekspresowej 41×39 schodów w 20:15
Pict – może to efekt braku reżimu treningowego? 🙂
Ciekawe jak silny musi byc wiatr by rozwial ten smog .. a biegac trzeba!