Spotkajmy się w niedzielę (już w tę niedzielę!) na Kabatach. Spotkajmy się w marcu (od 7 do 10) w Rabce. Spotkajmy się na bieganiu, w necie, w realu.
Pamiętam, kiedy biegałem rano w Lesie Kabackim i napotkanych biegaczy mogłem zliczyć na palcach jednej rękawiczki. Biegowa społeczność była wtedy jakby w podziemiu, Kuba biegający ambasador nazywa to „stara bieganie”. Spotykaliśmy się na bielańskim SBBP, na zawodach w Lesie Kabackim, w parku Moczydło, w Biegu Mikołajkowym na Bielanach. Swoich bezpośrednich rywali znało się z widzenia (czasem z oglądania pleców na finiszach), z nazwiska w wynikach biegów drukowanych w magazynie „Jogging”, z przybijanych piątek.
Potem bieganie stało się modne, modne stało się trenowanie, wypłynęliśmy z Kingą na tej fali jako KS Staszewscy. A gdzieś tak od dwóch lat mam poczucie jakiegoś powrotu do źródeł. Kiedy internet pęka od planów treningowych, ofert treningów, obozów w biegowych małych społecznościach liczy się znów to przybijanie piątek. Znów się spotykamy, już nie tylko na zawodach, ale też w sieci, lajkując sobie biegowe zdjęcia na Instagramie albo komentując na Fejsie swoje treningi w górach pięknych jak księżniczki.
I kiedy piszę do Was o Mini-Obozie Biegowym w Rabce w marcu albo o czwartej już edycji 10do10 w Lesie Kabackim, to cieszę się najbardziej na spotkanie. Pierwsze przedsięwzięcie jest merkantylne – za wynajęcie pensjonatu i tygodnie przygotowań, planowania treningów w górach, rywalizacji na parkowym stadionie trzeba zapłacić. Drugie, 10do10, nie ma takiego wymiaru. Radość z tego, że przybywacie – taki sam banan.
Więc przyjeżdżajcie do Rabki na Mini-Obóz. Zostało jeszcze coś koło 4 wolnych miejsc. To jest najlepszy weekend marca, najlepsze lekarstwo na późnozimową deprechę. Spotykamy się w czwartek wieczorem z czołówkami i po kolacji biegniemy w góry spojrzeć na Rabkę z wysokości. Szczegóły znajdziecie TUTAJ. A w sprawie rezerwacji piszcie do Kingi: bieganie@ksStaszewscy.pl.
Zdjęcia powyżej z obozu biegowego w kenijskim Iten. Przesyła mi je Kamil (ten od hymnu w Jedynce, nasz dawny Tokowy) pisząc, jaki cudowny reset przeżywa. W Rabce, a konkretnie na Krzywoniu, reset wygląda tak:
Zakupy w Iten poniżej. Z Rabki przywozicie zwykle scypki od najgrubszej sprzedawczyni koło fontanny (najgrubsza ma najlepsze) albo miody z Gorczańskiej.
W Rabce mamy okazję spotkać się w marcu z całą Polską. A już w najbliższą NIEDZIELĘ – 17 LUTEGO – możemy spotkać się w Lesie Kabackim z szeroko rozumianą Warszawą. Taka Warszawa obejmuje czasem Piaseczno albo Łódź, bo stamtąd dojeżdżali do nas na pierwsze edycje 10do10 Justyna z biegaczem, którego imienia nie pamiętam, Dorota, Paweł . Przybywajcie więc – Podopieczni i Sympatycy – jeśli tylko starczy Wam benzyny w samochodzie i zapału.
10do10 każdy zna, nawet w Gogolu wyskakuje, ale przypomnę:
- Start i meta na skrzyżowaniu ulicy Moczydłowskiej i Leśnej przy Lesie Kabackim (Warszawa, Ursynów, Kabaty)
- Dystans 10 km, trasa wyraźnie oznaczona czerwonymi strzałkami i słupkami kilometrowymi
- Godzina startu nie jest określona – każdy wybiera ją sam, żeby do mety dotrzeć w miarę punktualnie o 10.00.
- Swoją deklarację wynikową podajecie przed biegiem Wojtkowi, sami mierzycie swój czas i podajecie wynik Wojtkowi na mecie.
I robimy foty. Powyżej wzorzec spotkania na finiszu. Poniżej wzorzec ekspresji.
A po biegu… spotkajmy się. Dogadaliśmy się z kawiarnią przyjazną biegaczom – Ach Cafe przy ul. Przy Bażantarni (naprzeciwko kościoła). Pani Milena zaprasza uczestników biegu 10do10 i daje po biegu 10-procentową zniżkę na hasło „Dziesiątka do dziesiątej”. Miejsce jest super, raz w tygodniu uprawiam tam zwykle „kawiarnia working”, śniadanie i najlepsza kawa w promieniu 10 km. Zarezerwowaliśmy na niedzielę wstępnie 10 miejsc. Kto się wybiera na spotkanie.
I jeszcze bardzo ważne na koniec. Na razie w Lesie Kabackim rozścielony jest piękny lodowy dywan, który utrudnia bieganie. Prognozy są takie (deszcz plus dodatnie temperatury), że jest szansa na dobrą nawierzchnię w najbliższy weekend. Ale szansa może się jednak nie spełnić.
Więc w sobotę na Fejsie – na naszym fanpejdżu oraz na grupie fejsbukowej (do której zapraszam) i tutaj w komentarzu – ostateczne ogłoszenie, czy spotykamy się w Lesie Kabackim. Czy przeniesiemy 10do10 na trasę sobotnich parkrunów na Ursynowie (czyli naprzeciwko Ach Cafe).
Po rosyjsku mówi się: do wstireczi. Po polsku byłoby: do spotkania!
PS. Obiecywałem relację z eksperymentu w zeszłym tygodniu 30 km easy w drodze do pracy plus 10 km easy z powrotem. Biegło mi się świetnie, zwłaszcza tę dziesiątkę. Ale niestety trening był bardziej degradujący niż budujący – dwa dni później na parkrunie nie byłem w stanie złamać 20 minut mimo idealnie suchego chodnika. Nie idźmy tą drogą, ani nie biegnijmy.
2 thoughts on “Spotkajmy się na bieganiu”
Wojtku bardzo dobry pomysł z ewentualną ucieczką z oblodzonego lasu .Jestem w niedziele niezależnie od miejsca startu.Pozdrawiam Mariusz
Las stopniał 🙂 Widzimy się wiec bez zmian na Moczydłowskiej. CU 🙂