Z biegiem Wisły

Ma znów stolica swą rzekę. Spacerując po Bulwarach Wiślanych można poczuć się trochę jak na początku XXI wieku – bo nowocześnie tam jak w Centrum Pompidou, ławy z drewna pod płóciennymi baldachimami, kamień, metal i szkło. I trochę, jak pod koniec wieku XIX – kiedy Warszawa jeździła na karuzelę na Bielany, wąskotorówką do Młocin i baraszkowała na trawie nie zdając sobie, co przyniesie jej XX wiek.

Przespacerowaliśmy się z Dzikim po bulwarach w piąteczek po pracy. Była jeszcze kawa, woda i szachy. Wszystko.

Dziki pokazuje pierś, jak syrenka w tle. Pokazuje, że ma na piersi akcent biegowy, koszulka z przeszłości, kiedy Dziki biegał maratony. A ja cały jestem jednym długim wybieganiem. Bo na te szachy na bulwarach przybiegłem z Kabat okrężną drogą przez las i z dokrętkami na Bulwarach. Trzydziestka, a ponieważ mierzona minutami, nie kilometrami, to zrobiłem 32 km w równe trzy godziny (tu jest trening na Garmin Connekcie).

I po drodze odkryłem Wisłę jeszcze inną. Nie mam fotek, bo zajmowałem się trzymaniem tempa. Średnie wyszło 5:36 min./km, ale do końca Wału Siekierkowskiego trzymałem 5:30. Ale pamiętam te dzikie kępy nadwiślańskie oglądane z wysokości wału. Gdzie masz miasto, w którym biegniesz sobie patrząc na Manhattanik, który jest na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie dzika rzeka naprzód płynie? Miasto moje, a w nim.

Niestety szyszkoizm skaził umysły budowlanych jeszcze przed nastaniem PiS – ścieżka, która w trakcie budowy była wyrównana i szutrowa, teraz jest wyłożona kostką Bauma. Wybetonować wszystko. Bulwary od Baraniej Góry do Gdańska. Na dole idzie jakaś konkurencyjna ścieżka między krzaczorami. Ale nie zbiegłem na nią tym razem, zależało mi na tempie biegu.

Ścieżka po wale za Mostem Siekierkowskim – kiedy poruszać się z biegiem Wisły – robi się znów szutrowa, to już niemal ścisłe centrum, a dzikie kępy wciąż napierają od wody na wał. Byłem tu pierwszy raz w życiu, bo wiadomo, że to ślepa droga – kończy się na ujęciu wody dla Warszawy, płoty, przejścia nie ma.

Wiele lat myślałem, jakie to głupie, można by zrobić kładkę i wtedy rowerzyści czy biegacze mogliby latać między Łomiankami, a Oborami w te i we wte. Ale teraz świat się zmienił. Nie wpadając w żadne histerie człowiek myślący musi mieć świadomość, że taka kładka to idealne miejsce do skażenia wody w mieście moim. Nie z samych biegaczy i rowerzystów składa się skład.

Więc na bulwary dotarłem przez miasto moje. Poprosiliśmy z Dzikim fotografujących się przy Syrence o zdjęcie, wyszło dziwnie. Ale syrenka musi być.

A na zdjęciu otwarciowym Mały Yoda, początek XXI wieku. Bo tak mi się na tych bulwarach spodobało, że w sobotę zabrałem tam rodzinę, która też się zachwyciła. Nie byłeś? Zobacz.

Komentarze

10 thoughts on “Z biegiem Wisły”

  1. Mam taką samą koszulkę jak Dziki!
    I ona jest dowodem biegania PÓŁmaratonów…
    Ale Dziki jak Chuck – biegał wszystko 😉
    Piotrek, uściski!

  2. Marzena – to niedoskonałość Garmina z pomiarem tętna na nadgarstku. Ten pomiar jest na ogół dobry, ale czasem wchodzi nagle w strefę absurdu. I mocniejsze spinanie zegarka nic nie daje. Jak się zorientowałem, to zdjąłem zegarek na kilkadziesiąt sekund, założyłem i po kolejnych kilkudziesięciu sekundach wskazania były wiarygodne.

  3. Kupiłem sobie wczoraj nowe buty do biegania.
    Wypadło na New Balance, chociaż ostatnie trzy pary to były Asicsy.
    Przypomniałem sobie, że NB to były moje pierwsze buty kupione w fachowym sklepie. Osiem lat temu.
    Nie przypomniałem sobie, że nie było nam z sobą po drodze – okazało się, że uciskają w jednym miejscu na podbiciu.
    Przebiegłem 8 kilometrów, Po zdjęciu butów zobaczyłem mały odcisk dokładnie w tym samym miejscu…
    Poczułem się o osiem lat młodszy. Jak ja się wzruszyłem…

  4. OK123 piękna historia! 🙂 i od razu przypomniałeś mi, że własnie tez zaliczyłam taki melancholijny powrót do pierwszych butów biegowych, adidasów, później długo nike i tylko nike a teraz .. adidas rządzi i nie widzę inaczej! Wojtek polecam spływ Wisłą łajbą, klimat jak z Rejsu:) może teraz stan Wisły wyższy to w górę można płynąc a jest to ciekawszy kawałek rzeki, Z Jaśkiem płynęłam w dół – w drodze powrotnej takie widoki że aż człowiek robi się nagle dumny że tu mieszka 🙂

  5. Alicja – ja jestem dumny, że tu mieszkam i bez pływania po Wiśle 🙂
    Niestety jak wsiadam na cokolwiek, co jest wyższe od kajaka, od razu mam zawroty, a bywa, że i gorsze **mioty. Ale może kiedyś Kingę namówię, żeby się z dziećmi przepłynęła. A ja pobiegnę 😉

  6. OK123 – się uśmiałam
    A ja też mam nowe buty od 2 dni 🙂
    Tłukę ten sam model od kilku sezonów – Saucony Kinvara – kolejne wcielenia.
    Na pagórki i górki się nie nadaje, więc zmieniam z mocniejszymi Asicsami.
    @kwasnaali – a jaki model adidasa?

  7. Kubol – hejka 🙂
    A ja zaprzyjaźniam się z inovami. Klasyczne Talony 212. Od pierwszego ubrania (od razu start w zawodach) pasują mi niesamowicie. Choć miłość trudna, bo but bez amortyzacji i wsparcia, to magia ubrania takiej górskiej startówki jest niesamowita…
    i są ładne 🙂

  8. Mnie, jak już się czasem zwierzałem, żadne buty nie przeszkadzają w bieganiu (powiedzenie Pawła Januszewskiego, ale się pod nim w pełni podpisuję). Ale najwięcej przyjemności odczuwam w Nike i Brooksach (z linii pure).

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *