Chciałem raz nawet wyznaczyć nowy szlak turystyczny, literki KS na drzewie. Żebyśmy mogli pobiec logiczną, dobrze oznaczoną trasą trochę powyżej schroniska na Maciejowej. Ale zanim dotarłem z tą fantazją do fazy planów zagubiłem się na tej trasie, a w końcu znalazłem się koło opuszczonej bacówki przy szlaku i znów wiedziałem, gdzie jestem.
Albo chcieliśmy zmienić willę-bazę. – Tylko nie grupy zorganizowane, tylko nie grupy zorganizowane – krzyczała w słuchawkę właścicielka. Ale to już chyba opowiadałem.
Opowiadałem już tyle o Obozie Biegowym w Rabce, że nasz KS eXpert (kto lubi fanpejdż KS Staszewscy na Facebooku, wie o co chodzi) poradził, żeby już się nie rozpisywać, tylko pokazać obóz na zdjęciach i filmach. Więc poprzednie relacje i legendy są tutaj, tutaj albo tutaj. A ja zapraszam najpierw do fotoplastikonu (młodsi: Google).
Zaczynamy biegiem na Maciejową. Od zeszłego roku zaczynamy całkiem dosłownie, pierwszy trening to nocny bieg na Maciejową, dlatego prosimy o zabranie czołówek. Zdjęcia z poprzednich lat pokazują, tę trasę w dzień: opuszczamy cywilizację i wbiegamy w czystą kulturę fizyczną.
Tak wyglądamy z przodu w 2015 roku.
A tak z tyłu w 2014.
Przez pierwsze cztery lata najwyższą górą, którą zdobywaliśmy był Turbacz – 1310 m npm. Z okazji piątej edycji postanowiliśmy dodać coś spektakularnego – Babią Górę (1725 m npm.). Tutaj, jak widać na zdjęciu poniżej, nie ma już żadnej roślinności, panuje zimny, surowy klimat sprzyjający czarom.
Więc jak już napisałem: Babia Góra.
I jedno z moich ulubionych zdjęć – Jola i Agnieszka zbiegające z Babiej.
Żebyście nie myśleli, że obóz to spacerek – też jedno z moich ulubionych zdjęć: zdychanie po krosie. Kros w tym roku wróci z Grzebienia na Banię, ale zasady rywalizacji – wymuszające maksymalny wysiłek, choćby się coś w człowieku buntowało – zostają.
Ten trening obrósł legendą najcięższego. Nie wiem tylko, czy w tym roku pewien nowy pomysł, który zrealizujemy na nowym szlaku na Maciejową, nie zdetronizuje krosu. Na razie nie zdradzam, więcej powiem w Rabce, 29 lipca.
Wzmacnianie (wiecie, że nie macie brzucha? to się dowiecie od Kingi) przenieśliśmy dwa lata temu z sali fitness do ogrodu. W zeszłym roku Kinga dała się nawet przekonać, że fitnessowa muzyka nie jest konieczna, bo można robić brzuchy w rytm słowika i żołny.
Chciałbym tu jeszcze wstawić zdjęcia z płotków na stadionie, z treningu obwodowego ze sprzętem, który robimy od trzech lat w parku zdrojowym, z zawodów w utrzymywaniu deski na stadionie. Ale boję się too long didn’t watch. Więc znów jedno z moich ulubionych zdjęć obozowych – Adam zmieniający pałeczkę z Agnieszką w sztafecie na koniec obozu.
I na sam koniec zapraszam do kina. Chociaż trudno powiedzieć, czy to kino, skoro nie ma wielkiego ekranu. Czy to filmy, skoro każdy trwa niewiele ponad minutę, a na koniec – jeśli ktoś będzie chciał zobaczyć wszystkie dni obozu na ruchomych obrazach – jest 5-minutowa długa wersja. W każdym razie wybierając filmy, które wrzucę na nasz kanał na YouTube (może ktoś chce zasubskrybować?), a potem przeglądając jeszcze raz, które z nich tu podlikować – zapętliłem sobie czas. Przeżyłem wiele, wiele lat. Znów był 2011, biegliśmy pierwszy raz na Maciejową, znów był 2013, szukaliśmy Mikołaja pod Turbaczem, znów był 2015, rozciągaliśmy się po Turbaczu w kroplach ciepłego deszczu, znów będzie 2017 i kolejny obóz.
Stan na dziś: zostało 1-2 miejsca (względność pokoi i aneksów) miejsce na obozie. A teraz światła gasną i puszczamy filmy:
Ostatni gasi… pragnienie.
3 thoughts on “Obóz biegowy w obrazkach”
Brodaty – gratulacje. Szacuję (a pod wieczór napiszę dlaczego), że teraz moglibyśmy sie pościgać ramię w ramię. Ale u mnie też nie jest to ostatnie słowo.
A 5. miejsce w kategorii prawników, to pachnie czołówką. Pobiegłeś jak przystało na Podpiecznego KSS d. Kancelarii 🙂
Dlaczego Kinga jako jedyna w czarnej koszulce? Zabrakło dla niej czy zbuntowała się? 😉
W tym roku chyba trenerzy będą mieć takie same. Pozazdrościliśmy Wam tej perfekcyjnej uniformizacji 🙂