14 grudnia 2006

Mam ciśnienie do biegania. 130 na 95. Czterdzieści lat prawie minęło. Najwyższy czas, żeby porozmawiać o chorobach. Ale ani słowa o wrzodach, prostacie i bólach krzyża. Tylko o nadciśnieniu. Zacząłem się martwić po wpadce przy próbie oddania krwi (pisałem dwa tygodnie temu, jak mnie odesłała lekarka z powodu zbyt wysokiego ciśnienia – bodajże 150/100). Zmierzyłem sobie ciśnienie jeszcze ze dwa razy i zwłaszcza rozkurczowe było zbyt wysokie. A Moja Sportowa Żona uznała, że nie chce zostać Sportową Wdową po Mnie i przymusiła mnie do wizyty lekarskiej. Dzisiejszy wynik to właśnie 130/95. Za mało, żeby panikować, za dużo, żeby być spokojnym. I co mi powiedziała pani doktor? Mam sobie zmierzyć ciśnienie jeszcze z 10 razy i jeśli będą powtarzać się te setki, czekają mnie proszki. A co mogę robić? Lekarka wymieniła bieganie, pływanie, tenisa. Myślę, że zestaw intensywny jogging plus badminton uzupełniony rolkami i rowerem spełnia te wymogi. Siłownia jest raczej niewskazana, ale zaszkodzi pewnie mniej niż hamburger. Opowiedziałem lekarce jak trenuję i zapytałem, czy kłopoty z ciśnieniem w ostatnich tygodniach (a czuję to po bolącej głowie), to nie efekt przerwy treningowej. I tu leży pies pogrzebany. Wygląda na to, że ja już mam ogromne ciśnienie do treningów biegowych. Zaczynam w ten weekend. I mam propozycję: kto się przyłączy? Zapewniam wszystkich, którym przyjemność sprawia bicie życiówek, że mocna podbudowa zimowa da wam mnóstwo wiosennych radości. To co?

Updated: 11 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.