Wolna sobota. Trochę sportowa. Już nie potrafię sobie wyobrazić, że jak byłem mały, to wolnych sobót nie było, szło się do przedszkola, a rodzice wracali z pracy o 14. Moja Sportowa Żona miała sobotę sportową do przesytu – cały dzień warsztatów fitness. Z godzinną przerwą o 16, umówiliśmy się wtedy na rodzinny obiad w pewnym fastfoodzie. Jak ktoś ciągle spala, to może sobie chyba czasem pozwolić na kurczaka w niezdrowej panierce? A ja rano próbowałem odespać dwie poprzednie noce. I niestety, jak ktoś wstanie o dziewiątej, to przez cały dzień jest w niedoczasie. Chcieliśmy iść z córką przedszkolakiem na basen, ale nikt ze znajomych dzietnych lub bezdzietnych nie dał się wyciągnąć, tak jak i syn maturzysta (córka gimnazjalistka leży chora). I przyznam, że nie miałem tyle samozaparcia, żeby inwestować czas i pieniądze w godzinę stania w brodziku. Jak się pójdzie ze znajomym, to zawsze można się wymienić na kwadrans i zrobić te dziesięć basenów. Nie śmiejcie się, w moim przypadku to zabiera niestety przynajmniej kwadrans, gdyż pływam jak karykatura. Poprawiłem tekst o Leonie Niemczyku (a w nim ani słowa o sporcie, to wydumane kibicowanie ŁKS-owi sobie darowałem), posłałem do redakcji, wsadziliśmy rower z dziecięcym fotelikiem na bagażnik i pojechaliśmy na drugi koniec miasta – do Puszczy Kampinoskiej. To jest dopiero bór! Poczułem się trochę jak na górskiej wycieczce. Pojeździliśmy godzinę z kawałkiem. Ciepły grudniowy podmuch, podwójnie tlenowa atmosfera (od lasu i od wysiłku), pycha. Czysta rekreacja, której uroków już zapomniałem. Bo normalnie w sezonie pewnie kombinowałbym raczej, żeby MSŻ mogła jechać na rowerze z córką przedszkolakiem, a ja bym sobie obok trenował bieg. Wieczorem jeszcze odwiedziny u mojego ojca. Kiedy był sprawny jeździł codziennie po pracy do puszczy na 45-minutowy marsz. Czasem udaje nam się powspominać starą pętlę 110, brzozową drogę z Dąbrowy Leśnej albo piaszczystą Górę Ojca nieopodal Lasek. Nie wiem, czy kiedyś się już do tego nie przyznałem, ale jestem człowiekiem lasu. Teraz jadę na trzy dni do Rzeszowa. Zabieram ciuchy biegowe do torby. A jakiś las może będzie na miejscu.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.