dobranoc! – 21 października 2007

Dobra noc. Taka jakiej już nie pamiÄ™tam. PeÅ‚na patosu, ojczyzny, polityki. W dodatku zwyciÄ™stwo, sportowcy wiedzÄ… co to znaczy. Na tej wygranej zależaÅ‚o mi tak, że sobie nawet nie wyobrażacie. Od miesiÄ™cy miaÅ‚em coraz wiÄ™kszego doÅ‚a politycznego z powodu poczynaÅ„ ugrupowaÅ„ rzÄ…dzÄ…cych. A teraz radosny koniec. Na tej wygranej zależaÅ‚o mi tak, że kiedy pomyÅ›laÅ‚em na piÄ…tkowym treningu na czym mi bardziej zależy – na życiówce w sobotnim biegu na 10 km (a może to być ostatnia życiówka w życiu) czy na wygranej w wyborach (chociaż to nie ostatnie wybory), to stwierdziÅ‚em, że bezdyskusyjnie zależy mi bardziej na niedzielnym wyniku. Jezus Maria, ciÄ…gle to jeszcze przeżywam, zaraz napiszÄ™ o bieganiu, jeszcze tylko sÅ‚owo. Na Skype’ie odezwaÅ‚a siÄ™ przyjaciółka Mojej Sportowej Å»ony – imiÄ™ Karolina, sporty uprawiane hippika oraz narciarstwo, adres od trzech lat Irlandia, jeden duży nabytek na Wyspach wÅ‚asny koÅ„. O 22:52 napisaÅ‚a, że nerwy, nerwy, nerwy i że od wyniku zależy to, czy wraca do Polski. A o 22:55 napisaÅ‚a jedno sÅ‚owo: wracam. Wracam do biegania. W piÄ…tek byÅ‚ spokojny półgodzinny trening. 30 minut w pierwszym zakresie, tempo okoÅ‚o 5:00. Na koniec sześć 30-sekundowych przebieżek w tempie planowanym na sobotni wyÅ›cig. A to, co siÄ™ staÅ‚o w sobotÄ™ w Kabatach to dla mnie wydarzenie numer dwa weekendu. Pogoda idealna – zimno i sÅ‚onecznie. PoleciaÅ‚em od startu dość swobodnie do przodu. Najważniejsze zaczęło siÄ™ na czwartym kilometrze. DogoniÅ‚em Jarka B. Jarek kurtuazyjnie zażartowaÅ‚, że utrzymaÅ‚ siÄ™ przede mnÄ… już cztery kilometry, wiÄ™c wystarczy. Kurtuazyjnie, bo on ma życiówkÄ™ z Kabat poniżej 31 minut. Teraz wprawdzie biega wolniej, ale wyniki w okolicy 35 minut sÄ… dla niego normalne. A ja wygraÅ‚em z nim chyba tylko raz, miesiÄ…c temu, pewnie sobie odpuÅ›ciÅ‚. MówiÄ™ Jarkowi po paru minutach wspólnego biegu, że może ze mnÄ… wygrać, bylebym zrobiÅ‚ życiówkÄ™. – A jakÄ… masz? – 36:12. – To bÄ™dzie ciężko – Jarek B. spojrzaÅ‚ na stoper na piatym kilometrze. – Chociaż. Wskakuj za mnie, może siÄ™ na coÅ› przydam. I pierwszy raz biegÅ‚em z wÅ‚asnym zajÄ…cem, jak profesjonalny biegacz. Jarek przede mnÄ…, widziaÅ‚em tylko jego gÅ‚owÄ™. WyłączyÅ‚em ostrość wzroku i poÅ‚owÄ™ Å›wiadomoÅ›ci, widziaÅ‚em tylko gÅ‚owÄ™ Jarka B. przed sobÄ… (tak zaznaczam, że Jarka B., żebyÅ›cie ani przez moment nie pomyÅ›leli, że widziaÅ‚em w tym stanie Jarka K.) i staraÅ‚em siÄ™, żeby za bardzo siÄ™ nie oddalaÅ‚a. PrzetrwaÅ‚em kryzys 6-7 km (zostaÅ‚em wtedy z tyÅ‚u na 8-10 m), na ósmym km wyprzedziÅ‚em Jarka B. i doskoczyÅ‚em do biegnÄ…cych przede mnÄ… dwóch zawodników. I to zupeÅ‚nie nie szkodzi, że Jarek B. przeleciaÅ‚ nas trzech na dziewiÄ…tym kilometrze, i że z naszej trójki byÅ‚em ostatni. Bo urodziÅ‚a siÄ™ przy tym życiówka lepsza o 50 sekund od poprzedniej – 35:22. Jestem zadowolony! Potem caÅ‚e to zmÄ™czenie rozbiegaÅ‚em na pierwszych zajÄ™ciach kursu instruktora LA, który zaczÄ…Å‚ mi siÄ™ w tÄ™ sobotÄ™. ZajÄ™cia byÅ‚y praktyczne, przez dwie i pół godziny w dresach poznawaliÅ›my na stadionie ćwiczenia na rozgrzewkÄ™. Plus porzÄ…dne rozciÄ…ganie na koniec. W niedzielÄ™ pobiegÅ‚em tylko pół godziny w pierwszym zakresie, Å‚agodne rozbieganie po sobocie. ByÅ‚a to wyprawa po samochód zostawiony pod domem znajomych, gdyż zrobiliÅ›my sobie ostatniÄ… imprezÄ™ IV RP. A teraz wracamy do III zakresu. Dobra Noc paÅ„stwu!  Â

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.