Ale się dzieje w tej piłce nożnej. Piszę jako kibic: może by to tak zlikwidować?
Jest czwartek wieczór, Wisła Kraków odpadła jak zwykle. Lech Poznań niezwykle się spina i ma jeszcze szanse, zaczyna się dogrywka. Kurator w PZPN-ie, szantaż UEFY, minister w defensywie, korupcja pod płaszczykiem. Obrzydlistwo.
Widzieliście na zdjęciu kandydata piłkarskiego betonu na szefa PZPN, pana Kręcinę? Ludzie, może to jest niepolityczne, może to jest rasizm chudych wobec grubych, może to niesłuszna intuicja. Ale jak widzę pana Kręcinę, to nie wiem, jak facet tak pozbawiony elemetarnej kultury fizycznej miałby być szefem związku sportowego. Na szefów PZPN, PZLA, PKOl, itp. powinno się wprowadzić testy sprawnościowe.
Jak człowiek się nie wybiega, to ma w sobie tyle złości, co PZPN hipokryzji. Lech Poznań właśnie strzelił trzecią bramkę. Zaraz będzie o bieganiu. Bo już Lech stracił bramkę, prowadzi tylko 3:2, czyli wypada z pucharów.
W poniedziałek po maratonie zrobiłem przepisowe potruchtanie po. Po Lesie Kabackim oczywiście, póki jeszcze wiszą liście. Pół godziny w lekkim tempie. Zaczynałem kilometr po 5:50, kończyłem, już z lekkim oporem po 5:40. Ale nie o tempo przecież chodziło, tylko o przywrócenie ciału elementarnej sprawności.
Wtorek wolne. A środa – Fasolki. Córka przedszkolak chodzi teraz na próby w środy i piątki, a ponieważ MSŻ wtedy pracuje ciałem, to oznacza, że ja mam w środy i piątki Fasolki. Czyli czas na półgodzinny trening na Agrykoli z roztruchtaniem przed i rozciąganiem po. Zrobiłem ulubione półgodzinne interwały – 3 minuty szybko, 2 truchtem, powtarzamy 6 razy. Tempo już ładne, szybkie odcinki po 3:40-3:50 na kilometr. Sprawność odzyskana.
Dziś było wolne, bo przed Poznań Maratonem staram się więcej odpoczywać, trzeba się po Warszawie zregenerować. Wieczorem będzie jeszcze siatkówka korporacyjna w hali nieopodal Gazety. Dlatego dziś siedzę w pracy do nocy, dzwonię do rozmówców, oglądam mecze. Do końca dogrywki 10 minut, Lech Poznań ciągle na aucie.
Jeszcze nie potrafię skupić się na Poznaniu, ciągle serce bije mi w rytmie Maratonu Warszawskiego. Tak przyjemnie było czytać Wasze relacje, spostrzeżenia, pytania i nowe postanowienia. Zdaje się, że po raz pierwszy liczba komentarzy przekroczyła limit założony przez administratorów, bo już się przestały dołączać.
A w Poznaniu Lech ma jeszcze trzy minuty szansy. Sędzia nie przyznał nam karnego, ale chyba słusznie. Jednak jak już zamkną tę piłkę nożna, to będzie czegoś żal…
Jezu. Lech wygrał, bramka w ostatniej akcji. Ostatni raz widziałem polską drużynę tak grającą, do ostatniej akcji, kiedy Widzew wyeliminował Broendby z Ligi Mistrzów. Trenerem wtedy też był Smuda.
Zaczynam z emocjami myśleć o Poznaniu.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.