interwały – 16 stycznia 2007

Jak pierwszy raz widziałem trening interwałowy, to myślałem, że facet jest taki cienki i zdycha. Dzisiaj zrobiłem pierwsze interwały w sezonie. Z dziesięć lat temu, a może nawet więcej biegliśmy z Dzikim po pętli młocińskiej. Przed nami biegł facet w niezłych sportowych ciuchach, my mieliśmy na sobie jakieś dresy pamiętające PRL i buty ze Stadionu Dziesięciolecia. Na pierwszy rzut oka – on prefesjonalista, a my kompletna amatorka. A na drugi? Na drugi rzut oka zaczęliśmy go doganiać. Już prawie go mieliśmy, kiedy gość zaczął uciekać. Rozbawiło nas, że taki ambitny. Wyrwał do przodu i spuchł. Ledwo człapał. Docisnęliśmy i już go mamy, a ten ucieka. Za szóstym razem przyszło nam do głowy, że facet ‚biega jakimiś systemami’. Dziś to zabawne, jak trudno było kiedyś o dostęp do wiedzy sportowej. Nastolatki pewnie w to nie uwierzą, ale nie było internetu. Z książkami – też bryndza. Bryndza to owczy ser, metafora przyszła mi do głowy pewnie dlatego, że pojutrze jadę na Podhale w sprawie oscypka. I tak jak mnie wczoraj prosiliście pozdrowię pająki na nartach i Adama Małysza, o ile spotkam. A dziś byłem na treningu na Polach Wilanowskich i ‚biegałem systemami’. 45 minut biegania – na początku 10 minut powoli i na końcu też. A w środku sześć interwałów – dwie minuty szybko z dwuminutową przerwą w truchcie. Jak szybko? Plan Kęćka każe biegać w tempie kilometr w 3:05-3:10. Nie wiem, czy umiem teraz aż w takim tempie. Biegałem po nieoznakowanej trasie, więc nie wiem też, czy się udało. Ale ścisły program treningowy zaczynam dopiero od poniedziałku. Na razie to przymiarki. Wiem jedno. Na Polach Wilanowskich pająków też nie ma. Zostajemy tu więc z przypuszczeniami i pewną tajemnicą.

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.