łazienki – 6 marca 2008

O szóstej rano córka przedszkolak przytupała do nas do łóżka. Dziwicie się? W końcu raz w życiu ma się szóste urodziny. O szóstej trzydzieści skapitulowaliśmy. Wszystkiego dobrego, żebyś zawsze była zadowolona i żeby cię tyle rzeczy ciekawiło. A tu są ochraniacze na rolki. I rolki. Córka przedszkolak z radością wypuściła powietrze. Bo o tych rolkach marzyła od grudnia. Myślałem, że jest na rolki malutka, ale teraz sobie policzyłem, że córka licealistka dostała rolki tuż po swoich piątych urodzinach. A pewnie i to nie jest rekordem świata. Bieganie było z biegającym szefem, zaraz po przedszkolu, umówiliśmy się nad kanałkiem koło Łazienek. Biegający już biegał i to z kimś, przedstawia mi: – To Janek. Janek dodaje: – Marchewka. Jezus Maria, biegamy z samym Janem Marchewką. Życiówka w maratonie 2:16. Potem przerwa w życiorysie biegowym. I to chyba spora, bo Marchewka sapał przy naszym tempie około 5:00 na kilometr. Pożegnaliśmy się po skończeniu kółka i pobiegliśmy z biegającym do Łazienek. Jak się trzymać cały czas parkanu (no bez przesady), to wychodzi ponad pięciokilometrowe kółko. Tempo równe, kilometr około 5:00, bez pulsometru, ale na pewno ładny pierwszy zakres. Spotkaliśmy dwie wiewiórki. Razem zrobiliśmy coś koło 13 km w godzinę z hakiem. I o 9:40 byliśmy w pracy. Powiem wam, że miałem dziś sporo roboty i trochę to bieganie mi było nie w smak. Myślałem: tyle pracy, a jeszcze mam biegać. Tylko że wstając spokojnie rano, idąc do przedszkola z córką przedszkolakiem, wracając na śniadanie i pogadanie z Moją Sportową Żoną, wsiadając w samochód do Gazety za chińskiego Boga nie zacząłbym pracy tak wcześnie. Bieganie mobilizuje. A żeby nie tworzyć mitów powiem wam, że po pracy miałem drugi trening – z grupą trenera R. na Ursynowie. Wróciłem do domu, wysłuchałem relacji córki przedszkolaka o życzeniach, które dostała, pogadałem z MSŻ, napiłem się płynu przed treningiem, pogadałem, wyszedłem do windy, zjechałem na dół, spojrzałem na zegarek i uznałem, że już jestem na trening spóźniony. I wróciłem do domu. Bo tak naprawdę, to strasznie mi się nie chciało biegać drugi raz i tylko szukałem pretekstu, żeby nie iść na bieganie. Bo nie jestem cyborgiem i też potrafię darować sobie trening. Idę do łazienki, wziąć prysznic.    

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.