Pamiętacie ten odcinek Cosmos 1999 z mgłą, z której człowiek wychodził starszy o dziesiątki lat? W komunikatach meteorologicznych są takie zabawne wyrazy, które chodzą parami, jak bliźniaki jednojajowe. Zawieje i zamiecie. Mgły i zamglenia. Nie wiem, czy to co w środę rano lekką pierzynką otulało moją ukochaną Warszawę, to mgła czy zamglenie, ale wiem, że to było puchate, baśniowe i magiczne. Temperatura minimalna przy tym była – plus 3 stopnie. O 8.25 umówiliśmy się z biegającym szefem na dole słynnego czterystumetrowego podbiegu. Czasem ludzie pytają mnie, jak się ubrać na bieganie w zimie. To powiem co miałem na sobie oprócz oczywistości. Cienki podkoszulek z krótkim rękawem, na to grubą zimową bluzę biegową. Krótkie spodenki, w długich biegam dopiero wtedy, kiedy już się inaczej nie da. Czapka, bo po półtora roku oczekiwania jak pewna firma z trzema paskami obniży cenę czapeczki biegowej – skapitulowałem i ją kupiłem. Teraz nie mogę doczekać się deszczu albo zimna, żeby sobie w niej pobiegać. I koniecznie rękawiczki, bo mi dłonie na zimnie grabieją. Najpierw zrobiliśmy 5 minut truchtu, potem 15 minut krosu po wzgórkach i wąwozach. Namiastka tej rzeźby terenu znajduje się w Lesie Kabackim koło szóstego kilometra trasy. Guru Skarżyński zaleca taki trening pod koniec zimy – przed rozpoczęciem szybszych biegów. Ale wydaje mi się, że takie rozbujanie serca może być pożyteczne też teraz. Pozwala zabić rutynę zwykłych treningów w tym czy tamtym zakresie. Bo co to jest za bieg, kiedy człowiek szturmuje górkę z tętnem rzędu 170-180, a za chwilę powolutku zbiega do jaru, ale zanim tętno spadnie do 120, znów gna na szczyt. Po krosie były cztery podbiegi w tempie ciut szybszym niż to, które chcielibyśmy osiągnąć w biegu na 10 km. A potem przenieśliśmy się do bajki. Chwila truchtu i siła biegowa – najpierw na skraju lasu, a potem na polu, które otulone mgłą zatraciło swój pegeerowski charakter. Dochodziło wpół do dziesiątej, przez mgłę zaczęło się przebijać słońce, co rozjaśniło nieco tę bajkę. Na takim treningu, szczególnie jak się go robi we dwóch i można pogadać, czas pędzi inaczej (kłania się teoria względności). Nie zauważasz, kiedy mija godzina. Wybiegliśmy z tej mgły młodsi, sprawniejsi, choć zmęczeni. Całkiem odwrotnie niż w Cosmosie 1999. Pisałem chyba o tym serialu rok temu, ale ponieważ nikt nie pamięta, co było rok temu w M jak Miłość, to nic się nie stanie, jak powtórzę. To był absolutnie kultowy serial, człowiek cały miesiąc czekał na wolną sobotę, na telewizyjne Studio 2 (m.in. z Tomaszem Hopferem, którego wspominam tu, bo to blog biegowy), a najbardziej właśnie na przygody astronautów z zagubionej w kosmosie (cosmosie) bazy księżycowej. Do dziś pamiętam planetę agresywnych roślin, obcego, który objawił się na pokładzie stacji pod postacią gwałtownie rosnącego niemowlaka i właśnie tę mgłę. Ludzie wychodzili z niej jacyś zepsuci – zestarzali albo źli, nie pamiętam. A nasza warszawska mgła działała zupełnie odwrotnie. Dziś biegający szef stwierdził, że go nosi. Wczoraj był obolały, ale teraz ma furę energii. Ja też, dziś dzień wolny od biegania, więc pojechałem do pracy na rolkach. Usiedliśmy z kartką i zaplanowaliśmy treningi podprowadzające pod kabacką dychę za tydzień. A na razie szukam ojca. Nie własnego, odwiedziłem go dziś, pojechaliśmy do lekarza. Znam fenomenalną lekarkę w przychodni na Bielanach, jak ktoś zainteresowany się odezwie na priva, to podam szczegóły. Latem zredukowała tacie o połowę leki przepisywane hurtowo przez kolejnych lekarzy. Ciśnienie jeszcze mu się poprawiło, a mniej przez to chemii i mniej wydatków. Na te lekarstwa mój ojciec zresztą i tak wydaje więcej niż ja na bieganie licząc ubrania, wyjazdy, wpisowe. Szukam ojca do reportażu. Będę pisał o trudnych relacjach między ojcami i synami. Niekoniecznie zresztą trudnych, ale często, zbyt często dalekich. Żeby dowiedzieć się, co to się dzieje w życiu polskich rodzin, że ojciec jest często na emocjonalnej emigracji. Że syn ma sporo żalu do ojca, a potem przechodzi przez mgłę, zostaje ojcem i znów jest to samo. Jeśli ktoś chciałby o tym porozmawiać do Gazety, to bardzo zachęcam do pilnego kontaktu: ajanatobiegam@agora.pl
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.