Byłem dziś na randce. Z Moją Sportową Żoną. Napiszę wam o tym, bo to piękny pomysł MSŻ. Z rok temu dostałem od niej maila, czy mam czas we wtorek o 11. Ustawiłem sobie pracę tak, żeby mieć i odpisałem. Bo MSŻ poprosiła w tym mailu, żebyśmy o tej sprawie nie rozmawiali, a jedynie komunikowali się mailami. Umówiliśmy się o tej 11. przy samochodzie. Założyłem ciuchy do brudzenia, bo podejrzewałem, że pojedziemy umyć samochód, rozmawialiśmy o tym jakiś czas temu. Ale na wszelki wypadek kupiłem też bukiecik czerwonych róż. To był dobry strzał, bo okazało się, że MSŻ ma bilety do kina i idziemy na najprawdziwszą randkę tyle że w południe przed odebraniem córki przedszkolaka z placówki. Od czasu do czasu wysyłamy sobie takie maile. Oczywiste jest już, że nie rozmawiamy na ten temat. I potem spotykamy się w umówionym miejscu i czasie, dziś była to nasza stacja metra o godzinie 9.15. Byłem o 9.14, bo MSŻ jest punktualna jak obserwatorium w Greenwich i oczywiście już czekała. Oglądaliśmy ‚Testosteron’. Świetne, śmieszne i niegłupie. Żeby się wyrobić na tę 9.14 musiałem wyjść na bieganie o 7.30, kiedy MSŻ dopiero wstawała i budziła córkę przedszkolaka. Zrobiłem dziś pięć odcinków specjalnych w Kabatach. 500 m, 1000 m, 2500 m, 1000 m, 500 m. Każdy o pół minuty wolniej niż zakłada plan treningowy. Trzeba sobie jasno powiedzieć: jest źle. W najbliższą sobotę mam sprawdzian, zawody na 10 km w Lesie Kabackim. To próba generalna przed atestowaną dziesiątką w Poznaniu, do której szykowałem się od zimy. I nie jest dobrze. Biegam za wolno, nie daję rady trzymać szybszego tempa na treningach. Nie spodziewam się tego na zawodach. W czwartek i piątek robię dwa dni przerwy. A w sobotę zobaczymy. Ale czarno widzę, znów inni faceci przed metą będą przeze mnie przejeżdżać jak przez masło. I nawet testosteron nie pomoże.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.