podbiegi – 13 kwietnia 2007

DzieÅ„ zaczÄ…Å‚ siÄ™ od sportu pod górkÄ™. A potem byÅ‚o z górki. Punktualnie o 8.30 (bo z MojÄ… SportowÄ… Å»onÄ… nic nie jest niepunktualnie) wyszliÅ›my – ona na fitness, a ja z córkÄ… przedszkolakiem do przedszkola. Jest coraz cieplej, zaÅ‚ożyÅ‚em krótkie spodenki, żeby być gotowym na ciężki trening. Ale nie jest na tyle ciepÅ‚o, żebym w tych spodenkach domaszerowaÅ‚ w tempie przedszkolaka do placówki. WiÄ™c podjechaliÅ›my samochodem, chociaż krÄ™cenie po jednokierunkowych jezdniach centralnego Ursynowa zajmuje wiÄ™cej czasu niż dojÅ›cie do przedszkola. PodjechaÅ‚em do Lasu Kabackiego, ale tym razem na parking przy Tesco, bo stamtÄ…d do sÅ‚ynnego kabackiego podbiegu sÄ… tylko 2 km, a nie 4 tak jak z mojego tradycyjnego miejsca wbiegu róg MoczydÅ‚owskiej i LeÅ›nej. Dwa kilometry spokojnego dobiegu i jedziemy. WyznaczyÅ‚em sobie 10 podbiegów SÅ‚onika – czyli w obłędnie szybkim tempie. 400 m pod górÄ™. I dziÅ› siÄ™ udaÅ‚o! Wszystkie w tempie – w przeliczeniu na kilometr – miÄ™dzy 3:28 a 3:35. Czyli szybciej niż przy dotychczasowej życiówce na dychÄ™. Strasznie mnie ucieszyÅ‚o, że najszybszy byÅ‚ ostatni podbieg. To jest taki trening, po którym czÅ‚owiek jest jak samolot. A ponieważ to stara metafora, to doÅ‚ożę nowÄ… – czuÅ‚em siÄ™ jakbym z rozmiaru premiera wzrósÅ‚ nagle do formatu wicepremiera G. Nie wiem, czy to dobra ksywka, bo jest przecież też punkt G, wiÄ™c to może być odczytane jako kpinka z wÅ‚adzy. No trudno. Potem dwukilometrowy powrót do samochodu, zatrzymać stoper – a tu godzina i 12 minut. Ja naprawdÄ™ nie mogÄ™ zrozumieć, jak to jest, że te krótkie i szybkie treningi, na które nastawiÅ‚em siÄ™ w tym sezonie, zabierajÄ… tak dÅ‚ugo czasu. Potem do pracy. Szukać bohaterów do opowieÅ›ci o dorastaniu nastolatków, szukać doradcy podatkowego do wywiadu. I tak jak napisaÅ‚em, przez caÅ‚y dzieÅ„ byÅ‚o z górki. UdaÅ‚o siÄ™, zaczÄ…Å‚em siÄ™ umawiać na rozmowy w przyszÅ‚ym tygodniu. Po poÅ‚udniu okazaÅ‚o siÄ™, że dostaÅ‚em już wierszówkÄ™ (choć jeszcze dwa dni do 15.). WiÄ™c jutro jedziemy kupować fotele i sofÄ™ do pokoju, bo te, które mamy sÄ… tak niewygodne, że nikomu nie chce siÄ™ tu siedzieć. I dlatego jak przyszedÅ‚ mój niebiegajÄ…cy przyjaciel (zaczyna myÅ›leć o bieganiu, bo na liczniku stuknęła mu po pierwsze czterdziestka a po drugie prawie 80 kilo), to siedzieliÅ›my caÅ‚y czas w kuchni. Kuchnia to czÄ™sto najprzyjemniejsze miejsce w domu. Â

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.