Polska Biega! A przynajmniej ja dziś biegałem. Ja mam do swojego biegu dwa dni, a Polska ponad miesiąc. Rano robiliśmy porządki przedświąteczne z Moją Sportową Żoną (pracę zostawiam dziś na wieczór). A przed obiadem trening – MSŻ na rowerze, a ja biegiem. Dziś mocne bieganie (tzw. bieg z narastającą prędkością), pół godziny w tempie około 4 minuty 15 sekund na kilometr (u mnie to tzw. drugi zakres). A potem 8 minut w trzecim zakresie i 4 minuty jeszcze szybciej. Tempo około 3:30-3:45. Gdyby nie dopingował mnie pulsometr (tętno pod koniec dochodziło do 180 uderzeń serca na minutę) i MSŻ z siodełka rowerowego (ze swoim słynnym „Szybciej Kiciu!”), nie dałbym rady. W piątek odpoczynek, bo w sobotę start na 10 km w Kabatach. Po rekordzie życiowym w Półmaratonie Warszawskim w ostatnią niedzielę (1:19:24) chciałbym i na dychę zrobić życiówkę. Więc przygotowuję się starannie, dziś tylko regeneracja, dużo węglowodanów na obiad i picia przez cały dzień. Bieg w Kabatach odbywa się raz w miesiącu startuje nas ostatnio ponad trzy setki. Jeśli chcesz dołączyć – szczegóły znajdziesz na www.biegi.pl. Sorry, że piszę tu rzeczy, które wszyscy czytelnicy tego bloga mają w małym palcu lewej stopy. Ale dzisiejszy blog znalazł się na gościnnych występach na stronach piątkowej Gazety Stołecznej, więc musiałem się przebiec po elementarzu. Wieczorem – już po wysłaniu bloga do redakcji – zrobiłem jeszcze porządne rozciąganie (wtedy kiedy córka przedszkolak robiła swoje ćwiczenia korekcyjne). Czuję, że rozciąganie też sporo mi dało na Półmaratonie Warszawskim. Jak już Polska zacznie biegać – a stanie się to w tym roku uroczyście 12 maja – to trzeba by ją namówić, żeby się rozciągała.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.