Własny Wbieg na Wołowiec

Bieganie to wyzwanie. A może wyzwanie to poszukiwanie sensu życia w sytuacji, kiedy jedynym sensem życia wydają się dzieci. Czyli jest to przenoszenie sensu na przyszłe pokolenia, a raczej robi się sztafeta bezsensów, bo w końcu te dzieci też będą musiały szukać sensu życia i być może też znajdą go tylko w swoich dzieciach. Monty Python.

Nie mam depresji jak Justyna Kowalczyk albo Chłopaś, ale w ostatnim tygodniu szczęście i spełnienie czułem tylko raz – po moim wyzwaniu 2014. Wiadomo, że największym wyzwaniem będzie Bieg Siedmiu Dolin w Krynicy, ale to wydarzenie publiczne. A ja lubię w wakacje wyzwać się prywatnie. Kiedyś była wyprawa rowerowa z Warszawy do Rabki w dwa dni, rok temu Bieg Granią Gorców z Krościenka do Rabki, a w tym roku chciałem sięgnąć grani Tatr – zaplanowałem WWW – Własny Wbieg na Wołowiec.

Podjechaliśmy do Doliny Chochołowskiej sporą rodziną. Dziewczyny ruszyły z Małym Yodą na spacer po dolinie, a ja pobiegłem przez dolinę (45 min. do schroniska) w prawdziwe góry. To lubię – biegi po prawdziwych górach. Bieg po godzinie przeszedł w marsz i w 2:30 od startu byłem na Wołowcu, ponad dwa tysiące metrów nad poziomem morza. Czułem, że hemoglobina ściga się z endorfinami, co mi się bardziej namnoży w organizmie.

Na marginesie: czytałem ostatnio pewien blog, na którym podobne emocje opisuje się zdaniem w stylu: „To był wspaniały moment, cudowna chwila i wielkie szczęście”. Blog ma trzykrotnie większą klikalność. Nie budzi to mojej zazdrości, ale przydaje więcej pytań w poszukiwaniu sensu organizującego nasz świat.

Dogoniłem dziewczyny w restauracji w Chochołowie (wybraliśmy się w dwa samochody). Przy skręcie na Słowację jest jedna z lepszych góralskich knajp, a w dodatku ceny ma takie jak na Słowacji przed wprowadzeniem euro. Smacznie i tanio.

Teraz jesteśmy przy granicy czeskiej. Wszystko to zresztą zasługa jednej książki, „Panoramy gór polskich” czy jakoś tak. Tam zobaczyłem bajeczne zdjęcia z Wołowca, że postanowiłem się wyzwać WWW. Dzięki tej książce przypomniałem sobie urok Gór Stołowych i postanowiliśmy z Moją Sportową Żoną pokazać je córce 5klasistce – żeby kiedyś miała szanse szukać sobie wyzwań w górach. Dziś przeszliśmy Błędne Skały.

Może to mnie skłoniło do szukania sensu (na marginesie: szukanie sensu w błędnych skałach; Monty Python)? Pierwszy raz byłem tu w PRL-u, to była nasza ostatnia wakacyjna wyprawa z ojcem.prl. Drugi raz z małym Jaśkiem i jeszcze mniejszą córką studentką (wtedy przedszkolakiem). Trzeci raz z MSŻ, to był nasz pierwszy wakacyjny wyjazd. Teraz jestem z MSŻ i dorastającą córką 5klasistką oraz małym Yodą, który jest zbyt mały, żeby cokolwiek zapamiętać. Jak nam tego wszystkiego Putin nie rozwali, to przyjadę tu pewnie z większym Yodą, a potem może jeszcze kiedyś, a potem to już stary Yoda będzie sobie wspominał, jak był tu z ojcem. Ma to sens?

Kilka zdjęć na koniec. Najdłuższe takie wakacje, urlop wypoczynkowy z tacierzyńskim. Wspaniałe momenty i cudowne chwile.1

Tęcza pod Wołowcem. Na złość wrogom wolności.

Staszewski na Wołowcu. Ku swojej wielkiej radości.

4

MSŻ z córką 5klasistką w prześwicie skał.

5

Małemu Yodzie ciągle marzną nóżki, więc ma je zakryte kocykiem. Tylko dlaczego kocyk jest różowy? Bez sensu.

Updated: 18 sierpnia 2014 — 18:55

  1. Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/08/18 22:50:35

    Tu Dziki. Dziki dziś nic. I nie będzie. Już w stolicy niestety. Dziki


    biega_czu

    2014/08/18 23:12:08

    Widać, gdzie się tęcza kończy!!! Tam podobno zakopany jest skarb. Szukałeś Kołczu?


    anka2013

    2014/08/18 23:42:34

    Moim wyzwaniem jest chyba przyglądanie się temu co siedzi w środku, przeżywanie bez odcinania się, zagłuszania, bez ucieczki w oceny. Przeżywanie i nazywanie na bieżąco lęków, smutków, niemocy, rozczarowań, braku czy radości np. z więzi. Wyzwanie w postaci biegania (czy raczej dreptania w moim wydaniu) bardzo mi w tym pomaga – jakoś bliżej uczuć wtedy ale za to z dystansem. Na myśl o ewentualnej kolejnej przerwie z powodu kontuzji – lepiej nie mówić…


    beat.usia

    2014/08/19 00:39:37

    Z łaciny sent/sens – czuć. A dobrych (od)czuć tu sporo, więc sens jakby jest 😉


    kamilmnch1

    2014/08/19 06:50:57

    Mówili, uważaj na dresiarzy, a tu na zdjęciu tacy uroczy 🙂


    Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/08/19 21:27:10

    A Dziki dziś 16 km po Bielanach. Spod domu pod Forty Bema, kawałek Bemowem, Chomiczówka, Wawrzyszew, rozpędzam się, na Lindego biegnę w stronę Lasu Bielańskiego, biegnie rasowy biegacz, woła cześć Dziki, sylwetka świetna, jakby Kubol, hej, woła Dziki i dalej się rozpędzam, mam zagadkę na resztę biegu, może tutaj się rozstrzygnie… Tempo średnie 4’49. Dziki.


    ok123

    2014/08/19 22:06:13

    Dziki, jakby coś co zdałem relację z Suwalszczyzny pod poprzednim wpisem 😉
    Jeszcze raz wielkie dzięki za informacje!


    Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
    2014/08/20 15:09:40

    maraton w z pokazał jak ważna jest temp.: w chodzie i maratonie kobiet rekordy – idealna temp. 14 stopni, podbiegi nie były przeszkodą…
    marsz


    piotrek.krawczyk

    2014/08/20 19:32:18

    OK 123 – przeczytałem. Ja wtedy skupiłem się w rekomendacjach na terenie Wigierskiego Parku Narodowego. Fajnie, że odkryłeś Jezioro Hańcza, tu przy południowym czubku jest głazowisko Bachanowo, diabeł leciał na klasztor w Wigrach żeby go zniszczyć, kamienie mu wypadły ze szponów i powstało głazowisko. Tu z Hańczy wypływa Czarna Hańcza, krajobrazy jak Finlandia, mieszkają w tej okoicy staroobrzędowcy, zrobii schizmę w kościele, przy każdym domu bania, zapomniałem Ci napisać, żebyś wstąpił do bani, są w okolicach Szypliszek, są też na terenie WPN, na przykład w Maćkowej Rudzie, w Budzie Ruskiej, a w Budzie ma tak zwaną działkę obecny Prezydent RP. Cisowa spoko, przepiękny widok w stronę Cisowej znajduje się w Smolnikach, może i przereklamowane Smolniki, ale są powody… A szczyt Cisowej Góry znajduje się na tej samej wysokości bezwzględnej co lustro Hańczy, co ten lodowiec tu nawyprawiał! Jeszcze Puńsk, wioska o wyglądzie miasteczka z większością litewską, indiańskie napisy i indiańskie słowa, a ludzie serdeczni jak Tarahumara. No i Garbaś, jezioro koło wioski Bakałarzewo na ciągu rzeki Rospudy, tu Dziki spotkał Johna, John Dzikiego, tu zrobiliśmy pierwszy wspólny wyścig, wokół jeziora, 8 kilometrów, tu John pokochał bieganie, Dziki pokochał dziewczynę Johna, zaczęła się tu nasza przyjaźń i wspólne bieganie, granie, gadanie, czyli przyjaźń, tu zaczęła się ponad 30 lat temu Dzikiego miłość do Suwalszczyzny. Cieszę się, że na Piaskach nie było mokradła, czasem Wigry wylewa aż pod wysoki brzeg. Czerwony Krzyż jest dla koneserów, albo zachwyt, albo nic, cieszę się z Twoich wrażeń. A Dziki dziś na razie 40 km rowerem użytkowo do pracy, z pracy, może nie najkrótszą drogą, do pracy mam 10 km… Może coś jeszcze będzie. Dziki


    kamilmnch1

    2014/08/20 19:55:26

    http://www.redbull.com/za/en/adventure/stories/1331672300014/travailen-full-version


    ocobiegatu

    2014/08/20 21:29:50

    Diabeł miał też problem z doniesieniem siei z Włoch nad jezioro Wigry.
    Sieja to rzadka ryba i podobno występuje tylko w jeziorze Wigry. Sielawa występuje częściej.
    Diabły generalnie mają problemy w powietrzu. Zawsze czegoś nie doniosą..).
    http://www.wigry.net.pl/dane/legendy.php


    anka2013

    2014/08/20 22:02:01

    Różowy kocyk ma sens, w końcu Yoda I Mazowiecki. Tu, wg prababci, niebieski dla dziewczyn (swoją drogą, horror z tym różowym terrorem… przy czym kolor jak kolor, jedni lubią inni nie). Sensu na pewno nie ma, gdy ktoś kto się nie zna (czyli ja) próbuje zrozumieć czy pretensje do Chabowskiego za wyrwanie się do przodu są uzasadnione. Można fachowców podpytać? W Swansea wydarzenie dla mnie pełne głębokiego sensu (www.paralympic.org/athletics). I znowu sportowe emocje – Michalski srebro a Derus złoto (o innych nie wspominając). Londyn się przypomniał. Jakże oni niesamowicie potrafili wtedy celebrować nie tylko Olimpiadę ale również Paraolimpiadę.


    Gość: Jarek, *.internetdsl.tpnet.pl

    2014/08/21 09:27:01

    Byłem, byłem w rezerwacie Błędnych Skał :), wprawdzie było to jakieś hmmm…. z 24-45 lat temu ale pamiętam doskonale – uwielbiam wszystkie polskie góry!


    Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
    2014/08/21 16:23:19

    wydawałoby się, że chabowski to fachowiec – widocznie im także przytrafiają się amatorskie błędy, zdarza się i biega sie dalej – bardziej mnie dziwią zachwyty i komentarze w stylu
    „wyrósł nam wspaniały zawodnik, który już niedługo będzie mógł się ścigać z kenijczykami” (eurosport) – jednak jakieś pojęcie wypadałoby mieć…
    marsz


    piotrek.krawczyk

    2014/08/21 19:33:47

    Tu Dziki
    Czy ktoś zauważył, że Polska Biega to już nie są strusie tylko dwa bumerangi? I że nie ma tego bloga na Polska Biega? Czy Dzikiemu się coś pomyliło? A Dziki dziś jeszcze nic. Ale może będzie. Dziki


    anka2013

    2014/08/21 19:44:53

    Marsz, dziękuję. Za Eurosport nie mogę się wypowiadać. Na pewno pojęcia to nie ma moja osoba, a z chęcią przeczytałabym coś wartościowego na temat biegania. Poza książkami Scotta Jurka, McDougalla i Gallowaya – te akurat znam (kilku nieciekawych nie pamiętam). Czy mógłbyś coś polecić?
    Na stronie eurovision (jakoś lepiej się ich słucha) bardzo się Chabowskim podczas biegu zachwycali. Bez przerwy podkreślali, że w ogóle nie było widać po nim zmęczenia, podziwiali pracę rąk. Chyba bardzo trudno w trakcie biegu ocenić czy już ponosi ambicja czy to jest dzień na życiówkę. Czy to się jednak da przed zawodami wyliczyć, wyznaczyć sobie granice nie do przekroczenia? Pytam z ciekawości – dla mnie 5 km, w dodatku bez ścigania się, w zupełności wystarcza.


    Gość: rob, *.home.otenet.gr
    2014/08/21 20:01:14

    A mnie się wydaje, że będzie tak jak powiedział Bartek. Chabowski zrobił porządny trening w tempie docelowym a za miesiąc wystartuje w komercyjnym maratonie.


    kamilmnch1

    2014/08/21 20:27:51

    Marcin Chabowski ćwiczył mięsień miesiąca- triceps, obozowicze z Rabki wiedzą w czym rzecz.


    pict

    2014/08/21 22:13:56

    @Wojtek – bardzo fajny wpis


    Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/08/21 23:04:52

    Też tak myślę, niestety. To ponoć normalna strategia od kilkudziesięciu lat, od czasów Skarżyńskiego. Kasa rządzi w sporcie zawodowym. A Dziki dziś 10 km po Bielanach. Wczoraj rozmawiałem z Michałem SFX-em między innymi o bieganiu. Michał czuje się dobrze, biega, organizuje coraz fajniejsze biegi. No i Dziki powiedział SFX-owi, że chociaż nie startuję wcale, to mam przekonanie, że bez zawodów mogę przebiec 10 km w 42 – 43 minuty. To dziś czterdzieści parę minut prawdy. Start spod domu, runda wokół domu1,5 km, bo nie wiedziałem dokąd biec, byle nie było świateł, tempo 4’30, za wolno, prosto Broniewskiego aż na koniec Sadów Żoliborskich, już pięć kilometrów, już lepiej, na półmetku 21:50, teraz w głąb Żoliborza, wbiegam na Marymont, granica między Żoliborzem i Bielanami to Trasa Toruńska, inaczej Trasa AK, przebiegam kładką pieszo – rowerową, już Słodowiec i osiem kilometrów, co też Dziki nagadał Michałowi, przedszkole Hani, liceum Dzikiego a także Johna, wbiegam w moje osiedle, jest dziesięć kilometrów, czas 42:43. Wyrobiłem się. Dziki


    Gość: beztlen, *.jjs.pl
    2014/08/21 23:21:15

    Piotrek – możesz przebiec w 39′;
    pozwolę sobie nie zgodzić się z oceną występu Chabowskiego na ME, jestem prawie pewien, że chciał dobiec do mety, ale głupota mu na to nie pozwoliła…


    ocobiegatu

    2014/08/22 09:25:48

    Chabowski był Zającem,ale ze zmęczenia pogubił się dla kogo..).
    Myślałem ,że chce podkręcić tempo, aby zmęczyć 39-letniego obrońcę tytułu.
    Może Szost dobrze się czuł i szybsze tempo by mu pasowało a i Chabowski może by wtedy coś ugrał , gdyby nie przesadził.. Jak się okazało Szost biegł z kontuzją.
    To nie kolarstwo. Nie ma rozprowadzania , jednak tajemnicą jest czy zawodnicy mieli jakoś to rozegrać również pod medal w drużynie.Z kolei są oni chyba pod różnymi trenerami (?). Wyszło na dobrze. Jaredowi to szybsze tempo pasowało. Miał Dzień Bryczki. Czyli dwóch koni..).


    Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
    2014/08/22 14:32:48

    chabowski chciał ale go zaćmiło, szost się naprawdę starał ale pokonała go choroba
    pl-pl.facebook.com/szosthenryk
    marsz


    Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
    2014/08/22 15:18:22

    anka – no właśnie tego typu zachwytom jakie słyszałaś na eurovison dziwię się bardziej niż chabowskiemu, w jaką euforię wpadliby komentatorzy, gdyby wszyscy zawodnicy pobiegli tak jak mch, co z pewnością dla większości z nich nie byłoby problemem, i zeszli po 30 km, czy wtedy też uznaliby ten bieg za wspaniały czy zrozumieli, że nie na tym polega maraton

    z treningowych długo korzystałem ze skarzyńskiego, teraz z danielsa, z „motywacyjnych” bardzo lubię „14 minut” salazara, z nowości ciekawą alternatywą
    wydaje mi się „sztuka szybszego biegania” goatera
    marsz


    Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
    2014/08/22 15:29:06

    obyśmy więc byli w pełni władz fizycznych i umysłowych, kiedy nadejdzie ten dzień, kiedy nadejdzie… 26.10 maraton frankfurt , a wcześniej:
    12.10 – 21,1 km legnica 06-11.10 – zgrupowanie z samym sobą w szklarskiej 28.09 – 10 km albo 5 km bielany wroc 14.09 – 30 km maraton wroc 30.08 – 10 km góra marsz
    ps. dziki gratulacje, taki wynik na zwykłym bieganiu bez treningu! naprawdę nie chciałbyś trochę poćwiczyć i pobiec 39′?


    piotrek.krawczyk

    2014/08/22 19:38:55

    Tu Dziki
    Dziki regularnie biegał 10 km po 39, a raz 38 w Sulejówku, 11 open, są kategorie, idę na dekorację jak po swoje, nagrody wręcza Wnuczka Marszałka, i co, szóste lub piąte miejsce w kategorii M40, w M18 wtedy byłem drugi (byłbym, ale nie te lata), w M30 byłbym trzeci, co za los, ścigałem się chyba jak nigdy. A kiedyś na Biegu Powstania Dziki prawie wygrał, to było 39 wieczorem i w duchocie, jak zbliżałem się do mety organizatorzy zaczęli rozwijać taśmę i wołać „pierwsza kobieta!”, na szczęście nie rozwinęli, zobaczyli, że Dziki ma długie włosy i w ogóle zgrabny typ ale nie jest kobietą 🙂 Raz byłem drugi na dyszkę, też koło 39 minut, pierwszy był John, za to dopadł Dzikiego dopiero po ponad dwóch kilometrach, to było na Pucharze Maratonu Warszawskiego, wygrałem cały ten puchar, John był drugi, to dlatego, że Dziki miał liczone cztery starty na pięć, a John trzy starty. Jeszcze w Legionowie Dziki był jedno miejsce za Jackiem Gardenerem, czyli normalnie powinienem być drugi, bo Jacek gdzie startuje tam zazwyczaj wygrywa, ale znów raczej wyszło inaczej, przybyli szybcy koledzy z Podlasia i z Ukrainy, Dziki piąty w kategorii, wynik znów 39 minut. No to po co się męczyć? 🙂 A Dziki dziś 16,5 km po Łosiowych Błotach i okolicach, kilka kilometrów asfaltu, błota przeschły, tempo średnie 5’20 min/km. Dziki


    sfx

    2014/08/22 20:34:09

    dziki. pobiegłeś bez atestu z a do b i do tego na pewno z górki :), nie dałbyś rady w 43′. ja dziś nic. tak jak wczoraj nic. ale przedwczoraj było coś. jutro może orientacja rogaining 8h. jeszcze nie zdecydowałem.

    nocna ściema już niedługo. czwarty raz. wszyscy mile widziani. zapraszam do koszalina po rekordy. ostatni łikend października. maraton i półmaraton.
    nocna ściema to pierwsza podblogowa impreza, która oficjalnie pomierzyła czas czipami :). no i taka, która blogowiczom kołcza zawdzięcza nazwę (kłe). taka, której zapalnikiem było spotkanie w realu na biegu czterdzieści i cztery, kiedy to na kuchni wrzało spaghetti bolognese. a było to po primaaprilisie w 2011 roku. dziś dziki jest już stary ;).


    sfx

    2014/08/22 20:35:16

    no i dziki. planuj czterdzieści i cztery plus cztery 🙂


    anka2013

    2014/08/22 22:55:37

    marsz – dziękuję


    beat.usia

    2014/08/23 00:43:39

    A w 2008 SFX już ściemniał i gonił Asię ;), a ja goniłam wszystkich 😉
    +6 lat…


    johnson.wp

    2014/08/23 11:06:39

    Akurat wczoraj wieczorem zebrałem myśli żeby zastanowić się nad sensem własnego wyzwania 2014. To już za tydzień. Ostatnia chwila żeby nastawić się na właściwy kierunek, żeby potem nie błądzić. Napisałem tak:
    Już czas nastawić psychikę na mono-mentalne zmaganie z mitem żelaznego człowieka. Spróbować być Dawidem, bo na Goliata raczej nie wyglądam. Radykalne wejście w wysiłek, dystans i czas. Bez zawahania, bez oglądania się wstecz czy blisko są ścigające się ze mną demony trzech głębin. Trzy głębie. Jedna to żywioł wód, w którym przyjdzie mi trwać prawie dwie godziny, tak długo, że niemal zapomnę gdzie jestem i co tam robię. Wiem że tak jest, próbowałem. Druga ma nieznany mi jeszcze wymiar siedmiu godzin nieustannej i jednocześnie precyzyjnie odmierzanej prędkości. Wyobraźcie to sobie, człowiek nieomal staje się maszyną, równomiernie przekształcając energię serca i nóg na rytmiczne dzielenie drogi przez czas. Wreszcie wkroczę w głębię, którą dobrze znam, lecz niedostępną dla zrozumiałych wyjaśnień, w kierunku horyzontu, którego nie da się zmierzyć nawet maratońską miarą. Chciałbym tam się dobrze czuć, ale wiem, że może być tak jak nie raz już było, że nie będę sam, bo moim towarzyszem w pięciogodzinnym biegu będzie ból. Znam ten ból dobrze, nie przeraża mnie, jest mi bliski, to jest coś co odrywa mnie od przyjaznego łożyska Ziemi i pozwala spojrzeć na siebie szczerze, jak na istotę, która nie jest wszechmocna, która ma swój początek i koniec. Rzecz w tym, aby to nie był koniec ale właśnie początek. Dlatego Iron Man. Przez żywioł żelaza do człowieka.


    piotrek.krawczyk

    2014/08/23 20:02:36

    Johnson – bądź z krwi, kości i z niech lata nad Tobą Twój anioł stróż, o ile da radę, jak nie da rady, niech zawiśnie jak śmigłowiec, to fajna fucha być aniołem stróżem Johnsona, wystarczy uważna obecność, resztę zrobi Johnson. Wystarczy Ci te parę gramów żelaza, które nosisz, niech żelazo rusza się w Tobie, niech łapie tlen, oddaje, jak będzie trzeba sięgniesz do jądra Ziemi po nową dawkę płynnego żelaza, wtedy znajdziesz się poza bólem i poza zmęczeniem, wśród nietkniętych i nieskończonych zasobów energii, emocji, jak Scott Jurek na Badwater, jak Ty sam i tylko Ty wiesz kiedy i gdzie, jak Dziki kiedyś na maratonie w Łodzi, jak każdy kiedyś gdzieś… A Dziki dziś jeszcze nic. Ale będzie. Dziki


    kamilmnch1

    2014/08/23 20:37:56

    Kamil dziś trening roku. We wtorek poprawiłem swój rekord trasy o minutę, choć w pełni nie miałem zamiaru się ścigać ale docisnąłem na końcu. Dziś wstałem po ósmej- nadal odczuwam intensywny urlop- miałem mało czasu więc pobiegłem w miarę mocno, później aktywne podbiegi, jeden po drugim, zbieg i powrót do domu. Rekord z wtorku poprawiony o cztery minuty!!! W domu lekkie odruchy wymiotne, znaczy się trening był mocny.
    Teraz piwkiem świętuję pierwsze miejsce Picta w kategorii samorządowców w półmaratonie, później może winko 🙂


    Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/08/23 23:37:53

    Brawo Pict! W stolicy jest radny, który biega wszystko, dochodzi już do setki maratonów, kilkanaście ultra, z tym, że Jarek przybiega na metę maratonu półtorej godziny za Pictem. Zasłużone mistrzostwo! Gratulacje!
    A Dziki dziś 14 km spod domu do domu. BNP na dwójkach, pierwsza 5’23, ostatnia 4’24. Las Bielański, Kępa Potocka, powrót od strony Bemowa. Średnie tempo 4’55. Lekko, płynnie i nawet szybko. Tylko niezbyt spokojnie. Nie jestem jeszcze Caballo Blanco 🙂


    piotrek.krawczyk

    2014/08/24 19:31:31

    A Dziki dziś 23 km po Puszczy. Nareszcie! Nareszcie u siebie! Z Truskawia do Roztoki, po drodze Wiersze, powrót przez Trytew i Mały Truskaw. Lekki deszczyk, jesień idzie, Puszcza robi się coraz piękniejsza, najpiękniejsza będzie na początku października. Tempo 5’40, trochę szybciej niż na 4 godziny w maratonie. A dziś odbył się Wigry Maraton, bez Dzikiego, trzy wyniki poniżej trzech godzin, pięćdziesiąt wyników poniżej czterech godzin, zawodników stu czterdziestu. Czy Dziki pobiegnie jakiś maraton w tym roku? Chyba nie. Może dwa i pół w jednej setce w pięknej Puszczy Kampinoskiej na początku października. Dziki


    wojciech.staszewski

    2014/08/25 20:09:52

    Przepraszam, a czy Johnson nie został IronManem? Czy czytałem zapowiedzi bez zrozumienia?


    gregorr82

    2014/09/05 17:37:02

    Bardzo ładne widoki 🙂

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.