rzyganie – 23 grudnia 2006

Nie będę jadł śniegu. Nie będę jadł śniegu. Nie będę jadł śniegu. Chętnie napisałbym to zdanie tutaj sto razy, tak jak zadawało się niegdyś uczniom. Ale w epoce ctrl-c – ctrl-v nikt by nie uwierzył, że nie wklejałem. Co mnie podkusiło na wczorajszym treningu, żeby pięć minut przed domem zjeść sobie trochę śniegu. To prawda, chciało mi się pić, to prawda byłem głodny – ale pomysł totalnie odlotowy. Odleciałem niestety wieczorem do toalety. Największym wysiłkiem w dniu wczorajszym nie był dwugodzinny trening, ale monstrualne wymioty. Nie będę jadł śniegu, nie będę jadł śniegu, nie będę jadł śniegu. To było chyba przez ten śnieg. Bo piłem to co inni, jadłem to co inni. No i śnieg. Nie będę, nie będę, nie będę. Dzisiaj z treningu nici, przekładam bieganie na jutro (jutro miało być wolne), to ostatni, czwarty w tym tygodniu trening. Dziś czuję się jak pusta bateryjka. Chodzę niemrawo, myślę powoli. A jeszcze do tego popsuł nam się samochód. Pasek klinowy, termowentylator oraz tłumik, mechanik weźmie się za to w środę. Przez kontrast czuję tylko, ile na codzień mam energii, jaki jestem przez ciągłe treningi stuningowany. Mam nadzieję, że stanę na nogi szybciej niż samochód.

Updated: 11 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.