Ani słowa o Mojej Sportowej Żonie, no poza tym, że od ślubu jestem w niej jeszcze bardziej zakochany. Zakopane już za nami, a przede mną Łódź (czytaj: uć). Półmaraton. Ostatni wiosenny start na dystansie ponad 10 km. Mam nadzieję, że jeszcze na formie wytrenowanej na Cracovia Maraton.
Bo wiecie jak to jest? Jak ktoś zaczyna, to niech biega sobie spokojnie, powoli, coraz dłużej, ale nie szybciej. Parametry będą rosły, a wyniki poprawiały się jak po eliksirze. Jak ktoś biega rok, niech próbuje wprowadzać trzy różne treningi – wytrzymałości (długo i wolno), szybkości (krótko i szybko, najlepiej w kilkusetmetrowych odcinkach przedzielanych truchtem) i siły (podbiegi, skipy po kolejnym roku). Ale po kilku latach zatrzymujemy się na jakimś poziomie i żeby go przeskoczyć, trzeba robić BPS pod konkretne zawody. Mam nadzieję, że te osiem tygodni specjalnego treningu przełoży się też na kolejny bieg – właśnie łódzki półmaraton.
Pisałem już o wtorkowym BNP, biegu z narastającą prędkością. W środę byłem na Bielanach, bo ojcu odpadła klamra od protezy i poszliśmy do dentysty. A potem skoczyłem do pobliskiej Puszczy Kampinoskiej, razem z Dzikim. Jemu chodziło o zrobienie 18 km 450 m, żeby przekroczyć 150 km od początku maja. A mi – o półtorej godziny biegu w pierwszym zakresie. Czyli dokładnie o to samo. Dobiegliśmy z Truskawia do Wierszy i z powrotem, jaka ta Puszcza robi się mała. Kiedyś to była megawyprawa, a teraz musieliśmy na koniec nadkładać dookoła.
Nie mogę przekonać MSŻ do puszczy i zgadzam się, że ona rzeczywiście jest nudna, kiedy się idzie szlakiem. Nic się nie zmienia przez pół godziny. Co innego, kiedy człowiek biegnie. Leśny dukt, piaszczyste pagórki, las mieszany, iglasty i porośnięty mchem, znów piachy, górki z dołkami, w których o świcie gromadzi się ozon (pamiętasz, Dziki?), bagno-rezerwat i liściasty finisz. Cuda niewidy. 18 km 800 metrów w 1 h 31 min., średnie tętno 148 czyli idealnie, tempo ostatnich kilometrów 4:40 na kilometr czyli powyżej oczekiwań.
Dziś rano sobie dołożyłem. Normalnie czwartek to dzień odpoczynku (piszę, bo odpoczynek to ważny element cyklu treningowego), ale w tym tygodniu odpoczywam w piątek przed niedzielnym startem. W czwartek były za to kilometrówki. A ściślej tak: poszedłem sam na 333-metrowy stadion przy Koncertowej, najpierw 666 metrów szybko, minuta przerwy w marszu, 333 metry szybko, minuta przerwy – i tak 6 razy. Tempo szybkich odcinków ok. 3:30 na kilometr, czyli szybciej niż chciałbym pobiec w Łodzi, tam wystarczy mi 3:44 na kilometr – żeby poprawić moje 1:19:14, życiówkę z zeszłorocznej połówki w Warszawie.
Szaleni profesorowie matematyki mawiają, że ta dziedzina jest piękna jak poezja. Powiedziałbym, że bieganie jest piękne jak matematyka.
biegofanka
2009/05/15 11:53:13
Co do zdjęcia, nie będę prawić banalnych komplementów, dodam tylko, bądźcie zawsze tak szczęśliwi. Udanego biegu w Łodzi:))
–
piotrek.krawczyk
2009/05/15 12:42:51
John (czyli Szkielet). Zaprowadź Kingę na wydmy koło Wilkowa, na Górę Ojca (weźcie sprzęt dla Oli, bo to największa piaskownica w okolicy Warszawy). Różnice wysokości dochodzą do 50 m! Kinga poczuje się, hej, jak w górach. Nieprzypadkowo pasmo połączonych wydm koło Roztoki nosi nazwę „Karpaty”. Zapach ozonu przy wschodzącym Słońcu! A pamiętasz, jak wbiegliśmy o świcie na Górę Ojca właśnie i obudziliśmy ostatnią prawdziwą hipiskę? Jak wychyliła się z namiotu i powiedziała „hej”…
–
starywilma
2009/05/18 19:17:33
Dawno się nie pojawiałem na tym forum. Przede wszysytkim składam najserdeczniejsze życzenia młodej parze jako małzonek żyjący już w takim szczęsliwym związku od ponad 41 lat. Chciałbym się również pochwalić (choć określenie chwalić, brzmi tutaj – biorąc pod uwagę osiągi forumowiczów – dość śmiesznie), że nareszcie wziąłem udział w zawodach. W minimaratonie krakowkim (24:33; netto 24:15) oraz w półmaratonie w Łodzi – M Banku (02:24:50; netto 02:22:54). Nie są to wyniki, może dla innych do chwalenia ale mnie osobiście sprawiają radość. W końcu w wieku 64 lat zadebiutowałem w zawodach. Mimo bardzo wielu negatywnych komentarzy na temat imprezy w Łodzi, ja udział w swoim 1 półmaratonie wspominam wspaniale, może dlatego, że jestem z Łodzi i mapkę biegu wbiłem sobie w głowę.
–
sfx
2009/05/18 19:49:56
Więc i ja muszę się odezwać, skoro młodzież się zaczęła udzielać 😉
Lat tyle co pól na szachownicy, a uważa, że takie wyniki to pestka ?
Wypada tu tylko PODZIWIAĆ śmiałków i takich debiutantów jak Ty.
Ja jeszcze nie mam na karku połowy pól szachownicy (do listopada), a wyników wiele lepszych nie mam…
Chwal się chwal – jest czym i nikt Tobie tego nie odbierze.
–
wojciech.staszewski
2009/05/18 19:50:39
Stary Wilmo, widziałem na forum biegajznami.pl, że się szykujesz do Łodzi. Bardzo się cieszę, że wystartowałeś. Mam nadzieję, że Ty też miałeś z tego trochę radości. I że swoim przykładem ośmielisz do startu, sportu, aktywności tych, co mają na liczniku trochę mniej niż twoje 64 albo trochę więcej. Sport to życie.
Napisz trochę więcej, co przeżywałeś na trasie, na finiszu, na mecie.
A co do kłopotów na trasie, to zapewniam Cię, że są biegi, na których nie trzeba na każdym skrzyżowaniu się bać, czy sędziowie nie skierowali nas na trasę innego biegu 😉
–
biegofanka
2009/05/19 09:13:11
Starywilmo, ja też podziwiam, chylę czoła i życzę dalszej determinacji, czerpania radości ze startów w biegach i sukcesów!