Dlaczego biegam w opasce, dlaczego nie pobiegałem z biegającym szefem i jak to się ma do bólu, który każdy kibic teraz przeżywa? Po kolei.
Kolano prawe zaczęło mnie boleć po sobotnich zawodach. W niedzielę było ok, ale tylko do 25. kilometra treningu, potem zrobiło się gorące jak ognisko zapalne. W poniedziałek odpuściłem trening, żeby noga doszła, ale to wszystko już wiecie z poprzedniego odcinka. We wtorek były pierwsze w tym roku Fasolki, pojechałem w rzeczach biegowych, bo było dobrze, ale z opaską na kolanie, bo nie do końca. Chciałem zrobić lekkie powtórzenia, z długimi przerwami, żeby się nie przeciążać. Ale kiedy poczułem zapach tartanu na Agrykoli nie dałem rady. Było sześć razy 400 m na maksa z przerwami po 200 m w truchcie, a potem sześć razy 100 m na maksa. Usainem Boltem chyba nie zostanę, ale przedostatnie powtórzenie zrobiłem w 15,37, więc skończyłem z zadowoleniem. I z umiarkowanie zwiększonym bólem kolana.
W środę mieliśmy robić podbiegi (już ostatnie dla mnie przed Maratonem W.) z biegającym szefem. Ale biegający przysłał wieczorem sms-a, że nie może, bo noga go boli. Dziś już przeszło, jesteśmy umówieni w sobotę, to się dowiem, o co z nogą chodzi. Ale zacząłem sobie myśleć nad piłowaniem, żyłowaniem i dociskaniem.
Zaczyna się sezon jesiennych maratonów. Wszyscy jesteśmy w BPS-ach, błogosławieni ci, którzy nie są. Dociskamy ile wlezie i pojawia się zmęczenie materiału. Jeśli chcemy urwać te minuty albo sekundy z życiówek, mamy taką ambicję, chcemy jak to kiedyś mi się nazwało pobawić się w sportowców – musimy poruszać się na granicy maksymalnych obciążeń. Kiedy ją przekraczamy noga, kolano protestują. Albo Achilles nawala, jak u Maryśki.
Dlaczego nie biegam maratonu w 2:04 nie ścigam się z Hajle G.? Bo nawet gdybym chciał tak się wytrenować, to mój organizm nie zniósłby takich obciążeń. Dlatego biegający szef nie pobije rekordu świata w kategorii M55. Dlatego Paweł Brożek nie dorówna Cristiano Ronaldo.
Może kiedy bogowie nas zawiedli (bo będę się upierał, że futbol jest jak religia) czas zobaczyć, że nie mieszkali wcale na Olimpie tylko na Łysej Górze i wyżej nie wlizą, bo mają lęk wysokości. Że są podobni Achillesowi, mają jego piętę wyrytą na duszy. Może tak jak przekonuje ostatnio Zbigniew B. nie ma co mieć pretensji do piłkarzy, bo oni przegrywają nie dlatego, że są złośliwi, tylko za słabi. Tak jak nikt z nas nie musi tłumaczyć się, dlaczego nie stanie na pudle np. we Wrocławiu.
Dziki, który właśnie rusza na Wrocław, jest w megaformie. Doszedł do niej zupełnie inną ścieżką, niż ta, do której ja was namawiam. On nie robi na zmianę długo/wolno i szybko/krótko. Tylko ciągle długo i dość szybko. Parametry ma niebywałe, I zakres biega teraz o parę sekund szybciej ode mnie, chociaż na wiosnę byłem od niego w maratonie o pół godziny szybszy. Gdyby parametry biegały, byłbym pewien, że złamie trójkę. Realnie to myślę, że się do niej mocno zbliży.
Mieliśmy dziś zrobić ostatnie bieganie przed Wrocławiem, ale Dziki mógł tylko rano na Bielanach, a mi wypadł trening z córką 1klasistką na wymienionym na mniejszy rowerku. Bo córka zaczyna dziś lekcje o wpół do pierwszej, więc wymyśliłem, że wezmę ją na 45 minut spokojnego biegu w I zakresie. To taki trening regeneracyjny, odkręcenie poprzednich dwóch mocnych dni. We wtorek (jak pisałem) były interwały, a w środę (jak nie pisałem) zamiast podbiegów z biegającym zrobiłem sobie sześć powtórzeń Słonika z dołu do góry i z powrotem na dół. Czyli najpierw podbieg, ładowanie mięśni, a zaraz zbieg i rozkręcanie śruby, dwie minuty odpoczynku w rozciąganiu i znów to samo. Jakbyście chcieli powtarzać wydłużcie przerwę, żeby wam tętno spadło do normalnego.
Fajny mi sie szykuje weekend. W piątek długie wybieganie, moja trzydziestka, w sobotę córka 1klasistka występuje z Fasolkami koło zoo, w niedzielę jedziemy na spływ (może ktoś jeszcze chętny?) na Pilicę, a siatkarze dadzą nam to, czego piłkarze od epoki Gierka dać nam nie mogą.
Co do Gierka – młodsi: google. Z Achillesem może też.
ocobiegatu
2009/09/10 22:44:50
Było tu na tym blogu więc dziś o moich ulubionych , kultowych biegach ciągłych na intensywnym tempie – czyli w krajach anglosaskich tempo -run.
Ja jako rekreacyjny ( w niedziele zostane sportowcem bo nie chce mi sie biegac tego maratonu ale pobiegne) preferuje proste biegi , bez jakichkolwiek kombinacji – typu przebieżki , interwały. Ciągłe biegi na min.( u mnie) 83% hrmax.
Wydaje mi sie , ze gdybym robil bieg zmienne to zagubi mi sie poczucie tempa a to mam juz chbya niezle wyrobione.
Jest zadanie – odprężyc sie, pobiec jak najszybciej na 5,10 a nawet 15km. Nie obchodzi mnie czy to podprogowo, nadprogowo, śródprogowo czy progowo..:)). Max , niemal max…
Bardzo lubię te biegi , to nie tak , że ja to ćwiczę specjalnie. Ja w ogóle nie biegam drugiej strefy – tylko same skrajnosci – albo wolno długo ale juz dystans przyzwoity – np.20km albo te tempowki.
Tempówki są dla mnie debeściaki i koledze amatorowi co chce mało biegać w kilometrarzu ( te 3o km tygodniowo) bym polecił to właśnie. Oczywiście wcześniej daj sie zbadac lekarzowi , wczesniej chod , wolno , dlugo ..ale po tym tempo – Wyczerpujace biegi ,ale jak to sie robi czesto to poczucie zmeczenia powoli spada , sam to obserwuje. Mysle , ze gdybym byl programowany – interwaly , zmienne biegi – to bym nie mial tej radosci z biegow tempo. No i te wyniki…to fakt , zyciowki leca jedna po drugiej. Naukowo- te biegi adaptują dosłownie wszystko – i wytrzymałość i prog anaerobowy i mitochondria sie poprawiaja i mikrokrążenie i ekonomia biegu..
Warunek – jasne – nie dac sie poniesc i odpowiedni po tym odpoczynek.
I mózgowe teorie zmęczenia są w zgodzie -i są to biegi specyficzne (podobne) do zawodów a więc …viva tempo – run !!!…:)))
–
biegofanka
2009/09/11 09:17:12
A ja Wam zazdroszczę tego udziału w maratonie wrocławskim…
Ocobiegatu – chętnie sama pobiegłabym (Wrocław tak blisko…), gdybym była przygotowana, ale wiem, że jeszcze muszę trochę potrenować, chociaż ostatnio biegam troszkę szybciej… Jak zmobilizować Cię do tego maratonu… po prostu: potraktuj ten bieg, jako przygodę z MARATONEM, przecież o to chodziło, żeby ten dystans przebiec… a potem czekamy na relację… Jak zwykle, trzymam za Was wszystkich kciuki i życzę wspaniałych wrażeń z biegu i nie tylko… (kto nie był we Wrocławiu, powinien troszkę dłużej czasu tam spędzić, chociaż po Rynku pospacerować… ma swoisty urok, pozostawi niezapomniane wrażenia…):))
–
m42195
2009/09/11 12:07:04
Z tym googlowaniem u młodszych to przesada. Mając 12 lat (czy ile się tam miało w gimnazjum) nie potrzebowałbym google aby rozumieć ocb 😉
@biegofanka – Ja też jestem słabo przygotowany ale ryzykuję i debiutuję w Warszawie. Okaże się czy metoda ‚biegania na żywioł’ jest całkowitą klęską.
Pozdrawiam 🙂
http://www.run.blog.pl
–
wojciech.staszewski
2009/09/12 19:21:08
ale cisza na blogu,
mam nadzieję, że worek z komentarzami się rozsypie jutro, kiedy Wrocław pobiegnie. rozmawiałem przed chwilą przez telefon z dzikim/ocobiegatu/sfxem. trzymam kciuki za jeden dobry debiut i dwie porządne życiówki.
–
biegofanka
2009/09/12 20:37:52
Cisza… bo emocje sportowe dziś na pierwszym miejscu… wiedziałam, że przy tym szczęściu naszych siatkarzy a do tego wspaniałej dzisiejszej grze awansują do finału… Jutro też emocje… Wrocław startuje, ja kibicuję synowi w meczu a potem Kubicy (niestety dziś miał znowu trochę pecha), na końcu siatkarzom… niech zagrają tak pięknie jak dzisiaj… Ocobiegatu, Sfx, Dziki i wszyscy, którzy jutro we Wrocku startujecie: POWODZENIA!:))
–
ocobiegatu
2009/09/12 21:27:27
Dziękuję wszystkim za życzenia – przed maturą biegacką..).
„Oj , za dzień matura , za godzinę…” to Czerwone Gitary… -młodsi – google..:).
Rzeczywiście tak się czuję , mam wrazenie , ze nic nie umiem…
A to nie ta sama matura -w tej normalnej można mieć szczęście i sie prześlizgnąć …
A tu ? Pan Profesor Maraton pyta w trybie indywidualnym i ma na to kilka godzin…)
–
piotrek.krawczyk
2009/09/12 22:37:43
Super spontaniczne spotkanie na Rynku we Wroclawiu. robocza odprawa z ocobiegatu i sfx. Potrzebne przed zawodami. Niby nic, a wspiera. Tak jak smsy (biegofanka), telefony (andante). No i ostatnia rozmowa z Johnem ( czyli W. Stasz..) Po „odprawie przedstartowej” na Rynku jestem spokojny o życiówkę sfx’a i o dobry start Andrzeja ocobiegatu. Ja jestem gotów! Nie wiem, czy moja głowa jest gotowa na wynik… Pozdrawiam i dziękuje za fajne spotkanie i fajne słowa. Dziki
–
johnson.wp
2009/09/13 14:04:10
Już są wyniki z Wrocławia! Dziki, SFX – bardzo ładne czasy- gratulacje! Zamilczę jednak zanim sami nie napiszecie o swoich sukcesach
–
ocobiegatu
2009/09/13 18:03:03
Tez wlasnie zobaczylem wyniki. Od dawna sobie wyobrażałem moj pierwszy maraton jako tempo 10km/godzine..Jakos nie moglem sobie wyobrazic tej nadrobki ponad trzech minut na dyche aby byl maraton na 4. Ciezko to sie przelicza. Co gorsza – ciezej sie to biega..).
Wygodniej po 10.00..
I moj wynik netto – 4.13.06 a obok tempo 10.00……..
Czyzbym mial jakis procesor w glowce ?..:)
–
wyspio_biega
2009/09/13 19:24:09
Czołem!
Matura biegowa zdana, debiut maratoński zaliczony. Miałem biec z kolegą, ale grając w piłkę załatwił sobie mięsień dwa tygodnie przed startem, strasznie mi go było szkoda, bo sumiennie się przygotowywał przez wiele miesięcy. Lepiej grać w siatkę.
Zawsze myślałem, że Wrocław jest płaski. Nie jest. 3 podbiegi do mostów i 3 estakady, zwłaszcza ta po 38km, ostro mi dały w kość.
Ocobiegatu, gratuluję realizacji założeń. Wybrałem trochę szybszą wersję, ale równie prostą 5min/km. Wytrzymałem do 28km, po zakręcie na wschód, kiedy zaczęło w końcu wiać w plecy, urwałem się z grupy i przyspieszyłem. Biegłem 20m za jedną uroczą dziewczyną, łapiąc się na fantastyczny doping dla niej, dzięki czemu przetrwałem lekki kryzys około 34km. Ostatnie 1,2 km w 4:50, tętno na mecie 195 (myślałem, że mój HRmax to 192, chyba czas zweryfikować zakresy ;)). Wyszło 3:26:48 netto, za metą padłem na ziemię i przez dwie minuty nie wiedziałem co się dzieje, ale jak już doszedłem do siebie, nie posiadałem się z radości. Po godzinie planowałem już następny maraton, może uda się zbliżyć do 3h na wiosnę 😉
Regeneracja przy siatkówce, jutro z powrotem do stołecznej codzienności 🙁
P.S. Zostaliśmy sklasyfikowani jako Polska Biega, pozdrowienia i gratulacje dla pozostałych członków drużyny.
–
ocobiegatu
2009/09/13 20:25:33
Wyspio – gratulacje. Zdaje sie z tej nowej akcji jestes z takim wynikiem rekordzista maratonu na Polska Biega..
Pozdrawiam , aktualny rekordzista 15km na Polska Biega ..)).
Dobrze , ze 15km rzadko organizowane , pobede troche na tronie..).
Tez napisze cos o wrazeniach w wolnej chwili , na razie pisanie mi nie w glowie , bardzo mi sie podobało – jestem „łyknięty” – tj, już w klanie maratończyków..:).
–
maryska_21
2009/09/14 08:07:20
Po dłuuuugiej przerwie witam ponownie.
Czuję się wywołana do „tablicy”(właściwie mój kochaniutki i bolący Achilles(próchno z niego się sypie(dobrze, że tylko z niego)
Nie biegałam maratonu..ale byłam kibicem…
Spotkałam Dzikiego..i SFX..oboje byli bardzo szczęśliwi….
Mam nadzieję, że Dziki słyszał jak kibicowałam…
SFX….wierzę, że wszystko już jest ok??
Jeszcze jedno..
Mój biegowy „synuś”…znaczy się podopieczny, którego w marcu namówiłam na bieganie(ważył 102kg) nabiegał super wynik…3.01.50(netto) i wylosował AUTO…
Miłego dzionka życzę:))
–
wojciech.staszewski
2009/09/14 08:18:55
Brawo, brawo. Dla Wrocławiaków i złotych chłopaków 🙂
–
biegofanka
2009/09/14 08:52:07
Ocobiegatu – zadebiutowałeś, no to teraz z Ciebie prawdziwy maratończyk, gratuluję! Czekam na obszerną relację „maturzysty”:))
Sfx, Dziki – gratulacje, pochwalcie się:))
Wyspio_biega – świetny wynik, również gratuluję debiutu:))
Marysiu – jak wytrenowałaś podopiecznego w tak krótkim czasie na taki świetny wynik;))
–
sfx
2009/09/14 09:11:04
Wrocław…. 3:38:30
później wszystko opiszę, a na razie poczytam co wyżej… 🙂
–
sfx
2009/09/14 09:20:19
maryśka….. dzięki….. miałem siłę dojechać do koszalina… od 19:30 (jak zaczął się mecz) do 1:30 w nocy 🙂 nawet się nie zatrzymałem
wiec chyba odżyłem…
–
sfx
2009/09/14 11:16:19
Bieganie to narkotyk.
Przed chwilą (o 11:00) zakończyłem truchcik… wyszło 33min w tempie 5:39/km. To tak dla rozluźnienia mięśni + pełne rozciąganie.
Książkowo ? Mam nadzieję.
–
torex
2009/09/14 12:00:40
Gratulacje dla wszystkich maratończyków z Wrocławia!
Szczerze Wam zazdroszcze, że już jesteście po.
–
bolek.03
2009/09/14 12:51:50
Gratuluję koleżankom i kolegom życiówek!
Z mojej – nici. Wrocław nauczył mnie pokory. W porównaniu z Krakowem miałem czas o 20 min. gorszy! W drużynie PolskaBiega zająłem drugie (przedostanie) miejsce. Ale nie rozpaczam. Staram się ustalić przyczyny klęski i przed Poznaniem je wyeliminować. Oto do czego już doszedłem: – trochę odpuściłem treningi, zbrakło konsekwencji i determinacji (no ale, jak pisał Szkielet, bieganie trzeba dopasowywać do życia, a nie na odwrót)
– przez ostatnie dwa tygodnie przed startem mocno zarywałem nocki – w efekcie do Wrocławia pojechałem mocno osłabiony
– bardzo niehigienicznie i niesportowo spędziłem noc z piątku na sobotę, efekt: ból głowy i tzw. ogólne rozbicie organizmu dzień przed startem – sensacje żołądkowe które pojawiły się w niedzielę
– pycha spowodowana wynikiem z Krakowa (wtedy poprawiłem życiówkę o 46 min. i 6 sek.), zacząłem za szybko; w konsekwencji na 25 km. poczułem misia na plecach, a potem było już tylko gorzej – pęcherze, ból stopy, skurcze, upał.
Jak widać chwalić się nie ma czym. Ale Wrocław mimo to będę miło wspominał. Bo dla mnie bieganie to nie tylko liczby. Właśnie we Wrocławiu spotkałem kolegę, z którym przez ostatni rok działaliśmy w Radzie Rodziców w przedszkolu. Dopiero w ostatnią niedzielę okazało się, że mamy to samo hobby. Na dodatek – choć obaj mieszkamy w Warszawie – pochodzimy z tego samego pięknego miasta na Podkarpaciu. Z nowo poznanym ziomalem – biegaczem już jesteśmy umówieni na Poznań.
–
maryska_21
2009/09/14 15:28:57
Biegofanko..
Jak wytrenowałam??
Udało mi się…
Piekielnie „zdolny” i ambitny gość z Niego jest….
–
piotrek.krawczyk
2009/09/14 20:48:32
Tu Dziki. Cała Drużyna Spod Bloga, która spotkała się na Rynku w przeddzień Maratonu Wroclawskiego wykonała zadanie. Ocobiegatu rewelacyjny debiut (przypominam sobie swój: 4:28, a miałem 30 lat…); sfx – życiówka podczas biegu treningowego przed „prawdziwym” startem w Poznaniu. Ja w tym towarzystwie wypadam bladziutko. Plan wykonany, życiówka i złamane 3:15, ale dziś w Puszczy Kampinoskiej na treningu regeneracyjnym (12,5 km/5’32/141) popatrzylem sobie głęboko w oczy… bo odpusciłem ostatnie 12 km, posłuchalem szatana :), który od 30 km zaczął szeptać: zwolnij, masz Koronę Maratonów, pilnuj życiówki, a nawet zrób wynik lepszy niż na wiosennych maratonach, itp. Szedłem na 3:10-3:12, nie skończyłem wykończony, nie walczyłem… Tak sobie pogadałem ze sobą dzisiaj w Puszczy. A Marysieńka??? Była wszędzie i zagrzewała! Chyba przebiegała szybko okreżną drogą z jednego miejsca na trasie do następnego, akcja kibicowania i leciała dalej. Co 10 km stała na trasie! Nie wierzę w Twojego achilesa 🙂 Oczywiscie, że Cię widziałem, może na 32 km byłem lekko zielony i nieobecny, ale własnie zwalczałem pokusy szatana zwanego scianą maratońską. Pozdrawiam wszystkich. W istocie rzeczy jestem po Wrocławiu spełniony, a rozkosz trwała długo 😉 Dziki