Próbowaliście kiedyś być jednocześnie pod sceną i pod Kolumną Zygmunta? Oczywiście w sytuacji, kiedy scena jest oddalona od kolumny o dobre 250 metrów?
To takie nasze rodzinne powiedzenie. Pamiątka z tego, jak się pokłóciliśmy z Moją Sportową Żoną półtora roku temu kwadrans przed Półmaratonem Warszawskim. Usiłowałem jednocześnie spotkać się z kolegami pod kolumną i patrzeć, jak MSŻ prowadzi na scenie rozgrzewkę przed biegiem. Nie da się. Nie da się być w dwóch miejscach naraz, zrobić na raz dwóch rzeczy albo trzech prawie na raz.
A w sobotę mi się udało. O 9. stawiłem się w Arenie Ursynów z rakietką do ping ponga, ciuchami biegowymi w torbie i gotowością na sromotną porażkę w sercu. Inny świat, inna sekta (jak to nazwał Dziki, kiedy jeszcze mieliśmy się wybrać razem, ale się nie wybraliśmy, bo jemu wypadł wyjazd rodzinny). O 9.15 sprawdzili listę i zaczęły grać dzieci. Potem gimnazjaliści. Koło 10. licealiści. O 10.15 poszedłem do sędziów, żeby się wykreślić, ale okazało się, że już wpuszczają dorosłych i sędzia mrugnął do mnie, że wstawi mnie na pierwszy mecz.
Szybko poszło. Trzy sety: do trzech, do pięciu i do dwóch.
Wiecie jak to jest? Miałem pecha, bo trafiłem na faceta z czołówki. Grało 38 osób. Gdybym trafił na kogoś z czwartej dziesiątki, może urwałbym seta? Ale to jest dowód na wyższość zawodów biegowych nad pingpongowymi: jak biegniesz, to zawsze jest ktoś przed tobą, ktoś za tobą, masz kontakt z jakimś rywalem. A tutaj jakbyś stawał na linii startu z jednym gościem i potem się okaże – jeśli to Marcinas, który wygrywa wszystkie biegi w Kabatach, to nie masz szans. Jeśli to Staszewski, a Ty zbliżasz się do łamania trójki w maratonie, to powalczycie. Jeśli łamiesz 2:45, to Staszewski nie ma szans. Na szczęście zawody biegowe tak nie wyglądają. Na nieszczęście w przeciwieństwie do pingpongowych.
A co z tą Kolumną Zygmunta? Tym razem mi się udało być pod sceną i pod kolumną. Ściśle: spieszyłem się z meczem, bo o 10.40 musiałem wybiec do samochodu, żeby na 11.00 podrzuci córkę 1klasistkę na urodziny koleżanki. MSŻ była w tym czasie na konwencji fitness, wiecie, to w ich sekcie takie całodzienne święto, godzina fitnessu jedna po drugiej, asymetric step, body art, gymstick, od rana do wieczora tak ćwiczyły. Więc ja odprowadzałem, a potem o 11.30 musiałem być na Agrykoli, byliśmy umówieni z biegającym szefem na ostatni akcent biegowy przed ostatnim mocnym biegiem sezonu, środowymi 10 kilometrami Biegu Niepodległości.
Zrobiliśmy tak: 800 metrów szybko, 200 marszu, 400 szybko, 200 marszu; powtarzamy to wszystko cztery razy. Ja dokładałem jeszcze trochę, bo biegałem po trzecim torze, a biegający po pierwszym. Tempo wyszło ok. 3:30-3:45 na kilometr. Zobaczymy, co z tego wyjdzie w środę. Chciałbym coś jeszcze dobrze pobiec. Ale nie wiem, czy przechowała się forma w miarę podszykowana na Maraton Poznański i teraz delikatnie stymulowana niezbyt ciężkimi i niezbyt częstymi treningami. A może urosła?
Ze złamania 37 minut będę jakoś zadowolony. Ze złamania 36:30 będę zadowolony naprawdę. Z biegu poniżej 36 minut będę szczęśliwy.
W sobotę po urodzinach byliśmy sami z córką 1klasistką. Stanąłem nagle przed problemami matki polki. Co z obiadem? Nie chcialem pójść na łatwiznę do fastfoodu, wyszukałem w internecie przepis na sos serowy, dorobiłem skwarki z boczku, makaron i zjedliśmy normalne jedzenie. Ja wiem, że to żadne osiągnięcie, jak ktoś umie gotować, ale ja nie umiem. W gotowaniu mam jakąś godzinę i 20 minut na dychę (w przeliczeniu na bieganie).
Tak mi się to wyzwanie spodobało, że pogrzebałem jeszcze w internecie, zszedłem do sklepu, kupiłem proszek do pieczenia, mąkę, cukier i cztery marchewki. Zrobiłem sobie ciasto marchewkowe. Sobie, bo wszyscy chwalą, że wyszło, ale nikomu nie smakuje. Ma smak piernika z bakaliami.
Uważaj Kalabris, takie ciasto zrobiłem sobie raz w 1984 albo 85. Jechałem w góry i chciałem mieć jakąś słodką przekąskę, a batoniki lub herbatiki czekoladowe w handlu to wtedy nie za bardzo były. Znalazłem gdzieś przepis na ciasto marchewkowe, co wydawało się tak nieprawdopodobne, jak wyzwanie. Miałem je zapakowane w jakąś folię w dolnej komorze plecaka ze stelarzem Sport Kofer, który dostaliśmy z ojcem w Juniorze, akurat rzucili, a był to prezent od dziadka, który za plecak zapłacił. Stelarz był zewnętrzny z aluminiowych rurek. Szedłem przez Beskid Żywiecki, ciasto chyba sobie pokroiłem na kawałki, bez zatrzymywania rozpinałem suwak od dolnej komory, wyciągałem kawałek i jadłem między Wielką Raczą a Przegibkiem, między Rycerzową a Ujsołami, za Krawców Wierchem, na Miziowej, przełęczy Glinne, przed Mędralową i na Markowych Szczawinach.
Pamiętam jak je pakowałem do plecaka, w tej samej kuchni, w której w niedzielę z MSŻ odgrzewaliśmy ojcu pierś kurczaka z ryżem.
biegofanka
2009/11/09 22:31:01
Właśnie, łatwizna dla kogoś, kto umie gotować… mąż powtarza często, że najlepiej to wychodzą mu frytki i to te gotowe, które się wrzuca tylko do oleju;) W ogóle nie umie gotować, a ja tak bym chciała zjeść coś dobrego, czego nie muszę sama przygotowywać… za to „odbijam” sobie w dobrej restauracji;) Ciasta marchewkowego niestety nie lubię… ogólnie nie przepadam za żadnym ciastem:)
–
biegofanka
2009/11/09 22:33:34
Życzę Ci Wojtku przebiegnięcia w środę poniżej 36 minut:))
–
biegofanka
2009/11/09 22:36:30
Z chłopakami wybiorę się też chyba w środę na bieg Niepodległości, ale u nas to będzie takie symboliczne przebiegnięcie, żadne zawody, adresowany jest ten bieg do całych rodzin, żeby przy okazji promować zdrowy tryb życia…
–
beautyandb
2009/11/09 23:23:25
Chcesz prosty przepis na ciasto bananowe 😉 ? Z degustacja przy okazji…?
–
ocobiegatu
2009/11/10 08:58:13
Wyłapałem ten marsz w tekscie i aż miło się zrobiło..W tak kultowym chodzie nie mogło chyba iść o cos innego – będzie Akcja Polska Chodzi! To jasne jak słoń..:)
–
kalabris
2009/11/10 09:23:53
pozdrawiam biegających jutro we wszelakich niepodległościówkach!! my wybieramy się do Łubianki, ale głównie „po złoto” dla córki. Ja może przetruchtam, ale jak znam siebie będę walczyć z bólem i chęcią niepoddania się. A P. chyba skapituluje z kolanem:( Ale impreza sama w sobie jest super – loalna, biegnie się m.in.przez zamek i wąwóz liściasty
–
kalabris
2009/11/10 09:26:18
Wojtku – jesteś dzielny!! trenuj dalej, a może z kucharzeniem zejdziesz do godziny, czego Ci życzę, bo facet gotujący i to dobrze to skarb, i taki co się nie poddaje i nie umrze zgłodu z powodu nieznalezienia lodówki…
Ja tam nie chcę się chwalić, ale…
–
kalabris
2009/11/10 09:28:13
w latach 80-tych na obozie harcerskim z powodu braku kompletnego słodyczy zakupiłyśmy sobie z dziewczynami z drużyny w w wiejskim sklepie wielkie słoje z przecierem jabłkowym. Ale było wesoło!
–
fajka
2009/11/10 14:13:31
Ja też nie zamierzam się chwalić, ale gotować potrafię i lubię. Moje specjały (receptury mojego autorstwa) to przysmaki raczej nie dla biegaczy: bigos mieszany podlany czerwonym winem, ze śliwkami, kaczka czarna duszona w winie, warzywach i owocach, oraz (o zgrozo !) golonka wieprzowa (nie może być duża, ok. 0,6 kg) zapiekana w zalewie musztardowo – miodowej.
Smacznego Ps. Niestety, od kiedy biegam częstotliwość przyrządzania w/w potraw stale spada, niczym tętno po BNP.
–
biegofanka
2009/11/10 15:46:35
Fajka – to narobiłeś teraz niejednemu mężczyźnie smaka… tak pod staropolskie menu;))
–
bolek.03
2009/11/10 20:55:40
Pamiętam plecaki z zewnętrznym stelażem. Aluminium brudziło ubranie. Szare plamy na t-shirtach były jak znamiona prawdziwego turysty.
–
izabiegajaca
2009/11/10 23:08:43
Zdumiewające, znam już kilku mężczyzn, którzy postanowili upiec ciasto marchewkowe. A przecież zwyczajny biszkopt jest łatwiejszy i mniej pracochłonny, ale nie będąc mężczyzną, logiki tej nie muszę pojmować. Na pociechę powiem, że mój małż nauczył się cudnie gotować. Żartuje w towarzystwie, że każdy mężczyzna woli nauczyć się gotować niż umrzeć z głodu 🙂 wniosek: Wasze Żony Drodzy Panowie za bardzo o Was dbają 🙂 Żony mniej troskliwe, pozwalają swoim mężom rozwinąć nowe talenty 😉 Jak u nas w domu jest kotlet z piersi kurczaka – to znak, że gotuje mama, a jak parikas cirke – to znak, że do tego samego mięsa dorwał się tata :-)))))))))))) Tyle nie bardzo biegowych wynurzeń, do zobaczenia jutro, my biegniemy na dole flagi 😉
–
andante78
2009/11/11 10:02:52
Abstrahujac na chwile od smakowitych wiktuałów… Leje i leje, w Gliwicach nieustannie od dwoch dni, biegacie wtedy czy pauzujecie?
–
sfx
2009/11/11 10:09:09
Klapa dnia niepodległości ?
Dziś o 14:35, jak dobrze pójdzie znajdę się na trasie dychy w Goleniowie…
Jeszcze w niedzielę pobiegliśmy w Okonku koleżeńską dychę (49:29) wpadając na metę szpalerem… byłoby 11 z 48 startujących, ale sześciu osobom puściły nerwy i nawet oznaczony pacemaker na 50min ruszył do mety i skończył w 48. To był świetny bieg… mogłem się trochę poczuć jak Dziki w Warszawie.
A wtorek był masakrą… stałem się wieczorem wylewny i to podwójnie, a noc była „zerowa”… a więc mam wątpliwości. Miało być tak pięknie, a będzie jak zwykle ?
Za godzinę ruszam do samochodu.
–
johnson.wp
2009/11/11 15:39:58
SFX – czyżby Ci nie wyszło ciasto marchewkowe? ;)))
a poza tym kto pamięta dżem agrestowo-dyniowy? To była podstawa harcerskiego menu na obozie wędrownym w roku 1980. W sklepach był tylko ocet i ten dżem, bo nikt, oprócz nas, nie chciał tego kupować. Potem było lepiej bo pojawiły się na rynku powidła „wieloowocowe” w puszkach 0.7 litra. Z tym można było wędrować nawet 2 tygodnie bez schodzenia w doliny.
–
ocobiegatu
2009/11/11 15:48:15
nie wychodzę biegac na deszcz ale jak juz jestem w parku i mnie złapie deszcz to musze dobiec dany dystans do końca , niezależnie jak silnie pada. Nie wiem czy to ambicja czy głupota .Pewnie coś posredniego. Dzis 15km spokojnie , prywatny Bieg Niepodległości. Kaczki wychodzą ze stawów i szaleją po ścieżkach . na jedna grupkę o mało co nie wpadłem. Niewątpliwe są uroki i biegania w deszczu ( dzis taki malutki był).
–
ocobiegatu
2009/11/11 16:03:12
Zdecydowanie najgorsze w bieganiu po deszczu są dźdźownice..Zawsze ich nie cierpiałem , dziś był niezły slalom na jednej ściezce – az zbiegłem na trawe ale pomyślałem , że może one stamtąd przełażą….Nie wiem co na to nasze biegaczki..:), ale ja facet mam tez z tym problem..Aż od samego pisania o tym ciarki ida po plecach..)
–
piotrek.krawczyk
2009/11/11 16:08:21
Andante – trening w deszczu najlepiej smakuje 🙂 A pamiętasz całkiem mokry maraton w Poznaniu? Trenuj w deszczu, to drugi raz nie dasz się prześcignąć Dzikiemu (ale ze mnie złośliwa łajza! 🙂
Dziś na Biegu Niepodlegości chyba był deszcz? Koszulki się suszą to raczej padało. Zrobiłem sobie fan wyprzedzania od startu do mety, zaczynając z ogona flagi, jak izabiegająca. Nizapomniany widok przed wbiegiem na estakadę nad Alejami Jerozolimskimi – koszulki jeszcze się dobrze nie wymieszały (bo organizator zaopatrzył zawodników w białe lub czerwone stroje i ustawił kolorami na starcie): nieskończona, poruszająca się biało-czerwona wstęga. Kto startował z przodu nie doświadczył tego patriotycznego uniesienia 🙂
Spotkałem pict’a. Zadowolony, na pewno połamał 40 minut. Gratulacje. Trasa szybka, życiówkowa, ale gdybym pobiegł mocno mógłbym złapać kontuzję, bo jestem w zaawansowanym roztrenowaniu.
Pozdrawiam. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2009/11/11 16:12:07
ocobiegatu – jeszcze żaby i ślimaki – zagłada pod butami biegaczy.
–
ocobiegatu
2009/11/11 18:40:08
Dziki – jak biegasz w puszczy to pewnie i z zaskrońcem miałes tete a tete..
A gdyby ktos mial watpliwosci czy biegac w deszczu – „I`m singing in the rain” Gene Kelly. Mlodsi – google i youtube..:)
–
sfx
2009/11/11 18:47:49
ocobiegatu… mam podobnie… jak ruszam, to staram się wtedy jak nie pada… a potem mnie nie ruszają żadne gradobicia i oberwania chmur (kiedyś o nich wspominałem)
Goleniów ?
Mówiłem, że nie wiem jak będzie.
Wyszło na 42:17 (lepiej o 1:13 od przelotowej życiówki na połówce w Pile i lepiej niż na atestowanej trasie o 3:05).
W sumie problemy żołądkowe miały jeden plus i jeden minus:
„-” = bieg o 14:40 odbył się na czczo i z dużym odwodnieniem
„+” = waga startowa była niższa o 3kg, niż gdyby brak problemów, a tyle mi po wieczorze i nocy ubyło
Rozpoczynam roztrenowanie.
–
piotrek.krawczyk
2009/11/11 20:09:05
W tym roku na jednym treningu w Puszczy Kampinoskiej miałem Dzień Węży. Spacerowały lub wylegiwały się nie tylko zaskrońce, była miedzianka, żmija zygzakowata i kilka niewęży w kształcie węża. (Jak się nazywa taki wąż-niewąż? To V Konkurs Dzikiego. B&B – spręż się). A w Puszczy Kampinoskiej jest jeziorko, które zaskrońce wybierają na swoje wężowe zaloty w pierwszych gorących dniach w maju lub czerwcu.
Dziki
–
quentino-tarantino
2009/11/11 20:17:18
Dziki – Stanisław Jerzy Lec mógłby powiedzieć – niedalego pada-Lec od jabłoni
–
andante78
2009/11/11 20:50:34
Zazdroszcze Wam tych biegow niepodleglosciowych, ja podobnie jak ocobiegatu zrobilem sobie swoj prywatny bieg w strugach deszczu, ale warto było ;).
Dziki, czytam właśnie H. Murakamiego i mam cytat specjalnie dla Ciebie ;): „…zdaje sie, że każdy człowiek ma swój szczyt, choc to dość dziwne sformułowanie. Kiedy go osiągnie, potem może już tylko schodzić. Nie ma na to rady. I nikt nie wie gdzie jest jego szczyt. Idzie się i mysli: jeszcze mam czas, gdy nagle znajdujemy się po drugiej stronie góry. Nikt nie wie, kiedy to nastąpi. Niektórzy osiągają szczyt w wieku lat dwunastu, a potem wiodą niczym niewyróżniające się życie. Inni wspinają się aż do śmierci. Jeszcze inni umierają będąc na szczycie (…). Nigdy nie wiadomo, co się stanie, dopóki nie dobiegnie się do końca”.”.
–
biegofanka
2009/11/11 20:58:05
Dziki – co do Twojego konkursu, pewnie natknąłeś się na jaszczurkę beznogą – padalca…:))
–
biegofanka
2009/11/11 20:59:26
Ale co Wy chcecie od tych malutkich stworzonek, jak dżdżownice, czy ślimaki i żabki… trzeba je tylko omijać…:))
–
biegofanka
2009/11/11 21:00:26
Rzeczywiście, w telewizji widzieliśmy tę biało-czerwoną flagę biegaczy w Warszawie… świetny widok
–
quentino-tarantino
2009/11/11 21:01:52
biegofanko – czytałaś mój wpis ?…;-)
–
biegofanka
2009/11/11 21:07:32
Co do naszego biegu… w Świdnicy organizowany był II Bieg Niepodległości, dwa razy więcej biegnących niż zeszłego roku, pogoda dobra, bo choć pochmurno, nie padało, nastroje dopisały. Biegliśmy całą rodziną: pięć pętli, łącznie ok. 4 km, starszy syn przodem z kolegami, a my równym spokojnym tempem z naszym siedmiolatkiem, który ku naszemu zaskoczeniu nie zakończył wcześniej biegu (a można było i mimo wszystko był medal okolicznościowy), a w końcówce jeszcze ostro finiszował… mały twardziel z niego i ma to zacięcie. Po zakończonym biegu losowanie nagród, jak zwykle nie mieliśmy szczęścia… Ogólnie było świetnie. Potem na prośbę naszych chłopaków jeszcze obiad w pizzerii:))
–
biegofanka
2009/11/11 21:08:34
Quentino… – masz rację, nie doczytałam, sorki;)
–
quentino-tarantino
2009/11/11 21:10:53
Dziki – biegofanka nie miała dziś szczęścia w losowaniu nagród więc proszę o pierwszeństwo dla Niej!
–
quentino-tarantino
2009/11/11 21:12:25
A ja teraz piszę prawą ręką a na lewej usypiam (skutecznie;-) maluszka…
–
biegofanka
2009/11/11 21:12:30
Quentino… – dziękuję, nie musisz mi ustępować, wiem, że z Ciebie dżentelmen, ale ja i tak bez tych nagród jestem szczęśliwa;))
–
quentino-tarantino
2009/11/11 21:14:32
a z nagrodą Twoje szczęście chyba nie osłabnie 😉
Ze szczęściem Jej do twarzy – taki powinno być motto dla Pań 🙂
–
biegofanka
2009/11/11 21:15:11
No to z Twojego synka chyba pisarz będzie, a nie sportowiec… Piłsudski chciał właściwie rozwinąć talenty literackie, a życie pomogło mu w pójściu w innym kierunku…;))
–
biegofanka
2009/11/11 21:20:41
Odnośnie Dnia Niepodległości… po śniadaniu była mała dyskusja na temat tamtejszych wydarzeń, przypomnienie kilku dat i ważniejszych momentów z tego okresu… niech nasze dzieci też dobrze zapamiętają, jak ważna to data w dziejach Polski i dobrze chociaż w tę rocznicę o tym przypominać.
–
quentino-tarantino
2009/11/11 21:22:30
robię dziś wybiegania na trasie – kuchnia, sypialnia, łazienka, pokoik Bruna, łazienka itd…i tak w kółko…uroki starej kwoki 🙂
–
biegofanka
2009/11/11 21:30:10
Tak Quentino… – przypomnij sobie, jak to było… ja dobrze pamiętam, choć trochę czasu już minęło… jazda do 3 latek, później już coraz lżej;))
–
quentino-tarantino
2009/11/11 22:01:47
biegofanko – coś Ci przesłałem…a Ty mnie tu straszysz 🙂
–
izabiegajaca
2009/11/11 22:10:38
Dziki, a jak Ty mnie przyuważyłeś? Ja się ustawiłam w swojej strefie czasowej, ale sądząc ze spacerowiczów na drugim kilometrze, to chyba tylko ja byłam taka skrupulatna 🙂 Biegło mi się cudnie, okulary zaparowały, z daszka kapało, a kałuże pod Domami Centrum niezapomniane. Bieg okazało się dla mnie bardzo udany, zrobiłam życiówkę, nie napiszę jaką, bo przy Waszych wynikach nie ma się czym chwalić, ale ustaliliśmy swego czasu, że w bieganiu każdy ściga się ze sobą. Biorąc pod uwagę fakt ogólnej pomaratońskiej niechęci biegowej, to przerwa mi posłużyła, ale co to byłby za wynik, jakbym biegała 😉 Następne wyzwanie – Półmaraton Mikołajów. Wybieracie się?
–
biegofanka
2009/11/11 22:17:03
No coś Ty… nie straszę, tylko piszę… samo życie… takie słodkie kochane maleństwo szczególnie, jak śpi. Z tego też powodu dopóki moje pociechy nie podrosły, nie trenowałam biegania, bo dosyć tego miałam przy dzieciach, a w dodatku cały czas pracowałam, także w ciąży do porodu, mój pierwszy macierzyński ograniczył się do 3,5 miesiąca, drugi do 6 m-cy, a tak ciągle z pracy szybko do domu a w domu znowu praca… ale byłam młodsza, miałam więcej siły i energii i zawsze powtarzałam, że „góry mogę przenosić”, a teraz powolutku mogę realizować chociaż część swoich zainteresowań… ale siły tyle co wtedy już nie mam… czuję to także, gdy biegnę:))
–
biegofanka
2009/11/11 22:18:28
Iza – gratuluję życiówki!:))
–
piotrek.krawczyk
2009/11/11 22:52:22
Andante – dziękuje Ci mój Mistrzu! Piękny cytat. Myśle, że będąc świadomym i uważnym można zobaczyć ten swój szczyt. Jak na wyprawie w górach. A to co ujrzysz Twym całym światem zakołysze, bo obok Twojej góry są inne szczyty jeszcze wyższe. Lecz tylko stamtąd zobaczyć możesz jak pięknie jest w Dolinie. Tu trudny VI Konkurs Dzikiego – skąd Dziki wziął te słowa? Dla ułatwienia: zespół rockowy, polski, lata – wczesny stan wojenny. A V Konkurs Dzikiego wygrał Tarantino. Dawaj adres na maila i kolor ludzika (czarny lub srebrny).
–
quentino-tarantino
2009/11/11 23:01:58
Dziki – zapewne nie wiesz, ze urodziłem się w Jarocinie a to do czegoś zobowiązuje…oczywiście znam odpowiedź ale już nie podaję – niech inni zawalczą…
mała podpowiedź – początek to np. „była”…;-)
–
quentino-tarantino
2009/11/11 23:17:59
Tak na marginesie – czy na forum biegowym jest ktoś kto równie dobrze mógłby być na forum – Byłem na festiwalu w Jarocinie…?
–
kalabris
2009/11/12 08:11:25
witajcie! pozdrawiam wszystkich, co wczoraj wystartowali i… tych, co nie mogli.. Mój bieg to 11km w Łubiance. PIękna trasa! Biegnie sie m.in. przez dziedziniec zamku, potem przez wąwóz lesny pod górę wąska ścieżką. Trasa nie na życiówki, ale atmosfera przednia. Przy grochówce grała kapela ludowa, że nie wiedziałm czy jesć czy śpiewać. Czas z zeszłego roku poprawiony, więc się w 2008 nie obijałam chyba…
–
kalabris
2009/11/12 08:13:49
a moja Córka Biegająca zajęła 2 m-ce na 400m. I jeszcze wylosowała nagrodę! Szczęściara!! Gorzej z moim P….nie wystartował i był bardzo nieszczęśliwy. Teraz nie ma żartów. Musi ruszyć do lekarza, jeśli ma pobiec Półmaraton MIkołajów. Mnie też nóżka boli, ale jakoś idzie wytrzymać.
–
andante78
2009/11/12 08:16:43
Dziki, przyda mi się nowy ludzik, bo właśnie zmieniamy samochód, na takie małe kombi ;). Odpowiedź brzmi Exodus.
–
andante78
2009/11/12 08:19:03
kalabris – gratulacje dla córki, pięknie :-).
–
biegofanka
2009/11/12 08:44:43
Kasiu – też gratulacje dla córki za super start, a można wiedzieć, ile biegająca córeczka ma latek?:))
–
piotrek.krawczyk
2009/11/12 12:36:53
Andante – poproszę adres 🙂 Chyba, że wystarczy Tomasz L. Gliwice. Wszak wszyscy Cię znają w tym pięknym mieście.
–
piotrek.krawczyk
2009/11/12 15:38:32
Tu Dziki
Spieszę z nasępnym konkursem. Oto pytanie:
A. Bo mu się znudził poprzedni samochód
B. Bo mu się poprawiła stopa
C. Bo tego wymagała dbałość o prestiż
D. Z innego powodu (przy wyborze tego punktu należy wpisać powód)
Nagrody jak zawsze.
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2009/11/12 15:39:53
Zjadło się pytanie. Jeszcze raz:
A dlaczego Andante sprawił sobie nowe kombi:
A. Bo mu się znudził poprzedni samochód B. Bo mu się poprawiła stopa C. Bo tego wymagała dbałość o prestiż D. Z innego powodu (przy wyborze tego punktu należy wpisać powód)
–
pict
2009/11/12 15:52:24
To ja spróbuję: D – bo mu się rodzina powiększyła 😉
Ale to taki strzał.
Co do wczorajszego startu, to jestem szczęśliwy, że się udało pobiec 39:42, trasa była świetna. Mam jedną zasadniczą uwagę do dużej części biegaczy – ustawianie się z przodu, jak się biegnie wolno zakrawa na (tu propozycja nowego konkursu dla Dzikiego): a) chamstwo b) głupotę c) analfabetyzm d) wszystkie powyższe. To co działo się na pierwszych 2 km przypominało jakiś koszmar. Stanąłem zgodnie ze swoimi możliwościami i aspiracjami – skończyłem na miejscu 124 – przede mną stało z tysiąc osób na starcie… Po prostu ręce opadają (a wyniki się pogarszają).
–
piotrek.krawczyk
2009/11/12 16:08:41
Czy konkursy Dzikiego są aż takie łatwe? Nie, to ci spod bloga mają porażająco sprawne umysły. To uboczny efekt biegania w kółko. Pict, kolor ludzika poproszę i adres na maila: piotrek.krawczyk@gazeta.pl
A co do spostrzeżeń pict’a myślę, że potrzebna jest edukacja, a może jakiś kodeks zachowania się na zawodach. Takich sytuacji jest sporo, niektóre niebezpieczne (punkty odświeżania, zakręty – każdy chce od wewnętrznej, sznurowadła, itp.) W Krakowie przez 5 km jeden facet biegł 10 cm ode mnie po zawietrznej, parę razy zahaczył mi achilesa, jak poprosiłem, żeby sie odsunął powiedział, że nie umiem biegać maratonu :)) W MW były strefy czasowe na starcie – komfort, w Kabatach jest taka dyscyplina i ludzie sami ustawiaja się w strefach.
–
piotrek.krawczyk
2009/11/12 16:10:20
Tak Andante. Plotkarz ze mnie jak baba 🙂
–
wqu
2009/11/12 17:37:42
W MW był podział na strefy. Ale w przeddzień maratonu dowiedziałem się, że pacemakerzy będą biegli na czas brutto i różnicę między netto i brutto będą nadrabiali w pierwszej połowie dystansu. A ja sie naczytałem i nasłuchałem, by za nic nie dać się sprowokować do przyspieszenia na początku. Przygotowałem się by biec na równe 4 godz. netto. I jak tu biec z grupą na 4 jak planowałem? Może zostać z tyłu i biec samemu? Kiedy poprosiłem o radę moich szybkobieżnych znajomych, ci natychmiast powiedzieli, że to bez sensu i wprowadzili mnie do swego sektora. Ustawiłem się z boku, starając się najmniej przeszkadzać i ruszyłem swoim tempem. Baloniki Dzikiego dogoniły mnie na 19-tym kilometrze i dalej już się ich trzymałem. Moja różnica międy netto a brutto to zaledwie 6 sekund. A Ci którzy z balonikami dobiegli mieli czasy netto ponad minutę krótsze od mojego. Ale z dużej grupy, która dogoniła mnie przed półmetkiem została zaledwie garstka. Moja taktyka okazała się skuteczna. Na ostatnich dziesięciu kilometrach wyprzedziło mnie 8 osób, a ja wyprzedziłem ponad 300. Ale z drugiej strony, korzystając z propozycji znajomych miałem wyrzuty sumienia. Tylko że gdybym nie skorzystał i z tego czy innego powodu nie dał rady, to teraz kuśtykając pewnie bym tego żałował. Jestem więc zdecydowanie za tym, by startować z odpowiadającej własnym możliwościom strefy startowej. Chciałbym jednak w przyszłości nie mieć podobnych dylematów. A biega nas coraz więcej i problem będzie narastał. Niech więc pacemakerzy biegną na czas netto.
–
piotrek.krawczyk
2009/11/12 19:01:04
Wqu – prowadzenie na czas brutto to było zadanie powierzone zającom przez organizatora. Razem z korektą na realnie przebiegnięty dystans (na MW 42,4 km) oznaczało to tempo 3 sekundy na kilometrze szybciej, niż z prostego przeliczenia. Wiadomo, że biegamy po netto, wiem, że między 5’41 a 5’38 jest spora różnica, szczególnie mentalnie i szczególnie w drugiej połówce (tu i głowa i nogi, i mitochondria). Zamierzam zającować w Półmaratonie i znów w Maratonie Warszawskim, pogadam z dyrektorem, bo rzeczywiście pacemakerzy są dla wielkiej liczby amatorów, którzy zaliczają sobie wyłącznie netto. Na netto też o wiele łatwiej zającowi, nie musi przeliczać, uśredniać, kombinować, nadrabiać – 42 km arytmetyki. Pozdrawiam. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2009/11/12 19:24:33
O strefach. Dla każdego najważniejszy jest JEGO wynik, taka jest specyfika naszego udziału w zawodach i to jest OK, a strefy być może naruszają egalitarność biegania amatorskiego. Jestem za strefami m.in. ze względu na bezpieczeństwo. Ale też szacunek dla kolegów i realną ocenę – „na ile jestem”. W przyszłym roku na maratonie przesunę się 50 m do przodu, wybiegałem to sobie. Na zawodach tenisowych niżej notowani muszą grać kwalifikacje, eliminacje i mają mniejsze szanse w konkursie głównym. Jak się wybieramy na zawody musimy to uwzględnić. Trochę pokory nikomu nie zaszkodziło.
–
wqu
2009/11/12 19:37:56
Dziki – wiem, że to była decyzja organizatorów. Gdybym wiedział, że to będzie tylko jedna minuta, pewnie bym się na taki „trick” nie zdecydował. Ale pamietasz, że kiedy rozmawialiśmy w przeddzień biegu, to szacowałeś, że różnica będzie około 3 minut. A to już bardzo dużo. I tego sie przestraszyłem. Ale zdaję sobie sprawę, że gdyby takich jak ja było więcej, to i opóźnienie na starcie byłoby większe. Stąd moje wyrzuty sumienia. Dzięki podziałowi na grupy, start przebiegł bardzo sprawnie. I tak powinno być. Dlatego właśnie trzeba przekonać orgów, aby w przyszłości pacemakerzy biegli na czas netto.
–
kalabris
2009/11/12 19:49:42
andante, biegofanko – spóźnione, ale dzięki za gratulacje. Córka moja właśnie 2-go skończyła 9 lat. MImo że jest Skorpionem, jeszcze nie umie walczyć, ustępuje (skąd to znam…), a jak wygrywa nie umie sie pochwalić… skromnisia, ale jeszcze ma czas. Ja jak biegnę w zawodach to czasem nie wyprzedzam, żeby… potem mnie nie wyprzedzili jak osłabnę… żeby nie było wstydu…co za głupota, ale tez się uczę. Wciąż się uczę. Nie mam w naturze rywalizacji, chyba że ze sobą z wczoraj.
….
Co do stref w startach. Uważam, że są wazne, zwłaszcza w tłumie. Ludzie często nie umieją patrzeć obiektywnie na swoje mozliwości. A potem zdychaja,a ich trupy…
–
ocobiegatu
2009/11/12 20:25:16
Najlepiej gdyby podawano kolejność zawodnikow wg czasów netto a nie brutto – tak jest np. w półmaratonie w Wiedniu. Zaglądam tam aby poprawić sobie humor- który byłbym..)). Jest to chyba nr 1 w Europie – jesli chodzi o poprawe humoru – wlasny wynik tam.. W zeszłym roku pobieglo na wiosne 8 tys. zawodnikow i widac w wynikach jak ogromne moga byc roznice w netto i brutto.
–
wqu
2009/11/12 20:52:19
Ocobiegatu – myslę, że podawanie kolejności według czasów netto to nienajlepszy pomysł. Wyobraź sobie walke o pierwsze miejsce. Zawodnicy walczą, jeden zrywa się i wyprzedza drugiego o metr. I to on powinien byc uznany za zwycięzcę. A tu po przeliczeniu okazuje sie, że zryw poszedł na marne, bo czas netto wyszedł gorszy. Dla walczących o czołowe miejsca, pozostających ze soba w kontakcie od startu do mety, różnica pomiedzy czasem netto i brutto nie jest istotna. O miejscu powinna decydować kolejnośc na mecie, a nie komputer przeliczający czasy. Tym bardziej nie ma sensu komplikowanie sprawy dokonywaniem przeliczeń dla nas amatorów, dla których przecież miejsce na mecie jest mniej ważne.
Ale życiówki, o które my walczymy trzeba mierzyć według czasu netto. Jest więc nonsensem, by pacemaker, który ma nam pomóc właśnie w robieniu życiówek biegł według innego czasu, niż ten w którym te życiówki mierzymy.
–
ocobiegatu
2009/11/12 21:01:56
najlepiej wiec aby byla podawana kolejnosc wg netto i wg brutto.
A w ogole to juz byloby super gdyby jeszcze podawali wyniki skorygowane pod wiek – tak jest w USA zdaje sie np. w NY marathon. Wielu 50+ by sie ucieszylo a i wielu mlodszym by zrzedla mina..:)
–
ocobiegatu
2009/11/12 21:08:40
jeżeli np. dwóch zawodników w półmaratonie w Wiedniu sie ściga np. na mecie na 1.50 ale jeden z nich dowlókł sie do linii startu w 8 minut a ten drugi był tam po dwóch minutach to sorry ale ich rywalizacja na miejscu np. 3050 na mecie nie za bardzo ma sens. Ten drugi wygra o 3 sekundy ale ..jest gorszy o 6 minut..
Jak pamietam ten tłok w Ololu na 10km na początku to mysle , ze tylko wyniki netto oddaja wysiłek.
–
pict
2009/11/12 21:26:00
Ho ho ho jak to się mówi w takich okolicznościach? Ja jeszcze nigdy w życiu żadnego konkursu nie wygrałem 😉
Ale za to wywołując dyskusję o strefach czasowych dowiedziałem się dlaczego za szybko pobiegłem pierwszą połówkę Maratonu Warszawskiego 😉 trzymając się zająca na 3:00, co ostatecznie przyczyniło się do porażki i czasu 3:03. Hmmm. .. jak śpiewał Kazik „gdybym wiedział to co wiem”…
–
wqu
2009/11/12 21:47:13
pict – zając na 3 miał do nadrobienia tylko 10 sekund więc to chyba nie przez to 🙂
–
pict
2009/11/12 21:59:48
wqu – no nie wiem sam – patrząc na prędkości z pierwszej połówki to było po 4-5 sekund na kilometr szybciej niż plan, więc obawiam się, że to również (podkreślam) to 😉
–
wqu
2009/11/12 22:05:49
pict – A jaka masz różnicę między brutto i netto?
–
andante78
2009/11/12 22:11:51
🙂
–
pict
2009/11/12 22:33:19
9 sekund 😉 co jednak nie zmieni faktu prędkości grupy na 3 h w pierwszej połówce.
–
pict
2009/11/12 22:34:37
ale żeby nie było niedomówień – absolutnie nie próbuje przerzucić swoich błędów na innych. Ciała dałem ja 😉
–
ocobiegatu
2009/11/12 22:47:48
Prosty test – jesli kogos interesuje sciganie sie ze soba , ze swoimi slabosciami – wynik netto ..
Jesli ktos lubi sie scigac z innymi – to wynik brutto az tak trapi lub cieszy..:)..
Moze mam troche przegiecie – dla mnie najwazniejsze sa priv. zawody w parku – moge je miec co tydzien – brutto i netto – to samo..:)