Wiecie skąd się wzięła nazwa kanarek? Od Wysp Kanaryjskich, nie odwrotnie. A nazwa Wyspy Kanaryjskie? Od hord dzikich psów, które się tam wałęsały.
Otóż w kwestii psów odkryłem zasadniczą różnicę kulturową między Polską a Starą Europą. Jak to jest, że biegniesz sobie na Gran Canarii, naprzeciwko idzie niemiecka emerytka z pieskiem albo niemiecki emeryt z pieskiem albo miejscowy piesek z właścicielem lub bez – i nie ujada. Nie rzuca się do twoich łydek, nie warczy, nie dostaje gulgotu z hodowanej latami wściekłości, nie podskakuje, nie chce się bawić. Nic, po prostu idzie swoją ścieżką, a ty biegniesz swoją.
Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale naprawdę psy ze strefy euro mają więcej luza.
Psy mijalem na promenadzie nad oceanem we wtorek, kiedy zrobiliśmy sobie z Markiem i Władkiem półtoragodzinne wybieganie. Dla Marka to było raczej roztruchtanie po starcie, dla Władka trochę zbyt mocny trening, a dla mnie akurat pierwszy zakres, początek pracy pod Kraków.
Ja zawsze radzę, żeby roztruchtanie zrobić dzień po maratonie. Ale w poniedziałek spotkałem się w Maspalomas z biegaczami ze Szczecina, efekt w środowej Gazecie W., a pewnie lada dzień będzie na PolskaBiega.pl. Najbardziej się cieszę, że opublikowali mi w papierze zdjęcie, piątka szczęśliwych ludzi w żółtych koszulkach. Wróciłem do hotelu, pisałem, wysyłałem, aż przyszedł wieczór. Zjedliśmy z Markiem i Władkiem wypasioną kolację. I stwierdziłem, że dla dotrzymania wiarygodności muszę potruchtać pół godziny. San Agustino odpłaciło mi piękną panoramą całego Maspalomas.
W środę rano pożegnałem się z palmami. Pobiegaliśmy godzinę z Markiem w pierwszozakresowym (dla mnie) tempie do rozmowy. Zainspirował mnie jeden środek treningowy Marka. Chcesz biec maraton w tempie 4:00? To na początku BPS-u pobiegnij odcinki 200-metrowe w tym tempie. Łatwe? To zrób 80 powtórzeń z minutowymi przerwami!
Za tydzień wydłuż te odcinki do 400 metrów, tylko zmniejsz liczbę powtórzeń do 40, a przerwy zostaw minutowe. A potem jeszcze bardziej, ale cały czas rób tyle powtórzeń, żebyś przebiegł w ten sposób kilkanaście kilometrów.
Dla mnie to bombowy pomysł. Nie wiem jeszcze jak to pogodzić z interwałami i z trzydziestkami Greifa, ale kusi mnie to.
Po bieganiu i śniadaniu wskoczyliśmy na chwilę do basenu pod palmą. A potem środowe brzuszki, wyczarterowany samolot, warszawski mróz, droga do Rabki – i 24 godziny później stałem z Moją Sportową Żoną na wyciągu na Maciejowej. Lubię takie kontrasty, to stymulujące.
Po nartach rozmawiałem z Andrzejem Bachledą (Ałusiem). Młodsi: google.
ocobiegatu
2010/01/28 23:00:10
To bardzo intrygujący plan te odcinki..Coraz lepiej i lepiej , progresja , intensywnie ale z przerwami – takie niby interwały..i dobre na CGT – mózgowe teorie zmęczenia, stałe oszukiwanie siebie- ja dam radę …ale tak na dobre…
Ja mogę wypowiedzieć się tylko jako miłośnik tempówek, ale nigdy nie wierzyłem w typowe plany treningowe- jakobym miał biegać w tempie poniżej maratońskiego. Zawsze jak miałem kolejne zadania – przebiec 10,15,20,21,1 , 25km – to starałem się wymaksić tempo na biegu np. 20km wierząc w to , że dam radę pobiec te 25km na tym co miałem na 20km na przykład. Tak brnąłem przez kolejne dystanse od dwóch lat aż do maratonu- zawsze wymaksić w treningu na dystans troszkę krótszy i spróbowac to na wyższym pułapie. A nie biegac wolno , przymulająco i długo i wierzyc , że na wyższym pułapie będzie szybciej – bo to o dziwo zalecają…. No bajer nam dają ci trenerzy – chyba nie chcą konkurencji w zawodach..:)
–
quentino-tarantino
2010/01/28 23:00:17
Wojtek – co do agresji polskich psów to może jest tak jak u Kazika…”Polacy są tak agresywni, a to dlatego, że nie ma słońca. Nieomal przez siedem miesięcy w roku, a lato nie jest gorące. Tylko zimno i pada, zimno i pada…”
A tak serio to problem twi we właścicielach…w moim poznańskim lasku biegowym dominują nastepujace grupy:
– spacerowicze z psami,
– spacerowicze z wózkami dziecięcymi,
– biegacze,
– rowerzyści.
To co zauważyłem to dominujący brak zrozumienia dla innych. Egoizm w czystej postaci, takie polskie „pod siebie”. Oczywiscie wyjatkiem jestem ja 🙂 Dlaczego? Bo bywam w każdej z tych grup:
– regularne spacery z beaglem,
– baby on board też uskuteczniam z małym Bruno,
– coś tam sobie truchtam pod nosem…
– rzadko bo rzadko ale latem rowerkiem też pośmigam.
Dlatego mam pełne zrozumienie i respekt „dla innych użytkownikow dróg” czego i innym życzę 🙂
–
ocobiegatu
2010/01/28 23:02:51
quentino – wyprzedziłem Cie o 7 sekund….:)..
mam nadzieję , że to było na 400m…:)
–
quentino-tarantino
2010/01/28 23:05:36
Ha! Ha! Na 400 z nikim się nie zmierzę bo szybkości na stare lata już nie wycisnę 😉
Ale za 5 lat w jakimś ultrasie na 250 km czemu nie 😉
–
sfx
2010/01/29 07:25:18
A ja powiem coś o psach…
Chyba psy w strefie euro (poza naszym krajem), są „hodowane” w domciach w znacznie mniejszej ilości… i tylko tam, gdzie rzeczywiście mają ku temu warunki… a i właściciele wiedzą jak się z nimi obchodzić (czyt. wychowywać).
U nas psów jest jak psów. I wszyscy (czyt. większość) mają głęboko w nosie, żeby nie powiedzieć w d…uszy co z nimi będzie.
I taki oto tworzy się nam stereotyp (i do tego jak najbardziej uzasadniony), bo na 100 psów tylko 3 są porządne… i nawet jak je mijamy, to nie zauważamy… a te 97 robi swoje.
A zima ma swoje wielkie plusy chyba głównie wtedy, jak świeżo napada – nie widać chociaż tych wszystkich szczochów w okołochodnikowych zaspach… i min poślizgowych w miejscach trawników (i nie tylko).
I jak tu bawić się na spacerze z 5-latkiem ?
–
johnson.wp
2010/01/29 09:39:17
powiem krótko – od psów wolę kurczaki…
–
biegofanka
2010/01/29 11:07:48
A ja lubię i pieski i kotki i … inne zwierzątka… uważam, tak jak Quentino, że wychowanie to od właścicieli należałoby zacząć, bo co taka psina poradzi, że właściciel nie umiał wychować…:))
–
biegofanka
2010/01/29 11:13:50
Wojtku i biegacze długodystansowcy… proszę Was o radę dla męża. Zaczęły mu się robić pęcherze na stopach po biegu, wcześniej przecież przez kilka miesięcy nic się nie działo… zaznaczam, że biega od kilku miesięcy w dobrych biegowych butach Asics, skarpety też odpowiednie do biegania ma…
–
ocobiegatu
2010/01/29 14:01:22
Nikt się nie zainteresował moim konkursem więc sam w nim jako juror wziąłem udział i przyznałem nagrode..:). Alez Was ominął super artykuł-link o tym od czego zależy „wrażliwość” biegaczy na dietę węglowodanową ! , alez to było ciekawe .:).
Dla mnie az szokujące były wyniki tych badań …. Wasza strata..:).
Natomiast to , że jurorzy od razu wiedzą kto wygra to znana mi sprawa z przetargów budowlanych na prace projektowe i wykonawcze..:).
Mnie intryguje przy okazji konkurs dzikiego/andante…
Niby to samo . Jurorzy biorą sami udział w konkursie i go wygrywają ( to oczywiste) i wcześniej wiedzą jaki będzie wynik – Polska Biega. Ale gdzie ogłoszenie wyników ? nagród pocieszenia chociaż nie ma ?..:)
–
quentino-tarantino
2010/01/29 17:13:01
Taka przyjemna temp. do biegania a tu ten…piiip śnieg…
Tak się dziś namęczyłem i wcale nie cieszy mnie praktyczne załatwienie przy okazji siły biegowej…pod stopami to co swego czasu nazwałem – who-you-vka podkopytna…
Jeśli kiedyś będzie mnie stać to przeniosę się do Hiszpanii albo innej Portugalii aby przez te „piękne polskie jesienno-zimowe czasy” biegać jak człowiek…
–
wojciech.staszewski
2010/01/29 19:21:16
quentino – też właśnie zaliczyłem spore bieganie po śniegu. to ma sens. upewnił mnie w tym Marek J., którego podpytywałem o różne rzeczy biegowe. podczas wybiegania po plaży powiedział: – zobaczysz, jak ludzie będą śmigać po tej zimie. teraz robią taką siłę, nie przesadzają z prędkością, bo się nie da. a na wiosnę pofruną.
zawsze tak myślałem, a teraz mistrz (wicemistrz) mi to przekonanie wzmocnił.
biegofanka – miewałem kiedyś okropne pęcherze po każdym starcie. normalnie na treningach nie, ale po startach. myślę, że to efekt dwóch rzeczy: za ciasnych butów i większego obciążenia. myślę, że twój mąż może mieć za ciasne buty, co przy małych objętościach nie przeszkadzało, ale przy intensywniejszych treningach powoduje zbyt duży ucisk. kiedy kupowałem buty u Jacka G., to jego fachowa żona namówiła mnie na rozmiar o półtora większy niż mój zwykły, a chciała dać nawet jeszcze większy but, ale na to już nie poszedłem (pokazywała przy tym, że „mój” numer też ma).
więc radziłbym kupić większe buty. a jeśli te Asicsy są jeszcze do użytku, to biegać w nich raz w tygodniu, na krótszych, szybkościowych treningach.
może ktoś będzie miał jeszcze inne doświadczenia w tej kwestii?
–
piotrek.krawczyk
2010/01/29 20:58:39
Biegofanko – Też obstawiam buty. Że za małe. Miałem tak, mojemu przyjacielowi zeszły wszystkie paznokcie po debiucie maratonskim, bo kupił taki rozmiar, jak do chodzenia sobie. Ocobiegatu – Nasz team (Andantego i Dzikiego) będzie się nazywał:”O-co-biega-tu? Polska Biega” – konkurs wygrali Andante i Dziki. Bieszczadnicy: Chodzą słuchu, że będzie limit liczby drużyn na Rzeźniku. Musimy monitorować pojawienie się naboru na listę startową. Ocobiegatu 2 – Chodzilem dziś 25 minut bardzo szybko. Miałem tyle czasu, jak przyjechałem odebrać żonę z pracy. To postanowiłem pochodzić szybko z pomiarem tempa. Porządnie rozgrzałem się już po 800 m. Razem ponad 3 km w tempie 8’14/km. Po nieodsnieżonych chodnikach Saskiej Kępy. Na pewno nie był to chód sportowy, ale oto okazuje się, że można zejść poniżej 11 godzin w Rzeźniku idąc sobie jak po Warszawie w zimie w ubraniu z torbą z laptopem. No i jeśli chodzenie zastępuje rozciaganie, to wybieram chodzenie 🙂
–
biegofanka
2010/01/29 22:09:36
Wojtku, Dziki – dzięki za informacje, ale my już kupując buty, wiedzieliśmy, że mają być większe i mąż faktycznie takie kupił, więc nie to…:))
–
biegofanka
2010/01/29 22:12:51
Dziki – a dla mnie nagroda pocieszenia?;) w końcu w jednej z moich propozycji padła nazwa, gdzie w części była Polska Biega…;))
–
andante78
2010/01/30 07:44:42
Tak, potwierdzam :-), „O-co-biega-tu? Polska Biega” to definitywny zwycięzca, ale Dziki nie bądź taki i przyznaj nagrodę pocieszenia biegofance ;).
Rozpoczyna się monitoring Rzeźnika, co byśmy wszyscy nie pozostali tylko z nazwami w ręku ;). Pozdrawiam!
–
sfx
2010/01/30 10:34:40
Pisałem ostatnio o masakrze podczas treningu ? O jego trudach ?
Po dzisiejszym tamto to była sielanka.
Trasa ta sama.
Tempo już nie 10, a momentami 12min/k. (średnio o minutę wolniejsze niż ostatnio)
Śnieg czasem sięgał do ud, a częściej lekko ponad kolano.
Uffffffffff.
–
quentino-tarantino
2010/01/30 10:49:13
sfx – Ty się do Vancouver przygotowujesz?! Tylko czy znajdą Ci odpowiednia dyscyplinę, bo nawet Justyna K. ma łatwiej niż Ty 😉
–
ocobiegatu
2010/01/30 11:21:44
Dziki , jako Praojciec Polska Biega rozumiem rozpocząłes akcję Polska Chodzi..:).
W związku z tym pierwsza weekendowa porada ocobiegatu co do chodu sportowego. 1. LINA
Pamiętacie jak w dzieciństwie chodziliście po torach kolejowych ? Ile to było radości?
Nie chodźcie jednak po torach , krawężnikach , linach rozdzielających pasy dróg…).
Szukajcie lin , one są wszędzie. Krawędź dywanu. Kafelki w łazience , dobrze jak macie łazienke choć na 100m2…). Panele w salonie. Kafle w markecie. Złapcie dziecięcą radość z chodzenia po linie. Nie przejmujcie techniką.Poczujcie tylko głód liny..:). W tym pierwszym tygodniu tylko o to CHODZI.
C.d. za tydzień – nr 2 – SYLWETKA…W sumie porad ma być 10.Do rzeźnika zdążymy..:)
Ocxzywiście jeśli nie przegonią z blogu biegackiego…:)
–
biega_czu
2010/01/30 15:17:57
biegofanko: Biegam teraz w butach z gore-texem. Jak przyszły wielkie mrozy, to założyłem do nich skarpetki Asics, trochę grubsze niż zwykle i z zaznaczeniem prawa i lewa. Było w nich ciepło, ale chyba nawet za bardzo, bo na palcach nogi zaczęły się pojawiać bąble. Zmieniłem fachowe skarpetki na cieńsze i od tego momentu wszystko jest ok. Te Asicsa chyba będą dobre przy -30 stopniach 🙂 Może skarpetki skoro buty są ok?
–
biegofanka
2010/01/30 16:20:26
Biega_czu – dzięki za info. Mąż próbował też w innych, niż zwykle skarpetach biegać, pęcherze robią mu się na spodzie stopy, mówiłam mu, niech spróbuje z wkładkami…:))
–
biegofanka
2010/01/30 16:23:15
Andante – dzięki, że się za mną wstawiłeś:))
Sfx – dobrze, że można Cię namierzyć w razie, gdybyś całkiem pod śniegiem się znalazł;))
–
biegofanka
2010/01/30 16:24:26
Dobra, idę kibicować naszym twardzielom:))
–
johnson.wp
2010/01/30 16:26:59
sfx – możesz teraz przestać na trochę biegać pod górkę, powiedzmy jak snieg zejdzie do połowy łydek. Nie trzymaj się sztywno planu Robocopie :))) Ja chyba się przrzucę na asfalt…
–
johnson.wp
2010/01/30 16:46:34
ocobiegatu – zapisuję się do Polska Chodzi raz w tygodniu dopóki snieg nie zejdzie. Podczas górołażenia zawsze starałem się stawiać stopę przed stopą jak najwężej. To przyzwyczajenie od dzwigania ciężkiego wora. Pod górę to najmniejszy wysiłek. Pozostaje jeszcze bieganie po schodach w wieżowcach, co polecam ogólnej rozwadze
–
sfx
2010/01/30 19:32:15
U nas za oknem sypie jak z cebra :). No bo jak tu określić mocne sypanie śniegu ?
Aż strach mnie oblatuje ile śniegu więcej będę musiał przeskakiwać. Dziś to nie był wieloskok a’la johnson, lecz bardziej bieg przez płotki, a dotego ustawione jeden za drugim.
A ja jutro ustaliłem bieg na 9:00 i robimy trasę trudniejszą niż zwykle… tj. z b.stromymi podbiegami, ale krótkimi – pewnie po 100-300m… dam znać ile one mierzą jutro… jeśli się zdecydujemy na ten krok – ale szczerze w to wątpię….. pewnie wybierzemy coś łatwiejszego niż dziś, bo w sumie to dziś i na zbiegach było jak pod górę…
A co do planu ? Chyba pod koniec sezonu powiedziałem – biegam bez planów.
I trzymam się tego. Biegam to, na co mam ochotę, nie trzymam ani dystansu, ani czasu treningu – jak wychodzi tak jest.
W tym tygodniu bieganie było w pon/śr/sob i jutro.
–
biegofanka
2010/01/30 20:26:54
Po meczu pobiegłam odreagować, przez 1,45 h podziwiałam piękny księżyc w pełni… a miał dzisiaj śnieżek poprószyć;))
–
biega_czu
2010/01/30 23:10:35
biegofanka: jak prószy, to zasypie Wam tak pięknie odśnieżony rynek 🙂 Też wyskoczyłem na rundkę, ale u mnie nie pada…
–
tomikgrewinski
2010/01/31 00:40:17
widze ze niektorzy z was od samego rana na blogu
williams z henin w tym czasie na korcie
a ja na pierwszym walnym zebraniu Polska Biega 🙂
chyba nie bylo nikogo z was a szkoda bo frekwencja niestety nie byla zachwycajaca…
14-15 osob wiekszosc z Warszawy i kilka osob z Polski
od takich neofitow jak ja ktorzy biegaja dopiero od 1.5 roku do tych co maja juz za soba po kilkanascie maratonow… bylo troche smiesznie troche strasznie ale ogolnie bardzo milo
postanowilismy zgodnie dalej rozwijac akcje glownie poprzez szerokie i roznorodne popularyzowanie marki Polska Biega,blizsza wspolprace z lokalnymi klubami w barwach ktorych biegamy na codzien oraz poprzez wspierania lokalnych inicjatyw i organizatorow
nie bede sie wiecej na ten temat rozpisywal bo pewnie w poniedzialek bedzie opublikowane na stronie dokladne podsumowanie calego spotkania
mnie zaskoczylo tylko ze nasz klub liczy jedynie 105 osob!!!
105 z czego te 5 to pewnie moja rodzina i pracownicy ktorych zachecilem wlasnym przykladem:)
jak na nasze klubowe mozliwosci to strasznie malo!
padl wiec od razu postulat ze jezeli chcemy dalej rozwijac cala akcje to musi nas byc wiecej
musimy wciagac znajomych blizszych i dalszych a zeby ich zachecic prawie jednoglosnie obnizylismy stawke wpisowa za 2010 na 50 pln czyli o polowe…
a zaraz po spotkaniu pobieglem do lasu i potruchtalem po sniegu swoje kolejne 10K Wojtku niedlugo zglosze sie po pomoc w ustawieniu planu treningowego na swoj pierwszy polmaraton…
mam nadzieje ze pomozesz 🙂
pozdrawiam wszystkich serdecznie t
–
quentino-tarantino
2010/01/31 15:05:47
Poranne słoneczko, -7C – nic tylko biegać…problem w tym, że nie ma po czym 😉
Ale trudno, trzeba robić swoje – jak to mówiła moja babcia – Za psa sie zgodzileś za psa musisz szczekać…te stare powiedzonka ludowe są najbardziej trafne 😉
Dzis było 12 km:
1 km – 6:00
9 km – 5:00
2 km – trucht do domku.
Po raz kolejny morduje km w tempie 5:00 – uczę sie biegać w tym tempie do maratonu na jesień we Wrocławiu, czyli zupełnie nie tak jak uczą Mistrzowie ale jestem jeszcze „młodym” czterdziestolatkiem i sobie będę testował na WCIAŻ żywym organizmie 🙂
–
ocobiegatu
2010/01/31 16:54:35
a ja dziś przy tej cudownej pogodzie – 15k chód ( drugi w życiu na 15k bo zwykle chodzę 5,10). Zyciówka na 1.44 fajna rzecz w zimie..:).
Bawiło mnie prześciganie 2 biegających dziewczyn , kilku nordiców.
Na 8km patrzę – narciarz ! O w mordę..:).Jak go tylko zobaczyłem – nie było innej opcji..:). Musiałem przyśpieszyć do ca. 10km/h i brałem go brałem..Troszkę to trwało ale na szczęście złapałem go na długiej prostej. No..:). Pomyślałem sobie jak go minąłem. Poszedłem jeszcze w tym tempie ze 300m i zniknąłem za zakrętem …aby tak sobie nie myślał, że tylko przy nim sie scigam …:)
–
sfx
2010/01/31 19:33:15
Było dziś 1h28m… 12,9k czyli tempo średnio 6:50, a odcinka właściwego krosu pewnie koło 9-10/k.
Biegliśmy dziś we trójkę.
Nie dało rady… jak śnieg zbliżył się do ud i zaczął zahaczać o ich górną część stało się…
… trzeba było iść. Chód sportowy w ciągłej zaspie… średnie tętno 140, tempa nie mierzyłem, ale pewnie z 25min/km. Ujęte na górze średnie tempo nie obejmuje momentów, gdy szliśmy… wtedy wyłączałem pomiar w moim polarku.
I chyba jest tak, że te treningi trochę dają siły, ale przede wszystkim hartują mentalnie…
–
piotrek.krawczyk
2010/01/31 20:11:14
Tomik – kurcze, chciałem być na tym Walnym, ale kolizja z urodzinami Najmłodszej – 3 lata i tata był niezbędny – zmywanie, wodzirej, oddźwierny, dokumentacja foto, itp. Ale chciałem być, bo byłbym za osobowością prawna PB. Można więcej z KRSem. Mam kontuzję kolana. Biegałem od tygodnia na lekkim bólu, dziś zawróciłem z treningu po 800 m. Nie było sensu biec. Tak samo jak w zeszłym roku rozjeżdżąjace się nogi naruszyly ścięgna krzyżowe. Plus intensywne podbiegi i zawody górskie i inne zawody. Za dużo jak na styczeń. 3-5 dni bez biegania. Ale nie wytrzymam. Zwolnię tylko do tempa na Rzeźnika. Dziki
–
johnson.wp
2010/01/31 20:16:34
A u mnie dzisiaj był Dzień Konia, a może raczej wielbłąda, bo biegłem (jednak biegłem) z termosikiem w camelbagu. Starałem się unikać wydm, ale na pustyni się nie da… tak więc trzeba było wykonać trochę wieloskoków, ale mniej niż poprzednio – jakieś dwa tysiące. Pomogły landrowery okolicznych bogaczy, którzy założyli z nudów i dla szpanu ślad w lesie. Jednak miedzy 20 a 21 kilometrem była droga przez pole 5 kategorii odśnieżania (czyli nigdy) i wtedy przeszedłem (a raczej przebiegłem) do marszu, bo już nie dałem rady skakać. Za to poćwiczyłem lekki krok skradający na wierzchniej zamrożonej warstwie i wiecie co? – w 30% udawało się nie zapadać jeśli stawiałem stopę płasko i starałem się nie odbijać. Dzień konia, bo na pierwszych 4 km (odśnieżonych!) poczułem taką moc w nogach, że nabrałem wielkiej otuchy przed walką. Dzień wielbłąda, bo dzisiaj testowałem wydajność karmienia tłuszczem z garba – 3h 10min na głodniaka. Wystartowałem przy wspomnianym słoneczku o 14 i zdążyłem wrócić tuż po zmroku. Czyli że ciągnąłem na samym śniadanku. Po dwóch godzinach organizm zaczął symulować słabość w głowie ale go oszukałem izotonikiem i, o dziwo, po następnym kilometrze przestał protestować. W tym momencie zdecydowałem się na dodatkowy wariant ale się przeliczyłem i zaliczyłem po drodze wspomnianą drogę 5 kategorii. Ciekawe uczucie ciągnąć na tłuszczyku. Przy założeniu niskiego tempa w pierwszym zakresie – bez problemu. Na koniec 5km przyspieszenia po twardym – udało się zejść poniżej 6’/km, dlatego średnie tempo (razem z zaspami) wyszło 7:22 na dystansie 26km.
–
andante78
2010/01/31 20:17:56
Dziki, uważaj na siebie, jesteśmy w końcu jedną drużyną, a więc w pewnym sensie Twoje ścięgna są moimi ścięgnami ;). Masz rację, zaciśnij zęby i nogi do góry przez te kilka dni, zresztą sam wiesz najlepiej co robić. Mała przerwa na pewno nie zaszkodzi, pozdrawiam!
–
piotrek.krawczyk
2010/01/31 20:27:05
Johnson – trening Twój jak z podręcznika „Jak żyć przed Rzeźnikiem”. Napiszesz taki po Rzeźniku? Wszak w Twoim fachu trzeba publikować i publikować 🙂
–
piotrek.krawczyk
2010/01/31 20:30:02
Andante – za dużo górek na maksa. Moim nauczycielem dziś Johnson. Tak trzeba zimą.
–
chlopas
2010/01/31 20:41:06
ten nowy pomysł treningowy chyba nie jest taki nowy 🙂 może źle pamiętam, ale coś mi chodzi po głowie, że właśnie tak trenował zatopek. jemu wychodziło, ale podobno późniejsze pomysły objętościowo-interwałowe są skuteczniejsze, czy nie?
–
beautyandb
2010/01/31 21:03:00
Ja dzisiaj poddalam się podwojnie. Po pierwsze – nie pobieglam Wawerskiego Krosu, bo po wczorajszym rekonesansie w lesie uznałam bieganie po nim za niebezpieczne i dość głupie. Po drugie – zamiast 30 km po osiedlu nabiegałam tylko 20. Rozgrzeszyłam się tym, że ogólnie tydzien mi wyszedl na 104 km – ponad dwa razy więcej niż poprzedni. A styczeń w sumie na 350. Te 10 km więcej nic by nie zmieniło, poza tym że miałabym nowy tygodniowy rekord (obecny z sierpnia – 112 km). Aha, reaktywowałam swojego bloga, link w załaczeniu, zapraszam 🙂
–
ocobiegatu
2010/01/31 21:22:53
Ja to jak ognia unikam wszelkich podbiegów , wieloskoków,skipów itp.
Jestem w odróżnieniu od innych tu M. -M50 czyli junior starszy a nie tak jak Wy M30. M40 czyli juniorzy młodsi..:). W chodzie mam to ,ze pracuja miesnie i wiezadla . Dzis czuje nawet dosc , z przesada moge powiedziec- przyjemne uczucie tego ,ze cos sie w nich dzialo. Zwlaszcza w wiezadlach tylnych i pobocznych kolana. Dziki – chyba miales na mysli wiezadla krzyzowe a nie sciegna krzyzowe.
One sa tam gdzies w srodku kolana a ich kontuzja to koszmar kazdego pilkarza, narciarza-zjazdowca i w ogole sportowca. To chyba nie to. Zdrowka zycze.
–
jatzi
2010/01/31 21:28:10
Niestety poległem. Robiłem w zeszłym tygodniu podbiegi wieczorem przy -20 i musiało się źle skończyć. Zapalenie zatok, zapalenie gardła i zapalenie krtani. No i niestety dłuższa przerwa a Dębno coraz bliżej…
–
quentino-tarantino
2010/01/31 21:35:20
ocobiegatu – właśnie przeczytałem, że Nadia Fanchini – brązowa medalistka mistrzostw świata z zeszłego roku z Val d’Isere zerwala więzadła w obydwu kolanach…tuż przed Vancouver…masakra!
–
johnson.wp
2010/01/31 22:02:45
Dziki – nie zawstydzaj mnie, ja tylko próbuję uruchomić cykl glioksalanowy przy bieganiu. Jeszcze nie umiem biegać na fotosyntezie, tak jak Ty:) Jak mi się uda to będą publikacje 🙂
–
johnson.wp
2010/01/31 22:10:56
quentino – może byś się wybrał 20 lutego na Bieg Trzech Jezior do Trzemeszna? Kultowa impreza widokowo-krosowa. Cytuję: ” na mecie napój izotoniczny,grochówka, drożdżówka, chleb i smalec”.
–
quentino-tarantino
2010/01/31 22:26:49
johnson – mieszasz mi tu w planach startowych:-) Ale muszę to cholera przemysleć;-)
Minus jest taki, że nie będe mogł tam wystartować w Mistrzostwach Polski Grubasów – mam za niskie BMI 😉
–
johnson.wp
2010/02/01 08:30:18
quentino – ja jadę na pewno. Oferuję miejsce dla samobójcy w samochodzie. O znieczulenie sam się musisz postarać;)
–
quentino-tarantino
2010/02/01 12:16:43
johnson – normalnie bierzesz mnie pod włos! Z punktu widzenia moich planów startowych raczej bym nie pobiegł…pozostaje aspekt „niestety” bardzo ważny…towarzyski…daj mi czas do końca tygodnia. Problem jest też inny – nigdy nie biegłem 15 km na zawodach – ja tylko maratony UMIE 🙂
–
johnson.wp
2010/02/01 13:35:03
quentino – ja też nie biegłem 15 w zawodach. Zdaje się, że biegnie się w tempie na 10 tylko dłużej ;))). Mnie interesuje w tym biegu szybki dystans w tereniei. Korzyści: płuca rosną 🙂 i stopy uczą się stabilizować, a my uczymy się znajdować równowagę pomiędzy wydajnością płuc a propriocepcją. Dodatkowa korzyść: widoki i niebanalne towarzystwo…
–
sfx
2010/02/01 14:54:52
B&B… ty to dajesz… szacun 🙂
W zeszłym tygodniu miałem 46k z małym okładem.
Miesiąc zakończyłem wynikiem 245k.
–
ocobiegatu
2010/02/01 16:40:29
15k ? przepis mój jest taki :
wziąć 15k , sobie wyznaczyć trasę stałą – zawsze taką samą, świątek piątek , zima , lato..
– biegać na maksa choć raz na 3-4 tygodnie
danie podane ma być a la zawody..:),
czy można sie nauczyć robiąc interwały, powtórzenia ( zupa pomidorowa) dobre tempo? ( zupa ogórkowa)..:)
podpisane miłosnik tempówek..)
( acha – bez pulsometra )