orły na lodzie

Justyna – to musiało być pierwsze słowo w dzisiejszym odcinku. Polska biegaczka najlepsza na świecie (nie dotyczy Norwegii), no i co z tego, że na nartach. Kiedy finiszowała, kiedy Bjoergen już ją brała, kiedy Justyna odparła i przyparła – to my z Moją Sportową Żoną spostrzegliśmy, że kiwamy się przed telewizorem w tym samym rytmie. Myślę, że niezłe kilka milionów ludzi kołysało się wtedy rytmicznie przed telewizorami, dobrze, żeśmy ziemi z orbity nie wybili.

Dużo było już przed igrzyskami o morderczych treningach Justyny. Każdy robi taki trening, na jaki go stać. Ja założenia z zeszłego tygodnia wykonałem w stu procentach. Chociaż, kiedy już ustawiłem całą logistykę na sobotnie dwugodzinne wybieganie z Ursynowa na AWF (wizyta u ojca, oddanie samochodu córce maturzystce, która miała go zostawić wieczorem pod AWF-em) – w ostatniej chwili dostaliśmy informację, że kurs zacznie się w sobotę wcześniej, o 8.30. Więc bieganie zacząłem o 6.29. Nie znoszę, jak czynniki zewnętrzne próbują zmieniać to, co sobie zaplanuję.

Kończąc raport z ubiegłego tygodnia: w piątek było spokojne półtorej godziny, pobiegaliśmy po chodnikach z Kamilem gubiąc tempo tylko nad ukrytym między blokami przy Sobieskiego jeziorkiem. Nadrabialiśmy potem i wyszło BNP, ostatnie 350 m w 3:37 na kilometr, a średnie tempo całości 5:20 na kilometr, czyli całkiem przyzwoicie.

W sobotę przeleciałem miasto i zaliczyłem jednego orła na lodzie. Kolano spuchło mi na wieczór, ale w bieganiu nie przeszkadza. Mrożę i dziś jest całkiem dobrze.

Niedziela, to najważniejsze dla mnie zajęcia na całym kursie. Wykład o bieganiu długodystansowym poprowadził nam kolega z ławki na kursie czyli Grzegorz G., trener polskiej kadry maratońskiej. Ważna rzecz, którą sobie uświadomiłem, to jak istotne jest w biegach długich odżywianie. W każdej konkurencji liczy się technika i energia, ale weźmy np. takie pchnięcie kulą albo wskok wzwyż, tam jest przede wszystkim technika. U nas jakość biegowego kroku też ma znaczenie, ale liczy się przede wszystkim odpowiednia gospodarka paliwowa.

Zdaniem Gajdusa najważniejszym posiłkiem biegacza jest kolacja! Biegający dla zdrowia, dla dobrej sylwetki, prawdziwi amatorzy powinni chyba to puścić mimo uszu. A dietetycy niech mi darują sianie fermentu. Ale ścigacze-szkielety-chudzielce mogą nad tym pomyśleć – energia do treningu powinna zdaniem Gajdusa brać się z nocy, a biegacz rano powinien wstawać bez uczucia głodu.

Wygląda na to, że Dziki ze swoim odżywianiem (micha żarcia raz dziennie, na noc) jest jak molierowski pan Jourdain, który nie wiedział, że mówi prozą.

Jeszcze dwa słowa o znajomych. W niedzielę był u nas G. z rodziną. Od podstawówki miał wręcz organiczny wstręt do sportu. A teraz przez pół roku woził córkę na jazdy konne, aż wreszcie sam postanowił zacząć. Nie wiem, czy jeździectwo to sport, czy nie, ale mało widziałem rzeczy tak optymistycznych, jak zapał G. do nowej pasji, rekreacji i ścieżki życiowej (z przeszkodami).

A dziś w Gazecie Magda G., która przyjeżdża do redakcji co jakiś czas z Gdańska, upomniała się, że też chce jako stała czytelniczka zaistnieć na blogu. Zażądałem więc jakiegoś wątku sportowego w jej życiu, co wydawało się niemożliwe, bo Magda G. jest jeszcze bardziej asportowa niż G. z rodziną.

I wtedy Magda wyciągnęła asa z rękawa i karabin zza pleców. W liceum miała trzecie miejsce w Polsce w strzelaniu z karabinka sportowego. Regularnie trenowała na strzelnicy, a że karabinek swoje waży to pakowała jeszcze na bicepsy używając odważnika od zegara szafkowego, bo hantli nie było. Oj Magda, gdybyś bardziej od bicepsów wzmacniała obręcz barkową, mięśnie grzbietu i brzucha, to może byś została Renatą Mauer i przychodzilibyśmy do Ciebie po wywiady do Obcasów.

Do Obcasów mam zrobić łyżwiarki. Jutro przylatują, będę je łapał. Orły na lodzie.

A brzuszki robię. Renegocjowałem z MSŻ, że w sezonie startowym trzy razy w tygodniu wystarczy. Zgodziła się.

Plan biegowy na ten tydzień jest taki sam:

PN – podbiegi (było: 6 razy minuta, ale do tego 4 serie skipów – 30 podwójnych kroków skipu A, 10 skipu B, 10 skipu C i 10 wieloskoków, już nie tak obciążająco jak rok temu, bardziej na technikę)

WT – będzie godzina albo półtorej powoli z 3 przebieżkami na końcu

ŚR – będą jakieś interwały, inne niż w zeszłym tygodniu

CZ – tylko ping pong

PT – znów godzina lub półtorej plus przebieżki

SB – dwie godziny przez Warszawę.

A w ogóle to jak Joanna Szczepkowska (ta od skandalizującego obnażenia się w teatrze) ogłosiła kiedyś koniec komunizmu, chciałbym ogłosić koniec zimy. Wiosna przyszła. W niedzielę wyskoczyliśmy z córką 1klasitką na rolki. A dziś po bieganiu nie mogłem się opanować i pojechałem do redakcji na rowerze. I zaliczyłem po drodze tylko jednego orła na lodzie.

Updated: 1 marca 2010 — 18:55

  1. ocobiegatu

    2010/03/01 23:10:34

    Pomijając sukcesy sportowe to zdolność do zdobywania sympatii u kibiców pomiędzy Małyszem a Kowalczyk jest jak niebo i ziemia , nie wiem jak dla Was ale dla mnie tak.
    Dla niej trasy są „ohydne” , nie usypali górek specjalnie dla niej , specjalnie dla niej nie zmienili nagle przed Olimpiadą przepisów o lekach na astmę a w ogóle to organizatorzy-gospodarze to się nie znają na nartach i „nienawidzi tego miejsca”…
    Oczywiście można zrozumiec nieprawdopodobne napięcie u zawodniczki , stress , czego my amatorzy nie doświadczamy ale jednak jadaczkę można czasem zamknąć ..:).
    Fajne są dla mnie chodziarki na lodzie , super , że będzie artykuł. Może coś powiedzą o technice chodu na łyżwach.


    quentino-tarantino

    2010/03/01 23:28:39

    ocobiegatu – no chłopie, znowu trafiasz mnie centralnie…moje sobotnie wpisy podkreślające jej klasę sportową i brak klasy „pozabiegowej” to potwierdza…
    Mam jednak nadzieję, że Justyna sie „wyrobi” pomyśli czasami przed wywiadem…mam tu sporo ambiwalentnych uczuć – podziwiam i sie wstydzę…dziewczyna sprawia wrażenie bystrej i inteligentnej, pewnej siebie ale…wyobraźcie sobie Adama, który w KAŻDYM wywiadzie opowiada dyrdymały o wiązaniach Simona, dzięki którym dwa razy wszystkim odleciał…astma/wiązania w jednym stały domu…


    quentino-tarantino

    2010/03/01 23:32:16

    Jeszcze a propos tras, które były „beznadziejne” bo…”za łatwe”…bieganie na nartach to nie tylko zarąbista wytrzymałość ale też technika, którą mają te wszystkie „okropne astmatyczki/dopingowiczki”…tylko naszej Justysi Bozia techniki nie dała…wiem, że to brzmi okropnie ale najlepiej skomentowała te narzekania Polki na łatwość tras olimpijskich jedna z rywalek – „Bla, bla, bla”…


    sfx

    2010/03/02 06:55:48

    a ja się z wami nie zgodzę
    J.K. mówi normalnie i wie co mówi
    a po co pudrować wypowiedzi, które mają otworzyć niektórym oczy ?

    ot. choćby trafna odpowiedź na głupie pytanie jednego z dziennikarzy, co robiła na zapleczu lotniska, i czy aby na pewno nie chcieli od niej pobrać cła za przywiezione medale…

    u liska, wydaje mi się, też było świetnie


    sfx

    2010/03/02 06:58:30

    i szanując nas tu obecnych i tych mniej obecnych widać… nasza polska gniewem stoi i wszędzie szukamy dziury w całym i choćbyśmy chcieli to po pochwałach trzeba kogoś też zrąbać, choćby za to na jakim krześle siedzi… i to nie tylko ty quentino czy ocobiegatu, ale i ja i pewnie większość… ale to mamy już we krwi…


    quentino-tarantino

    2010/03/02 08:24:39

    sfx – co do „Polska gniewem stoi” to się zgadzam ale podtrzymuję swoje wpisy. Zauważ prawie w każdym poście o J.K. oprócz krytycznych uwag doceniałem Jej Wielkość. Natomiast wątpliwości merytoryczne są nie do zbicia:
    – oskarżanie o doping konkurentek – delikatnie przypomnę, że kilka lat temu J.K. była zdyskwalifikowana…pomogli jej skracajac karę przed poprzednimi igrzyskami, więc tym bardziej powinna sie dwa razy zastanowić zanim wypowie się w tej materii. Co do przeciwniczek i astmy to bardziej ufam prof. Smorawińskiemu i innym fachowcom od dopingu, którzy skrytykowali J.
    – „łatwe trasy” – mogła wygrać na tych „łatwych” gdyby wcześniej popracowała nad techniką
    – ciągle zapominamy, że brązowy medal zdobyła po, no jakby to ujać…niedopatrzeniu czy jak to mówi sama J. „wprost i odważnie” – po oszustwie. Gdyby to Steira wygrała o długość paznokcia i przed zmianą nart zrobiła to co J. to jak myślicie co byśmy usłyszeli…
    To są fakty dokładnie takie same jak te, ze Justyna Kowalczyk jest SUPER SPORTOWCEM! i dostarczyła także mnie mnóstwo radości i wzruszeń!
    Temat z mojej strony uważam za zakończony bo lepiej skoncentrować sie na pozytywach a o mankamentach lepiej juz zapomnieć 😉


    ocobiegatu

    2010/03/02 08:50:20

    coś mi tu nie gra..
    Justyna ma prawo być gniewna i się tak wypowiadać..
    a nie ma prawa w podobnym stylu sie wypowiedziec kibic bo od razu jest to – Polska gniewem stoi
    Prawo do wypowiedzi ostrych jest zarezerwowane tylko dla Królów ?


    sfx

    2010/03/02 11:03:29

    Ona może, bo coś osiągnęła i jej głos może się liczyć 🙂

    ale ale… wspomniałem, że sam jestem taki sam jak nasza reszta… i sam twoje quentino argumenty wykorzystałem kilka dni temu (jeszcze przed złotem) w rozmowie z moim ojcem… poza tym gniew widać już w moim ataku na was… co też jest niezłomnym przykładem naszej przekorności i szukaniu dziur w serze, a nie smaku ich otoczki 🙂


    sfx

    2010/03/02 11:07:28

    w koszalinku będzie cross górski na 10k… i to już niedługo… dziś jako pierwszy przebiegłem trasę obejmującą 2 pętelki (drugą lekko utrudniłem)… pewnie jeszcze coś zmodyfikujemy i zrobimy trudność jeszcze trudniejszą… ale zapraszam do koszalina na 17 kwietnia (start o 13.00).
    niestety ja chyba w tym czasie zawitam na wesołej stówie, ale jeszcze musimy się dziki dogadać 🙂


    quentino-tarantino

    2010/03/02 12:15:14

    Dziś zrobiłem spokojne 10km – po niedzielnych pobolewaniach piszczeli nie ma już śladu 😉

    Wojtek – wyczytałem, że ogłosiłeś zakończenie zimy a tu straszą jej powrotem 😉 Chciałbym abyś miał rację!

    marsikor – co do Twoich chwil zwątpienia po „wymęczonym” treningu, to miałem to samo kilka tygodni przed swoim pierwszym maratonem – też trafiły mi się treningi podczas których biegło się ciężko, ciężej niż wcześniej i wtedy też docierało do mnie, że chyba nie dam rady pobiec 3 razy tyle i do tego w sensownym czasie. Mój ostatni niedzielny trening przypomniał mi tamte odczucia ale to jest tylko chwilowe. Liczy się cały okres przygotowania do startu, jeśli to wykonasz planowo – będzie dobrze 😉


    biegofanka

    2010/03/02 14:34:55

    Ale jaja… Wojtku nie sądziłam, że mój tekst zostanie opublikowany…;))


    ocobiegatu

    2010/03/02 14:52:17

    no tak sfx…zarzuciłeś nam , że szukamy dziury w całym a my tylko krytykowaliśmy..
    Czyli szukałeś dziury w calym..:) , no tak ale już przyznałeś się , że szukałeś dziury w całym , tak więc to ja teraz szukam dziury w całym..:)
    tak więć nie pomyliłeś sie , że szukam dziury w całym ale nie wiedziałeś kiedy i w jakim temacie..:)


    piotrek.krawczyk

    2010/03/02 20:27:34

    Łyżwiarki to Orzełki – w sensie zżeńszczonych orłów. A ja prztrwałem zimę bez żadnego orła. A w poprzednich sezonach to dopiero bywały fazy lotu: na kolano (11 dni przerwy), biodro, du.., na ręce. Oszczędzam się, bo Rzeźnik. Biegofanko – a gdzież można poczytać Twoje opublikowane poezje? Czy coś źle zrozumiałem? Dziki


    piotrek.krawczyk

    2010/03/02 20:46:32

    Panowie. A ja uważam tak. Sprtowcowi płacą za wyniki, konsulowi za dyplomację. Wolę Justynę zwycięską niż układną. Może sobie cholera obchodzi jej charakter? Nie żenię się z Kowalczyk, tylko oglądam jak się ściga. A my chcemy żeby jak ktoś wygrywał to był cały cudny, idealny. A takich ludzi nie ma. Można się kreować na wcielenie cnót, a to najczęściej PR, czyli oszustwo. To ja wole Justynę taką jaka jest, AUTENTYCZNĄ. Nie przerobioną na miód z mlekiem. I nie czuję się w prawie do oceniania jej moralności, mentalności, wad i przywarów. Tam gdzie mogę ją oceniać (a to są rywalizacje w biegach narciarskich) jest skuteczna, jest mistrzynią i Królową. Reszta to sprawy dla brukowców i ich czytelników. Z moralności mogę rozliczać duchowego nauczyciela, z retoryki ministra SZ, a z wyczucia sytuacji psychoterapeutę. Dlatego nie zgadzam się ze Stecem z GW. Po namyśle i po rozpoznaniu brukowej, nie wiem czy świadomej intencji autora. To tyle. Dziki.


    piotrek.krawczyk

    2010/03/02 20:51:18

    W końcu sztuka jest ważniejsza niż biografia. Kto wie, kto to powiedział dostanie postać biegacza/biegaczki do przyklejenia na auto.
    Proszę o niekorzystanie z googli itp. Nagroda dla tego, co WIE 🙂 Dziki.


    piotrek.krawczyk

    2010/03/02 21:00:13

    Zjadło środek zdania, próbuje jeszcze raz, żeby wypowiedź była pełna: „Może sobie być jaka chce (Justyna K.), co mnie cholera obchodzi jej charakter”.


    ocobiegatu

    2010/03/02 21:33:35

    Dla mnie tez jest obojętne kto da złoty medal dla Polski , może to byc nawet robot z Centrum Szkolenia POlskich Robotów Olimpijskich, co bedzie za 200 lat..:).
    Justyna sprawiła przykrość całej rzeszy polonii kanadyjskiej , która jej kibicowała.To nieważne ? Jest właśnie ambasadorem sportu, wzorcem dla młodzieży sportowej , która bedzie naśladowała Królową lepszymi słowami – typu pocałujcie mnie w ..itd..
    A w ogóle to proponuje abyśmy byli tacy sami..Piszmy więc o zawodach biegackich – trasa ohydna bo za bardzo pochyła , orgi – Wy się w ogóle nie znacie na biegach a w ogóle to nienawidzimy np. Sobótki…


    marsikor

    2010/03/02 22:02:56

    quentino-tarantino – dzięki za słowa otuchy. Tak tylko pisałem z poczucia kontrastu – przyszła wiosna, słoneczko, po trudach zimowych wybiegań miało być łatwo i przyjemnie, a tu jak pod sporą górkę. Ale jak przemyślałem powody swoich odczuć to doszedłem do wniosku;
    1 – niedospanie i lekki ale odczuwalny przed w trakcie i po biegu ból głowy
    2 – jednak przez zimę oprócz intensywnych (dla mnie) treningów wyhodowałem też ze 2 kilo sadełka dodatkowego
    i 3! – pierwszy raz biegłem z mp3 i jakąś muzyką (dobrą ale średnio pasującą do biegania) i pewnie mi to zaburzało rytm kroków

    P.S. W uzasadnieniach nie jestem dobry, ale ja jestem w sprawie Justyny K. na tak. Takie wewnętrzne odczucie. Jak czytam z nią wywiady to mam odczucie, że to żywa i raczej szczera osoba, która się zna na swojej dyscyplinie, docenia współpracowników i realnie ocenia swoje szanse i możliwości i jak kto pyta to mówi co na ten temat myśli. I nie sprzedaje pijarowskiej gadki. Poza tym ma swoje 5 minut. Weźcie i zobaczcie sportowy dodatek do gazety – ze 3 strony o niej, a pozostałe głownie o tej dyscyplinie co to udają, że się uganiają jak kot z pęcherzem za nadmuchanym pęcherzem lub zeznają na procesach o korupcję.


    ocobiegatu

    2010/03/02 22:21:13

    Tak mi się widzi z dyskusji , że miernikiem szczerości i autentyczności jest ostrość wypowiedzi danej osoby. Przebadał to ktos naukowo ? Nie dopuszcza się typu – wypowiedź ostra ale nieszczera ?
    Jak ktoś nie jest ostry to już nie jest szczery ? jest mlekiem z miodem i robi tylko sobie reklamę ? No tak , układni nie potrafią przecież robić wyników sportowych..:)


    piotrek.krawczyk

    2010/03/02 22:49:42

    Autentyczny to znaczy taki jaki jest. Jak ostry to ostry, jak grzeczny to taki własnie. Dorosłej osobie pozwólmy samodzielnie brać odpowiedzialność za słowa czy odruchy. Czy wobec Polonii w Kanadzie, czy wobec trenera, chłopaka (zaraz zacznie się śledzenie życia osobistego), mów co chcesz, rób jak uważasz. Rób gafy niewinne Justyna, ile ich udźwigniesz. A:
    „Prawda kole
    w aureolę” – Sztaudynger.


    wojciech.staszewski

    2010/03/02 22:58:13

    zbiór przypadków, ale jednak…
    Co do Justyny, to od wieków mam ambiwalentne uczucia. Między uznaniem dla jej sportowej harówy a zniesmaczeniem jej góralską opryskliwością, która w obliczu porażki potrafi zamieniać się w demagogię. Od kilku lat jednak uczę się, że opryskliwość też ludzka rzecz.
    Raczej jej nie lubię, z pewnością ją podziwiam i z pewnością jej nie potępiam.


    wojciech.staszewski

    2010/03/02 22:59:09

    biegofanka, też nie wiedziałem. miło mi się było pojawić w środku 🙂


    piotrek.krawczyk

    2010/03/02 23:06:07

    Ona jest ambasadorem sportu tylko w naszych głowach. W rzeczywistości jest biegaczki na nartach. Może byśmy uwolnili Justynę od naszych nieadekwatnych oczekiwań? Ona jest sportowcem. Trzy medale na Olimpiadzie! I tylko mówi wyraźnie o wątpliwosciach i z czym jej było trudno. Piętnastka kultowa na Chomiczówce, bieg pod moim domem, to w tym roku była chała organizacyjna. Piszę to nie pierwszy raz. Mogę? Nie mogę? Dziki


    ocobiegatu

    2010/03/02 23:53:35

    Dziki – przykład z dorosłością do mnie nie trafił…Ktoś dorosły zabije kota na klatce schodowej bo mu sie nie podoba..No jest dorosły ! może robic co mu sie podoba..
    Justyna zabiła tego kota w kibicach polonii kanadyjskiej , może który tam biznesmen z polonii sie obraził i nie zrobi interesu w Polsce.A gdyby zrobił interes to by kupił coś dla Domu Dziecka. Jestem wystarczająco demagogiczny ? To jest konkretny wymiar tego.
    Nie uwolni sie ona od postrzegania jej jako ambasadorki. Przez jej wypowiedzi jest ona postrzegana za granicą jako typ polskiej zawodniczki.
    Nie zmienia to faktu , że podziwiam ją za charakter sportowy , niemiłosierną pracę dla wyniku a finisz na mecie 30k bardzo przeżyłem jak kazdy z Was.


    sfx

    2010/03/03 07:04:36

    A wszystko powyżej o Juście to moja wina :).

    Dziś prawie nie spałem, bo gardło mi szwankuje… będzie jednak piąteczka, dla testu innego wariantu koszalińskiego biegu górskiego.

    Wczoraj były omawiane 2 pętelki i 2 godzinki siatkówki (już po raz czwarty – czuję coraz większe postępy).


    biegofanka

    2010/03/03 09:00:01

    Dziki – w końcu lubię poezję śpiewaną… Jacek Kleyff w piosence „Schulz” „… Zbieg przypadków, ale jednak”. Lubię jego teksty, niektóre są naprawdę świetne…
    Co do publikacji…, to sama proza (taki mały tekścik), ale chciałam napisać o swojej przygodzie z bieganiem, obiecałam kiedyś Wojtkowi, że napiszę o tym… a więcej będzie, jak przebiegnę maraton… co do tekstu, wystarczy kliknąć na portalu w ostatnie aktualności;))


    biegofanka

    2010/03/03 09:06:25

    Wojtku – pisałam, że po debiucie w maratonie będą konkretne podziękowania, a ja „nie rzucam słów na wiatr”… to był krótki wstęp…
    Co do maratonu, chciałabym wystartować w Krakowie, ale ciągle się waham, czy to nie za wcześnie na mnie… do końca marca podejmę decyzję:))


    piotrek.krawczyk

    2010/03/03 16:20:09

    Ocobiegatu. Wytłumaczę dorosłość. Na przykładzie kota. Jak zabije kota, to pójdzie siedzieć z paragrafu karnego. Dorosły samodzielnie odpowiada za swoje postępki. Te które się innym podobają i te co się innym nie podobają. To rzecz gustu wszak – Kleyff.
    A tu Justyna ma nowy ciężar – ma odpowiadać za budżet Państwa. No to może za powódź w płockim powiecie też? 🙂 Biegofanka wygrała – napisz mi adres, bo nie przechowuję danych. Polecam Kelusa, Kleyffa, itp. Zawsze.
    Dziki, chory, więc tym bardziej dziki 🙂


    johnson.wp

    2010/03/03 21:03:11

    biegofanko – przeczytałem!, wynika z tego, że w Sobótce mam Cię przekonać do startu w Krakowie:). Kto się dołączy? „Bo pojedynczo się z dziewczyną nie upora, ni dyplomata, ni mędrzec, ni wódz”…, co może byłoby też dobrą puentą powyższej żarliwej dyskusji 🙂

    a u mnie koniec kontuzji! – łydka nie odzywa się, a konstrukcja nóg, po 3 dniach odpoczynku od testowej niedzieli, dostosowała się do nowej, czyli nie pokrzywionej, postawy (wkładki), choć czuję, że będę musiał poćwiczyć drobne partie czworogłowych, np. z boku, do tej pory jakoś nie używane… Dzisiaj tempo 5:40 w 1 zakresie :), czyli poprawa od niedzieli o 15sek. Sprawdzone z wiatrem i pod wiatr na 14km.
    sfx – to komunikat głównie do Ciebie, partnerze, i w tym miejscu apeluję do Ciebie, abyś uważał podczas eksperymentów z siatkówką, bo kto mi poniesie parasolkę w Bieszczadach, jak sobie coś urwiesz? Może podczas każdego wyskoku wołaj „rzeźnik!”, żebyś pamiętał o lądowaniu? Proszę, nie zrób nam krzywdy…


    biegofanka

    2010/03/03 22:09:12

    Dziki – to sama przyjemność była odpowiedzieć… nagrody nie musisz mi wysyłać, bo już mam, może ktoś chciałby zamiast mnie ją dostać… odstąpię:))
    Johnson – zawsze można próbować…, choć „chcieć dziewczynę na swoje kopyto przerobić, znaczy tyle co wodę sitem czerpać”… to jeszcze do tej puenty. Najpierw zobaczę, jak mi półmaraton „pójdzie”. A tak w ogóle to super, że u Ciebie już ok:))


    quentino-tarantino

    2010/03/04 12:02:05

    Meldunek z Poznania – g.9.00 słoneczko 2C, lekki wiatr, suche chodniki – słowem można śmigać. No to śmignąłem 12 km i niestety nic nie mogło mnie powstrzymać przed BNP…;-)

    biegofanko – proponuję maraton „w pierwszym wolnym terminie”…dlaczego ? Boję się nocnych koszmarów…jeden z nich mógłby wyglądać tak – Pojawiam się po 10 latach przerwy na blogu u Wojtka i czytam tam wpis jednej ze „starych znajomych” – Kochani pomóżcie, za miesiąc mam maraton w Warszawie a potem w Poznaniu – który wybrać na swój DEBIUT…potem pojawia się kartka z kalendarza na 2020 rok…budzę się zlany potem…

    biegofanka na bank zemści się na mnie za ten wpis na trasie maratonu w Dębnie lub w Krakowie…w tym roku 😉


    biegofanka

    2010/03/04 13:03:16

    Quentino – ha, ha, ha… nie jestem mściwa;))


    piotrek.krawczyk

    2010/03/04 17:31:21

    hej Ocobiegatu.
    Chyba się nie pokłóciliśmy śmiertelnie o pyskatą babę 🙂 ?
    Dziki


    quentino-tarantino

    2010/03/04 18:14:24

    Dziki – gwarantuję Ci, że ocobiegatu sie nie obraził ale Ty musisz przyjąć do wiadomości, że po prostu…nie masz racji 😉 Tylko teraz Ty się nie obraź 😉
    A tak na marginesie – scenka, która powinna być podsumowaniem całej dyskusji. Kumpel, który KOMPLETNIE nie interesuje się sportem zagadnął dziś w temacie złotego medalu J.K.
    – Ale super, ze mamy złoto po tylu latach!
    – Jasne, rewelacja.
    Po chwili on dodaje:
    – A tak na marginesie, to z tą babą chyba coś nie tak. Słyszałem jakie głupoty i żółcie wylewała na konkurentki…
    Facet naprawdę nie siedzi w temacie ale odczucia miał prawidłowe.
    A ja raczej byłem zbyt dużym optymistą, że temat już nie wróci – wróci, wróci…bo to jest od Niej silniejsze….Bla, bla, bla…

    Wojtek – chętnie przeczytałbym więcej na temat kolacji a’la Gajdus dla maratończyków…


    ocobiegatu

    2010/03/04 19:32:53

    Dziki ja tak łatwo się nie kłócę..:). No chyba , ze ktos powie , że chód sportowy to dziedzina sportu do niczego.:).
    Dobrym jeszcze przykładem jest słynny biegacz – dla ułatwienia inicjały H.G..:).
    Ambasador swojego kraju , skromny , układny , ma firmę budowlaną , zatrudnia rodaków pomaga im a i wyniki są…
    Czyli jednak można..:)
    Dziki zaraz powie , że za milion dolarów za bieg każdy będzie skromny..:)


    sfx

    2010/03/04 19:58:41

    nie wiem czemu ale H.G. skojarzyło mi się momentalnie z Hugh Grant… ale to chyba nie ten biegacz 🙂


    sfx

    2010/03/04 19:59:44

    a chyba chodzi o Etiopczyka 😉


    piotrek.krawczyk

    2010/03/04 20:59:38

    Uff! Ulżyło mi 🙂 Haile też może sobie być jaki chce. Może np. rozdać swój majątek i siedzieć w lotosie między startami. Nie obchodzą mnie haki pozytywne i haki negatywne. Klasyk tematu powiedział: „kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień”. Niezłe! Uzdrowiłem się biegiem po 2 dniach gorączki i bólu ucha. Dziki


    ocobiegatu

    2010/03/04 22:48:27

    Myślałem , że Dzikiemu po AŻ takim moim argumencie wypadnie szpada z ręki a ja , jak to na filmach ( np. Krzyżacy) łaskawie pozwolę ja podnieść..:).
    A tu Dziki ciągle walczy , no Dziki i tyle..:)


    piotrek.krawczyk

    2010/03/04 23:09:24

    :))

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.