To o mnie pisał guru Skarżyński? To było o mnie, że po czterdziestce możliwości organizmu gwałtownie maleją?
Ja myślałem, że to prawda ogólna, teoretyczna, książkowa, odnosząca się do innych. Ja mam młodą żonę (moją, sportową), zamierzam mieć dziecko, czuję się przy trzydziestoletnich znajomych jak rówieśnik. Sport daje mi sprawność, ruszam się sprawniej niż w wieku chrystusowym, chyba nawet wyglądam lepiej. Tylko mitochondria mi się starzeją.
Pisałem Wam o ambicjach czasowych w sobotnim Biegu Powstania. Głupio powtarzać, bo marzyło mi się złamanie 18:00. Wyszło 18:45, jeszcze gorzej niż w czerwcu na Ursynowie z zapaleniem gardła. A po doliczeniu 7-sekundowej korekty na krótszy dystans wychodzi 18:52. Minutę wolniej niż bym chciał.
Ja tej osiemnastki nie biorę z sufitu. Ja ją biorę z szuflady, do której odkładamy przeszłość. Wydaje się, że to teraźniejszość, że leży jeszcze na biurku, rozglądamy się gdzie to jest – a, w szulfadzie z przeszłością.
Tę osiemnastkę z małym hakiem nabiegałem parę dni po czterdziestych urodzinach. Poprzedniego dnia kumpel obchodził czterdziestkę, wypiłem piwo i jeszcze jakaś impreza towarzyska była, wypiłem drugie, położyłem się późno. I po niesportowej nocy walnąłem życiówkę, nędzną, gorszą niż połowa mojej życiówki na 10 km.
Ciągle się myślowo odwołuję do tamtych czasów. Kim jesteś, Wojtek? Jestem facetem, który piątkę biega w 18 minut, dychę w 36, połówkę w 1:19, a maraton w 2:49. Gówno prawda.
Jestem facetem, który piątkę w 18 minut (itd.) biegał – w czasie przeszłym, gorzej, w czasie minionym, przeminionym.
Nie jesteś tak dobry, jak zeszłoroczny śnieg.
Jesteś tak dobry, jak twój tegoroczny maraton.
Nie ostatni, bo to nie piłkarskie przysłowie, bo pogoda, bo gorsza forma, bo coś tam. Ale tegoroczny, z ostatnich 365 dni. Coś jak punkty w rankingu tenisowym.
W marcu tego roku byłem facetem, który biega maraton w 2:52, bo taki miałem wynik w Krakowie w 2009 r. Teraz biegam (w czasie teraźniejszym, tegorocznym) maraton w 2:55. Obym mógł to w Warszawie/Poznaniu poprawić i przypiąć sobie nową metkę do końca 2011 roku.
W czerwcu byłem gościem, który dychę robi w 36 minut z haczykiem, bo taki miałem ubiegłoroczny czerwcowy wynik z Kabat. Teraz jestem facetem z czasem 37 i pół.
Piątka. Maj 2009 – 18:20, taka metka obowiązywała do maja tego roku. A dziś jestem facetem, który piątkę robi w 18:40 (Ursynów w czerwcu).
Dosyć już goryczy, bo sobotni start miał też słodki smak. Wygrałem kategorię wiekową. Tak jakby medal. Słodko gorzki medal. Ostatnio parę razy liczyłem na pudło z kategorii, zawsze lądowałem wtedy między 4. a 7. miejscem. Tutaj nie spodziewając się niczego – wygrałem.
To słodycz piwa z sokiem malinowym. To dowód na to, że Skarżyński pisał też o innych czterdziestolatkach. W M70 będziemy marzyć o złamaniu w maratonie czwórki.
Krótki raport. W piątek były dwie godziny jeszcze w upale – ale w czapce, po Lesie Kabackim i z półlitrem Wielkiej Pieniawy w bidonikach. Na koniec trzy przebieżki.
W sobotę – rekreacja z córką 1klasistką na rolkach. No i mega kwas – zapomniałem o imieninach Mojej Sportowej Żony. Zagadka: jak ma MSŻ na imię.
W niedzielę wolne po bieganiu. Córka 1klasistka pojechała na kolonie, Moja Sportowa Żona poszła na cały dzień na konwencję fitness, a ja przeżuwałem sobotni kwas. Nie przeżułem do końca, wstydzę się cały czas i robię sobie teraz taką pokutę wystawiając się przed całą biegającą Polską na pośmiewisko.
Nowy tydzień zaczął się od podbiegów. Testowałem nową górkę, ale jest tylko 18-sekundowa. Zrobiłem 12 powtórzeń, ale to za krótki podbieg, dopiero przez ostatnie 3 sekundy pojawia się w nogach to charakterystyczne budujące zmęczenie. Przed podbiegami były jeszcze skipy – 6 serii po 60 skipów A, 10 skipów B i 10 skipów C. Gdybyście chcieli próbować – zaczynajcie ostrożnie, od 3 serii po 20 skipów A, łydkę trzeba przyzwyczaić do takich przeciążeń.
Biegałem w potwornym deszczu, po powrocie wszystko, co miałem na sobie poza zegarkiem, wrzuciłem do prania. Sobotnią gorycz też, mogę biec dalej.
quentino-tarantino
2010/07/26 20:23:45
Kołczu – KINGA: Kiedy Indziej Nabiegasz Gigantyczną Arcyżyciówkę
–
biega_czu
2010/07/26 20:37:16
Kołczu – przypominam, że na żonę czasami także mówisz KINIA 😉
–
biegofanka
2010/07/26 20:42:21
Wojtku – wyrzuciłeś z siebie i ok… i teraz dalej do przodu… Gratuluję I miejsca w kategorii i tym sukcesem powinieneś się cieszyć:))
–
slaszldr
2010/07/26 20:46:56
Wojtku Szkielecie Kołczem zwanym, nie idźcie tą drogą. Nie potwierdzajcie na sobie kłamliwego kłamstwa, że jakoby: „gdy czterdziestka mija dłuższa torba jest od kija”. To nieprawda. Jeszcze 39 latek żąda nadziei, Nadziei nawet rzekłbym.
Amerykanie czas 18’20” ba nawet 18’00” i 18’59” traktują jako 18 minut na piątkę.
Limity na Boston Maraton podobnie, 3.15 oznacza, że 3.15.59 też się liczy.
Czyli wniosek – jest dobrze a będzie lepiej.
–
quentino-tarantino
2010/07/26 20:54:22
slash – cholera, zaniepokoiłeś mnie…dziś podczas kąpieli muszę się „sobie” dokładnie przyjrzeć.
–
sfx
2010/07/26 21:20:19
Faktycznie się kajasz.
Miałem, fakt, miłą możliwość telefonicznego towarzyszenia Tobie w drodze na start.
Wymsknęło mi się to łamanie „dziewiętnastki”, więc winą możesz obarczyć mnie… musiałeś przecież prostować na „osiemnastkę lub mniej z korektą na krótszy dystans”.
Nie gratuluję, bo i mnie gratulacje się nie należą… a sam wiem (i mam nadzieję, że się nie mylę), iż odbieranie gratulacji przy poczuciu porażki wcale nie jest nazbyt budujące.
Dziś moje przemyślenia w trakcie wolnego biegu dotyczyły mojego tempa maratońskiego (4:40). I jakoś go sobie nie wyobrażam. Nie wiem jak mi się to udało uczynić i czy będę miał szanse jeszcze do tego się zbliżyć.
–
slaszldr
2010/07/26 21:36:43
SFX’sie
Dasz radę.
W 2008 roku na 10km w Lęborku 26 lipca miałem średni rytm 4’40” / km natomiast chwilę później w Warszawie na Maratonie 28 września 4’41” / km .
W międzyczasie 28.09 na połówce w Szczecinie wyszło średnio 4’39”.
Te cuda to Greif działa! 6 x w tygodniu.
Dodaj sobie 1 sekundę do Twojego rytmu z Lęborka i będziesz miał target na jesienny maraton. Aha – przefiltruj moje rady przez swój rozsądek.
–
ocobiegatu
2010/07/26 21:58:55
w M40 to jest pikuś , vo2 u wytrenowanych jako tako spada , powiedzmy 0,5 ml/kg/min a to ca 10 sekund na 5km gorzej (łatwo sprawdzić na cooper formule vo2) , dla tych zdolnych co rok .Super uzdolnieni i ciezko trenujacy zrobia znizke na 0,3 .U ludzi co nie trenują v02 spada po 0,8-1,2 U zawodnikow co nagle przestali uprawiac sporty wytrzymalosciowe wg badan naukowych zjazd formy , liczony powiedzmy poprzez vo2, jest wiekszy jak u ludzi co nie uprawiaja sportu ! Na razie spoko – dopiero w M50 zjazdy są większe , wtedy dosyc gwaltownie obniza sie ilosc miesni szybkokurczliwych. W M60 , M70 zjazd jest już znacznie szybszy a w M80 to szkoda gadać – jazda bez trzymanki..:)
–
ocobiegatu
2010/07/26 22:41:57
A więc nie M40 to pewien punkt graniczny ale M50. Jak wracałem do biegania ponad 2,5 roku temu dzieki Gazecie to czytałem , będąc na progu 50-tki o spadku parametrów z wiekiem. Interesowało mnie to po prostu w tak ważnym momencie co do wieku w życiu. No i mam artykuły zachowane z których wynika iż pierwszy punkt graniczny co do spadku wydolności naukowcy okreslaja na ca. 50 lat. Wtedy krzywa spadku nagle ostrzej idzie w dół. Przeczytanie tych różnych artykułów na yahoo , jak i sama Gazeta, to mnie zmotywowało do przeciwdziałania..
Szczawie M30,M40 – na razie spokojnie..:)
–
slaszldr
2010/07/26 23:57:47
Rozmawiałem z MBT (moim biegającym tatą – maratończykiem dwukrotnym) i on powiedział mi, że do 50ki czuł się świetnie, a potem boleśnie odkrywał, że jednak się starzejemy. Czyli się potwierdza, że granica jest ciut dalej. A od starości też da się uciec na własnych nogach? jak od choroby? Zobaczymy
–
marsikor
2010/07/27 00:24:08
Off-topic. I do tego krótko.
Żyję, mało biegam, prawie nic, trochę pływałem. Ale żyję pomimo upałów i ciężkiej roboty od miesiąca. Po 8-12 godzin dziennie-codziennie przy swojej (specyficznej) robocie. Żyję i nie jestem wykończony chyba tylko dzięki formie i znajomości swego ciała jaką zdobyłem głównie przez bieganie. Upał mi nie był straszny, stres nie męczył, głowa pracowała lepiej niż zwykle. No, w ogóle dłuższy temat, a ja niepiśmienny i jeszcze się kierat poniekąd nie całkiem skończył.
Pozdrawiam wszystkich biegających. Czytam was tu nadal.
–
sten2007
2010/07/27 09:16:33
No tak, ja tu użalam sie nad soba, że nie mogę poprawić szybkości, że nie mogę przebić się przez 50 min na dychę (miesiąc temu zabrakło mi 4 sekund), a tu chodzi o podwójny wyscig z czasem. Trzeba pracowac podójnie: raz, żeby zniwelować straty wynikające z przybywających lat, dwa, żeby poprawic wydolność. A na dodatek wg guru Skarżyńskiego, po czterdziestce, należy trenować tylko 4 dni w tygodniu. Całe szczęście, że zacząłem biegać dopiero 2 lata temu. Nie mam żadnych wyśrubowanych życiówek, które teraz mogłyby mnie dołować. Często się zastanawiałem, patrząc na wielu byłych, wybitnych sportowców, dlaczego są tacy zapuszczeni, brzuchaci. Takie antyreklamy sportu. A tu chodzi zapewne o brak motywacji, o brak radości z uprawiania sportu bez konkretnego celu.
–
wojciech.staszewski
2010/07/27 09:36:39
sten – wybitni są pewnie też przemęczeni. oni trenują jakby byli jednocześnie sfinksem, quentinem, dzikim i losowo wybranym cichociemnym 🙂
/, oco – dzięki, że odsunęliście mi wyrok o siedem lat. jako szczaw biorę się do roboty.
oco – skończył się na eurosporcie CHÓD, a gdzie twoja relacja? komentarze? emocje?
rosjanin, który wygrał miał na 20 km 1:20:10. Mało kto z nas tak szybko biega 20 km (przypomnijcie sobie swoje życiówki z półmaratonu).
–
biegofanka
2010/07/27 10:48:43
… hm… a wydolność organizmu kobiet po czterdziestce?… co prawda, jeszcze niecałe dwa lata mam do tego progu, ale myślę, że tak źle nie będzie… też uważam, że dopiero po 50-tce zaczyna gwałtownie spadać wydolność (obserwowałam to u mojej mamy i to był dla mnie szok, bo było to takie nagłe… spadek formy, do tego choroba), ale potem zatrzymał się ten proces na jakiś czas… hm… samo życie. Cieszmy się, póki zdrowi jesteśmy i biegamy:))
–
quentino-tarantino
2010/07/27 10:59:02
Kołczu – bo oni nie chodzą tylko biegają…oco mnie zabije ale chód sportowy na zawodach to nie chód tylko podbiegi chodo-biegowe…pamiętam uchwycone kadry gdy Korzeń fruwał w powietrzu gdy zdobywał złoto na igrzyskach…Zresztą wszyscy to robią na trasie WIELOKROTNIE…chód sportowy amatorsko dla kondycji – tak ale zawody są parodią sportu…zawsze cieszyłem się z tych krążków dla Polski ale malutki kacyk zostawał…oco nie bij 😉
Dziś wtorek czyli bieg tempowy ( nie mylić z tępawym ). Tydzień temu było 9km więc dziś dorzuciłem zgodnie z planem 1km. Wyszło 15km:
2,5km tępawo – 5:45
10km tempowo – 4:30
ostatni km – 4:06
2,5km tępawo – 5:45
Kołczu – uwaga dla Ciebie typowo kołczowa – w połowie czerwca zrobiłem życiówkę na dychę z której nie byłem zadowolony – 43:25. Pisałem wtedy o kilku rąbkach, które mi przeszkadzały u spódnicy…ale to były konkrety z penne z borowikami przed biegiem na czele 😉
Dziś na treningu 10km wyszło mi 44:45…
–
biegofanka
2010/07/27 11:01:53
Wydaje mi się też, że bardziej widoczny jest spadek formy u osób bardzo aktywnych, tak jak było to widać u mojej mamy, natomiast obserwując moją babcię, która ma 83 lata, nie zauważyłam takiej nagłej zmiany, postępowało to bardzo powoli i nadal tak postępuje, do dziś cieszy się dobrym zdrowiem i wyglądem (zakonserwowała się dobrze), ale też nigdy nie spieszyła się nigdzie, prowadziła dość zdrowy, ale bez specjalnego uprawiania jakiegoś sportu i dość powolny tryb życia… ale nie miała i nie ma problemów z nadwagą…
Do tego wszystkiego dochodzą jednak jeszcze kwestie genetyczne… temat rzeka…
–
biegofanka
2010/07/27 11:05:42
A może Quentino masz rację… trzeba wykorzystać swoje 5 minut, przypływ świetnej formy, robić szybki progres i trzaskać życiówki, ile wlezie…:)
–
ocobiegatu
2010/07/27 11:29:54
Wojtku- miałem ogromną ochote na ta transmisje z chodu ale nie mam stacji Sport HD.
Quentino- reguła olimpijska jest taka , że ma nie byc widocznej fazy lotu w chodzie.
Zresztą wyprost nogi w momencie kontaktu z podlozem uniemozliwia bieganie. Badano klatka po klatce film z Perezem. Rzeczywiscie byla jakas minimalna faza lotu. Jednak jest on uwazany za mistrza legalnosci. Nie sądzę aby Korzeniowski biegł.
Quentino – dostajesz na razie ostrzezenie – wyskakuję Ci z krzaków jako oco-sedzia z horągiewką..:)
–
ocobiegatu
2010/07/27 11:31:20
widocznej gołym okiem fazy lotu….
Czyli z sędziami trzeba dzień przed zawodami pójść na piwo , oko ludzkie jest omylne..:)
–
quentino-tarantino
2010/07/27 12:09:35
oco – fruwaja wszyscy na trasie – tylko pozazdrocic 😉 Ale wydolnosciowo sa zajebisci. Powinni biegac oficjalnie a nie kombinowac w niszy…;-) A z ta kartka z krzakow trafiles idealnie…gdyby kazdy zawodnik byl caly czas obserwowany to wyscig na 50km konczylby sie na 7km…albo bylby wolniejszy o pol godziny…To tak jakby zaliczyli wysokosc Isinbajewej gdy spadla poprzeczka ale tak minimalnie ja tracila, tak mini tyci celulitem ja tylko zahaczyla…albo chodzisz albo biegasz. Amen.
No i estetyka – oni chodza tak jak ja biegam – nie da sie tego ogladac…
Sorencja za brak polskich liter ale przesiadlem sie na kompa ktory chodzi choc probuje podbiegac a powinien oficjalnie biegac 😉
–
mfxy
2010/07/27 12:16:35
jak widać nawet ból przemijania da się czasem skwantyfikować…
a dla tych o bardziej poetyckich i mniej matematycznych, mniej biegowych a bardziej włóczęgowskich inklinacjach: http://www.youtube.com/watch?v=r0sGvLj4j0g
mówią, że tyle masz lat, włóczysz się, co z tego masz…
pozdrowienia od cichociemnego M30
–
quentino-tarantino
2010/07/27 12:20:26
biegofanko – za tekst „A moze Quentino masz racje” dostajesz ode mnie jaka kolorowa kartke…ja zawsze mam racje nawet gdy sie myle…;-)
A tak serio – dobrze kombinujesz Dear Lady – ja jestem teraz glodny biegania i w miare mozliwosci poprawiania swojej biedy (zyciowki). A to ze wzgledu na to ze startowalem nie od zera tylko z poziomu – minus 39 (zaczalem biegac w tym wieku), tak sobie dzis wymyslilem podczas biegu i to jest dla mnie jeden z punktow odniesienia dla amatorow.
Ale…jesli VUDU nie bedzie mi dokuczal to moze uda sie tak tuptac moze przez dwa sezony a potem…potem – i to polecam Kolczowi – nie narzekamy tylko biegamy po kraju, Europie i Swiecie turystycznie a nie frustrycznie…
–
piotrek.krawczyk
2010/07/27 20:16:34
Tu Dziki
O, młodzież słucha Kelusa! Brawo Mfxy! I nie jesteś cichociemnym, cichociemnym jest ten, co go nie ma. Kiedyś John nazwał mnie najszybszym niestartującym. To było niezłe, bo nie do udowodnienia, że tak nie jest. Nawet zawody niestartujących nie wykażą kto jest najszybszym niestartującym, bo na mecie wszyscy są już startującymi. A w Dębnie na maratonie spotkałem faceta, co pierwszy raz był na zawodach, wystawiła go firma. Miał pietra, nic nie wiedział. Pobiegł poniżej 3:10 i podium w policjantach. Pod czterdziestkę kolega. A Dziki goni stracony czas. Dziś w trampkach po Puszczy 14 km po 5’25. Wielka radość, a w tym tempie schładzałem się jeszcze niedawno (tup, tup nie obijając dup po treningu -,jak mawia Mistrz Tarantino). Już doszedłem do 50 km/ tydzień. Mijają trzy miesiące od zniszczenia stopy na Silesia Maratonie.
John, weź poprawkę na Sanguszki. Sanguszki nie wybacza. To długi podbieg na Biegu Powstania, znany też z Półmaratonu Warszawskiego. Powstała nawet zwrotka piosenki: Marek Tronina
Sanguszki to Twoja wina
Marek Troniiiiiina
Ten podbieg to Twoja wina
Marek Tronina jest dyrektorem Maratonu Warszawskiego. Inne zwrotki:
Marek Tronina
To mego bólu przyczyna
Marek Tronina
Maraton dróg plątanina
itp
autorem jest maratończyk i biegacz M30 Kuba K. Z nim się ścigam.
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2010/07/27 20:28:40
Jakub K, autor sporej części panegiryczno-pamfletowej pieśni o Maratonie Warszawskim i jego dyrektorze, rywal Dzikiego zawodowo jest SWETREM. Tu konkurs Dzikiego o ludzika w biegu do przyklejenia na samochód.
Jakim czynnościom zawodowym oddaje się Kuba? Inna nazwa: ANAL. pa. Dziki
–
sfx
2010/07/27 20:35:45
A więc wychodząc przed szereg, korzystając z wiedzy głębokiej mojej łepetyny:
SWETREM kojarzy mi się z Sweet REM… czyli słodka faza snu REM, ale anal to już przy śnie brzydko brzmi 🙂
–
sten2007
2010/07/27 20:40:15
Nie wiem co jest trudniejsze, podbieg na Sanguszki, czy twoja zagadka.
Po biegu zapytałem znajomego ścigacza, o ile taki bieg z wkładką sanguszkową jest wolniejszy od całkowicie pałskiego. Spojrzał na mnie jak na wariata, i oznajmił, że nie ma znaczenia, bo przecież były też zbiegi. To trochę jak z metrem, aby było szybciej nie może być płaski, tylko pomiędzy przystankami musi być dołek. Fizycy wiedzą dlaczego.
–
sten2007
2010/07/27 20:41:49
Zawodowo jest SWETREM, czyli robi ocieplenia. ANAL? To ogólna opinia o jakości jego pracy?
–
ocobiegatu
2010/07/27 22:19:16
lekarz od retroskopii – czyli zawodowo ciągle na tyłach…:)
–
ocobiegatu
2010/07/27 22:25:20
Quentino – a chodziarzy będę bronił jak lwów , przepraszam , jak lew..:).
Nie biegają , nie ma szans. Zresztą to byłoby ze sprzecznością do specyficzności treningu . W chodzie jest wyprost nogi w kolanie w momencie kontaktu z podłożem.
To na cyzm ząłpani są czasem chodziarze to wieloskok nisko przy ziemi , na wyproście kolana. To nie bieg ale siła biegowa…:). Spróbuj zrobić nisko przy ziemi wieloskoki na długości kroku chodziarskiego czyli ca. 1m. Tak mowil Sudol – 50km to 50 tys, krokow i mi sie to sprawdza , u mnie tez krok jest metrowy. Kto by chcial robic wieloskoki przez np. 20km ? Oni tego nie chca , tyle , ze zmeczenie , bardziej z biodra , wydluzenie krokuto ich łapia. Sam myslalem przed debiutem w maratonie – a moze taki chod nielegalny z minimalna faza lotu ? To sie nie oplaca , to nie bieg ale wieloskoki – owszem nisko przy ziemi ale jest bezsensowna faza lotu na krotkim kroku , niepotrzebne obciazanie stawow..
–
piotrek.krawczyk
2010/07/27 22:49:37
Sanguszki. A przedtem zbieg Karową. Jednakowo spowalniające odcinki specjalne. Żaden zbieg nie zrekompensuje podbiegu. Jest taki maraton, gdzie bilans jest na korzyść zbiegów właśnie. Zrobić tam życiówkę można tylko w debiucie. Na razie w konkursie błądzicie :))
SWETER i ANAL używa się zamiennie.
Dziki
–
ocobiegatu
2010/07/27 22:59:55
no nie ma siły – ktoś o tak porąbanych nickach musi byc posłem..:)
–
quentino-tarantino
2010/07/28 09:42:28
oco – Twój chód szanuję dopóki Cię nie zobaczę na Igrzyskach Olimpijskich 😉
Dziki – święte słowa – „Żaden zbieg nie zrekompensuje podbiegu”
ANAL, SWETER – anal to kojarzy mi się z analitykiem a sweter to zdaje się (ale pewny nie jestem) osoba zapraszana do studia „w charakterze”. Może analityk zapraszany do studia aby się trochę „pomądrzyć”. Improwizuję.
Awaryjna wersja:
SWETER, ANAL – taka rasa psów charakteryzująca się sierścią przypominającą moherowy sweterek i dramatycznie wypiętym dupskiem.
–
piotrek.krawczyk
2010/07/28 15:20:07
Tarantino wygrał! Specjaliści i komentatorzy analizujący życie społeczne, polityczne, sprawy zagraniczne, ceny ropy, bomby demograficzne w Pakistanie, chów cieląt w Brazylii, stan wody Warty w kontekście migracji ze wsi do miasta, itp. to SWETRY lub ANALE. Tak mi powiedział kiedyś Kuba w drodze na zawody w Wiązownie: – Dziki, a wiesz, że zostałem swetrem?
– ?co?? jakim swetrem??
– No, analem zostałem.
Ludzika przyślę. Podaj adres na piotrek.krawczyk@gazeta.pl z informacją jaka płeć ludzika i kolor – srebrny czy czarny.
Pa. Dziki
–
quentino-tarantino
2010/07/28 15:38:40
Dziki – nie jestem expertem ale skoro mówimy o ANALU to chyba płeć ludzika nie ma znaczenia…;-)
–
ocobiegatu
2010/07/28 21:01:51
No gdzie relacje ? tylko piłka ?..:).
Półfinał na 1500 m – drugie miejsce Hiszpan Casado – czyli …Żonaty , no takie nazwisko miec to zobowiązuje do szybkiego biegania..:).
Z cytatów mojego ulubinego red. Szaranowicza – „nie da się biegac sprintów bez siły”.
Chyba biegają po linie ci na 1500m , z reguły chude ramionka – nie ćwiczymy ciężarkami – za dużo do noszenia później..:)
–
piotrek.krawczyk
2010/07/28 21:57:54
Pochwałę się własną głupotą. Pojechałem autem jak zwykle do Puszczy, zrobiłem 15 km czyli trochę za dużo jak na wchodzenie w trening, ale wolno. Jak dobiegałem pomacałem się po kieszonce z tyłu, a kieszonka pusta. Wypadł kluczyk do samochodu. Jestem mokry z potu i od deszczu, nie mam nic, pieniędzy, telefonu, no nic. Nie zatrzymując się pobiegłem dalej do domu. 7,5 km po zapasowe kluczyki i z powrotem z kluczykami. Było ciemnawo, na skraju Puszczy zaczynają się wtedy gromadzić grupki – żer dla streetworkerów. Autobusy co 40 minut. To pobiegłem, także dlatego, żeby się nie wychłodzić. Na stopa nie liczyłem, nikt by mnie nie zabrał, sam też bym się nie zabrał. Mokrego faceta w gaciach i trampkach. Jak dobrze, że nie biegłem boso… To jutro skoro świt na rower i objazd trasy w poszukiwaniu kluczyka. A biegłem po dzikich scieżkach, chaszcze i rympały przez las, poszukiwanie będzie w wolniejszym tempie niż gubienie. O 10:00 jutro mam kontrolę w Ośodku, to muszę wyjechać na poszukiwania koło 5:00. A jak stwierdziłem brak kluczyka to jednocześnie załamałem się i rozradowałem. Długie bieganie w prezencie od losu. To nieplanowane 30 km z hakiem. Jutro zobaczę jak to ze mną jest w przywodzicielach. Dziki
–
biega_czu
2010/07/29 00:24:23
Popatrzcie sobie na to: http://www.pzwla.mgo.pl/downloads/wyniki/2010/2010nyiregyhaza.pdf Tutaj można się zadumać nad możliwościami organizmu w różnym wieku, porównać do swoich osiągnięć i ewentualnie zaplanować na kolejne dziesięciolatki nowe życiówki 😉
Pozdrowienia!
–
czepiak.czarny
2010/07/29 01:56:51
Albo spójrzcie na to http://www.runnersworld.de/motivation/dokumentarfilm_herbstgold/neue_sicht_auf%E2%80%99s_alter.173193.htm
Tu strona samego filmu: http://www.herbstgold-derfilm.com/
O lekkoatletach w wieku 80-100 lat, jeden pan w kategorii wiekowej 100+, olimpijczyk z Berlina.
Z ulubionego pliku szkieletowe rady, gdzie 20 km oznacza małysza na ławeczce, doczytałam, że planując 10 km w sobotę, długie należy zrobić w środę. Problem w tym, że było przed 21. Idiota, który podświetlił główne alejki w parku, bez żadnych pobocznych powinien dostać nagrodę. Dzięki niemu mam dużo szybszą końcówkę, tak bym tylko zrobiła przebieżki. Sprytny sposób na biegowego lenia.
Dziki, nie wiem, czy się śmiać czy cieszyć, że dostałeś taką nagrodę. To tylko kluczyki. Zawsze możesz zorganizować bieg śladem zagubionego klucza, tylko złap szybkość, by nagroda Ci nie odjechała. Trasa bdb.
–
andante78
2010/07/29 08:05:16
Dziki, Dziki :-), mam nadzieję, że dzisiaj żyjesz :-), no i że masz kluczyki.
Biega_czu – można się zadumac i w moim przypadku także zawstydzic 🙂
Czepiaku, zwiastun filmu rewelacyjny :-), ciekawe czy będzie można u nas ten film zobaczyc.
–
sfx
2010/07/29 08:34:57
biegaczu
jak widać z koszalina (czego nie widać)… Lucyna Bogacka… sympatyczna członkini naszego klubiku :), no i Jurek Krauze.
Nie było niestety naszego weterana Kazimierza Bułczyńskiego – a ten by dał wycisk wszystkim w M80. W kategorii mężczyzn powyżej 80 lat ustanowił 4 rekordy Polski.
100m 16.20 s, 200m 35.19 s,
400m 1:21.90 s w dal 3.54m, rzut oszczepem 24.90m