Moja Sportowa Żona przygotowuje od wczoraj konspekt modelowej lekcji na zajęcia Gry i Zabawy Ruchowe. To nawet dość zabawne. Ma wytyczne – musi być np. „zabawa polegająca na mocowaniu i siłowaniu” oraz „gra lub zabawa zręcznościowa”. Przypomniałem sobie szkone lata i wpadłem wczoraj wieczorem na pomysł zabawy łączącej cechy mocowania i siłowania oraz kształtowania zręczności.
– Jaki? – zapytała MSŻ sprzed komputera.
– Chłopaki macają dziewczyny!
MSŻ przypomniała sobie szkolne lata, pośmialiśmy się razem, ale nie wykorzystała pomysłu. W konspekcie.
A to co my robimy nazywa się w terminologii podręcznika MSŻ zabawą bieżną. Wychodzimy na trening, a nie wiemy, że przeprowadzamy zabawę bieżną. Od czasu do czasu spotykamy się wspólnie na zawodach i tam się ścigamy. Wtedy, można by powiedzeć, że zabawa bieżna zmienia się w grę bieżną.
Dziś miałem uprawiać rano zabawę bieżną z Danielem Źrebakiem i jego synem w wózku. Ale o 4.10 obudziła nas grypa żołądkowa córki 2klasistki i bieganie trzeba było odwołać, bo MSŻ rano szła do pracy, a ja mogłem popracować przy komputerze. Pisałem do mojej wtorkowej grupki biegowej – większości przygotowałem już plany na listopad.
We wtorek na treningu zjawiło się trochę ponad 10 osób. Zrobiliśmy rozgrzewkę, bo jak są poważne zajęcia, to rozgrzewka musi być. A potem polecieliśmy na podbiegi. Próbowałem ze stopnia dyszenia wywnioskować, czy 30-60 sekund biegania jest dla grupki wystarczająco męczące. Trudno powiedzieć, ale zauważyłem, że początkowa gra bieżna zamieniła się w zabawę bieżną – to znaczy osoby, które bardzo wyrywały do przodu na pierwszych podbiegach, tak, że nie wiem, czy dałbym radę je dogonić, na końcowych zlały się bardziej z grupą.
Zaczynamy przygotowania do krakowskiego maratonu od wolnego biegania i podbiegów. Zrobimy jednak na razie dwa szybsze treningi, żeby trochę zdynamizować wolne bieganie po śniegu. Ciekawe, kiedy spadnie.
Podczas rozciągania z grupką mało znajomych zobaczyłem przyszłość. Zimę, kiedy będziemy już mocno znajomymi i zaśnieżone ścieżki, na których będziemy uprawiali zabawy topograficzne tropiąc ślady wytrzymałości.
Jutro idę na zabawę siłową, która nieoczekiwanie zapowiada się jako gra. Wprosiłem się na zajęcia do MSŻ, będzie wzmacnianie czyli brzuszki w pięciu smakach.
– Po co chcesz przyjść – zapytała mnie wieczorem MSŻ.
– Żeby wreszcie dać radę na twoich brzuszkach, bez kładzenia nóg na macie, kiedy wszyscy ćwiczą.
– Nigdy w życiu – zapowiedziała MSŻ.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.