Płonąca skakanka

Wstałem w niedzielę rano z poczuciem, że muszę koniecznie rozciągnąć prawą łydkę. Tylko od czego? Nie biegałem przecież w sobotę, seksu też nie było. Oparłem się o parapet i zobaczyłem piękne nie listopadowe, raczej lipcowe słońce. Zapomniałem o łydce, powiedziałem córce 2klasistce, że idziemy na rolki. Pojeździliśmy po śniadaniu wokół osiedla, po drodze siedliśmy, pogadaliśmy. Rekreacja i wychowanie.

Moja Sportowa Żona znów cały weekend studiowała wychowanie fizyczne, a ja miałem podwojony dzień ojca. Jakie wartości chciałbym córce przekazać, co się dla mnie mocno liczy. Nie wziąłem jej do muzeum, nie wziąłem na mszę, nie posadziłem przed telewizorem ani przed komputerem na 48 godzin. Oddałem się swojej pasji sportowej z takim ogniem, żeby ją też zapalić.

W sobotę rano mieliśmy się wybrać na rower, ale przyszły chmury. Zaczęliśmy czekać, podglądaliśmy w telewizji półfinał siatkarek Japonia-Brazylia, chmury nie przechodziły, za to spadł deszcz. Zrobiłem sobie trening na gymsticku, córka 2klasistka pomagała, a potem próbowała powtarzać prostsze ćwiczenia. Każde dziecko wie, że ćwiczenia siłowe nie są dobre dla dzieci, ale uspokajam od razu, że to była raczej zabawa w trzymanie sprzętu niż trening. Skończyliśmy, porozciągałem sprężyny i stanąłem przed dylematem Młynarskiego: w co się bawić?

I wtedy wpadła mi w rękę skakanka, taka dość profesjonalna, którą sobie kiedyś kupiłem w sklepie sportowym. Do piątku nie umiałem na niej skakać zbyt dobrze, a córka 2klasistka wcale, wykonywała dwa powtórzenia i klapa. Znaleźliśmy jej skakankę z rączkami w kształcie uśmiechniętych misiaczków, ja wziąłem swoją i zaczęliśmy ćwiczyć. Ja zacząłem przekraczać dwudziestkę, a córka 2klasistka załapała na czym polega kolisty ruch rąk i rano doszła do rekordu 13 powtórzeń, a wieczorem umiała już trzaskać ponad 30. Ja też ćwiczyłem z zapałem i doszedłem do setki.

I już wiecie od czego bolała mnie rano łydka? Robiłem to lajkonikiem na prawą nogę. W niedzielę był dla równowagi lajkonik na lewą nogę. Albo podkoski obunóż. Jak się to robi w trampkach, ćwiczy się łydkę i staw skokowy. Jak się zrobi w samych skarpetkach – dochodzi cudowne ćwiczenie na nieużywane w naszej cywilizacji drobne mięśnie stóp.

Jeżeli was też zapaliłem do skakanki, to ostrożnie. Na początek 3 serie po 20 powtórzeń na każdą nogę. I następnego dnia zobaczyć, jak zniosły to łydki. Przy nadwadze – nie wykonywać. Bo ta niepoważna skakanka to w istocie obciążające ćwiczenie plyometryczne.

Na rower wyszliśmy, kiedy wydawało nam się, że deszcz ustał. Ale ponieważ tylko nam się wydawało, po 10 minutach zawróciliśmy. Człowiek powienien być i twardy, i rozsądny. A nie ograniczony, jak kura i to zmokła.

W niedzielę wybraliśmy się jeszcze na basen. A MSŻ wróciła podekscytowana dwutaktem, który mają zaliczać za dwa tygodnie Wzięła się za ćwiczenie stania na rękach, to zaliczenie na gimnastykę. A, i zaliczyła 600 m – w 2:20, wygrała wśród dziewczyn, więc jestem z niej bardzo dumny. Chociaż sama ma niedosyt, bo kiedy miała mnie za zająca, zrobiła 2:19.

Od biegania odpoczywam, przede wszystkim psychicznie. Oddałem dziś krew, hemoglobina tylko 13,5 czyli najniższa możliwa, od której biorą. Tu widzę sporą rezerwę dla mojego biegania. Może wiecie, jak podnieść poziom hemoglobiny. I to trwale, żeby nie było jak na skakance. Sam wiem, że trzeba jeść mięso, ale jem dużo. Sam nie wiem. Odebrałem też legitymację zasłużonego honorowego dawcy krwi (chwalę się, bo jestem z tego dumny, to jest prawdziwy maraton, czternaście lat mi to zajęło) i dowiedziałem się, że przysługują mi leki krwiotwórcze po obniżonej cenie. Może się wybrać do lekarza?

Jutro wieczorem idę do nowej pracy. Nie żeby mnie wywalili z Gazety, ale po godzinach będę trenerem dla grupki zapaleńców. Ich też spróbuję rozpalić. Zaczniemy z grubej rury – od podbiegów.

Updated: 15 listopada 2010 — 18:55

  1. sten2007

    2010/11/15 18:03:21

    Z powodu wrodzonej skromności, nie będę podkreślał, że jestem pierwszy!


    sten2007

    2010/11/15 18:13:37

    Wczoraj nareszcie był ten pierwszy dzień. Miało być spokojnie 30 minut i tak było. Ale.. Zawsze jest jakieś ale. Wystartowałem z synem i po 200m usłyszałem to sakramentalne: ścigamy się? Musiałem. To był sprawa honoru. Po kilku żwawych krokach leżałem jak długi. Uczucie jakbym stracił czucie w prawej nodze.


    sten2007

    2010/11/15 18:15:45

    Na szczęście, chyba nic mi się nie stało. A w głowie coraz bardziej stuka „Sudecka Setka”.


    sten2007

    2010/11/15 18:18:55

    Wojtek – jak mając do dyspozycji bardzo dobrą bieżnię (elektryczną) wyćwiczyć siłę biegową. Też krótkie interwały, czy raczej coś dłuższego?


    basdlamas

    2010/11/15 19:12:21

    Hello.. w nowym odcinku Wojtka ( za jego błogosławieństwem) reklamuje mój nowy odcinek …..

    http://www.blog.fory.pl/maly/


    piotrek.krawczyk

    2010/11/15 19:45:34

    Hej John. Kto Ci naopowiadał, że mięso poprawia hemoglobinę?? Mięsa się nie je. A może na poprawę funkcji umysłu najlepszy jest duszony mózg z cebulką? Po zjedzeniu cudzych mięśni (tzw mięsa) kopcisz ketonami jak parowóz, złogi w stawach, nerki i wątroba jak stary Bułgar 🙂 Hemoglobina to żelazo. Żelaza wchłania się w obecności kwasu askorbinowego w odpowiedniej proporcji. Kuracja natką, jeden pęczek dziennie w dowolnej formie, ale bez obróbki termicznej. Gwarancja. Mięso i wskaźniki krwi to mity. Zielone i czerwone warzywa i owoce poprawiają erytrocyty, hemoglobinę, hematokryt. A zielona pietruszką czyli natka ma idealne proporcje. Pozdrawiam. Vege Runner Dziki


    popellus

    2010/11/15 20:43:58

    Z hemoglobiną zgadzam się w 100%”))) zielone, i szpinaki, i brokuły!! żelazo- nie to ćwiczebne.
    Jako wrodzony anemik wiem, co mówię. Od małego mama za mną chodziła i mówiła, jedz żelazo:))
    Wyszło jak wyszło.

    Ja do skakanki dorzuciłbym jeszcze hula-hop, jadę na deskorolce i na nartach. Dla każdego coś dobrego.
    :))
    Zamiast GR i GS…

    A W OGÓLE to polecam wii!!
    i wszystkie osiągnięcia |dużych dzieci z AZji.

    najlepszego.


    slaszldr

    2010/11/15 21:34:52

    … tydzień temu kupiłem skakankę dla siebie w sportowym sklepie …

    używam 😉

    Mimo dobrej formy nastąpi zmiana planów i w 1/2M w Toruniu pobiegnę sobie zupełnie inaczej niż najszybciej jak się da. Zupełnie inny też będzie cel tego startu. Jak się natomiast uda to co planuję, to będę bardziej szczęśliwy niż z życiówki nawet gdyby miała wynieść 56 minut!!!

    Krótko – nie samym bieganiem żyje człowiek.

    PS. Kilometraż treningowy po Dębnie:
    – tydzień z maratonem w tym start: 88km
    – 1 tydz. po 23km w tym start na 5km
    – 2 tyg po 39km nie licząc startu w zawodach chodzonych gdzie było 37km marszu
    – 3 tyg po 35km w tym start na 10km i PB

    Tylko czasu jakby wcale nie więcej.


    ocobiegatu

    2010/11/15 22:23:42

    poza hemoglobiną ważna jest ferrytyna co magazynuje i uwalnia żelazo. Wazne jest nie tylko to aby miec zelazo ale tez aby miec gdzie go magazynowac i uwalniac.
    Co z tego ,ze mamy duzo zelaza jesli nie ma magazynierow – ferrytyny.
    Jej poziomy sa istotne dla lekarza . Można miec niedobory zelaza przy prawidlowej hemoglobinie jesli ferrytyny jest za malo.
    Z miesa zelazo sie przyswaja najlepiej – na poziomie 25% – heme iron. Z suplementow diety czy tez warzyw (najlepiej przy dostawie wit. C) – 3-15 %. To non heme iron. Np ,ze szpinaku bardzo slabo sie przyswaja zelazo. Stad mitem jest ,ze szpinak tak pomaga. Byc moze i nac pietruszki nieslusznie siedzi na tronie..:).
    Alkohol , kawa , herbata – utrudniaja przyswajanie… Dochodza do tego indywidualne sklonnosci do przyswajania i juz wiemy , ze nic nie wiemy..
    Pytac się mozna tez młodych kobiet – po pierwszych miesiaczkach , kiedy to organizm jeszcze nie jest dostosowany fizjologicznie do tego.
    Tak zwana anemia dziewicza ..:)
    A jedno w miare pewne – obóz w Górach Skalistych..:)


    biega_czu

    2010/11/15 23:01:03

    Czołem!
    Jest tu trochę miłośników talentu Haile G. Niektórzy zegnali się z nim nawet z łezką w oku 🙂 Można obetrzeć łzy: H.G.Wraca


    nuggers

    2010/11/15 23:27:41

    „Robiłem to lajkonikiem na prawą nogę. W niedzielę był dla równowagi lajkonik na prawą nogę.”

    to nie dziwne, że Cię tak prawa bolała!!!! ;)))))


    piotrek.krawczyk

    2010/11/16 09:37:06

    Pęczek natki dla przyszłej matki


    ocobiegatu

    2010/11/16 10:22:04

    Dziki – wiadomo , ze Ty jako wege to jestes zaadotpowany do wyciagania zelaza z roslinek – zyciowki robisz na tym o jakich nam sie nie snilo…
    Jak to mowie – organizm cale zycie sie adaptuje do czegos a w koncu w nagrode zostaje zaadoptowany do Nieba..:)


    corvus78

    2010/11/16 10:44:19

    SFX oj czuję się wywołany do tablicy (niestety z braku czasu, będzie to tylko zarys)
    Często się zdarza, że ktoś trzy razy coś zrobi i już jest specjalistą w danej dziedzinie, doradza, mówi jak się powinno coś robić, co więcej staje się instruktorem
    Z tego co opisujesz to Twoja przygoda z zimnymi kąpielami zaczęła się niedawno, czyli jesienią, tak więc nawet nie przekąpałeś jednego sezonu, niestety nie dane Tobie było zobaczyć lodu na jeziorze, no chyba, że wziąłeś swój w kostkach., ale do rzeczy:

    1. Należenie do ruchu morsowego nie jest konieczne do tego aby się zamoczyć w przeręblu, oczywiście lepiej to zrobić z kimś doświadczonym, bo takimi kąpielami też rządzą pewne reguły, których nie powinno się łamać. Niestety nie potrafię zrozumieć co jest złego w jakimkolwiek ruchu ludzi o podobnych pasjach/zainteresowaniach, nie wiem dlaczego ruch walk&run jest lepszy od morsowego, może inni ludzie to robią, czy inni znaczy gorsi???
    Człowiek jest istotą społeczną, o czym pisał już kiedyś Elliot Aronson i czasami ma potrzebę bycia z ludźmi. Kolejna kwestia z którą się nie zgadzam to szufladkowanie ludzi, moim zdaniem nie trzeba się od razu jakoś nazywać, zakładać koszulki z logo klubu, brać sztandaru do ręki. Czy mors nie może biegać, jeździć na rowerze itd., czy jak jestem żeglarzem to nie mogę eksplorować jaskiń??? U mnie to wygląda trochę inaczej i dla mnie ważne jest by coś w życiu robić i nie stać w miejscu, należy się rozwijać. I dlatego spotykam się z kolegami od przygody, kąpiemy się w przeręblach, pływamy łodziami (np. wyprawa Wartą i Odrą na zlot wikingów w Wolinie), eksplorujemy jaskinie, bunkry, itp., ( kiedyś się wspinałem) czyli robimy coś dla siebie, coś co pozwala nam zwyciężyć ze samym sobą, coś co pozwala nam osiągnąć stan nirwany, dzięki której ładujemy akumulatory, a także coś co scala nas jako zespół, grupę ludzi na których można polegać. To jest partnerstwo, polegające na wspieraniu się, a nie rywalizacji między sobą. To partnerstwo jest niesamowicie ważne, bo w miejscach w których się znajdujemy, nie ma trybun, nie ma ludzi, spikera, nie ma podium, jesteśmy tylko my i postawiony przed nami cel i wierz to jest wspaniałe uczucie jak masz partnera na którym możesz polegać, takiego który nie zostawi ciebie, bo się wystraszy i ucieknie, czy też będzie chciał realizować swoje cele sportowe, a ty będziesz w danym momencie słabszy. W zespole tkwi siła.
    2. Niestety nie wiem czy właściwości lecznicze kąpieli w przeręblach zostały gdzieś opisane w poważnym journalu, bo nigdy tego nie szukałem. Dla mnie ważne jest to, że mnie to pomaga. Należało by również zastanowić się od czego zależy nasza odporność i jaką rolę pełni tu psychika, czy przypadkiem nie chorujemy kiedy mamy gorzej w życiu/pracy.
    Moi morsowi koledzy, nie chorują

    3. Nikt nie mówi, że kąpiel w przeręblu = krioterapia, choć właściwości przeciwzapalne na pewno posiada, wielokrotnie się o tym przekonałem. Dodatkowo porównujesz dwa jakże różne media wodę i powietrze, których oddziaływanie na organizm nie jest jednakowe. Przykładowo możesz wytrzymać w saunie fińskiej w temperaturze powiedzmy 85 stopni C kilka minut, czy w wodzie o takiej samej temperaturze też tyle wytrzymasz??? Odczuwalna temperatura zależy od temperatury powietrza i wilgotności, o czym możesz się przekonać zwiększając wilgotność w saunie.

    4. Kąpiele w przeręblach nie są niczym trudnym, powiem więcej to tak proste, że aż głupio było by nie spróbować, i ja oczywiście polecam i mam nadzieję, że oddział poznański da się zaprosić.

    Podsumowując, każdy z nas ma prawo do wyrażania swojego zdania i cieszę się, że je przedstawiłeś, być może ja to źle zinterpretowałem, może Twój ton był zbyt patetyczny, może odebrałem to zbyt osobiście, może mam słabszy dzień.

    Popellus spróbuj ze zwykłą latarką jak nie masz czołówki, a jak się zdecydujesz być górnikiem to chętnie Tobie pomożemy w wyborze lampki.


    quentino-tarantino

    2010/11/16 11:06:14

    Corvus – nie wiedziałem, że mam na miejscu takiego Speca od przerębli! Od zawsze myślałem o spróbowaniu ale teraz to już etap myślenia zaawansowanego 😉
    Ciekawe rzeczy piszesz. Muszę się do Ciebie zgłosić na szkolenie podstawowe.


    ocobiegatu

    2010/11/16 11:26:52

    to co pisze corvus to ciekawe ale i dosc emocjonalnie napisane..
    Specjalnie nie pisze do corvusa bezposrednio bo nie chodzi o to aby odpowiedzial.
    Powrocilem do wypowiedzi sfxa – to bylo jedynie wyrazenie swojej opinii , nic wiecej..
    Dla porownania, ja zartobliwie podchodze do chodu sportowego , sam sie z siebie smieje ,ze to trenuje i gdyby ktos nawet napisal , ze ma to gdzies to bym w ogole nie podszedl do tego emocjonalnie. Usmiechnalbym sie wrecz..
    Owszem ucieszylbym sie gdyby ktos napisal – trenuje chod…ale odwrotnie nie..Juz sam luzik tu..:).
    Choc biegam tak dlugo , to jak pisalem nawet bieganie nie jest dla mnie w ogole kultowe. Biegam to biegam , a jak nie biegam w zimie to chodze i nie tesknie za bieganiem…Wydaje mi sie ,ze zbyt emocjonalne podejscie do dyscypliny sportu napina za bardzo..A to dyscyplina jest dla nas a nie my dla dyscypliny.


    borowianka21

    2010/11/16 11:42:13

    Morsowanie…
    To coś co, bardzo lubię… i robię od lat..
    Poczytajcie…
    http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=8&action=2&code=1684
    Miłej lektury…


    kawu_lomianki

    2010/11/16 12:03:46

    Witam wszystkich.

    Jako, że „wychowałem się biegowo” na tym blogu, czuję się zobowiązany podziękować- Autorowi oraz Komentatorom. Za nieświadome wskazówki, a przede wszystkim za udzielenie się pasji biegowej. Nie biegam, co prawda wg jakiegoś planu, treningi robię chaotyczne, ale udało się zaliczyć pierwsze dwa starty (Biegnij Warszawo, XXII BN) z niespodziewanymi jak dla mnie czasami :)(49:44 i 47:13). Połowę zasług oddać na pewno trzeba Wam 😉 Teraz to już nowe plany, może bardziej konkretne (Półmaraton Warszawski?), zobaczymu jak zdrowie i czas pozwolą.

    Pozdrawiam, dzięki i przepraszam za offtop 😉


    borowianka21

    2010/11/16 12:15:12

    A tutaj cosik do pooglądania…
    http://www.maratonypolskie.pl/sylwetki/foto_gal/3478_19054_1.jpg
    http://www.maratonypolskie.pl/sylwetki/foto_gal/3478_19195_1.jpg
    http://www.maratonypolskie.pl/sylwetki/foto_gal/3478_19751_1.jpg
    http://www.maratonypolskie.pl/sylwetki/foto_gal/3478_19814_1.jpg


    biegofanka

    2010/11/16 12:46:58

    Kawu_lomianki – witaj! Nie przepraszaj, tylko pisz o bieganiu, o sobie… chwal się swoimi wynikami, progresami… i w ogóle „pokaż się nam”:))


    biegofanka

    2010/11/16 12:50:08

    Marysiu – tak… oczywiście za to Twoje morsowanie też od dawna Cię podziwiam… żeby tak codziennie rano w lodowatej wodzie ćwiczyć… No, ale Ty przecież wyjątkową kobietą z żelaza jesteś…:))


    popellus

    2010/11/16 14:10:21

    Kawu…pisz, czytaj, ciesz się bieganiem.
    A mądrych głów w necie znajdziesz mnóstwo.

    Pogoda dzisiaj nie zachęca nawet do siedzenia ‚na blogu”…ale w przerębli wykąpałbym się nawet za chwile:))

    najlepszego .


    quentino-tarantino

    2010/11/16 14:54:02

    KaWu – witaj i opowiadaj…


    quentino-tarantino

    2010/11/16 15:04:14

    Rano gdy wybiegłem do lasu to wydawało mi się, że jest choojova pogoda a teraz widzę, że miałem szczęście bo się jeszcze pogorszyła…

    Dodałem 1km do „raczkującego” wybiegania – 12km tempo – 4:54.

    Z innej, okołobiegowej beczki – od tygodnia, gdy wróciłem po krótkiej przerwie do biegania, notuję w swoim „dzienniczku” nowy „parametr” – dodałem rubryczkę ilość Piwnych Toników. No i po pierwszym tygodniu sie wqrzyłem na…siebie.
    1 trening – 4 sztuki, 2 – 6, 3 – 5, 4 – 6, 5 – 6…No qrva, nawet jak na mnie to było przegięcie. Oczywiście to były info z dni w których biegałem…

    Od wczoraj zmiany, zmiany, zmiany…
    Dziś „mija” drugi dzień w którym zero procentów. To będzie mój rekord od jakiś 10 lat.
    A od jutra wchodzą nowe porządki – max 2 piva perDej a raz w tygodniu pościk.

    Najgorzej jak przez to zacznę wolniej biegać…tzn. jeszcze wolniej…


    ocobiegatu

    2010/11/16 15:11:24

    witaj Kawu , a juz myslalem ze moze jak ja jestes z Wroclawia i ogladasz z okien Uniwersytet Przyrodniczy , no ale coz , nikt nie jest idealem..:).
    Ci z Wawy co do tej pory nie mają 2-dniowego zarostu – to już zakłądają..:).
    A sorry , moze nie czytalas tych watkow tu…


    quentino-tarantino

    2010/11/16 15:13:36

    Oco – Ty to lepiej milcz o „tych” wątkach bo chyba jedną osobę już stąd przegoniłeś swoim ostatnim scenariuszem 😉


    ocobiegatu

    2010/11/16 15:14:19

    a zle przeczytalem – wychowalam sie biegowo przeczytalem – odwoluje ..:)


    ocobiegatu

    2010/11/16 15:18:56

    a nie mowilem quentino, ze ma byc akcja i ze zatesknisz ?
    Moni wracaj ! nie boj sie ,ze Cie quentino zawinie w dywan i wysle do Wroclawia a ja Cie rozwine jak Richard Burton Liz Taylor w Kleopatrze …:)
    Moni wracaj , bo ja inaczej odejde stad chodem sportowym..


    quentino-tarantino

    2010/11/16 15:30:37

    Oco – no pewnie, że tęsknię za…wiosną, słoneczkiem sarenką w lesie 😉
    A Moni niech wraca – na ścieżki biegowe na Cytadeli. Ja biegam w bezpiecznej odległości, jak sądzę.


    popellus

    2010/11/16 16:10:40

    Fakt Quentino ani przez chwilę nie wątpiłem w ilość piwotoników: 140/ per month
    Ale te liczby robią wrażenie.
    Ty zacząłeś się już ograniczać maksymalnie…:))

    Ja dalej tworze historie pozorowaną, nie biegać za dużo…zresztą pisze plany znajomym- niebiegaczom…patrze na efekty i sie uczę.
    No i czekam, aż jedna z osób z mojego kręgu wystartuje gdzieś…

    Wczoraj mówię do kumpla:
    – może bieg na spokojnie, przed szampanem 31.12- niedaleko nas…

    – Ty to qut..wa wtedy się w ogóle da biegać:))

    Będą z niego ludzie, jakoś tak to widzę:))

    A w niedziele biegli 42 195 http://www.marathon06.com/2010/FR/1-epreuve-resultats.htm
    PIĘKNA TA TRASA MUSI być..
    cały czas nad morzem:))
    Kumpel pojechał, z żoną— ciekawe jak było:))

    najlepszego


    sfx

    2010/11/16 16:56:58

    hej corvus.

    powiem ino, że nie w roli experta się wypowiedziałem, tylko powiedziałem co czuję i co myślę i dodałem chyba, że nawet jest prawdopodobieństwo zmiany zdania na opisane kwestie.
    powiem ino, że masz stuprocentową rację w każdym z opisanych punktów i ja na pewno tej racji nie mam.
    powiem ino, że jak ja mam rację, to patrz powyżej.
    powiem ino, że chciałem powiedzieć, że kąpiele (choć jeszcze nie w otoczeniu lodu) są fajne i przyjemne, a przede wszystkim wcale nie trudne i straszne.
    do ruchu morsów nic nie mam, a po prostu wolę pluskać się sam lub z niewielką liczbą osób (na razie 1-3)… ale pewnie z czasem może się to zmienić. pewnie to jest tak jak z cichociemnymi na blogu, lub biegającymi z ukrycia :), a w końcu trafiają do grupy, w której jest lepiej. do tego morsem nawet zwać się bym nie mógł… bo to chyba przerębel trzeba faktycznie wyryć i do niego wskoczyć… brrrrr.

    corvus. powtórzę. zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości i ja jestem tu pikuś (i na pewno nie pan pikuś) i będę wdzięczny w razie co za wskazówki, jak tylko będę miał jakieś pytanie, a będę miał na pewno. i do tego cieszę się, że odezwałeś się na ten temat.

    a pytanko już rzucam. co kupić, by było tanio i dobrze na nogi i ręce, jak celsjusz zaszaleje.


    ovana

    2010/11/16 17:07:23

    Z rzeczy słodkich sporo żelaza mają suszone morele. Poręczniej je zabrać na długi bieg niż pęczek natki, który w innych okolicznościach też jest nie do pogardzenia.

    Pozdrawiam wszystkich – nowa na tym blogu 🙂


    wojciech.staszewski

    2010/11/16 17:37:11

    ovana – witaj i dzięki za ‚on topic’
    kawu – witaj i nie przejmuj się offtopicami. offtopiki są tutaj głównym nurtem 😉


    basdlamas

    2010/11/16 17:39:24

    ovana – witammmm 🙂 Bas pozdrawia 🙂


    ocobiegatu

    2010/11/16 17:47:01

    Witaj ovana – to Ciebie pomyliłem z Kawu właśnie , ledwo co , ależ mam intuicję..:).
    A morele ciekawe , nie wiedzialem ,ze tyle zelaza maja ..
    W kazdym razie ciekawe tez bo maja niski indeks glikemiczny – 30 a banany cos kolo 70. Mozna wcinac powoli w dlugich biegach i miec morelke godzine w dloni, poręczna jest..:)


    piotrek.krawczyk

    2010/11/16 18:57:24

    Cześć Owana. Moreli ze stolika na punkcie odżywczym na maratonie i Dziki by skosztował. Ale wiezione na treningu lepią się do dłoni albo rozmazują w kieszeni. A natka neutralna, urwać i żuć. Do tego neutralizuje zapach, np piffa (Tarantino, to nie o Tobie! 🙂 albo nikotyny (to o mnie). Tak czy owak doraźnym spożyciem nie poprawi się wskaźników krwi. Mówi Dziki: pęczek natki przez 4 tygodnie. Zdziwisz się John lub Oco wynikiem. Hemoglobina o 0,2. Jak nie to Dziki zwraca koszty kuracji. Natka ma być ze straganu a nie z marketu. Tam sprzedają 1/2 – 1/3 miary jaką jest pęczek. Cześć Kawu. Jesteś z Łomianek? Biegasz po wale? A do Puszczy się zapuszczasz? Musisz, masz 12 minut biegiem. Tarantino – porządnie przygotowujesz grunt do potyczki z Dzikim. Ukłon. Pamiętaj, że Dziki też ma rezerwy w używkach. Przestaję jarać i wszystko po pól minuty na kilometr szybciej 🙂 To od przyszłego tygodnia. Nie, może od przyszłego roku… Albo lepiej na urodziny. No nie wiem. Zobaczę 🙂


    piotrek.krawczyk

    2010/11/16 19:14:57

    SFX – Dziki stary biker stosuje wazelinę i woreczki foliowe na skarpety. To na rowerze, ale tam stopy nie produkują ciepła, wiszą raczej, napiera na nie pęd powietrza. W biegu nie stosuję niczego, bo po 4 kilometrach zawsze robi się ciepło lub zbyt ciepło. Na buźkę Dziki podkrada krem ochronny najmłodszej córce.


    popellus

    2010/11/16 19:15:03

    Dziki pół minuty na kilometrze:))
    oszz qurcze…jak Tyś to wyliczył…:))
    przychylam się
    Oszukiwałem, że może to 5-10 sek w plecy:))

    przetestuje opowiem, może za tydzień, albo od nowego roku…albo tuż przed:
    ))
    kupuje „kilo” nacciii:))
    dzięki


    czepiak.czarny

    2010/11/16 19:39:24

    Cześć Kawo i Ovana, przez Ciebie dodałam morelę do jutrzejszej jaglanej na śniadanie.

    Sfx, cierpliwość miała dotyczyć niebiegania, i wynikającego stąd bólu 🙂 . Morsowanie podobnoż nie boli, ale wszyscy których pytałam doradzili mi początek zabawy w trakcie mrozów, a nie tej szarugi jesiennej.
    Do anemików: do zbadania, obok poziomu Fe i ferrytyny, dość ważne jest wiązanie Fe i crp.


    czepiak.czarny

    2010/11/16 19:42:14

    Alena, dopiero doczytałam, brawo! :)))

    miało być: wiązanie, tzn. tibc i poziom crp.


    sfx

    2010/11/16 19:45:34

    postanowione.
    sezon zacznie się w kąpielowy czwartek. tak. czwartek będzie dniem kąpielowym. zgodnie z zasadami ajejejef i pezetela bez względu na pogodę.

    jakby sfx zażywał naci, stosował dzikie żywienie i rzucił toksyczną wersję brązowego płynu – wyszłoby minus 45 na klocku. ale nie bójcie się. nie grozi mi to.

    a żelazo na przekór dzikich działań zalega w wątróbce.

    witam kawa i ovę.


    quentino-tarantino

    2010/11/16 20:21:12

    nOvana blogu – witam!


    quentino-tarantino

    2010/11/16 20:26:43

    Dziki, Pope – faktycznie, redukuję bo to zaczęło być niepokojące. No i mogłem „niezauważalnie” przejść na złą stronę nie-mocy.
    No ale zupełnie nie odstawię bo to byłoby nie fair – Wy podpalacie jak ja w podstawówce. Szanse muszą być wyrównane.


    ocobiegatu

    2010/11/16 20:47:58

    jap.physiology.org/cgi/content/full/94/1/38
    hemoliza , czyli rozpad RBC (krwinek czerwonych) zalezna od uderzen stop o podloze…
    Temat niedokrwistosci rzekomej u sportowcow jest znany. Jest u plywakow , wioslarzy..
    Ale najgorzej u biegaczy… Badano 10 triatlonistow w wysilku godzinnym na 75% vo2 – jedni na rowerku to robili a inni biegali .Rozpad krwinek w bieganiu byl az 4 razy wiekszy jak na rowerze…
    W bieganiu krwinka tloczy sie w kapilarze ,gdzies w stopie a tu bdum i krwinki nie ma..:).
    W badaniach zacytowano ,ze stosowanie butow o slabej amortyzacji i trenowanie na twardym podlozu to „zapraszanie” do rozpadu krwinek czerwonych z powodu bdum o podloze…
    Dla mnie oczywiscie kolejny argument pod chod sportowy – mam cardio , wszystkie strefy a bdum min. 2-2,5 razy mniej..:)


    basdlamas

    2010/11/16 21:25:47

    hej może ktoś zainteresowany badaniem girek :)))

    http://www.asics.pl/running/tech_tours/


    kawu_lomianki

    2010/11/16 21:29:53

    Miło tu 🙂 dzięki za powitanie.

    @piotrek.krawczyk
    Tak, od niedawna w Łomiankach, ale do puszczy biegowo jeszcze się nie zapuszczałem. Głównie wał, czasem młociny bo akurat po tej stronie mieszkam. Na puszcze przyjdzie czas – dopiero zaczynam biegi powyżej 1h.
    Teraz za to przymusowy urlop bo opiekuję się moim chorym Przedszkolakiem. A że ma zdolność do zarażania nie tylko śmiechem to się razem leczymy.


    johnson.wp

    2010/11/16 21:47:01

    corvus – jesli to było „krótko” to jak długi jest Twój doktorat? :)) Oddział poznański czeka z zapartym tchem aż skończysz to dzieło i będziemy się wreszcie mogli spotkać na mityngu lekkodialogicznym. Niestety, temat zimnych kąpieli mnie po prostu przeraża. Nie żebym się zaraz zaciął i przeszedł do cichociemnych, ale błagam, na razie nie każ mi o tym myśleć! Może jak Dziki rzuci fajki? Dobra – jak Dziki przestanie popalać to ja wchodzę do przerębli. To co Dziki, podejmujesz to wyzwanie?
    Natomiast wpływ diety bezmięsnej na motorek Misia Yogi zaintrygował mnie znacznie. Kiedyś myślałem, że Dziki to taki odosobniony przypadek, żeby nie powiedzieć mutant:), który potrafi tak ostro ciągnąć na pietruszce, ale po zapoznaniu się z sylwetkami vege-runners w „Urodzonych” chętnie bym spróbował. Dziki – czy mógłbyś podać nam parę przepisów na sporządzenie czegoś wegetariańskiego dla enduransów? Czy jest jakaś pasta na chlebek np?


    johnson.wp

    2010/11/16 21:48:14

    kawu, ovana – hejka!


    quentino-tarantino

    2010/11/16 21:48:28

    Bas – ja już się wcześniej zapisałem na czwartek. Traktuję to jako mały experyment bo u mnie ze stópkami nic się książkowo nie zgadza. Odcisk stopy i ścieranie butów – supinator jak nic. A footki mi uciekają do środka jak pronatorowi. Czyli…neutralny…


    popellus

    2010/11/16 22:01:05

    Pope wybuera półśrodek:
    kąpiel stóp w przeręblu…
    a co..
    :)) Może coś pomoże.

    Zaczęło sie tak
    pęcherz na stopie prawej [za szybko, za dobrze w nowych butach]
    than..
    inne stawianie stopy prawej [koslawe]
    than..
    powiększenie pecherza..
    than…
    i po jabłkach. Jakoś sie zagoiło…
    than..
    ból podeszwy prawej…
    than
    itede…

    Wszystko zaczyna się banalnie..
    a pobolewa już jakiś czas.
    Domowa krioterapia zawiodła na całej lini..

    więc teraz czas na pół- przeręble
    …a nie pół-środki


    popellus

    2010/11/16 22:02:57

    p.s Łatwiej wskoczyć w przerębli otchłań,
    niż zaprzestać z petem spotkań:))


    piotrek.krawczyk

    2010/11/16 23:04:13

    Tak, Pope. Nie ma to jak wyskoczyć z lodowatej wody, wytrzeć się, ubrać pięknie i pięknie zapalić. Po bieganiu nie zapomnij o jaraniu, itp. Mam kolegę i jednocześnie rywala i kiedyś od słowa do słowa wyszło, że obaj palimy. Co za ulga! Po zawodach, czy Kuba wygra czy ja idziemy w krzaki (jak w podstawówce), a chowamy się, bo to jest kwestia smaku. Przy okazji okazuje się, że jest nas więcej. I dobrze, że wstydzimy się palenia. To wstyd. Wstydzę się. I pomyślę o ofiarowanej przez Johnsona propozycji nierównej wymiany zachowań. Nierównej w kilku aspektach. Pomyśle, a nie zdecyduję od razu, bo podejmując wymianę Dziki musi być uczciwy. Nie może być, żeby Johnson cierpiał za Dzikieho na próżno 🙂 Johnson, znam świetnego terapeutę – doktora matematyki. Innego – doktora od mostów, itp. Czy roślinki motylkowe mogą zostać nie do końca zbadane?


    popellus

    2010/11/16 23:31:45

    Dziki…!
    Od 15 listopada krzaki to miejsce publiczne, jak obok będzie Kuba, a dalej zorganizowana impreza:))
    Ale będzie dobrze…


    corvus78

    2010/11/17 00:51:20

    SFX cieszę się, że idziemy w tym samym kierunku, choć jak czytałem Twoją wypowiedź odniosłem odmienne zdanie, ale to wina mojej ostatnio słabej percepcji; za dużo czytam, analizuję, przetwarzam, próbuję dopasować, czasami wytłumaczyć dlaczego tak wyszło, czyli piszę, piszę i jeszcze raz piszę.
    SFX dla mnie istotna jest tylko czapka, która ma mi przypominać żebym głowicy nie zanurzał i klapki, rękawiczek nie używam; najlepsze klapki to takie, które dobrze izolują, czyli z piankowymi podeszwami (moje są z kolekcji żeglarskiej sklepu dziesięciu dyscyplin). Oczywiście służą one tylko do dojścia do dziury w lodzie, wskakujesz do wody bez klapek. Niektórzy moi koledzy używają butów do nurkowania lub pływania na desce, szczerze mówiąc nie pytałem się o ich opinie, ale przy najbliższej okazji zapytam. Kiedyś używałem karimaty na której się przebierałem, moim zdaniem najistotniejsza jest izolacja od lodu czy też zmarzniętej ziemi. Fajnym rozwiązaniem jest także herbatka w termosie.
    SFX wierz mi, że dopiero w przeręblach jest zabawa., z resztą sam tego doświadczysz

    Quentino ja tam żadnym specjalistą kąpielowym nie jestem, ale bawię się w to kilka sezonów więc chętnie wrzucę Ciebie do przerębla, w razie czego mam kolegów, którzy do przerębla wskakują już ponad 20 lat, pomogą;

    Marysia cieszę się, że również Ty korzystasz z dobrodziejstwa zimna, my wiemy jak to pozytywnie działa

    Czepiak masz rację morsowanie nie boli, tylko trzeba uważać na lód, który łatwo przecina skórę, a tego nie czujesz, ale lód to jest dopiero zabawa.

    Johnson o długość doktoratu nie pytaj bo ciągle wzrasta i zadaję sobie pytanie kto to będzie chciał czytać, no na pewno 3 osoby muszą, a raczej powinny czyli P+2xR; wiem, że najważniejsza jest jakość, a nie ilość, ale cóż mam dużo do opisywania, choć najchętniej bym wszystko usunął zostawiając tylko wnioski. Miting lekkodialogiczny przydał by się. A jak znam Ciebie to i tak prędzej czy później spróbujesz wejść do przerębla.

    to na tyle wracam do pisania

    spokojnej i relaksacyjnej nocy


    sfx

    2010/11/17 07:44:41

    odnoszę wrażenie, że niektórzy jak corvus idą spać w czasie gdy ja się budzę do pracy 🙂
    ale nie o to chodzi

    pytanko morsem.
    czemu nie zanurzać głowicy? kolega to robi, ale ja na razie stwierdziłem, że nie ma sensu – wiatr w uszy i ból mnie nie podnieca, ale może są inne powody nie namaczania łysiny.
    a butki są w takim razie w trakcie kąpieli niepotrzebne? tylko po to, żeby dojście umilić?
    ciekaw jestem efektu ubierania podczas mrozów, bo na razie to zimno po wyjściu specjalnie nie dokucza.
    no i intryguje mnie to rozcinanie skóry przez lód. kiedy to ma miejsce, co robić, żeby się uchronić itp.

    maryśka to już weteran bojów lodowych. do tego ma niesamowitą okolicę do namaczania. a te zdjęcia… ho ho… chciałbym mieć choćby takie w śniegu.


    borowianka21

    2010/11/17 08:59:04

    Sfx..
    Ja nigdy nie zamaczam głowy, no raz musiałam kiedy to obrączka z palca zsunęła mi się…
    Oj było to dla mnie wyzwanie, większe aniżeli morsowanie w przerębli…wszak odkąd jako dziecko topiłam się, mam paniczny lęk zamaczania głowy….nie potrafię tego ani zrozumieć, ani wytłumaczyć, ale jak tylko głowę zanurzę, zaczynam się dusić…
    Jeśli dodam, że za obrączką przyszło mi w styczniu nurkować, kiedy na dworku były minus 22 stopnie…wszystko jasne…
    Zimą również nie zamaczam dłoni…najszybciej marzną Ostatnio sprawiłam sobie buciki..takie do nurkowania i w nich do wody wchodzę….bo jak słusznie corvus78 zauważył, lepiej żeby stópki do śniegu czy lodu nie przymarzały..


    borowianka21

    2010/11/17 09:01:57

    Sfx..
    Jak tam Twoje nóżki…przestały dokuczać????


    sfx

    2010/11/17 09:24:20

    nóżki przestały dokuczać chyba już ok. 10 dni temu, ale twardo nie biegam. w sumie to nie wiem, czy przy biegu się coś nie okaże, ale może już nie.
    zaczynam we czwartek. 2,5k do jeziora + kąpiel + 2,5k do samochodu.


    sfx

    2010/11/17 09:26:27

    o cholercia. czwartek to już jutro. fajowo. jakoś mi się pokręciło i myślałem, że dziś wtorek.


    borowianka21

    2010/11/17 09:43:11

    W takim razie trzymam kciuki…by wszystko było ok…
    Ja od Dębna nie biegam…ale nie przeszkodziło mi to by w poprzednią niedziele w Kościanie wystartować…w „połóweczce”:)))


    slaszldr

    2010/11/17 10:04:01

    tu slasz

    slasz ma przemorsowane 2 sezony (od listopada do marca) i POLECA.

    Nie wiesz co to katar i przeziembienie a i 2 godzinne bieganie w mokrych butach niczym nie grozi.

    slasz dokłada do tego saunę raz w tygodniu.

    w tym roku slasz sezonu morsowego jeszcze nie zaczął – ciągle za ciepło – czekam na zimę.


    quentino-tarantino

    2010/11/17 10:48:04

    Morsów ci u nas dostatek na blogu a ja świeżo po biegu i rozmowie typowo „przeręblowej” z Corvusem…a tak przy okazji, Corvus, jest jakiś extremalny sport/niesport, którego nie próbowałeś ?!!!


    quentino-tarantino

    2010/11/17 10:57:03

    W najbliższej okolicy porządnych ścieżek crossowych brak więc muszę kombinować, dosztukowywać, łatać…Pobiegłem pod Mount Plaza, wcześniej wymierzyłem sobie odcinek 500m, czyli wte i wewte – 1km. I mam:
    – płaskie 90m,
    – podbieg 130m – górka ok. 8m,
    – płaskie 150m,
    – zbieg – ok. 130m.
    No i powrót. Czyli na 1km mam dwa porządne podbiegi i zbiegi.
    Suma sumarum wyszło 11km w tym 5km tym NibyKrosem, ostatnie 2 aktywnie.
    Pozostałe 6km w tempie, które przyjąłem jako MinimalnyMax – dziś to było 4:45.
    Pogoda straszy przez szybę ale na zewnątrz tylko kałuże trzeba slalomem śmigać.


    basdlamas

    2010/11/17 10:58:59

    Que- jedynym sportem którego Corvus nie uprawiał to BIERKI POD WODĄ BEZ BUTLI … bo sądzę że z butlą to już w to grał.:))))))


    sfx

    2010/11/17 11:14:56

    robi się extremalnie.
    może w takim razie ktoś wprowadziłby mnie w tajniki paraszutniarstwa.
    chciałbym spróbować, ale niestety nie miałem dotąd możliwości.
    i chodzi o wersję ze swobodnym lotem, czyli chyba 4k+.


    popellus

    2010/11/17 12:29:34

    Sezon uważam za otwarty!!
    Na ścieżkach…a było trochę tych km…
    3 osoby!!!
    Matko. córko itepe. Bieda jak piszczy.
    No ale fakt 8 stopni delikatnie mrzy, mgła nad Odrą i Park wysprzątany przez nadmuchaczy [bo to się w głowach poprzewracało i się liści juz nie grabi::) bynajmniej nie we wroc….
    NIE ZACHĘCA DO BIEGANIA…
    a ja5 trening…
    i już wszystko idzie własnym torem. Czyli lekko, nie ma już męczarni, jak w lipcu w południe:))

    SFx
    Jak noga..
    Jak puenta ? kontuzji?
    Czy to nie, aby km ? Bo mam takie wrażenie, że ten sezon zawiesił poprzeczkę kilometrażu wyżej, niż pod sufitem?
    Przyznaj się.
    Będzie to cenne. ten sezon 2010. w porównaniu do 2009

    dziękii

    najlepszego na ten dzień


    sfx

    2010/11/17 13:35:16

    moje parametry przebiegowe

    cały 2009 = 2725k = średnio 53k/tydzień (najmniej 11k, najwięcej 83k w tygodniu)
    do dziś 2010 = 2690k = średnio 61k/tydzień (najmniej 19k – tydzień po Dębnie, najwięcej 99k – tydzień z Dębnem)

    raport nie uwzględnia tygodni bez biegania


    popellus

    2010/11/17 14:14:49

    Sfx
    Bo tak chce Cie podpytaĆ?
    Ta stopa Twoja jakiś czas Cie bolała..?
    Nie sądzisz, że to przeciążeniowe jakieś jest… na listopad /grudzień dojdzie Ci jeszcze trochę km? czy nie za dużo…w porównaniu z ubiegłym sezonem?
    Czy to stopa nie wynika z tego?
    jak uważasz?


    borowianka21

    2010/11/17 14:56:56

    Dużo gorsze od morsowania jest gimnastyka na śniegu…
    Początkowo nie mogłam uwierzyć, że im niższa temperatura, tym łatwiej na śnieżnej pierzynce poleżeć:))
    http://www.maratonypolskie.pl/sylwetki/foto_gal/3478_19303_1.jpg


    sfx

    2010/11/17 15:43:00

    po.
    chyba to nie ja miałem ostatnio dolegliwości ze stopą.
    i mam nadzieję, że mnie to nie dosięgnie… bo pamiętam że coś jakoś dawniej mnie pobolewało, ale dość krótko i bez konsekwencji.
    a ostatnio to tylko coś w piszczelu, co było raczej okostną i na szczęście w raczej mocno ograniczonym zakresie – gdyż szybko ograniczyłem bieganie.


    popellus

    2010/11/17 17:16:00

    Dzięki sfx
    coś mi z piszczla na stopę zjechało.
    Dzięki mimo wszystko:))


    corvus78

    2010/11/17 19:35:14

    Sfx moi koledzy czasami zanurzają głowę, ale ja tego nie lubię; tak klapki służą jedynie do tego żebyś nie przymarzał do lodu/ziemi, bo to nie jest przyjemne przynajmniej dla mnie; lód czasami przecina skórę jak się wychodzi z głębokiego przerębla lub jak pływają kry/tafle; jeśli wykujesz swobodne wejście gdzie będzie najpierw płytko, a później głębiej to nic nie powinno się stać, bo nie będziesz miał kontaktu z lodem, no chyba, że wypłyną tafle. Niestety wykucie/wycięcie piłą spalinową przerębla gdy temperatura wynosi 10-15 stopni na minusie jest ciężkie i często robi się niewielki przerębel, choć można to zaliczyć do dobrej rozgrzewki

    Slash witaj w mroźnym świecie

    Quentino sportów/zajęć których nie próbowałem jest bardzo wiele, czynnikiem limitującym jest jak zwykle brak czasu i pieniędzy na kolejne zajęcie

    spokojnego wieczoru


    piotrek.krawczyk

    2010/11/17 20:02:20

    Pasta na chlebek na życzenie M. Johnsona

    Dziki odżywia się raz dziennie, jak skończy walczyć na zakończenie dnia. Do tego Dziki ma fazy, które realizuje na żądanie organizmu Dzikiego. Wyeksplorowana faza przechodzi płynnie w inną. Obecnie funkcjonuje faza na fasolę. A chlebek z fasolą to skompletowane aminokwasy. Składniki: 1/2 kg fasoli białej średniej
    4 średnie cebule
    1/2 kg pieczarek
    0,2 kg suszonych śliwek
    Sól i ulubione przyprawy (u Dzikiego własnie faza na oregano, zawsze bazylia, majeranek wskazany, pieprz, curry, owoce jałowca, kozieradka, co kto lubi, czosnek)
    Wykonanie:
    Fasolę zalać wodą na ok 12 godzin, potem ugotować (jak średniej wielkości fasola – 1 godzina gotowania)
    W tym czasie podsmażyć pokrojoną cebulę (na opisie, oleju, maśle – masło się pali, to łagodniejszy „ogień”)
    Do celuli dodać pokrojone pieczarki i śliwki, dusić 25 minut, posolić. Potem połączyć z odsączoną fasolą i dodać przyprawy. Dużo przypraw, bo pasta kocha przyprawy. Czosnek bardzo dobrze zrobi, nie za dużo, 3 ząbki. Można dać sos sojowy, a mniej soli. Jeśli pieczarki dały sok to zostawić na małym ogniu do odparowania przed połączeniem z fasolą. Wszystko rozdrobnić mechanicznie lub ręcznie. Można z chlebkiem albo do środka nalesników, pierogów i innych dzianych dań. Pracy na 15 minut, reszta robi się sama (fasola pęcznieje, gotuje się, a My siedzimy na Blogu, dusi się coś tam, a my komentujemy, komentujemy, itp) Przepis nie-dziki, może dojdę do naprawdę dzikich, nowy przepis co tydzień 🙂
    Pa. Vege Runner Dziki


    piotrek.krawczyk

    2010/11/17 20:21:32

    Motylkowy przepis – errata i uzupełnienie: Smażymy na oliwie, nie na opisie (iPhone zamienił złośliwie)
    Nie żałujemy tłuszczu do cebuli i do duszenia, bo to jest medium pasty. Wyjdzie jej bardzo dużo z tych proporcji, a chlebka nie smarujemy masłem przed nałożeniem pasty, więc nie utuczymy się 🙂 Jak będzie za rzadka pasta można zafałszować bułką tartą, ale nie będzie raczej potrzeby. Dobrze odlana fasola i odparowane składniki po duszeniu załatwią sprawę.
    Dziki


    piotrek.krawczyk

    2010/11/17 20:35:36

    Jeszcze o motylkowej potrawie: To nie musi być pasta. Jak nie rozdrobnimy zostaje gęsty jakby sos do ziemniaków, kartofli lub pyr, albo do kluch, makaronu, nuli. Kotlet schabowy niewskazany (zabroniony). Strączkowe plus zboże równa się pełne zaopatrzenie białkowe bez toksycznych produktów przemiany z tzw mięsa. Na koniec dodać posiekaną natkę. Już na zimno, dobrze rozdrobnioną. To już.


    corvus78

    2010/11/17 22:12:23

    Dziki jestem klasycznym pieskiem Pawłowa, jak czytałem Twój przepis to ślinka pociekła, pomimo, iż mięsożerny jeszcze jestem; podsumowując to niezły przepis, czekamy na następne i już widzę te aminokwasy egzogenne w mojej biosyntezie białka, mniam, na pewno spróbuję

    miłej nocy, Polska wygrywa co słychać na Junikowie czyli 1 km od stadionu, Quentino pewnie na meczu więc jutro będzie relacja


    corvus78

    2010/11/17 22:25:25

    … a za chwilę tylko 20 minut Pod dachami Paryża w Trójce;
    polecam, pomimo, iż nic (no prawie nic, bo 2 tygodnie byłem kiedyś na warsztatach we Francji) po francusku nie rozumiem to piękna audycja….


    corvus78

    2010/11/18 10:26:43

    Wszyscy śpią Chociaż pora budzić się Wszyscy śpią Chociaż słońce coraz wyżej i wyżej, i wyżej Wszyscy śpią Pod pierzyną ocieplaną Ciepło jest I dalej można spać, dalej można spać


    popellus

    2010/11/18 10:41:51

    Ja nie śpie.
    Punkt 6.30 aufstehen…
    I na ścieżki.
    Dzisiaj pięknie i delikatnie..
    ludzie do pracy, w korku, znów odkurzali liście….a ja spokojne wybieganie 12km.
    Dzień jest dłuższy
    Dzień jest piękniejszy
    Dzień jest łatwiejszy.

    w pracy.
    Miłego i udanego
    za oknem 6 stopni, mgła jakiej nikt nie wiedział..
    nawet w pieknym filmie House of sand and fog:)) polecam
    na dziś

    pope.


    johnson.wp

    2010/11/18 10:42:32

    Dziki – wielki dzięx – skopiowane i wydrukowane:) Dobrze, że tego wczoraj nie przeczytałem, bo bym nie miał gdzie składników kupić po nocy! Wygląda baaardzo zachęcająco. Przerzucam się na przepisy Dzikiego, ale kurczaka na razie w diecie zostawiam, bo na razie boję się efektu odstawienia glutaminianu: zuch.blox.pl/2010/10/lunch.html?ref=nf


    johnson.wp

    2010/11/18 10:47:42

    dzisiaj pobudka zaaagrała… o 6.00, bo dzisiaj czwartkowy basen. Czuję, że troche to za blisko wtorkowego. Odczuwalny spadek formy – 1km w 31min, a było 28. Oszczędzalem prawe ramię. Siłownię będę musiał wstawić w grafik dalej od pływania. Mam już kolarzówę na widoku, kolega użyczy, a ja wyremontuję. Wtedy wyjdę na powietrze. Na razie za szybą.


    johnson.wp

    2010/11/18 10:49:00

    bas – dzięki za linka – idę dzisiaj sprawdzić podwozie na kanał na Kanałową o 13.


    basdlamas

    2010/11/18 11:31:54

    Johnson – bas dba o przeszczepy prezesa…i innych runerowców. Ja ide jutro. U mnie nadal roztrenowanko… ale wczoraj siłownia była….


    pulvis

    2010/11/18 12:28:29

    Nie wie czy się nie powtarzam, bo nie przeglądałem wszystkich komentarzy, które się układają w dość pokaźną lekturę:)
    JAK CHCESZ MIEĆ WIĘCEJ HEMOGLOBINY TO REGULARNIE SPOŻYWAJ SOK Z CZERWONEGO BURAKA WYCIŚNIĘTY NA ZIMNO.


    biegofanka

    2010/11/18 13:08:09

    Pulvis – masz rację:))


    biegofanka

    2010/11/18 13:12:02

    Dziki – tak, tak – przekazuj takie dobre wegetariańskie przepisy… chętnie skorzystam też ja… może się niektórzy z nas nawrócą… ja kiedyś mięsa nie jadłam dopóki nie byłam przy nadziei… ale jak znowu zaczęłam, to do tej pory niestety czasem jem… ale ogólnie dużo bezmięsnych dań przygotowuję:))


    tanczacy_jastrzab

    2010/11/18 16:12:56

    Pope ładnie to napisałeś.
    Ja o 5:45 aufstehen i potem 8,5K przy świetle latarń na Woli.
    Odebrałem dziś nagrodę za moje regularne bieganie, wynki okresowych badań lekarskich mojego podstarzalego organizmu. Są piękne. Jak sobie je czytam na głos to jakbym jakąś wyliczankę z dziciństwa słyszał:)


    popellus

    2010/11/18 16:59:49

    Prawie nocny jastrzębiu:))
    Jak Ty tak regularnie, a ja tak od święta…
    porannie, dźdżyście….to się nie dziwię Tych świetnych wyników.

    Jak jest o pranku wola, to później cały dzień jest na życie OCHOTA.


    basdlamas

    2010/11/18 17:32:20

    Kolejny odcinek na Moim blogowaniu 🙂 – zapraszam do czytania i komentowania:)

    http://www.blog.fory.pl/maly


    piotrek.krawczyk

    2010/11/18 19:58:05

    Hej Pop. Wiesz o tym czy nie wiesz? Że byłeś poetą w paru ostatnich komentarzach? Wola budzi Ochotę! Muniek skręca się z zazdrości, bo nie napisał takiej zwrotki w hymnie o stolicy T.Love. Dzięki. Dziki z Bielan co ma ochotę na wolę.


    piotrek.krawczyk

    2010/11/18 20:06:38

    I „mgła jakiej nikt nie widział”! Tu już Wojtek Belon myśli w krainie wiecznej łagodności: miałem to na końcu pióra, szkoda…


    tanczacy_jastrzab

    2010/11/18 20:07:26

    3 X o tak! Pietrek, lepiej bym tego nie napisał, fajny herbatnik z tego pope (sorry, ze jako nowy i niezorientowany pozwalam sobie na takie zachwyty/uchwyty)


    piotrek.krawczyk

    2010/11/18 20:20:39

    Tak, git wafel z Popka


    tanczacy_jastrzab

    2010/11/18 20:39:07

    Dla pope, tak mi się to jakoś odświeżyło:

    Ja chciałbym być poetą
    Bo dobrze jest poecie
    Bo u poety nowy sweter
    Zamszowe buty piesek seter
    I dobrze żyć na świecie

    Ja chciałbym być poetą
    Bo byczo u poety
    Bo u poety cztery żony
    A z każdą dawno rozwiedziony
    A ja lubię kobiety

    Ja chciałbym być poetą
    Może mnie przecież przyjmą
    Bo dla poety Zakopane
    Nie trzeba wcześnie wstawać rano
    A wstawać rano zimno

    Bo fajno jest poecie
    Nie musi w biurze ślipić
    I fuk mu cała dyscyplina
    Tylko gitara i dziewczyna
    I złote gwiazdy liczyć

    I mylić się i liczyć
    I liczyć wciąż od nowa
    Na ziemi w drzewie i błękicie
    Trudnego szukać słowa

    I gniewać się i martwić
    Bo ciągle jeszcze nie to
    I ciągle baczyć ciągle patrzeć
    Ja nie chcę być poetą


    quentino-tarantino

    2010/11/18 20:45:42

    Dziś było 14km w tempie 4:57. Tak sobie biegam sam po osiedlu. Jak ten rak na bezrybiu.
    Czasami mam wrażenie, że co któryś km do tyłu…


    quentino-tarantino

    2010/11/18 21:03:49

    Johnson – czekam na Twoją relację z dzisiejszej wizyty na Kanałowej…


    tanczacy_jastrzab

    2010/11/18 21:04:53

    …dziękuję mistrzu Que, czar prysł:(


    quentino-tarantino

    2010/11/18 21:11:45

    …prawdziwe czary nigdy nie pryskają…

    Chyba, że były za młodu pryskane…


    tanczacy_jastrzab

    2010/11/18 21:19:55

    …albo Andrzej Bursa albo Harry Potter?


    quentino-tarantino

    2010/11/18 21:22:24

    Miejsca jest dla wszystkich. Dzięki temu każdy sam wybiera strofki pomiędzy, którymi lubi się przechadzać a niekiedy nawet przebiec…


    tanczacy_jastrzab

    2010/11/18 21:36:50

    …komunały jakieś wciskasz mi mistrzu Q, „może głupia jestem…”:)


    quentino-tarantino

    2010/11/18 21:40:24

    …no, to są zawsze dramatyczne pytania…;-)


    tanczacy_jastrzab

    2010/11/18 21:59:37

    Mistrzu Q, muszę to przemyśleć a nawet zamedytować, dziękuję za inspirację, śpij i śnij słodko:)


    quentino-tarantino

    2010/11/18 22:04:50

    Jastrzębiu Tańczący z Wierszami – do spania to jeszcze „długa droga daleka” przede mną 😉
    W każdym razie nie przed Wojtka Bajką Na Dobranoc !


    corvus78

    2010/11/18 22:11:36

    wszyscy czekamy na bajkę Wojtka…
    a to dzisiejsza bajka Basa http://www.blog.fory.pl/maly polecam i czekam


    tanczacy_jastrzab

    2010/11/18 22:22:01

    …o tak są ważniejsze sprawy niż spanie:)


    piotrek.krawczyk

    2010/11/18 22:32:02

    Bursa – ten miał sylwetkę maratonczyka! I umarł jak Filipides a nie jak poeta. Poswiatowska, też liryczna maratonka. To dla pogodzenia Tarantina z Jastrzębiem z Woli. Trochę trzymam z chłopakiem z Woli, ale tak musi być, kiedy pyrkowa masa naciera bez skrupułów 🙂
    Dziki


    quentino-tarantino

    2010/11/18 22:39:47

    Dziki – nie ma potrzeby godzenia, bo jak doskonale wiesz ja niespotykanie spokojny człowiek jestem. No chyba, że ktoś by mnie vq…;-)
    A tak na marginesie…zauważyłem, że Ty nie tyle z chłopakami z Woli trzymasz…tylko zawsze z tymi co po drugiej stronie…Quentina…;-)
    Bardzo dobrze wychowany zostałeś, stara dobra szkola – stać po stronie słabszego…;-)


    piotrek.krawczyk

    2010/11/18 22:39:53

    A Wasza dysputa iście poetycka


    piotrek.krawczyk

    2010/11/18 22:43:34

    Jak się trafi okazja stanę za Tobą murem, Tarantino 🙂 Od razu to zrobię: Dziki, odwal się od Tarantinego! 🙂


    ocobiegatu

    2010/11/18 22:50:36

    Jam to dla powrotu Mini wierszem będe pisał chyba niech od wiersza nikt nie stroni
    kiedy wrócisz ? każdy gdyba…


    ocobiegatu

    2010/11/18 22:51:50

    Oczywiscie Moni , Moni – a nie mini…:)
    choc tez by pasowalo bo nie lato to jest teraz..:).
    Za szybko pisze – sorry


    quentino-tarantino

    2010/11/18 22:56:47

    Oco – uzgodnijmy – chodziło Ci o Moni w mini…


    corvus78

    2010/11/18 23:00:02

    żył sobie kiedyś pan Freud….


    ocobiegatu

    2010/11/18 23:10:30

    słotna pora nie ma mini kobiet za to nikt nie wini
    lecz nasza kochana Moni niech nam wreszcie się wyłoni

    przerywnik przed bajką..:)


    corvus78

    2010/11/18 23:15:22

    Oco rewelacja


    wojciech.staszewski

    2010/11/18 23:18:30

    O rany, dziecko mi zachorowało, nie zaglądałem dziś na blog, a teraz będę chyba cały piątek nadrabiał czytelnictwo.
    Puvis – z burakiem mi się najbardziej podoba. A jak się wyciska tego buraka? Ile soku? Jak często? Czy nie może być taki w kartoniku? A taki z buteleczki, jednodniowy?
    I siadam do dobranocki (żeby się wyrobić przed północą)


    quentino-tarantino

    2010/11/18 23:24:52

    Chore dziecko – siła wyższa.

    Gotowy sok z kartonu – umówmy się, ma tylko jedna zaletę. Jest gotowy.

    Wojtek, najlepszy wariant to mała kuchenna sokowirówka – kilka buraczków, parę marchewek i jabłko. Rewelacja! Gdy pijesz to czujesz, że hemoglobina dwugłowy Ci napina.
    Minus – trzeba to wszystko przygotować a najwięcej zadymy jest z myciem sokowirówki…


    popellus

    2010/11/18 23:33:12

    O minęło mnie, ominęło…
    Que wiesz, że ja po Twojej stronie jestem…w koncu nie mogę byc przeciwko:))
    Obstawiłem „na Ciebie” już u BuKa…
    w sensie..złotówkę wpłacam- mam 5 jak zrobisz 3:10:)))
    4zł jest za 3:11
    z tymi Que zakresami:) tfuj…wykresami.
    Trzymam więc kciiuki, z wypiekami obserwuję te cyferki z Poznania i okolic..

    Dziięki
    dziki.
    jastrząbKU…:))

    ja Warszawiak:)) to też trzymać się muszę swojego kursu…
    ale u nas taki jest dostatek…
    że z każdej strony pieknie:)


    popellus

    2010/11/18 23:37:21

    No i mnie nie było..
    Bo Denzela kontemplowałem, ukochana cały czas za rękę mnei ściskała…
    Polecam…nie ukochaną:)) choć niewrażliwa biegowo..
    Ale Denzela i film.onet.pl/0,0,1631189,1,596,artykul.html

    ciekawie będzie.

    A rozmyślałem, o tym, czy by nie podziwiać Odry znowu jutro z rana…:))
    w mglistości drzew i otoczenia…
    ale wejdę tym w działkę Que(4:45/km dziś wyszło)….bo wolno to się nie da rano…trzeeea się wyrabiać…bo już z rana zimno:))


    popellus

    2010/11/18 23:40:07

    I stawiam śmiałą teze…
    Nam Brakuje Moni
    Nie bardziej niż Oco
    więc zachęćmy ją dziś szczerze
    by znów się pojawiła- nie byle po co…:))

    p.s Moni strategia Que….nie-roz-pisywanie…w roztrenowaniu:))
    Sorry Quentin,że tak dookoła Ciebie.
    nie bierz tego na swoje barki:))


    quentino-tarantino

    2010/11/18 23:43:51

    Pope – qrcze! Ja tak jak Ty – też na Que postawiłem!…
    A jeśli chodzi o „tak dookoła mnie” to pełen luz. Ja się już przyzwyczaiłem, że Ty to jesteś taką męską wersją Moni. Na moim punkcie 😉


    popellus

    2010/11/18 23:55:28

    odcinam się:))

    ja już jestem po długgggim roztrenowaniu:))nie pisaniu

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.